Wydawnictwo: ALBATROS
Warszawa 2012
Tytuł oryginału: The Pillars of the Earth
Przekład: Grzegorz Sitek
Do napisania tekstu o Filarach Ziemi autorstwa Kena
Folletta przymierzałam się dwukrotnie. Tło historyczne tej powieści jest tak
ciekawe, że nie mogłam oprzeć się pokusie, aby najpierw nie napisać dwóch
innych artykułów dotyczących historii średniowiecznej Anglii. I tak oto powstał
tekst o wojnie domowej w dwunastowiecznej Anglii, a potem rozpisałam się
również o historii przepięknej katedry w Salisbury, która – między innymi – stała
się inspiracją dla Autora. To właśnie budowa tej katedry opisana jest w Filarach
Ziemi, choć akcja powieści nie dzieje się w Salisbury, lecz w niewielkim
miasteczku o nazwie Kingsbridge. W związku z tym nie będę już wracać do tła
historycznego, zaś jeśli ktoś chciałby poczytać o konflikcie pomiędzy cesarzową
Matyldą (1102-1167) a królem Stefanem I z Blois (ok. 1097-1154), to może to
zrobić, klikając tutaj. Z kolei z historią katedry w Salisbury można zapoznać
się pod tym linkiem. Dzisiaj natomiast chcę skupić się tylko i wyłącznie na
samej książce.
Filary Ziemi to powieść charakteryzująca się fabułą, w
której centrum znajduje się budowa pięknej, gotyckiej katedry, natomiast gdzieś
w tle słychać echa politycznych intryg i kościelnych manipulacji. To wszystko
dzieje się w dwunastowiecznej Anglii. Powieść rozpoczyna się sceną egzekucji
przez powieszenie, której ofiarą pada młody mężczyzna. Został on oskarżony o
kradzież, której ponoć nie popełnił. Niemniej świadkami jego rzekomego
przestępstwa byli ludzie, których słowo to świętość, więc trudno się z nimi
sprzeczać. Podczas egzekucji dochodzi do niecodziennego wydarzenia. Otóż młoda
kobieta, która najprawdopodobniej związana jest ze skazańcem i nosi w łonie
jego dziecko, rzuca okrutną klątwę na tych, którzy przyczynili się do śmierci
mężczyzny, natomiast jej straszliwe skutki mają dopiero nastąpić po
latach.
A zatem mijają lata. Młodzieniec arystokratycznego pochodzenia –
William Hamleigh – wstrzymuje budowę domu, którego ściany wznoszone były z
myślą o jego rychłym ożenku. Już ten czyn wyraźnie wskazuje na to, że William
potrafi być naprawdę brutalny i należy się go bać, gdyż jest zdolny popełnić
największe okrucieństwo, aby tylko osiągnąć swój cel. Dom Hamleigha budowany
był przez niejakiego Toma Budowniczego, który teraz musi udać się w drogę w
poszukiwaniu pracy. Tom ma na utrzymaniu dwoje dzieci i ciężarną żonę, więc zmuszony
jest zatroszczyć się o ich byt, co wcale nie będzie takie łatwe. Podczas
podróży dochodzi do tragedii, która już do końca życia będzie nawiedzać Toma w
snach. Mistrz wciąż będzie czuł wyrzuty sumienia i zastanawiał się nad swoją
moralnością. Będzie też usiłował tłumaczyć sobie własne postępowanie. Czy
naprawdę nie było innego wyjścia? A może postąpił zbyt pochopnie, bojąc się, że
nie poradzi sobie z takim balastem, jakim w tamtym momencie był jego nowo narodzony
syn?
Po jakimś czasie na drodze Toma stają zbuntowana Ellen i jej
kilkuletni syn Jack. Kobieta jest banitką i obecnie mieszka w lesie. Dlaczego
tak się stało? Co takiego skłoniło Ellen do usunięcia się w cień i opuszczenia
miasta? A może to nie była jej decyzja? Może ktoś wpływowy po prostu ją do tego
zmusił? W końcu kobieta wcale nie ukrywa swojej niechęci do hierarchów
kościelnych i podważa każde prawidło, które usiłują wtłoczyć do ludzkich
umysłów. Niemniej Tom nie czuje do niej niechęci i w bardzo krótkim czasie
nawiązuje z nią romans. Czyżby zapomniał już o swojej niedawno zmarłej żonie?
W ten sposób okrutny William Hamleigh karał mieszkańców Kingsbridge za nieposłuszeństwo. Kadr z serialu Filary Ziemi (2010) źródło |
Poprzez Toma Budowniczego i banitkę Ellen, czytelnik trafia do
klasztoru, gdzie urzędują mnisi. Tam spotyka Philipa, który już niedługo stanie
się jednym z głównych bohaterów powieści, gdyż jego przyszłe życie już na zawsze będzie
związane z miasteczkiem Kingsbridge i budową katedry. Philip ma za sobą
tragiczną przeszłość. Zarówno on, jak i jego młodszy brat cudem uszli z życiem
w dzieciństwie. Wygląda na to, że duchowny wciąż spłaca dług wdzięczności
Kościołowi, dzięki któremu kiedyś zdołał ocalić skórę. Pewnego dnia do Kingsbridge
nogi poniosą także samego Toma Budowniczego, który zostanie głównym architektem
przy wznoszeniu murów świątyni.
Oprócz wymienionych powyżej bohaterów, na kartach książki
czytelnik spotka również niejaką Alienę – córkę hrabiego Bartholomew. Kiedy ją
poznajemy, dziewczyna właśnie odrzuca propozycję małżeństwa z okrutnym
Williamem. To dla nich Tom Budowniczy pracował jeszcze tak niedawno,
wznosząc ściany ich przyszłego domu. Niestety, arogancka i rozpieszczona przez
ojca Aliena już wkrótce przekona się, co znaczy odmówić Hamleighowi. Ta decyzja
będzie ją naprawdę drogo kosztować. Czy Alienie uda się wyjść cało z kłopotów,
w które wpakowała się na własne życzenie? Może lepiej było jednak przystać na
propozycję małżeństwa z Williamem zamiast unosić się honorem i upierać przy
swoim? Przecież średniowiecze to nie czasy, kiedy kobieta wybiera sobie męża
według własnego uznania. Miłość tak naprawdę nie ma znaczenia. Najważniejsze,
aby połączyć zwaśnione rody. W dodatku jest jeszcze małoletni brat, który
potrzebuje wsparcia, aby móc kiedyś zostać szanowanym rycerzem. Dlaczego zatem
odbierać mu ten przywilej w imię własnych upodobań?
Po raz pierwszy powieść Filary Ziemi została
opublikowana w 1989 roku, i niemalże od razu stała się bestsellerem, jednak
informacja o książce początkowo docierała do czytelników pocztą pantoflową.
Dopiero po jakimś czasie zauważono ją na tyle wyraźnie, że stała się
międzynarodowym bestsellerem. Na czym zatem polega wyjątkowość tej historii? Na
pewno należy zwrócić uwagę na wielowątkowość fabuły, a także na emocje, jakie
towarzyszą poszczególnym bohaterom. W Filarach Ziemi mamy do czynienia
nie tylko z motywem miłości, ale przede wszystkim widzimy, czym tak naprawdę
kierują się nasi bohaterowie. Na pierwszy plan wysuwają się ogromna żądza
władzy i zło, co oczywiście podszyte jest wielką pobożnością. Analizując tę
powieść można dojść do przekonania, że Ken Follett nie zawarł w niej
wszystkiego, lecz nie należy uznawać tego za wadę, ponieważ z powieściami
historycznymi już tak jest, że trzeba dokonywać trudnych wyborów podczas ich
pisania. Wydarzeń historycznych jest tak dużo, iż nie sposób wykorzystać wszystkich na kartach powieści, która zawsze ograniczona jest pod względem
objętościowym.
Mieszkańcy Kingsbridge przy budowie katedry. Kadr z serialu Filary Ziemi (2010) źródło |
Myślę jednak, że Ken Follett zrobiłby lepiej, gdyby w miejsce
przydługich opisów i szeregu niepotrzebnych powtórzeń, wprowadził wydarzenia
historyczne, które ominął. Niedawno czytałam Świat bez końca, który
uznawany jest za drugą część Filarów Ziemi. O ile liczne powtórzenia nie
przeszkadzały mi w przypadku tej pierwszej książki, o tyle tutaj nieco mnie
irytowały. Poza tym zauważyłam, że te dwie powieści pisane są do tego samego
schematu. W obydwu książkach poszczególni bohaterowie mają swoich sobowtórów, i
fakt ten wcale nie dotyczy ich wyglądu zewnętrznego, lecz osobowości. Na pamięć
można wymienić postacie, które mogłyby podać sobie ręce. Nie wiem, czy to był
dobry zabieg, zważywszy że fabuła też biegnie w podobnym kierunku. Jedyną
różnicą w tym względzie może być osoba przeora klasztoru w Kingsbridge. Philip
i Godwyn na pewno stoją po przeciwnych stronach, a ich charaktery znacznie się
od siebie różnią.
Wydanie z 2014 roku. |
Jeżeli odejdziemy od próby porównywania Filarów Ziemi i
Świata bez końca, wówczas dostrzeżemy, że fabuła pierwszej z książek
charakteryzuje się mieszanką nowoczesnych wartości oraz postaw cechujących
epokę średniowiecza. Dostrzeżemy bowiem silne postacie kobiece, które mogą
nieco kolidować z ograniczeniami epoki. Potężny Kościół mechanicznie popada w
konflikt ze słabymi monarchami, zaś to, co przyjmujemy za pewnik, dzieje się
setki lat wstecz. Z kolei biorąc pod uwagę kreację postaci, również dostrzeżemy
ich różnorodność. Na kartach powieści spotkamy zatem nikczemnych łotrów i
bohaterów o czystych sercach, choć popełniających grzechy z rozmaitych powodów.
Niektórzy tracą gdzieś po drodze życie, lecz prawie każdy otrzymuje w końcu to,
na co tak naprawdę zasłużył.
W środowisku duchownym, oprócz przeora Philipa, czytelnik poznaje także – między
innymi – biskupa Walerana Bigoda, który w swoich rękach dzierży potężną władzę,
lecz jednocześnie czystość jego sumienia pozostawia wiele do życzenia. Nie
tylko jest skorumpowany, ale również poprzez swoje postępowanie znacząco wpływa
na bieg średniowiecznej historii opowiedzianej przez Kena Folletta. Z kolei
kulminacyjna scena, choć fikcyjna, to jednak dotyka jednego z najbardziej
tajemniczych wydarzeń w historii, czyli zatonięcia „Białego Koraba”. Dopiero
wtedy na jaw wychodzą sekrety, które przez całą powieść są jak gdyby powoli
odkrywane, lecz natychmiast tuszowane innymi wydarzeniami.
Wydaje mi się, że na szczególną uwagę zasługuje Jack Jackson, który
jest synem banitki Ellen. Pomimo swoich niedoskonałości, generalnie jest
człowiekiem szlachetnym, choć nie z urodzenia. Od samego początku łączy go
szczególna więź z Tomem Budowniczym. Jack kocha także swoją matkę, która wcale
nie ma łatwego charakteru. Aby pomóc i nie głodować, posuwa się do czynu,
którego ujawnienie może przynieść zgubę całej jego rodzinie. Jack to godny
następca swojego ojczyma. Czasami wydaje się nawet, że przerasta Toma rozumem
i kreatywnością. Idzie w jego ślady i w konsekwencji staje się jednym z
najbardziej twórczych umysłów swojej epoki. Myślę, że Filary Ziemi to powieść, po którą warto
sięgnąć. Niemniej należy być przygotowanym na to, iż będzie to historia długa
ze sporą domieszką niepotrzebnych informacji i powtórzeń dotyczących losów
poszczególnych bohaterów.
To musi być bardzo inspirująca historia skoro skłoniła Cię do napisania dwóch notek historycznych, Sama koncepcja fabuły wydaje się ciekawa, niepokoi mnie tylko ta ilość powtórzeń, ale myślę, że i tak moja rozbudzona ciekawość weźmie górę :)
OdpowiedzUsuńNo tak, dopiero za trzecim podejściem udało mi się napisać opinię, ale dzieki temu powstało dwie inne notki, których pewnie bym nie napisała, gdyby nie "Filary Ziemi". Tak więc - jak to mówią - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. :-) A jeśli chodzi o samą książkę, to myślę, że te powtórzenia sprawiły, że jest ona bardzo obszerna, bo polskie wydanie ma ponad 800 stron. Podobnie jest w przypadku "Świata bez końca". Ta książka ma z kolei ponad 1000 stron, a przynajmniej tyle ma wydanie, które ja czytałam. ;-)
UsuńKena Folletta darzę chyba zbyt wielką sympatią, bowiem powtórzenia ani opisy mi nie zmąciły lektury. Zdaję sobie sprawę, że nie jest oceniana jako arcydzieło, ale sprawiła mi dużo przyjemności i chętnie do niej wrócę. Wielu twórców próbowało później napisać coś w tym stylu - powieści, których osią byłyby losy jakiegoś zabytku (np. Władca Barcelony Ch. LLorens). Follet w tej kategorii jest jednak nie do przebicia:)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, bo też mam takich autorów, których książki oceniam bezkrytycznie. Jeśli chodzi o Kena Folletta, to dawno temu czytałam jego powieść "Człowiek z Sankt Petersburga", i bardzo mi się ta książka podobała. Myślę, że wrócę do tych jego thrillerów z historią w tle, bo w tym jest naprawdę dobry, moim zdaniem. Tutaj te powtórzenia trochę mi przeszkadzały, ale potem wciągnęłam się w akcję i już raczej nie zwracałam na nie uwagi. :-)
UsuńFilm oglądałam, ale szczerze się przyznam - nie miałam pojęcia, że jest książka :D. Muszę coś z tą wiedzą zrobić :D.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zachęcam do obejrzenia filmiku, który pojawił się na moim kanale. Pokazuję w nim "Chłopów" Reymonta od zupełnie innej strony :).
Pozdrawiam cieplutko!