niedziela, 1 grudnia 2013

Literat Grudnia 2013





JODI PICOULT 



Jodi Picoult to jedna z najbardziej znanych pisarek świata. Urodziła się w Nowym Jorku na przedmieściach Long Island. Wszystkie domy, które tam się znajdowały, wyglądały identycznie i były określane mianem „bajkowych”. Uczęszczała do szkoły publicznej, gdzie natrafiła na kilku naprawdę świetnych nauczycieli języka angielskiego, którzy zachęcili ją do pisania. To samo dotyczy uniwersytetu w Princeton, który posiada jeden z najlepszych programów w Stanach Zjednoczonych dotyczących studiów kreatywnego pisania. Autorka ukończyła wspomniany Uniwersytet Princeton, gdzie przede wszystkim pracowała z niesamowitą pisarką – Mary Morris. Jodi Picoult mocno wierzy, że gdyby nie osoba Mary Morris, ona sama nie byłaby dziś pisarką.  




Kraina Czytania: Na początek chciałabym Cię zapytać, kim chciałaś zostać, kiedy byłaś dzieckiem lub nastolatką?

Jodi Picoult: Pisarką. Naprawdę. To było moje marzenie, ale nigdy nie wyobrażałam sobie, że ono się spełni. Na początku nie obchodziło mnie czy ktokolwiek czyta moje teksty; ja po prostu chciałam zobaczyć je w druku. Lecz gdy miałam trzydzieści lat i publikowałam, marzyłam o książkach, które sprzedają się na tyle dobrze, abym mogła zwiększyć dochód swojej rodziny, a to zabrało mi już znacznie więcej czasu niż można sobie wyobrazić!

Kraina Czytania: W jaki sposób planujesz swoje pisanie? Piszesz codziennie? A może wolisz pracować kilka dni w tygodniu?

Jodi Picoult: Zazwyczaj nie pracuję w weekendy (choć znana jestem z tego, że wkradam się do swojego gabinetu, kiedy jestem w środku rozdziału – nienawidzę zostawiać swoich bohaterów w zawieszeniu!) Ale poza tym jestem pracoholikiem. Zaczynam pisać nową książkę już dzień po ukończeniu poprzedniej. Jednakże trzeba pamiętać, że nie ma niczego innego poza pisaniem, co wolałabym robić. Moje dzieci wiedzą, że potrzebuję tego tak samo, jak niektórzy ludzie potrzebują lekarstw – jest to swego rodzaju środek zapobiegawczy, ponieważ kiedy nie piszę przez kilka dni, jestem po prostu nieznośna. Oni przywykli już do tego, że dzielą się mną z ludźmi, którzy tak naprawdę nie istnieją, ale którzy dla mnie są niezwykle realni w momencie, gdy opowiadam ich historie.

Kraina Czytania: Niektórzy autorzy bardzo często wiedzą, jak będzie wyglądać ostatnia scena w ich książkach. Czy podczas pisania zawsze wiesz, w jaki sposób zakończysz swoją książkę?

Jodi Picoult: Ujmę to w ten sposób – myślę, że tak, ale z reguły jestem w błędzie. Kiedy zaczynam książkę, zdaję sobie sprawę z tego, że w mojej głowie pojawi się pytanie „a co, jeśli?”, i wtedy przesuwam je i wciskam w fabułę, aż poczuję, że mam już naprawdę dobrą historię. Sprawdzam też, co takiego potrzebuję wiedzieć na dany temat i robię swoje badania za pośrednictwem Internetu lub drogą mailową, a w niektórych przypadkach jest to naprawdę nieprzyjemne i szokujące. Zaczynam pisać w momencie, gdy wymyślę pierwsze doskonałe zdanie. A potem idę dalej, rozdział za rozdziałem, dokładnie w kolejności, w jakiej je czytasz. Często zdarza się, że jest już dwie trzecie książki w drodze, a wtedy bohaterowie przejmują nad nią kontrolę i przesuwają fabułę książki w innym kierunku. Mogę z nimi walczyć, ale zazwyczaj kiedy to robię książka nie jest tak dobra, jak być musi. To brzmi jak szaleństwo, ale książka po jakimś czasie naprawdę zaczyna pisać się sama. Często czuję się tak, jakbym robiła transkrypcję filmu, który jest buforowany w mojej głowie, a ja nie mam nic wspólnego z jego tworzeniem. Niektóre sceny zaskoczyły mnie nawet po ich napisaniu – gapię się wtedy na monitor komputera, zastanawiając się, jak to się stało. Na przykład scena w Karuzeli uczuć, gdzie Melanie niemalże rozjeżdża Chrisa swoim samochodem. Albo w Jesieni cudów, kiedy Millie Epstein wskrzesza. Bądź też ostatnia scena w Czarownicach z Salem. Kiedy pisałam Świadectwo prawdy, zadzwoniłam pewnego dnia do mamy. Powiedziałam jej: Nie uwierzysz, co się dzieje z Ellie! Chyba powiedziała wtedy, że ją przeraziłam i odłożyła słuchawkę. Wiem, że to wydaje się trochę irytujące, ale uwielbiam chwile, gdy moi bohaterowie wstają i poruszają się o własnych siłach. W książce pod tytułem Tam, gdzie ty, która ukazała się w 2011 roku, jeden z głównych bohaterów robi coś bardzo głupiego, co będzie sprawiało mu ból na dłuższą metę, pomimo że powtarzam mu, aby tego nie robił!

Kraina Czytania: Jestem pewna, że każda z Twoich powieści ma dla Ciebie szczególną wartość. Ale zastanawiam się, czy masz swoją ulubioną?

Jodi Picoult: Od ponad dziesięciu lat jestem o to pytana. Za każdym razem odpowiadam: Och, to jest tak, jakby poprosić mnie o wybranie dziecka, które najbardziej kocham! albo innymi słowy, zrobić coś, czego nigdy nie miałam zamiaru zrobić. Ale teraz mam już swojego osobistego faworyta. To książka pod tytułem Drugie spojrzenie. Myślę, że jest to najbardziej skomplikowana powieść, jaką napisałam do tej pory, i jestem niesamowicie dumna z jej bohaterów. Niektórych z nich nigdy wcześniej nie spotkałam w fikcji literackiej. Ponadto, książka porusza tematy i koncepcje, które są rzadko omawiane w literaturze. Gdy piszesz, pojawia się skłonność do tego, iż myślisz, że Szekspir już to wszystko zrobił, a my jedynie to przetwarzamy, tak więc wielką sprawą jest, kiedy czujesz, że właśnie odkryłaś nowe horyzonty jako pisarz. To są właśnie powody, dla których myślę, że Drugie spojrzenie jest moim największym osiągnięciem jak do tej pory.

Kraina Czytania: W swoich książkach opisujesz bardzo poważne i kontrowersyjne problemy. Skąd zatem czerpiesz pomysły, aby o nich pisać?

Jodi Picoult: Zazwyczaj pojawia się pytanie z gatunku tych „co, jeśli?”: Co, jeśli chłopak po nieudanej próbie samobójczej, będącej swego rodzaju paktem, zostanie oskarżony o morderstwo? Co, jeśli mała dziewczynka rozwinie w sobie zdolność do wykreowania wyimaginowanego przyjaciela, którym okaże się być Bóg? Co, jeśli prawniczka nie była zdania, że system prawny był wystarczająco dobry dla jej własnego dziecka? Zaczynam zatem rozmyślać nad tym pytaniem i zanim zgromadzę wiedzę na ten temat, cały dramat rozwija się w mojej głowie. Często pomysł wciska się w mój umysł, jeszcze zanim wiem, co mam z nim zrobić. W przypadku Deszczowej nocy sporządzałam badania szkockich rodzin, nie mając pojęcia dlaczego jest to tak ważne dla książki. Dopiero, gdy zgromadziłam na ich temat pewne informacje, zdałam sobie sprawę z tego, że piszę powieść o lojalności wobec ludzi, których kochamy. Czasami pomysły zmieniają się w trakcie pisania książki. Kiedy wymyśliłam Karuzelę uczuć nie była ona zwykłym czytadłem. Miałam zamiar napisać książkę traktującą o bohaterce ocalałej z próby samobójczej na skutek zawarcia paktu pomiędzy kobietami. I wtedy udałam się do miejscowego szefa policji, aby przeprowadzić wstępne badania. Hmm – powiedział. – Jest to dziewczyna, która przeżyje? Bo jeśli to byłby chłopiec, który byłby fizycznie większy, automatycznie byłby podejrzewany o morderstwo dopóki nie odnaleziono by dowodów. No cóż, prawie spadłam z krzesła. Naprawdę? – zapytałam, a postać Chrisa zaczęła nabierać kształtu. Czasami piszę książki na podstawie sugestii innych ludzi. Świadectwo prawdy powstało, ponieważ moja mama powiedziała, że powinnam poznać samotniczy tryb życia Amiszów. Jeśli ktokolwiek może się o nich czegoś dowiedzieć – powiedziała – to ty. Czasami pomysły wyrastają z tych, które akurat badam. Tak stało się z powieścią Bez mojej zgody – informacje, które zebrałam podczas prowadzenia badań do Drugiego spojrzenia tak mnie zafascynowały, że wrzuciłam je do pustego pliku tekstowego i przekształciłam w odrębną historię.

Kraina Czytania: Napisałaś również książkę o Holocauście, która zatytułowana jest „To, co zostało”. Co sprawiło, że zdecydowałaś się stworzyć taką właśnie opowieść?

Jodi Picoult: Tak naprawdę tworzenie tej powieści zaczęło się od całkiem innej książki. Był to Słonecznik Szymona Wiesenthala. W tej powieści pan Wiesenthal wspomina chwilę, kiedy jako więzień obozu koncentracyjnego został przyprowadzony do łóżka umierającego nazisty, który chciał przyznać się do swoich zbrodni i uzyskać przebaczenie od Żyda. Ta moralna zagadka, w której znalazł się Wiesenthal stała się punktem wielu analiz filozoficznych i moralnych dotyczących dynamiki zachodzącej pomiędzy ofiarami ludobójstwa a ich sprawcami. I właśnie to sprawiło, że zaczęłam myśleć o tym, co stałoby się, gdyby taka sama prośba została złożona dziesiątki lat później wnuczce żydowskiego więźnia.

Kraina Czytania: A co z prowadzeniem badań na ten temat?

Jodi Picoult: Te badania były najbardziej emocjonujące i wyczerpujące spośród tych, które kiedykolwiek zrobiłam. Spotkałam się z kilkoma ludźmi ocalałymi z Holocaustu, którzy opowiedzieli mi swoje historie. Niektóre z tych informacji wdarły się do fikcyjnej historii mojej bohaterki, Minki. Upokarzające i przerażające było to, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że te opowiedziane historie nie stanowią fikcji. Niektóre momenty z życia tych odważnych mężczyzn i kobiet pozostaną ze mną już na zawsze, tak jak historia Bernie’go, który oderwał mezuzę z ościeżnicy, kiedy naziści wywlekli go z domu, i trzymał ją zaciśniętą w pięści przez całą wojnę, dlatego też jeszcze przez dwa lata po wyzwoleniu nie mógł rozprostować palców. Albo jak jego matka obiecała mu, że nie otrzyma strzału w głowę, a w pierś. Wyobrażasz sobie złożenie takiej obietnicy własnemu dziecku?! Albo Gerda, która została odznaczona Prezydenckim Medalem Wolności, i która w styczniu 1945 roku przeżyła marsz liczący trzysta pięćdziesiąt mil (ponad 563 kilometry – przyp. tłum.). Jak mi powiedziała, jej ojciec kazał jej założyć buty narciarskie, kiedy została zabrana z domu. Albo Mania, której wiele razy podczas wojny życie uratowała znajomość języka niemieckiego, kiedy wybierano ją do wykonywania pracy biurowej zamiast skierowania jej do ciężkich robót, i która opowiedziała mi o człowieku nazwiskiem Baker – swoim niemieckim szefie w pewnej fabryce – który wybrał młode Żydówki, a te zostały przypisane do grupy Moje Dzieci (z niem. Meine Kinder), którą kierował, dzięki czemu uratował swoich pracowników przed wywiezieniem ich do obozu koncentracyjnego. Ludzie ci zostali wyselekcjonowani z łapanki zorganizowanej przez nazistów. W Bergen-Belsen spała w baraku wraz z dziewięciuset innymi ludźmi, chorując na tyfus. Umarłaby, gdyby nie pojawili się Brytyjczycy, którzy doprowadzili do ich uwolnienia.

Kraina Czytania: Spośród Twoich powieści w Polsce bardzo popularna jest książka, którą napisałaś wraz ze swoją córką, Samanthą. Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej o tej powieści? Dlaczego zdecydowałaś się stworzyć ją razem z córką?

Jodi Picoult: Nie umiem powiedzieć, ile razy dostawałam list od fana, który pytał mnie czy kiedykolwiek wezmę pod uwagę stworzenie oczyszczonej, uproszczonej wersji Bez mojej zgody lub Karuzeli uczuć albo Dziewiętnastu minut, która to wersja byłaby przeznaczona dla młodzieży. Za każdym razem odpisywałam, mówiąc, że nie będzie takiej wersji. Zawsze pisałam powieści dla dorosłych i zawsze byłam zachwycona tym, że tak wielu młodych ludzi odnalazło drogę do moich opowieści, kiedy byli już emocjonalnie gotowi, aby po nie sięgnąć. Wszakże żartowałam na temat tego, co będzie dalej, skoro przeczytano już wszystkie książki o Harrym Potterze. Dostawałam również listy od rodziców z pytaniem, ile lat powinno mieć ich dziecko zanim sięgnie po którąś z moich historii. Odpowiedź brzmi: to jest indywidualna sprawa każdego dziecka. Niektóre z nich są bardziej gotowe zapoznać się z mocną treścią moich książek, niektórzy rodzice wolą, aby ich dziecko nie było narażone na przekleństwa albo sceny seksu bądź przemocy. Każde dziecko, które nie jest gotowe, aby poznać moje powieści, kiedyś w końcu dorośnie i wtedy będzie w stanie stawić im czoła. Moim zdaniem wszystkie książki skierowane do dorosłej młodzieży zmieniają swoje przeznaczenie. Obecnie wiele powieści, których adresatami są ludzie młodzi, jest zachłannie czytanych przez osoby dorosłe (Igrzyska śmierci, Harry Potter, seria Zmierzch), zaś wiele książek adresowanych do dorosłych czytelników chętnie czyta młodzież.

A więc dlaczego postanowiłam napisać powieść dla dorosłej młodzieży? Jednym z powodów jest to, iż dotyczy znacznie lżejszego tematu niż ten, który zazwyczaj poruszam w swoich książkach. Po części, napisałam tę powieść również dlatego, że był to pomysł mojej córki Sammy, która zasugerowała, abyśmy napisały ją razem. Podjęłam się napisania tej powieści również dlatego, że chciałam dać młodym czytelnikom, którzy nie są jeszcze gotowi zmierzyć się z moimi „cięższymi” powieściami, szansę, aby wciąż mogli cieszyć się fikcją, którą tworzę. Według mnie powieść Z innej bajki jest idealną lekturą dla osób zbliżających się do okresu dojrzewania oraz dla młodszych nastolatków, którzy nie są w pełni gotowi do rozwiązywania dylematów moralnych i etycznych w literaturze fikcji. Bohaterowie są dokładnie w ich wieku i czują to samo, co prawdopodobnie oni sami odczuwali. Podobnie jak w innych moich powieściach, w tej książce nastolatkowie wydają się być bardzo autentyczni – rozmawiają i działają identycznie jak młodzież. Tak więc, być może dwunastolatkowie, którzy czytają i uwielbiają Z innej bajki, zapragną za rok sięgnąć po egzemplarz Bez mojej zgody i kontynuować spacer po moście prowadzącym do literatury dla dorosłych.

Kolejnym powodem, dla którego chciałam zanurzyć się w wodach literatury dla dorosłej młodzieży stał się fakt, iż jako mama wiem, jak to jest podzielić się ze swoim dzieckiem autorem, którego kochasz. Alice Hoffman, która przez cały czas jest moją ulubioną pisarką, mogłaby przepisać książkę telefoniczną, a ja i tak chciałabym ją kupić, nawet w trzech egzemplarzach. Kocham jej powieści od lat, i kiedy Sammy miała dwanaście bądź trzynaście lat i poczuła nieodpartą chęć sięgnięcia po kilka znaczących książek, nie czułam, że mogłaby być już dostatecznie przygotowana na choćby jedną z powieści Alice przeznaczonych dla dorosłych, bez poczucia przytłoczenia, czy też pominięcia połowy fabuły. Na szczęście dla mnie, Alice napisała też wiele powieści przeznaczonych dla młodzieży. Pierwszą z nich, którą Sammy przeczytała była Akwamaryna – bardzo ją ta książka zachwyciła. Następnie przeczytała również Green Angel (Anioł Green – w wolnym tłumaczeniu – przyp. tłum.). A potem, któregoś dnia, najprawdopodobniej wyciągnęła z mojej biblioteczki The Probable Future (Prawdopodobna przyszłość – w wolnym tłumaczeniu – przyp. tłum.). Teraz Alice posiada kolejnego fana.  

Mam nadzieję, że mamy, które od zawsze czytają moje książki, podzielą się ze swoimi córkami powieścią Z innej bajki. I będzie się im czytać tę książkę równie dobrze, jak mnie pisało się ją z Sammy.

Kraina Czytania: Co powinna zrobić osoba, która marzy o pisaniu? Czy mogłabyś coś jej poradzić?

Jodi Picoult: Po prostu rób to. W przypadku wielu osób, powieść tkwi wewnątrz nich, lecz większość nie ma problemu z tym, aby ta powieść wydostała się na zewnątrz. Pisanie to praca monotonna i niewdzięczna – potrzebujesz motywacji, wytrwałości i wiary. Talent jest najmniejszą częścią tego wszystkiego. Jeśli nie wierzysz w siebie i nie masz hartu ducha, aby sprawić, że twoje marzenia się spełnią, to w takim razie dlaczego osoby odnoszące sukcesy w świecie wydawniczym powinny podejmować ryzyko związane z twoją osobą? Nie wierzę w to, że jako pisarz powinnaś posiadać tytuł magistra, jednak sądzę, że konieczne jest, abyś wzięła udział w jakichś dobrych warsztatach literackich. Takie warsztaty często oferowane są przez grupy pisarzy lub przez wyższe uczelnie. Musisz też nauczyć się pisać na żądanie i przyjąć krytykę bez mrugnięcia okiem. W momencie, gdy ktoś drze twoją pracę na strzępy, czujesz się tak, jak gdyby ktoś wyrwał ci rękę, wtedy jesteś wręcz gotowa zwolnić swojego agenta. Nie ma jakiegoś magicznego sposobu na sukces – mnie zabrało znacznie więcej czasu znalezienie wspaniałego agenta niż opublikowanie książki! Nie przestawaj wysyłać swojej pracy i nie zniechęcaj się, kiedy wróci ona od agenta – po prostu wyślij ją do innego. Bierz udział w spotkaniach autorskich/wykładach prowadzonych przez pisarzy, zaś w wolnym czasie czytaj, czytaj, czytaj. Wszystko to sprawi, że staniesz się lepszym pisarzem. To jest właśnie kluczowy element pisania, a kiedy w końcu zaczniesz coś pisać, nie pozwól, aby coś cię powstrzymało, nawet jeżeli jesteś przekonana, że to najgorsze śmieci, jakie kiedykolwiek stworzyłaś. To jest największe zastrzeżenie skierowane do początkujących pisarzy. Inaczej, wymuszaj na sobie skończenie tego, co zaczęłaś, a potem wróć i edytuj to. Jednakże, jeśli przestaniesz pisać już na samym początku, nigdy nie będziesz wiedzieć, czy dotrzesz do końca.

Kraina Czytania: Czy chciałabyś zmienić cokolwiek w swoim życiu? Jeśli tak, to co by to było?

Jodi Picoult: Po skończeniu studiów, zamiast od razu iść do pracy, powinnam była podróżować po świecie.

Kraina Czytania: Czy mogłabyś powiedzieć mi coś o swoich najbliższych planach? Pracujesz nad nową powieścią, a może zajmujesz się czymś innym?

Jodi Picoult: Pracuję nad książką, która ma ukazać się w 2015 roku, zbieram do niej materiały. Chodzi o relacje na tle rasowym w USA. Z kolei powieść pod tytułem Leaving Home (Opuszczając dom – w wolnym tłumaczeniu – przyp. tłum.), ma ukazać się w 2014 roku, i jest już na etapie realizacji.

Kraina Czytania: Na koniec zapytam, czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć polskim fanom swojej twórczości?

Jodi Picoult: Przez cały czas dostaję wiadomości od moich polskich fanów i jestem im bardzo wdzięczna za to, że wybierają do czytania moje książki z tylu tysięcy powieści, które są publikowane!

Kraina Czytania: Bardzo dziękuję Ci za ten wywiad. W imieniu swoim i wszystkich polskich czytelników, którzy sięgają po Twoje powieści, życzę Ci dalszych sukcesów oraz jeszcze więcej fantastycznych książek.




Rozmowa, przekład i redakcja
Agnieszka (Kraina Czytania)



Jeśli chcesz przeczytać ten wywiad w oryginale, kliknij tutaj
If you want to read this interview in English, please click here