Wydawnictwo:
PASCAL
Bielsko-Biała
2013
Tytuł
oryginału: The Countess
Przekład:
Anna Bereta-Jankowska
Chyba
każdemu z nas znane jest nazwisko „Batory”. Bez względu na to czy interesujemy
się historią, czy zupełnie nie leży ona w kręgu naszych zainteresowań nazwisko
to obiło nam się o uszy chociażby na lekcjach historii w szkole, i związane
jest z monarchą, który objął władzę w Polsce w maju 1576 roku, jako następca
Henryka (I) III de Valois, który w 1574 roku praktycznie uciekł z naszego kraju do
rodzinnej Francji, w wyniku czego na ziemiach polskich nastało prawie
półtoraroczne bezkrólewie. Stefan Batory, bo o nim mowa, po ślubie z Anną
Jagiellonką – córką Zygmunta I Starego – objął tron w Polsce. O tym, jakim był
władcą i czego dokonał, nie będę opowiadać, ponieważ książka, o której dziś
mowa nie dotyczy bezpośrednio Stefana Batorego, a jego siostrzenicy – Elżbiety.
Kim
zatem była węgierska hrabina Elżbieta Batory (z węg. Báthory Erzsébet)? Podobnie
jak Anglia doczekała się królowej z przydomkiem „krwawa”, tak też historycy
nazywają ową węgierską hrabinę, lecz geneza pochodzenia tegoż przydomku jest
zgoła inna niż w przypadku Marii I Tudor. Mówią, że Elżbieta Batory przyszła na
świat zła do szpiku kości, zaś jej uwielbienie dla sadyzmu podsycały akty
okrucieństwa, których była świadkiem we wczesnym dzieciństwie. Przykładem niech
będzie egzekucja pewnego Cygana, którego zaszyto w końskim brzuchu i
pozostawiono w osamotnieniu, aby w ten sposób dokonał żywota. Jako małe
dziecko, fascynowało ją również oglądanie wszelkich innych tortur, jak
odcinanie ludziom nosów czy uszu. Kiedy Elżbieta była już nieco starsza do
fascynacji sadyzmem doszła również rozpusta.
Elżbiecie
Batory los bynajmniej nie poskąpił urody, co stanowiło jej ogromny atut w
zdobywaniu mężczyzn. Żaden nie potrafił jej się oprzeć. Była też bardzo dobrze
wykształcona. Fakt, że fascynowały ją wszelkiego rodzaju tortury i zadawanie
cierpień innym, w konsekwencji sprawił, że narodziła się w niej niecodzienna
pasja, którą realizowała z makabrycznym uporem. Hrabina uwielbiała widok cudzej
krwi na własnej skórze.
Jej
sadystyczne skłonności przybrały na sile po ślubie z Franciszkiem Nádasdym (z
węg. Nádasdy Ferenc). Już jako jedenastoletnia dziewczynka została przyrzeczona
Franciszkowi, natomiast zaślubiny odbyły się kilka lat później, kiedy Elżbieta
była już zdolna zostać matką. Zamieszkała w posiadłości swojego przyszłego męża
w Czachticach (z węg. Csejthe). Mąż był żołnierzem, tak więc w domu
pojawiał się dość rzadko. W tym czasie hrabina urządzała sobie orgie zarówno z
mężczyznami, jak i kobietami, oraz poddawała okrutnym torturom służbę,
szczególnie tę żeńską część. Mężczyzn chyba trochę się bała z uwagi na ich siłę
fizyczną i fakt, że mogli się bronić i oddać.
hrabina Elżbieta Batory (1560-1614) |
Zbrodnie
Elżbiety Batory w końcu musiały wyjść na jaw. Najprawdopodobniej jeden z jej
kochanków nakrył ją na gorącym uczynku, kiedy zażywała kąpieli we krwi w
towarzystwie gnijących ciał, przy zamkowych lochach wypełnionych młodymi
więźniarkami. W swoim dzienniku hrabina zanotowała, że tym sposobem odebrała
życie sześćset pięćdziesięciu ofiarom. W dodatku liczni świadkowie nareszcie
zdobyli się na odwagę, aby opowiedzieć o masowych przewinieniach, jakich
dopuszczała się Elżbieta Batory. Jej pomocnicy ponieśli śmierć, zaś ona sama
została skazana na życie w odosobnieniu zamurowana w swoim zamku. Już nigdy
stamtąd nie wyszła żywa.
Najbardziej
wiarygodną hipotezą dotyczącą krwawych działań Elżbiety Batory wydaje się być
ta mówiąca o jej zaburzeniach psychicznych. To właśnie postradanie zmysłów
popchnęło hrabinę na drogę znęcania się nad służbą oraz bestialskiego
mordowania młodych kobiet. Trzeba wiedzieć, że w rodzie Batorych nierzadko
kojarzono małżeństwa pomiędzy krewnymi, co doprowadzało do tego, że u potomstwa
występowało upośledzenie fizyczne i psychiczne.
Franciszek Nádasdy (1555-1604) |
Tak
naprawdę nie wiadomo do końca jaka była prawda. Elżbietę Batory ochrzczono
mianem „wampirzycy”, za czym przemawiały zeznania składane przez świadków.
Jedni twierdzili też, że otruła własnego męża, podczas gdy inni stanowczo temu
zaprzeczali. Z kolei ekshumacja zwłok domniemanych ofiar wskazywała na
przedśmiertne stosowanie tortur wobec nich. Przeważnie jest tak, że jeśli jakaś
postać budzi kontrowersje lub wręcz wywołuje przerażenie wśród ludzi, wówczas
wokół niej krąży szereg legend, z których tylko nieliczne mogą uchodzić za
zgodne z prawdą. Z całą pewnością Elżbieta Batory zapisała się w historii jako opętana
wampirzyca, żywiąca się ludzką krwią. Jak się okazuje takie rzeczy są możliwe
nie tylko w literaturze wampirycznej, gdzie wszystko od początku do końca jest
wymysłem autora. Na przykładzie hrabiny widać wyraźnie, że tacy ludzie naprawdę
żyli, a może nadal gdzieś żyją, tylko my o nich nie wiemy? Ale z drugiej strony
niezwykle trudno jest oddzielić fakty od legendy. Elżbieta Batory znacznie
lepiej sprzedaje się jako wampirzyca mordująca i taplająca się w krwi swoich
ofiar. Niektórzy sądzą też, że jej osoba mogła stać się kartą przetargową w
politycznych rozgrywkach. Jak pokazuje historia, w 1613 roku kampania wojenna
wymierzona w ród Batorych dobiegła końca, zaś Habsburgom udało się zlikwidować
kolejną dynastię stojącą na drodze do ich wpływów w środkowo-wschodniej Europie.
Poza tym ówczesnemu królowi Węgier pozbycie się hrabiny było na rękę, gdyż był
u niej ogromnie zadłużony. Ten niewyobrażalny dług zaciągnął jeszcze u jej
męża.
Tak
mniej więcej osobę Elżbiety Batory kreuje historia. A jak ma to miejsce w
książce? Na pewno nie tak krwawo, jak można byłoby przypuszczać na podstawie
powyższego tekstu. I ten element już mnie nieco rozczarował. Myślę, że Autorka
powinna bardziej pójść w stronę thrillera/horroru historycznego i tym samym
naładować fabułę emocjami. Owszem, w powieści jest mowa o tych wszystkich
makabrycznych czynach głównej bohaterki, lecz opisy są zbyt delikatne, jak na
tego typu działania.
Abstrahując
od powyższego, uważam, że Hrabina to naprawdę dobra powieść historyczna,
stanowiąca coś na kształt wspomnień Elżbiety Batory, która jest już uwięziona i
zamurowana na zamku, gdzie spędziła większość swojego życia. Hrabina pisze
list, a może spisuje swoje wspomnienia, które adresuje do swojego najmłodszego
dziecka – syna o imieniu Pál. Elżbieta Batory urodziła też dwie starsze córki,
które mają już swoje rodziny. O ile wierzyć plotkom, było jeszcze jedno
dziecko, którego ojcem nie był Franciszek Nádasdy, więc należało się go pozbyć.
W kwestii tego wydarzenia historycy nie są zgodni. Większość twierdzi, że to
jednak tylko pomówienia. Elżbieta Batory wraca do lat swojego dzieciństwa.
Opowiada o rodzicach, rodzeństwie i życiu w Escedzie. Potem przechodzi do
chwili, kiedy wyjechała do posiadłości swojego przyszłego męża. Opisuje
relacje, jakie łączyły ją z Franciszkiem, lecz kiedy dochodzi do momentu swoich
krwawych ceremonii, jej zdanie znacznie różni się od tego, które mają wszyscy ci
„niewdzięcznicy”, którzy ją zamurowali i skazali na pewną śmierć.
Moim
zdaniem Rebecca Johns przedstawia hrabinę jako osobę chorą psychicznie, czyli
niemalże identycznie jak sugerują to znawcy tematu. Powieściowa Elżbieta Batory
to kobieta cierpiąca na swego rodzaju rozdwojenie jaźni. Z jednej strony to
kochająca żona i matka, a z drugiej okrutna pani na zamku. W dodatku w swoim
postępowaniu nie widzi niczego niegodziwego, co jest typowe dla ludzi
psychicznie chorych, którzy nie są w stanie odróżnić tego, co dobre od tego, co
złe. O swoje sprawy hrabina dba doskonale i powiedzenie „po trupach do celu”
nie jest w tym przypadku przenośnią. Nienawiść i agresja to dwie cechy jej
charakteru, nad którymi stara się panować, lecz jedynie w towarzystwie
arystokratów, ponieważ przy służbie odkrywa swoją prawdziwą twarz. Ale z
drugiej strony trudno jest jednoznacznie stwierdzić która z tych twarzy
faktycznie jest prawdziwa: kochająca żona i matka oraz doskonała gospodyni, czy
może bezwzględna wampirzyca znajdująca spokój dopiero wtedy, gdy kogoś zrani
bądź zabije?
Myślę,
że powieść jest warta uwagi. Przypuszczam, że mogłaby też zainteresować
wielbicieli thrillerów i horrorów, gdyby została nieco „krwawiej” napisana. To
jest właśnie ten jedyny mankament, o którym wspomniałam powyżej. Z kolei
miłośników historii raczej nie trzeba namawiać do tej lektury. Jedno jest
pewne: Elżbieta Batory to niezwykle barwna, a zarazem tajemnicza postać
historyczna. Wydaje mi się, że nigdy do końca nie poznamy hrabiny i prawdy o
jej haniebnych uczynkach, a jej osoba i życie wciąż będą pełne przypuszczeń i
hipotez, na które nigdy nie znajdziemy odpowiedzi.
Ooooj, interesujące upodobania miała ta pani... ;)
OdpowiedzUsuńPewnie by Ci się spodobało, gdyby autorka pojechała trochę bardziej w strone horroru, bo to jest naprawdę doskonały temat na mocny horror. ;-)
UsuńNa pewno. :)
UsuńAgnieszko, prześwietny tekst :-))
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)))
UsuńZaciekawiłaś mnie , a recenzja świetna
OdpowiedzUsuńDziękuję i zachęcam do sięgnięcia po książkę. :-)))
UsuńZnakomita powieść, byłam nią zachwycona!
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że to Twoja recenzja mnie zachęciła do tej powieści. Czytasz tak wiele świetnych powieści historycznych, że ja już nie nadążam z ich notowaniem. ;-)
UsuńMoże i bym pokręciła nosem na widok tej książki, bo jest to powieść historyczna, ale tym razem chce ją poznać, ponieważ jak dotąd publikacje z wydawnictwa Pascal nie zawiodły mnie ani razu.
OdpowiedzUsuńJak widzisz, powieści historyczne wcale nie muszą być nudne. Na kartach historii zapisało się naprawdę wiele ciekawych postaci, niekiedy nawet takich, które budzą grozę, jak Elżbieta Batory. ;-)
UsuńŚwietna recenzja. Muszę przyznać, że liczyłam na opis Twoich wrażeń po tej lekturze i się nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że może choć troszkę zachęciłam Cię do tej powieści. ;-)
UsuńKiedyś czytałam Panią na Czachticach, ale mi nie podeszła, teraz jestem ciekawa nowego podejścia do postaci krwiożerczej hrabiny. Zaciekawiło mnie to zdjęcie damy w czerwonej sukni, zdało mi się bardzo znajome, to na pewno Elżbieta Batory? Czy jak podaje Panorama renesansu Lucrezia Panciatichi - Bronzina.
OdpowiedzUsuńReniu, jak się okazuje są różne źródła zdjęć. Sprawdziłam. Jedne podają, że to poprzednie to właśnie Elżbieta Batory. Z kolei inne, że to Lucrezia Panciatichi-Bronzina. Dlatego dla pewności zmieniłam zdjęcie, choć nie jest tak wyraźne jak to poprzednie, ale teraz nie ma już wątpliwości, że to Elżbieta Batory. Dziękuję za spostrzegawczość. :-) A co do "Pani na Czachticach", to jestem bardzo ciekawa tej książki. Mówisz, że Ci nie podeszła? Ciekawa jestem jak ja bym tę powieść odebrała, bo słyszałam o niej bardzo dobre opinie. :-)
UsuńWiesz, może Tobie akurat ta ksiązka podpasuje, a opinie ma różne, nawet bym powiedziała skrajne. Ale nie ma to jak samemu się przekonać. A po Hrabinę sięgnę z wielką ochotą.
UsuńTo życzę miłej lektury. :-)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, bo o Elżbiecie Batory czytałam sporo literatury typowo historycznej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Skoro tak, to ta lektura jest dla Ciebie obowiązkowa. ;-)
UsuńHello there, I discovered your website by means of Google whilst searching for a similar matter, your
OdpowiedzUsuńsite came up, it seems to be great. I have bookmarked it in
my google bookmarks.
Hi there, just became alert to your weblog through Google,
and found that it is truly informative. I'm gonna watch out for
brussels. I'll be grateful if you proceed this in future.
A lot of other folks will probably be benefited from your writing.
Cheers!
my blog: http://esprnews.blogspot.com/
Thank you for visiting my blog. I am very glad that you like my website. So, visit me again. Greetings!
Usuń