JODI PICOULT
Jodi
Picoult to jedna z najbardziej znanych pisarek świata. Urodziła się w Nowym
Jorku na przedmieściach Long Island. Wszystkie domy, które tam się znajdowały,
wyglądały identycznie i były określane mianem „bajkowych”. Uczęszczała do
szkoły publicznej, gdzie natrafiła na kilku naprawdę świetnych nauczycieli
języka angielskiego, którzy zachęcili ją do pisania. To samo dotyczy
uniwersytetu w Princeton, który posiada jeden z najlepszych programów w Stanach
Zjednoczonych dotyczących studiów kreatywnego pisania. Autorka ukończyła
wspomniany Uniwersytet Princeton, gdzie przede wszystkim pracowała z
niesamowitą pisarką – Mary Morris. Jodi Picoult mocno wierzy, że gdyby nie
osoba Mary Morris, ona sama nie byłaby dziś pisarką.
Kraina Czytania: Na początek chciałabym Cię
zapytać, kim chciałaś zostać, kiedy byłaś dzieckiem lub nastolatką?
Jodi Picoult: Pisarką. Naprawdę. To było
moje marzenie, ale nigdy nie wyobrażałam sobie, że ono się spełni. Na początku
nie obchodziło mnie czy ktokolwiek czyta moje teksty; ja po prostu chciałam
zobaczyć je w druku. Lecz gdy miałam trzydzieści lat i publikowałam, marzyłam o
książkach, które sprzedają się na tyle dobrze, abym mogła zwiększyć dochód
swojej rodziny, a to zabrało mi już znacznie więcej czasu niż można sobie
wyobrazić!
Kraina Czytania: W jaki sposób planujesz swoje
pisanie? Piszesz codziennie? A może wolisz pracować kilka dni w tygodniu?
Jodi Picoult: Zazwyczaj nie pracuję w
weekendy (choć znana jestem z tego, że wkradam się do swojego gabinetu, kiedy
jestem w środku rozdziału – nienawidzę zostawiać swoich bohaterów w
zawieszeniu!) Ale poza tym jestem pracoholikiem. Zaczynam pisać nową książkę
już dzień po ukończeniu poprzedniej. Jednakże trzeba pamiętać, że nie ma
niczego innego poza pisaniem, co wolałabym robić. Moje dzieci wiedzą, że
potrzebuję tego tak samo, jak niektórzy ludzie potrzebują lekarstw – jest to
swego rodzaju środek zapobiegawczy, ponieważ kiedy nie piszę przez kilka dni,
jestem po prostu nieznośna. Oni przywykli już do tego, że dzielą się mną z
ludźmi, którzy tak naprawdę nie istnieją, ale którzy dla mnie są niezwykle
realni w momencie, gdy opowiadam ich historie.
Kraina Czytania: Niektórzy autorzy bardzo często
wiedzą, jak będzie wyglądać ostatnia scena w ich książkach. Czy podczas pisania
zawsze wiesz, w jaki sposób zakończysz swoją książkę?
Jodi Picoult: Ujmę to w ten sposób – myślę,
że tak, ale z reguły jestem w błędzie. Kiedy zaczynam książkę, zdaję sobie
sprawę z tego, że w mojej głowie pojawi się pytanie „a co, jeśli?”, i wtedy przesuwam
je i wciskam w fabułę, aż poczuję, że mam już naprawdę dobrą historię. Sprawdzam
też, co takiego potrzebuję wiedzieć na dany temat i robię swoje badania za
pośrednictwem Internetu lub drogą mailową, a w niektórych przypadkach jest to
naprawdę nieprzyjemne i szokujące. Zaczynam pisać w momencie, gdy wymyślę
pierwsze doskonałe zdanie. A potem idę dalej, rozdział za rozdziałem, dokładnie
w kolejności, w jakiej je czytasz. Często zdarza się, że jest już dwie trzecie
książki w drodze, a wtedy bohaterowie przejmują nad nią kontrolę i przesuwają
fabułę książki w innym kierunku. Mogę z nimi walczyć, ale zazwyczaj kiedy to
robię książka nie jest tak dobra, jak być musi. To brzmi jak szaleństwo, ale
książka po jakimś czasie naprawdę zaczyna pisać się sama. Często czuję się tak,
jakbym robiła transkrypcję filmu, który jest buforowany w mojej głowie, a ja
nie mam nic wspólnego z jego tworzeniem. Niektóre sceny zaskoczyły mnie nawet
po ich napisaniu – gapię się wtedy na monitor komputera, zastanawiając się, jak
to się stało. Na przykład scena w Karuzeli uczuć, gdzie Melanie niemalże
rozjeżdża Chrisa swoim samochodem. Albo w Jesieni cudów, kiedy Millie
Epstein wskrzesza. Bądź też ostatnia scena w Czarownicach z Salem. Kiedy
pisałam Świadectwo prawdy, zadzwoniłam pewnego dnia do mamy.
Powiedziałam jej: Nie uwierzysz, co się dzieje z Ellie! Chyba
powiedziała wtedy, że ją przeraziłam i odłożyła słuchawkę. Wiem, że to wydaje
się trochę irytujące, ale uwielbiam chwile, gdy moi bohaterowie wstają i
poruszają się o własnych siłach. W książce pod tytułem Tam, gdzie ty,
która ukazała się w 2011 roku, jeden z głównych bohaterów robi coś bardzo
głupiego, co będzie sprawiało mu ból na dłuższą metę, pomimo że powtarzam mu,
aby tego nie robił!
Kraina Czytania: Jestem pewna, że każda z Twoich powieści
ma dla Ciebie szczególną wartość. Ale zastanawiam się, czy masz swoją ulubioną?
Jodi Picoult: Od ponad dziesięciu lat
jestem o to pytana. Za każdym razem odpowiadam: Och, to jest tak, jakby
poprosić mnie o wybranie dziecka, które najbardziej kocham! albo innymi
słowy, zrobić coś, czego nigdy nie miałam zamiaru zrobić. Ale teraz mam już
swojego osobistego faworyta. To książka pod tytułem Drugie spojrzenie.
Myślę, że jest to najbardziej skomplikowana powieść, jaką napisałam do tej pory,
i jestem niesamowicie dumna z jej bohaterów. Niektórych z nich nigdy wcześniej
nie spotkałam w fikcji literackiej. Ponadto, książka porusza tematy i
koncepcje, które są rzadko omawiane w literaturze. Gdy piszesz, pojawia się
skłonność do tego, iż myślisz, że Szekspir już to wszystko zrobił, a my jedynie
to przetwarzamy, tak więc wielką sprawą jest, kiedy czujesz, że właśnie odkryłaś
nowe horyzonty jako pisarz. To są właśnie powody, dla których myślę, że Drugie
spojrzenie jest moim największym osiągnięciem jak do tej pory.
Kraina Czytania: W swoich książkach opisujesz
bardzo poważne i kontrowersyjne problemy. Skąd zatem czerpiesz pomysły, aby o
nich pisać?
Jodi Picoult: Zazwyczaj pojawia się pytanie
z gatunku tych „co, jeśli?”: Co, jeśli chłopak po nieudanej próbie samobójczej,
będącej swego rodzaju paktem, zostanie oskarżony o morderstwo? Co, jeśli mała
dziewczynka rozwinie w sobie zdolność do wykreowania wyimaginowanego
przyjaciela, którym okaże się być Bóg? Co, jeśli prawniczka nie była zdania, że
system prawny był wystarczająco dobry dla jej własnego dziecka? Zaczynam zatem
rozmyślać nad tym pytaniem i zanim zgromadzę wiedzę na ten temat, cały dramat
rozwija się w mojej głowie. Często pomysł wciska się w mój umysł, jeszcze zanim
wiem, co mam z nim zrobić. W przypadku Deszczowej nocy sporządzałam
badania szkockich rodzin, nie mając pojęcia dlaczego jest to tak ważne dla
książki. Dopiero, gdy zgromadziłam na ich temat pewne informacje, zdałam sobie
sprawę z tego, że piszę powieść o lojalności wobec ludzi, których kochamy. Czasami
pomysły zmieniają się w trakcie pisania książki. Kiedy wymyśliłam Karuzelę
uczuć nie była ona zwykłym czytadłem. Miałam zamiar napisać książkę
traktującą o bohaterce ocalałej z próby samobójczej na skutek zawarcia paktu
pomiędzy kobietami. I wtedy udałam się do miejscowego szefa policji, aby
przeprowadzić wstępne badania. Hmm – powiedział. – Jest to
dziewczyna, która przeżyje? Bo jeśli to byłby chłopiec, który byłby fizycznie
większy, automatycznie byłby podejrzewany o morderstwo dopóki nie odnaleziono by
dowodów. No cóż,
prawie spadłam z krzesła. Naprawdę? – zapytałam, a postać Chrisa zaczęła
nabierać kształtu. Czasami
piszę książki na podstawie sugestii innych ludzi. Świadectwo prawdy
powstało, ponieważ moja mama powiedziała, że powinnam poznać samotniczy tryb
życia Amiszów. Jeśli ktokolwiek może się o nich czegoś dowiedzieć –
powiedziała – to ty. Czasami pomysły wyrastają z tych, które akurat
badam. Tak stało się z powieścią Bez mojej zgody – informacje, które
zebrałam podczas prowadzenia badań do Drugiego spojrzenia tak mnie
zafascynowały, że wrzuciłam je do pustego pliku tekstowego i przekształciłam w
odrębną historię.
Kraina Czytania: Napisałaś również książkę o
Holocauście, która zatytułowana jest „To, co zostało”. Co sprawiło, że zdecydowałaś
się stworzyć taką właśnie opowieść?
Jodi Picoult: Tak naprawdę tworzenie tej
powieści zaczęło się od całkiem innej książki. Był to Słonecznik Szymona
Wiesenthala. W tej powieści pan Wiesenthal wspomina chwilę, kiedy jako więzień
obozu koncentracyjnego został przyprowadzony do łóżka umierającego nazisty,
który chciał przyznać się do swoich zbrodni i uzyskać przebaczenie od Żyda. Ta
moralna zagadka, w której znalazł się Wiesenthal stała się punktem wielu analiz
filozoficznych i moralnych dotyczących dynamiki zachodzącej pomiędzy ofiarami
ludobójstwa a ich sprawcami. I właśnie to sprawiło, że zaczęłam myśleć o tym,
co stałoby się, gdyby taka sama prośba została złożona dziesiątki lat później
wnuczce żydowskiego więźnia.
Kraina Czytania: A co z prowadzeniem badań na ten
temat?
Jodi Picoult: Te badania były najbardziej
emocjonujące i wyczerpujące spośród tych, które kiedykolwiek zrobiłam. Spotkałam
się z kilkoma ludźmi ocalałymi z Holocaustu, którzy opowiedzieli mi swoje
historie. Niektóre z tych informacji wdarły się do fikcyjnej historii mojej
bohaterki, Minki. Upokarzające i przerażające było to, gdy zdałam sobie sprawę
z tego, że te opowiedziane historie nie stanowią fikcji. Niektóre momenty z
życia tych odważnych mężczyzn i kobiet pozostaną ze mną już na zawsze, tak jak
historia Bernie’go, który oderwał mezuzę z ościeżnicy, kiedy naziści wywlekli
go z domu, i trzymał ją zaciśniętą w pięści przez całą wojnę, dlatego też
jeszcze przez dwa lata po wyzwoleniu nie mógł rozprostować palców. Albo jak
jego matka obiecała mu, że nie otrzyma strzału w głowę, a w pierś. Wyobrażasz
sobie złożenie takiej obietnicy własnemu dziecku?! Albo Gerda, która została
odznaczona Prezydenckim Medalem Wolności, i która w styczniu 1945 roku przeżyła
marsz liczący trzysta pięćdziesiąt mil (ponad 563 kilometry – przyp.
tłum.). Jak mi powiedziała, jej ojciec kazał jej założyć buty narciarskie,
kiedy została zabrana z domu. Albo Mania, której wiele razy podczas wojny życie
uratowała znajomość języka niemieckiego, kiedy wybierano ją do wykonywania pracy
biurowej zamiast skierowania jej do ciężkich robót, i która opowiedziała mi o
człowieku nazwiskiem Baker – swoim niemieckim szefie w pewnej fabryce – który
wybrał młode Żydówki, a te zostały przypisane do grupy Moje Dzieci (z niem. Meine Kinder), którą kierował, dzięki czemu uratował swoich pracowników przed
wywiezieniem ich do obozu koncentracyjnego. Ludzie ci zostali wyselekcjonowani
z łapanki zorganizowanej przez nazistów. W Bergen-Belsen spała w baraku wraz z dziewięciuset
innymi ludźmi, chorując na tyfus. Umarłaby, gdyby nie pojawili się Brytyjczycy,
którzy doprowadzili do ich uwolnienia.
Kraina Czytania: Spośród Twoich powieści w Polsce
bardzo popularna jest książka, którą napisałaś wraz ze swoją córką, Samanthą.
Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej o tej powieści? Dlaczego zdecydowałaś się
stworzyć ją razem z córką?
Jodi Picoult: Nie umiem powiedzieć, ile
razy dostawałam list od fana, który pytał mnie czy kiedykolwiek wezmę pod uwagę
stworzenie oczyszczonej, uproszczonej wersji Bez mojej zgody lub Karuzeli
uczuć albo Dziewiętnastu minut, która to wersja byłaby przeznaczona
dla młodzieży. Za każdym razem odpisywałam, mówiąc, że nie będzie takiej
wersji. Zawsze pisałam powieści dla dorosłych i zawsze byłam zachwycona tym, że
tak wielu młodych ludzi odnalazło drogę do moich opowieści, kiedy byli już
emocjonalnie gotowi, aby po nie sięgnąć. Wszakże żartowałam na temat tego, co będzie
dalej, skoro przeczytano już wszystkie książki o Harrym Potterze. Dostawałam
również listy od rodziców z pytaniem, ile lat powinno mieć ich dziecko zanim
sięgnie po którąś z moich historii. Odpowiedź brzmi: to jest indywidualna
sprawa każdego dziecka. Niektóre z nich są bardziej gotowe zapoznać się z mocną
treścią moich książek, niektórzy rodzice wolą, aby ich dziecko nie było
narażone na przekleństwa albo sceny seksu bądź przemocy. Każde dziecko, które
nie jest gotowe, aby poznać moje powieści, kiedyś w końcu dorośnie i wtedy
będzie w stanie stawić im czoła. Moim zdaniem wszystkie książki skierowane do
dorosłej młodzieży zmieniają swoje przeznaczenie. Obecnie wiele powieści,
których adresatami są ludzie młodzi, jest zachłannie czytanych przez osoby
dorosłe (Igrzyska śmierci, Harry Potter, seria Zmierzch),
zaś wiele książek adresowanych do dorosłych czytelników chętnie czyta młodzież.
A
więc dlaczego postanowiłam napisać powieść dla dorosłej młodzieży? Jednym z
powodów jest to, iż dotyczy znacznie lżejszego tematu niż ten, który zazwyczaj
poruszam w swoich książkach. Po części, napisałam tę powieść również dlatego,
że był to pomysł mojej córki Sammy, która zasugerowała, abyśmy napisały ją
razem. Podjęłam się napisania tej powieści również dlatego, że chciałam dać
młodym czytelnikom, którzy nie są jeszcze gotowi zmierzyć się z moimi
„cięższymi” powieściami, szansę, aby wciąż mogli cieszyć się fikcją, którą
tworzę. Według mnie powieść Z innej bajki jest idealną lekturą dla osób
zbliżających się do okresu dojrzewania oraz dla młodszych nastolatków, którzy
nie są w pełni gotowi do rozwiązywania dylematów moralnych i etycznych w literaturze
fikcji. Bohaterowie są dokładnie w ich wieku i czują to samo, co prawdopodobnie
oni sami odczuwali. Podobnie jak w innych moich powieściach, w tej książce
nastolatkowie wydają się być bardzo autentyczni – rozmawiają i działają
identycznie jak młodzież. Tak więc, być może dwunastolatkowie, którzy czytają i
uwielbiają Z innej bajki, zapragną za rok sięgnąć po egzemplarz Bez
mojej zgody i kontynuować spacer po moście prowadzącym do literatury dla
dorosłych.
Kolejnym
powodem, dla którego chciałam zanurzyć się w wodach literatury dla dorosłej
młodzieży stał się fakt, iż jako mama wiem, jak to jest podzielić się ze swoim
dzieckiem autorem, którego kochasz. Alice Hoffman, która przez cały czas jest
moją ulubioną pisarką, mogłaby przepisać książkę telefoniczną, a ja i tak
chciałabym ją kupić, nawet w trzech egzemplarzach. Kocham jej powieści od lat,
i kiedy Sammy miała dwanaście bądź trzynaście lat i poczuła nieodpartą chęć
sięgnięcia po kilka znaczących książek, nie czułam, że mogłaby być już
dostatecznie przygotowana na choćby jedną z powieści Alice przeznaczonych dla
dorosłych, bez poczucia przytłoczenia, czy też pominięcia połowy fabuły. Na
szczęście dla mnie, Alice napisała też wiele powieści przeznaczonych dla
młodzieży. Pierwszą z nich, którą Sammy przeczytała była Akwamaryna –
bardzo ją ta książka zachwyciła. Następnie przeczytała również Green Angel
(Anioł Green – w wolnym tłumaczeniu – przyp. tłum.). A potem, któregoś
dnia, najprawdopodobniej wyciągnęła z mojej biblioteczki The Probable Future
(Prawdopodobna przyszłość – w wolnym tłumaczeniu – przyp. tłum.). Teraz
Alice posiada kolejnego fana.
Mam
nadzieję, że mamy, które od zawsze czytają moje książki, podzielą się ze swoimi
córkami powieścią Z innej bajki. I będzie się im czytać tę książkę równie
dobrze, jak mnie pisało się ją z Sammy.
Kraina Czytania: Co powinna zrobić osoba, która
marzy o pisaniu? Czy mogłabyś coś jej poradzić?
Jodi Picoult: Po prostu rób to. W przypadku
wielu osób, powieść tkwi wewnątrz nich, lecz większość nie ma problemu z tym,
aby ta powieść wydostała się na zewnątrz. Pisanie to praca monotonna i
niewdzięczna – potrzebujesz motywacji, wytrwałości i wiary. Talent jest
najmniejszą częścią tego wszystkiego. Jeśli nie wierzysz w siebie i nie masz
hartu ducha, aby sprawić, że twoje marzenia się spełnią, to w takim razie dlaczego
osoby odnoszące sukcesy w świecie wydawniczym powinny podejmować ryzyko
związane z twoją osobą? Nie wierzę w to, że jako pisarz powinnaś posiadać tytuł
magistra, jednak sądzę, że konieczne jest, abyś wzięła udział w jakichś dobrych
warsztatach literackich. Takie warsztaty często oferowane są przez grupy
pisarzy lub przez wyższe uczelnie. Musisz też nauczyć się pisać na żądanie i
przyjąć krytykę bez mrugnięcia okiem. W momencie, gdy ktoś drze twoją pracę na
strzępy, czujesz się tak, jak gdyby ktoś wyrwał ci rękę, wtedy jesteś wręcz
gotowa zwolnić swojego agenta. Nie ma jakiegoś magicznego sposobu na sukces –
mnie zabrało znacznie więcej czasu znalezienie wspaniałego agenta niż
opublikowanie książki! Nie przestawaj wysyłać swojej pracy i nie zniechęcaj
się, kiedy wróci ona od agenta – po prostu wyślij ją do innego. Bierz udział w
spotkaniach autorskich/wykładach prowadzonych przez pisarzy, zaś w wolnym
czasie czytaj, czytaj, czytaj. Wszystko to sprawi, że staniesz się lepszym
pisarzem. To jest właśnie kluczowy element pisania, a kiedy w końcu zaczniesz
coś pisać, nie pozwól, aby coś cię powstrzymało, nawet jeżeli jesteś
przekonana, że to najgorsze śmieci, jakie kiedykolwiek stworzyłaś. To jest
największe zastrzeżenie skierowane do początkujących pisarzy. Inaczej, wymuszaj
na sobie skończenie tego, co zaczęłaś, a potem wróć i edytuj to. Jednakże,
jeśli przestaniesz pisać już na samym początku, nigdy nie będziesz wiedzieć,
czy dotrzesz do końca.
Kraina Czytania: Czy chciałabyś zmienić cokolwiek w
swoim życiu? Jeśli tak, to co by to było?
Jodi Picoult: Po skończeniu studiów,
zamiast od razu iść do pracy, powinnam była podróżować po świecie.
Kraina Czytania: Czy mogłabyś powiedzieć mi coś o
swoich najbliższych planach? Pracujesz nad nową powieścią, a może zajmujesz się
czymś innym?
Jodi Picoult: Pracuję nad książką, która ma
ukazać się w 2015 roku, zbieram do niej materiały. Chodzi o relacje na tle
rasowym w USA. Z kolei powieść pod tytułem Leaving Home (Opuszczając
dom – w wolnym tłumaczeniu – przyp. tłum.), ma ukazać się w 2014 roku, i
jest już na etapie realizacji.
Kraina Czytania: Na koniec zapytam, czy jest coś,
co chciałabyś powiedzieć polskim fanom swojej twórczości?
Jodi Picoult: Przez cały czas dostaję
wiadomości od moich polskich fanów i jestem im bardzo wdzięczna za to, że
wybierają do czytania moje książki z tylu tysięcy powieści, które są
publikowane!
Kraina Czytania: Bardzo dziękuję Ci za ten wywiad.
W imieniu swoim i wszystkich polskich czytelników, którzy sięgają po Twoje
powieści, życzę Ci dalszych sukcesów oraz jeszcze więcej fantastycznych
książek.
Rozmowa, przekład i redakcja
Agnieszka (Kraina Czytania)
Jeśli chcesz przeczytać ten wywiad w oryginale, kliknij tutaj
If you want to read this interview in English, please click here
Bardzo udany wywiad, Agnieszko. Szczerze gratuluję. :) Pani Picoult jest bardzo intrygującą osobą i przyznam, że bardzo mnie zmotywowała do działania. :)
OdpowiedzUsuńEwciu, zawieje teraz samouwielbieniem albo czymś w tym rodzaju, ale jestem z siebie tak niesamowicie dumna, że udało mi się dotrzeć do Jodi i po roku czasu przekonać ją do tego wywiadu, że nie umiem tego wyrazić. Radocha niesamowita. :D Zbiegło się to szczęśliwie z wywiadem, którego udzieliła "Twojemu Stylowi". W grudniowym numerze pisma można go przeczytać. A co do samego wywiadu na moim blogu, to serdecznie Ci dziękuję za gratulacje! O tak, Jodi Picoult potrafi motywować. Mnie też zmotywowała. :-)))
Usuńja też bym była dumna...świetny wywiad i gratuluję wytrwałości;DD oby było takich wywiadów więcej;))
UsuńDziękuję Martusiu! :-) Będę się starać pozyskiwać dla polskich czytelników pisarzy obcych, ale to naprawdę zabiera znacznie więcej czasu, niż przeprowadzenie wywiadu z autorem rodzimym. Czasami na odpowiedź czeka się miesiącami. Niemniej efekt końcowy jest tego wart. :-)))
UsuńI love creativity Jodi Picoult.
OdpowiedzUsuńGratuluje Agnieszko fantastycznego wywiadu. Zrobiłaś nam przemiłą niespodziankę ;)
Moja Droga, ponad rok trwało zanim słowo stało się ciałem. Ale byłam uparta, i mam nadzieję, że tym uporem jeszcze nie raz sprawię Wam niespodziankę, bo mam na oku jeszcze wielu obcych współczesnych pisarzy. :-)))
UsuńSuper!!! Jesteś wielka. Osobiście marzę o tym, by przeczytać polski wywiad z Ericą Spindler i Norą Roberts ;)
UsuńO wywiadzie z Norą to ja też marzę. ;-) Kto wie? Może kiedyś się uda, ale na to trzeba czasu. Tak więc cierpliwości. :-)
UsuńCzęsto cierpliwość popłaca, więc będę czekać .....
UsuńGratuluję, bardzo ciekawa rozmowa. I jednocześnie echo moich przemyśleń :) jak to wszystko się ładnie w życiu zbiega i pojawia we właściwym czasie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-) Ja też się cieszę, że zbiegło się w czasie, cokolwiek to jest, bo Twoich przemyśleń nie znam. Ale skoro Ty się cieszysz, to ja też. :-)))
UsuńJak to miło przeczytać, że komuś spełniają się marzenia:)
OdpowiedzUsuńO tej książce o holocauście nie słyszałam, muszę się za nią rozejrzeć.
Aga, gratuluję Ci wywiadu, To naprawdę znaczące nazwisko. Pani Picoult sprawia wrażenie bardzo sympatycznej osoby i cieszę się, że zaliczam się do grona jej czytelniczek
Pozdrawiam:)
Dziękuję! :-) Jodi Picoult jest naprawdę bardzo sympatyczną osobą, choć niezwykle zapracowaną, ale to chyba zrozumiałe, patrząc na jej dorobek literacki. Ostatnią jej książkę czytałam pod koniec zeszłego roku i powiem Ci, że po takiej przerwie już mnie lekko ponosi, żeby sięgnąć po kolejną. Pewnie to zrobię lada dzień, bo ten wywiad mnie do tego zmotywował. Może akurat poszukam "To, co zostało". :-) Uściski! :-)))
UsuńGratuluję świetnego wywiadu. Uwielbiam tę pisarkę, zazdroszczę, że udało Ci się z Nią porozmawiać :)
OdpowiedzUsuńTo wszystko z miłości do Czytelników mojego bloga. ;-) Też uwielbiam książki Jodi. Natomiast rozmawia się z nią świtnie. Jest niezwykle sympatyczną osobą. :-)
UsuńGratuluję świetnego wywiadu z wybitną autorką. Warto było czekać na tę rozmowę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-) Jak widać ciepliwość naprawdę popłaca. :-)
UsuńŚwietny wywiad. Bardzo poruszyło mnie, jak opowiada o swoich bohaterach i o pisaniu... Koniecznie muszę jutro w końcu wypożyczyć jej książkę!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ja też zatęskniłam za książkami Jodi. Jeszcze w zeszłym roku czytałam jej prozę. Miłej lektury życzę! :-)))
UsuńGratuluję, wyobrażam sobie tylko jaki to zaszczyt i jaka radość ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, na prawdę. ;)
Dziękuję Irenko! :-) Faktycznie, czuję się, jakbym nagle dostała skrzydeł. :-)))
UsuńJejku, fantastyczny wywiad! Szczerze mówiąc dla mnie książki Jodi nigdy nie znajdowały się w przedziałach: dla młodzieży/dla dorosłych. Po prostu w wielu czternastu lat sięgnęłam po "Bez mojej zgody" i przepadłam :0 Do tej pory znajduje się wśród pierwszej trójki moich naj :) "Świadectwo prawdy" również było wspaniałą przygodą, choć nie tak wielką, jak znajomość z Anną, która troszkę pokierowała moją drogą zawodową :)
OdpowiedzUsuńTraktuję ten wywiad, jak duży prezent na Mikołajki :)
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja zaczęłam czytać książki Jodi Picoult bardzo późno, bo jakieś kilka lat temu. Jako nastolatka zaczytywałam się w Danielle Steel, a potem była Nora Roberts. Dlatego do tej pory przeczytałam mało powieści Jodi, ale zamierzam nadrabiać zaległości. ;-) "Bez mojej zgody" oglądałam na ekranie, a "Świadectwo prawdy" przeczytałam jednym tchem. Jednak chyba najbardziej wciągnęło mnie "Dziewiętnaście minut". Jak nie czytałaś, to polecam. :-) Jestem megaszczęśliwa z powodu tego wywiadu i nie będę tego ukrywać. Ale niestety znaleźli się i tacy, którzy tę radość próbowali mi popsuć. Ale ja się nie dam! :-) Cieszę się też, że Czytelnikom bloga ten wywiad sprawia tyle radości. Napisałam o tym w mailu do Jodi. Tak więc ona wie, jak bardzo polscy czytelnicy uwielbiają jej powieści. :-))) Ściskam mocno! :-)
UsuńAgnieszko, świetny wywiad, gratuluję :-))
UsuńDziękuję! :-)
UsuńRównież przyłączam sie do gratulacji i dziękuję za ten wywiad. W powyższym poście wymieniłaś akurat moje ulubione powieści Jodi Picoult - nie wiem tylko, czy "Bez mojej zgody" jedynie oglądałaś, czy także czytałaś? Warto je przeczytać, moim zdaniem film mocno spłaszczył wspaniałą książkę, nie mówiąc o tym, że zakończenie jest całkiem inne.
UsuńPrzeczytałam niemal wszystkie książki Picoult, które były w mojej bibliotece, niestety jeszcze jakieś cztery tytuły pozostają nieuchwytne...
Pozdrawiam
Aniki
Dziękuję! :-) Tak, "Bez mojej zgody" tylko oglądałam, niestety. Mam jednak w planie przeczytać, więc porównam z ekranzacją. Tak na marginesie, to adaptacjom filmowym nigdy nie ufam. Już wiele razy przekonałam się, że nie oddają wiernie książki. Moim zdaniem wypadają gorzej, choć są pewnie i takie ekranizacje, które biją ksiażkę na głowę. Ja niestety na takie nie trafiłąm jeszcze. A co do książek Jodi Picoult to mam ogromne braki w czytaniu. Przeczytałam ich stanowczo za mało i chcę to nadrobić. Mam nadzieję, że w przyszłym roku mi się to uda. :-)
UsuńUściski!
Genialnie, miło i pieknie. Do tego cudowna muzyka. Gratuluje. Pozwoliłem napisc sobie u siebie o Twoim wywiadzie, aby trafił do jak największej grupy czytelników. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpisanyinaczej.blogspot.com
Jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję za reklamę wywiadu i przede wszystkim za to, że szczerze cieszysz się moim sukcesem. Choć tak naprawdę to jest sukces całej polskiej blogosfery książkowej. Bo przecież ja ją reprezentuję, tak więc ten wywiad i moje poprzednie (Antonia Michaelis i Santa Montefiore), to sukces nas wszystkich. :-)
UsuńŚwietny wywiad. Gratuluję
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńAgnieszko, powtórzę się, ale świetnie przygotowałaś się do wywiadu. Twoje pytania pozwoliły czytelnikom bliżej poznać Jodi Picoult, a jej wypowiedzi są bardzo inspirujące dla osób, które planują wydanie własnej książki. Twój upór (chylę czoła!) przyniósł wspaniały owoc! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana! :-) Co do tego przygotowania, to starałam się ułożyć takie pytania, żeby to Jodi mówiła i wyjaśniała pewne kwestie dotyczące swojej twórczości. Jak mi powiedziała kiedyś pewna pani z agencji literackiej, która zajmuje się promocją zachodnich autorów w Polsce, z nimi rozmawia się nieco inaczej niż z Polakami. Trzeba pamiętać, że oni myślą inaczej niż my, i to, co u nas uchodzi za normalność, tam może być odebrane błędnie, a nawet mogą poczuć się obrażeni takim czy innym pytaniem. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym w doborze tych pytań. ;-) Czasami też pomijają odpowiedź na jakieś pytanie, bo uważają, że jest albo zbyt osobiste, albo po prostu taki mają kaprys. Tak było z Antonią Michaelis. Kiedy zapytałam ją, co teraz pisze, odrzuciła to pytanie i nie uzyskałam odpowiedzi. Na szczęście Jodi Picoult jest fantastyczną osobą, bardzo ciepłą i sympatyczną, więc tutaj takiego problemu nie było. :-)
UsuńMoje gratulacje! Naprawdę świetny wywiad, bardzo miło mi się go czytało. Dzięki Tobie poznałam nieco bardziej jedną z moich ulubionych pisarek. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie! Jest mi niesamowicie miło, że mogłam sprawić czytelnikom tyle radości tym wywiadem. :-)))
UsuńDzięki Twemu wywiadowi, w którym tak dogłębnie Pani Picult odpowiedziała na Twe pytania z pewnością sięgnę po jej kolejne książki, gdyż na razie przeczytałam jedną i oglądałam dwie wersje kinowe.
OdpowiedzUsuńPrzyjm wyrazy uznania.
Dziękuję! :-) Ja przeczytałam kilka książek Jodi Picoult, ale i tak jest to niewiele w porównaniu z ilością wydanych. Przypuszczam, że w najbliższym czasie sięgnę po kolejną. Bardzo ciekawi mnie ta o Holocauście i ta dla młodzieży. Natomiast ekranizacji trochę już oglądałam. :-)
UsuńJest takie powiedzenie, które moim zdaniem idealnie pasuje do Twojej rozmowy z Jodi: "zanim coś się wydarzy, często wydaje się niemożliwe." Myślę, że po tym jak udało Ci się dotrzeć do tak obleganej i zapracowanej autorki masz pełne prawo wierzyć, że możesz osiągnąć wszystko, co będziesz zamierzała. Z przyjemnością przeczytałam ten wywiad, żałuję, że nie jest dłuższy. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńTak, Jodi Picoult to bardzo zapracowana pisarka. To właśnie dlatego tak długo trwało zanim ten wywiad w ogóle doszedł do skutku. Zawsze miała jakiś deadline: a to spotkanie; a to kończenie książki/książek. Ale ja nie ustawałam i pisałam do niej maile co pewien czas i w końcu się udało. Ale wiesz co mnie najbardziej zdumiało? Pomimo że ma w świecie tak wysoką pozycję, nigdy nie powiedziała mi "NIE. NIC Z TEGO!". Zawsze mówiła: odezwij się za jakiś czas. Tak więc się odzywałam. I jak widać opłaciło się. I będę to powtarzać w nieskończoność: Jodi Picoult to fantastyczna i ciepła osoba. Nie wie, co to pycha i zadufanie w sobie. Po czymś takim, aż chce się czytać jej książki jeszcze częściej niż dotychczas. :-) A co do długości wywiadu, to istnieją pewne zasady. Po prostu chciałam, żeby Jodi odpowiedziała na wszystkie pytania, a gdyby było ich więcej, mogłoby się zdarzyć, że któreś by pominęła. Uściski! :-)
UsuńUwielbiam książki Jodi Picoult i wywiad ten czytałam z czystą przyjemnością!! Nie mogę się doczekać kolejnych książek autorki :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wywiad tak Ci się podobał. Dziękuję! :-) Ja też muszę wrócić do książek Jodi, bo ostatnio w tej kwestii bardzo się zaniedbałam. ;-)
UsuńAle super! Jestem pod ogromnym wrażeniem, że udało Ci się dotrzeć do tej autorki. Uwielbiam ją i przeczytałam ten wywiad jednym tchem ;) A przy okazji dowiedziałam się o Twoim blogu, a wszystko dzięki Piotrowi Z i jego notce ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że wywiad tak bardzo Cię ucieszył. :-) Gdyby nie Piotr, to zapewne dużo mnie osób wiedziałoby o tym wywiadzie. Jestem mu za tę promocję ogromnie wdzięczna. Mam nadzieję, że będziesz mnie często odwiedzać. Uściski! :-)))
UsuńPrzede wszystkim gratuluję wywiadu!!!! Szczęka mi opadła do podłogi! Rewelacja! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie! Mam nadzieję, że szczęka już wróciła na swoje miejsce. :D Uściski! :-)
UsuńJejku, jak Ci się to udało przeprowadzić z tą autorką wywiad? Jestem pełna podziwu... Gratuluję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Oj, to wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne. Wystarczy znać angielski i posiadać siłę przekonywania oraz upór. A jeśli pisarka jest ciepłą i sympatyczną osobą, tak jak Jodi, to reszta przychodzi już bardzo łatwo. :-) Chcę tylko dodać, że Jodi Picoult to nie jedyna autorka z Zachodu, z którą rozmawiałam. Była jeszcze Santa Montefiore i Antonia Michaelis. :-) Uściski! :-)
UsuńDziś czytałam drugi raz ten wywiad. Fascynujący.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że wróciłaś do tego wywiadu. :-) Już 1 kwietnia zapraszam na kolejny. :-)
UsuńA ja tylko zapytam - CHOLERA, JAK UDAŁO CI SIĘ DO NIEJ DOTRZEĆ?! Też chciałam się "za nią zabrać", ale z braku pomysłu, z której strony to ugryźć, postanowiłam, że póki co pomęczę rodzimych autorów.
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę dalszych sukcesów.
Dziękuję! :-) A co do tego, w jaki sposób dotarłam do Jodi, to powiem Ci, że takich rzeczy się nie zdradza. To jest tajemnica dziennikarza. ;-) Zanim Autorka zgodziła się na wywiad, upłynęło sporo czasu. W tym momencie jest już niewielu polskich autorów, z którymi chciałabym przeprowadzić wywiad. Kiedyś obracałam się tylko w literaturze polskiej, dziś już tego nie robię z różnych względów. Mimo wszystko życzę Ci, żeby udało Ci się dotrzeć do Jodi. :-)
Usuń