Wydawnictwo:
KSIĄŻNICA
Katowice
2007
Tytuł oryginału: The Miracle
at St Bruno’s
Przekład: Bożena Krzyżanowska
Zdarza
się, że słyszymy, bądź też nawet spotykamy na swojej drodze ludzi, którzy uparcie
wierzą, iż zostali wybrani do spełnienia jakichś wyższych celów. Ludzie ci
niejednokrotnie są przekonani, że zostali posłani na Ziemię przez samego Boga i
stanowią jego narzędzie w walce ze Złem. Generalnie trudno jest nam uwierzyć w
autentyczność takich przekonań i bardzo często mamy rację, twierdząc, że ta
„nawiedzona” osoba jest niepoczytalna albo kieruje nią zwyczajny religijny
fanatyzm. Takich ludzi dzisiejszy świat utożsamia głównie z epoką
średniowiecza, która charakteryzowała się zacofaniem i prymitywizmem niemalże
na każdej płaszczyźnie życia społecznego. Choć tamte czasy minęły bezpowrotnie,
to jednak od czasu do czasu możemy usłyszeć o „cudach”, które tak naprawdę z
rzeczywistymi cudami nie mają nic wspólnego. Ten temat bardzo często poruszany
jest też w literaturze.
Cofnijmy
się zatem do epoki wczesnego angielskiego renesansu. Jest rok 1522. W opactwie
pod wezwaniem Świętego Brunona dochodzi do niecodziennego wydarzenia. W noc
Bożego Narodzenia duchowny, który temu opactwu przewodzi, odnajduje w kaplicy
Najświętszej Marii Panny noworodka. W miejscu, gdzie do tej pory symbolicznie
kładziono figurkę maleńkiego Jezusa, jest żywe dziecko! Jego zdumienie jest
niewyobrażalne. Pierwsze, co przychodzi mu na myśl, to powtórka z historii.
Przecież już raz w wigilijną noc miało miejsce podobne wydarzenie! Tamto
rozegrało się w dalekim Betlejem. Czyżby i tym razem narodził się Mesjasz? Kiedy
mija pierwszy szok, opat zabiera dziecko do klasztoru i od tej pory bracia
zakonni będą się nim opiekować. Ponieważ jest to chłopiec, zakonnicy nadają mu
imię „Brunon” od imienia ich patrona.
Mija
około dziesięciu lat. Odnaleziony w bożonarodzeniowej szopce chłopiec dorasta i
zaprzyjaźnia się z dwiema dziewczynkami, które mieszkają w sąsiedztwie. To
kuzynki: Damask i Kate. Oczywiście jest jeszcze Rupert – brat Kate. Jednak
chłopak w tej znajomości nie odgrywa jakiejś znaczącej roli. Jest z natury
spokojny i to, co najbardziej go interesuje, to uprawa ziemi. Damask jest córką
sędziego Williama Farlanda, który jest dość dobrze znany na królewskim dworze.
W końcu pełni w państwie niebagatelną funkcję. Rodzice Kate i Ruperta zmarli z
powodu śmiertelnych potów, które wówczas były dość powszechną chorobą i
dziesiątkowały ludzi w zastraszającym tempie. W związku z tym dzieci
zamieszkały w domu sędziego.
Posiadłość
Farlandów graniczy nie tylko z ziemiami opactwa Świętego Brunona, ale także z
posiadłością Thomasa More’a. William i Thomas bardzo się przyjaźnią, dlatego
jego tragiczna śmierć będzie dla sędziego ogromnym szokiem i jeszcze bardzo
długo nie będzie mógł podnieść się po tak wielkim ciosie zadanym przez Henryka
VIII. Niemniej zanim to się stanie, życie w majątku Farlandów płynie bez
większych problemów. Dzieci dorastają, pani Farland z powodzeniem prowadzi swój
różany ogród, a po sąsiedzku mnisi wychowują Brunona, będąc święcie
przekonanymi, że jest on zesłany przez samego Boga. Otaczają go wielką troską,
wierząc, że dzięki niemu dokonują się rozmaite cuda. To przecież jego
odnalezienie w bożonarodzeniową noc sprawiło, że klasztor uzyskał niezwykłą
pomoc finansową od wiernego ludu. Takich zbiegów okoliczności jest naprawdę
sporo i wszystkie przypisywane są „boskiemu” dziecku.
Cała
ta sielanka zostaje brutalnie przerwana w momencie, gdy na królewskim dworze
zaczynają zachodzić pierwsze zmiany. Król Henryk VIII właśnie pozbył się swojej
pierwszej żony – Katarzyny Aragońskiej – i przygruchał sobie wyrafinowaną Annę
Boleyn. Sprytna dworka z rodu Howardów tak bardzo omamiła okrutnego monarchę,
że ten aż dopuścił się świętokradztwa, zrywając stosunki z Kościołem i
papieżem, tym samym ogłaszając siebie głową Kościoła w Anglii. Od tego momentu
nikt nie miał prawa kwestionować tej decyzji. Gdyby jakiś śmiałek odważył się
jednak na taki krok, wówczas natychmiast trafiał do Tower, a stamtąd to już
tylko na szafot. Wówczas w Anglii praktycznie panowały dwie religie: katolicyzm
i protestantyzm. Lecz z drugiej strony ludzie żyli w swego rodzaju schizofrenii
religijnej, bo tak naprawdę nie wiadomo było, po której stronie należy się
opowiedzieć. Tak źle i tak niedobrze.
Dla
wiary katolickiej, a tym samym dla klasztorów i duchowieństwa nadchodzi ciężki
czas. Na rozkaz Henryka VIII wszelkiego rodzaju katolickie miejsca kultu są
grabione, mnisi są mordowani, a co za tym idzie klasztory zamykane są na cztery
spusty i nikt nie ma prawa w nich urzędować. Przez słowo „nikt” oczywiście
należy rozumieć przedstawicieli duchowieństwa. Na rodzinę Farlandów również
pada blady strach, bo przecież przez wiele lat przyjaźnili się z mnichami. Poza
tym jest jeszcze Thomas More, którego życie właśnie wisi na włosku. A co w tym
czasie dzieje się z Brunonem, który do tej pory mieszkał w klasztorze z
mnichami? Otóż, po brutalnym zlikwidowaniu opactwa, dorastający chłopak trafia
pod dach Farlandów. Przyjaźń pomiędzy nim a dziewczynkami nadal ma się całkiem
dobrze. Wszystko zmienia się dopiero wtedy, gdy Kate wychodzi za mąż za sporo
od siebie starszego arystokratę, który bardzo dobrze radzi sobie na królewskim
dworze. Wyrafinowanej dziewczynie przecież zawsze o to chodziło. Odkąd sięga
pamięcią, pragnęła bogactwa, wpływów i wystawnego życia. Wygląda na to, że
teraz Kate jest bardzo szczęśliwa, ale czy to samo można powiedzieć o Brunonie,
skoro nagle znika bez śladu? A może jest coś, co za wszelką cenę pragnie
udowodnić? Jakaś tajemnica? A może prawda, której nie przyjmuje do wiadomości,
wciąż uważając, że jest „darem niebios”?
Wyd. Świat Książki Warszawa 1999 tłum. Bożena Krzyżanowska |
Damask
Farland również dochodzi do wieku, w którym powinna wyjść za mąż. Ten fakt
spędza sen z powiek szczególnie jej ojcu. Czuje, że jego życie jest zagrożone,
więc pragnie, aby jego ukochane dziecko było bezpieczne pod opieką jakiegoś
dobrego i odpowiedzialnego mężczyzny. Owszem, Damask nie może powiedzieć, że
nie ma adoratorów starających się o jej rękę, ale stanowczo twierdzi, że to nie
z nimi pragnie spędzić resztę życia. Jakże jest inna od swojej kuzynki! Tamta
na sam widok bogactwa byłaby zdolna poślubić samego diabła, zaś Damask szuka
miłości i namiętności, które zapewnią jej szczęście. Czy dziewczyna zna już
swojego wybranka? Czy wie, kto zostanie jej mężem i tylko czeka sposobnej
chwili, aby to się stało? Czy to małżeństwo na pewno da jej szczęście? A może
przyjdą rozczarowanie i ból?
Cud
u Świętego Brunona to pierwszy tom rodzinnej sagi Philippy Carr zatytułowanej
Córki Anglii. Jak widać Autorka ten cykl powieści rozpoczęła, opisując
realia szesnastowiecznej Anglii. Akcja niniejszej części rozciągnięta jest
pomiędzy 1522 rokiem a momentem objęcia tronu przez Elżbietę I Tudor. Tutaj
fikcja przeplata się z prawdą. Postacie historyczne mieszają się z tymi, wymyślonymi
przez Philippę Carr, które jednocześnie są bohaterami pierwszoplanowymi. To
historia i ludzie, którzy ją wówczas tworzyli stanowią tło historyczne książki.
O Henryku VIII mówi się bardzo wiele. Dyskutuje się na temat jego poczynań,
polityki, jaką prowadzi, żon, których pozbywa się w okrutny sposób, ale nie
jest on głównym bohaterem. Być może sam Thomas More miał jakiegoś bliskiego
przyjaciela „zza płotu”, ale na pewno nie był nim powieściowy sędzia William
Farland.
Philippa
Carr wprowadza tutaj również pewną tajemnicę, którą prędzej czy później należy
poznać i rozwiązać. Chodzi oczywiście o domniemaną boskość Brunona. Chłopak w
pewnym momencie swojego życia wpada w swego rodzaju obsesję i nie dopuszcza do
siebie myśli, że jego rodzicami mogą być zwykli śmiertelnicy. Za wszelką cenę
pragnie wszystkim niedowiarkom pokazać, że jest inaczej. Że to on jest
wysłannikiem niebios i nie wolno tego faktu negować. Tak mocno utwierdza się w
tym przekonaniu, że w końcu stanowi zagrożenie dla otoczenia.
Charakterystyczną
cechą książek Eleonor Hibbert jest to, iż narrację prowadzi zawsze w pierwszej
osobie liczby pojedynczej. W tym przypadku narratorką jest Damask Farland,
której życie naprawdę nie oszczędza. Żyje w wyjątkowo trudnych czasach. Jej
ukochany ojciec jest człowiekiem honoru i robi rzeczy, które mogą zostać uznane
za zdradę stanu. Wszędzie roi się od szpiegów. Nawet pod tym samym dachem może
mieszkać ktoś, kto w każdej chwili doniesie. Tym kimś może być zwykły służący,
którego pan zganił za jakieś błahe przewinienie. Ludzie żyją w potwornym
strachu. Rozmowy, jakie prowadzą w głównej mierze dotyczą ówczesnej polityki.
Taką informatorką dla Damask jest właśnie jej kuzynka Kate, która praktycznie
nie robi nic innego, jak tylko interesuje się tym, co dzieje się na królewskim
dworze. Oczywiście bohaterowie próbują w jakiś sposób umilać sobie czas, aby
choć na chwilę zapomnieć o terrorze Tudorów, ale mimo tego, gdzieś w
podświadomości wciąż czai się niewypowiedziany lęk, a dymy znad Smithfield
każdego dnia przypominają o wielkim zagrożeniu.
Jak
widać konsekwentnie wykonuję swój indywidualny plan przeczytania wszystkich
części Córek Anglii. Nie będzie to takie proste, bo jak już pisałam
wcześniej, w Polsce zaniedbano proces publikacji tego cyklu. Nie zrażam się
jednak tym, że jestem zmuszona czytać go wyrywkowo. Wszystkich tomów jest
dwadzieścia, z czego przeczytałam do tej pory tylko cztery: Cud u Świętego
Brunona, Zwycięski Lew, Czas na milczenie i Nić babiego
lata. Obiecałam sobie jednak, że się nie poddam, więc mam nadzieję, iż uda
mi się przeczytać całość, nawet gdybym musiała sprowadzać resztę w oryginale. Oczywiście
zdaję sobie sprawę, że dziś już niewiele osób czyta tego rodzaju literaturę,
traktując ją po macoszemu. Dla mnie powrót do starych książek, którymi
zachwycały się poprzednie pokolenia, jest czymś niesamowitym. Dlatego u mnie na
blogu nie znajdziecie zbyt wiele nowości.
Na
pierwszy rzut oka Cud u Świętego Brunona wygląda jak zwykły romans,
szczególnie jeśli ocenić tę książkę po okładce. Słyszałam gdzieś, że graficy
nie czytają nawet fragmentów książek, do których okładki projektują, stąd tak
wiele okładek jest zupełnie nietrafionych. Z kolei jeśli pada hasło, że to
literatura kobieca, to szablonowo projektuje się tak, jak dla zwykłego romansu.
W przypadku tej powieści romansu jest naprawdę znikoma ilość. Philippa Carr
znacznie większą wagę przykłada do tła historycznego i tajemnic, które mają
związek z poszczególnymi bohaterami. Powiedziałabym, że końcówka powieści
zakrawa nawet na delikatny thriller.
Generalnie
książka napisana jest bardzo dobrze pod względem warsztatowym. Bardzo podobały
mi się dialogi, dzięki którym zdawałoby się, że nieśmiała i wycofana towarzysko
Damask, pokazuje na co naprawdę ją stać. W miarę posuwania się akcji do przodu,
dziewczyna staje się coraz bardziej wygadania i nie da sobie w kaszę dmuchać. Dodatkowo
uwagę zwróciłam również na psychologię postaci. Należy podkreślić tutaj ich różnorodność
pod kątem emocjonalnym, a także odmienne charaktery. Wydaje mi się, że spośród
tych czterech tomów cyklu, które już za mną, Cud u Świętego Brunona
można uznać za najlepszy, choć Zwycięski Lew też jest niczego sobie,
szczególnie jeśli wziąć pod uwagę stronę historyczną i erotyczną powieści.
Raczej się nie skuszę
OdpowiedzUsuńJa do niczego nie namawiam. Lubię takie powieści, więc je czytam, a jak już przeczytam, to o nich piszę. Nie chcę czytać książek zgodnie z obowiazującym trendem, bo wtedy zaprzeczałabym sobie samej i fałszowała siebie jako czytelnika. Nikomu nie wciskam żadnej książki na siłę.
UsuńOch, och, to nietypowe i oryginalne imię bohaterki - Damask - uświadomiło mi, że czytałam kiedyś tę książkę! W ogóle zaczytywałam się kiedyś w powieściach Philippy Carr czy Johanny Lindsey - wspaniała ucieczka od szarej rzeczywistości:)
OdpowiedzUsuńFakt, te imiona robią wrażenie. :D Tego typu książki kiedyś naprawdę robiły furorę wśród czytelniczek, a teraz to ewentualnie starsze panie wypożyczają je z biblioteki i to nie zawsze. Ja bardzo lubię wracać do tych "staroci". Nic na to nie poradzę. Chciałabym bardzo dorwać cały cykl, bo tak jak piszesz - to doskonała ucieczka od codzienności, która daje możliwość odstresowania się, :-)
UsuńWszystkich tomów jest dwadzieścia! Jestem zdumiona. To bardzo dużo. Trzymam zatem w kciuki, aby dało ci się całą serię skompletować i przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa nie będę ,,kręcić'' i napiszę szczerze, że nie dam rady zmierzyć się z tą serią, ale mimo to ogromnie intryguje mnie domniemana boskość Brunona.
Skoro intryguje Cię "boskość" Brunona, to przeczytaj choć ten jeden tom. Tutaj już wszystko się wyjaśnia. Nie musisz czytać całej serii. ;-) Przypuszczam, że w bibliotece dostaniesz go bez problemu. A ja faktycznie uparłam się na tę serię i nie odpuszczę! :-)
UsuńW takim razie na pierwszy tom się skuszę. Zapytam się tylko w mojej bibliotece, czy akurat go mają.
UsuńMogę Ci powiedzieć, że każda część tej serii stanowi, jak gdyby oddzielną historię, która w tym samym tomie znajduje swoje rozwiązanie. Jedyne, co łączy ten cykl to więzy krwi poszczególnych bohaterek. :-)
UsuńPoczątkowo książka nasunęła mi bardzo mocne porównanie do "Klasztoru" Panosa Karnezisa, ale później to wrażenie osłabło. Zastanawiam się jaka jest dostępność pozostałych części cyklu, jeśli ściągać by ją przez polskiego pośrednika. Aż sprawdzę z ciekawości w mojej ulubionej księgarni językowej.
OdpowiedzUsuńNie znam "Klasztoru" Karnezisa, ale dzięki na info. Może kiedyś trafię na tę książkę. Natomiast co do "Córek Anglii", to oprócz tych czterech tomów, ktore przeczytałam, w Polsce wydano jeszcze kilka innych, ale niestety nie ma kompletu, więc muszę kombinować jak sprowadzić je w oryginale. Na stronach brytyjskich księgarni są dostępne bez problemu w formie e-booków, więc chyba skorzystam z tej oferty. :-)
Usuńkurcze nie wiem co napisać o tek książce bo trudno m jednoznacznie określić czy mnie zachęciła czy nie, Twoja recenzja jest świetna, ale co do książki sama nie wiem;)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem, co Ci doradzić, bo nie wiem, jak u Ciebie z historią. Lubisz powieści historyczne? Jeśli tak, to może kiedyś tak przy okazji zerknij na tę książkę. Może akurat Ci się spodoba. :-)))
UsuńPowiem szczerze, że pierwsza część mnie nie przekonuje, ale z kolei, Że podchodzi do pod thriller i jest dużo tajemnicy i jej wyjaśniania bardzo mnie intryguje, zatem pomyślę jeszcze nad tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńPod delikatny thriller podchodzi dopiero sama końcówka. Większość to raczej typowa powieść obyczajowa z historią w tle. Wiesz, ja mam bardzo specyficzny gust, jeśli chodzi o książki i generalnie czytam to, czego inni nawet palcem by nie tknęli. ;-)
Usuń