Wydawnictwo:
KSIĄŻNICA/
GRUPA WYDAWNICZA PUBLICAT S.A.
Katowice
2012
Tytuł
oryginału: The Oracle Glass
Przekład:
Barbara Korzon
Seria:
Z mroków przeszłości
Król-Słońce.
Takim właśnie przydomkiem historia określa jednego z królów Francji i Nawarry –
Ludwika XIV Wielkiego, przedstawiciela dynastii Burbonów. Faktyczną władzę w
państwie Ludwik XIV przejął dopiero w wieku dwudziestu dwóch lat, a stało się
to po śmierci kardynała Mazzariniego w 1661 roku. Przygotowania do objęcia
tronu odbywały się niezwykle starannie. Nowy król już w pierwszym roku swojego
panowania wydał czternaście edyktów, tym samym zapoczątkowując we Francji obszerne
i wszechstronne reformy, które dotyczyły między innymi prawa, gospodarki,
finansów, wojska, porządku publicznego, czy podatków. Poza tym reformy te
wprowadziły również nowy podział administracyjny. Ludwikowi XIV przypisuje się,
iż wyrzekł takie oto słowa: „Ja jestem ludem i władcą.” Natomiast określenie
Król-Słońce nie wzięło się bynajmniej stąd, że uchodził za wielkiego monarchę,
lecz dlatego, iż uwielbiał przedstawiać się w ten sposób, a dodatkowo wydał
rozkaz wybijania monet ze swoim wizerunkiem na tle słońca.
W
otoczeniu monarchy przewijali się urzędnicy najczęściej wywodzący się z jego
rodziny. Ten fakt nie wykluczał bynajmniej ich umiejętności i zdolności
dotyczących zarządzania. Ludwik XIV wspierał też bardzo aktywnie rozwój sztuki
i nauki, zaś w czasie jego panowania powstało szereg monumentalnych budowli
konstruowanych w stylu dojrzałego baroku. To właśnie za wolą króla powstał
zespół pałacowo-ogrodowy w Wersalu, gdzie władca miał swoją siedzibę. Trzeba
przyznać, że Ludwik XIV nie był władcą tolerancyjnym. Za jego przyczyną w roku
1598 został anulowany edykt traktujący o równouprawnieniu innowierców, co
wywołało falę represji i tym samym doprowadziło do emigracji ponad dwustu
tysięcy protestantów (hugenotów). Fakt ten niezwykle negatywnie odbił się na
gospodarce Francji, jak również na relacjach z protestanckimi państwami Europy,
czego przykładem może być odmowa krajów wchodzących w skład Rzeszy w kwestii
popierania Francji w jej konfliktach z katolickimi Habsburgami.
Ludwik XIV Burbon vel Król-Słońce (1638-1715) |
Za
czasów Ludwika XIV Burbona we Francji, a szczególnie w Paryżu aż roiło się od
wszelkiego rodzaju czarownic, wiedźm i czarnej magii. Choć nie obowiązywał
oficjalny zakaz korzystania z ich usług, to jednak pewne rzeczy dotyczące ich
działalności były nie do przyjęcia i za ich praktykowanie groził proces
nafaszerowany wymyślnymi torturami, a potem już tylko śmierć na stosie lub
przez ścięcie. Chodziło głównie o odprawianie czarnych mszy, mordowanie
niemowląt celem ofiarowania ich piekielnym demonom, aby uzyskać ich pomoc,
bezczeszczenie zwłok poprzez wyjmowanie organów i wróżenie z nich, a także
nielegalne spędzanie płodu, nawet wtedy, kiedy ciąża była już mocno
zaawansowana. Taki rozwinięty płód również służył jako ofiara składana szatanowi.
To właśnie wtedy w Paryżu swoją działalność prowadziła Catherine Deshayes Voisin,
znana też jako Madame La Voisin lub po prostu Catherine Montvoisin. Uznawana
była za francuską królową czarownic, a pomocy u niej szukały największe
znakomitości ówczesnego paryskiego społeczeństwa i nie tylko. Szczególnie
przychodziły do niej kobiety z wyższych sfer, bo i słono trzeba było płacić za
jej usługi, a lud z nizin raczej nie dysponował bogactwem materialnym.
Twierdziła, że nie ma dla niej nic niemożliwego. Była niezwykle pewna swoich
magicznych zdolności, jednak jak to w życiu bywa, nadchodzi w końcu taki dzień,
kiedy pewność siebie może zgubić. Upadek Madame La Voisin nastąpił w chwili,
gdy uznano, że jej czarodziejska moc jest w stanie zaszkodzić samemu królowi.
Catherine
Montvoisin była dość atrakcyjną kobietą, czego zupełnie nie widać na jej
portretach, które możemy dziś oglądać.
Niektórzy twierdzą, że urodę odbierały jej niezwykle świdrujące oczy,
którymi potrafiła przewiercić człowieka na wylot. Swoje niecodzienne
umiejętności najprawdopodobniej odziedziczyła w genach bądź nauczyła się ich od
matki, która swego czasu również znana była jako czarownica pierwszej klasy, a
z jej usług korzystali nawet królowie. Jej wróżbiarski talent opierał się
głównie na informacjach pozyskiwanych od swoich szpiegów poruszających się we
francuskich wyższych sferach. Mówiono, iż była w stanie czytać z oczu, a także
przepowiadać przyszłość z kart tarota, twarzy czy dłoni osoby zainteresowanej.
Ale z drugiej strony, skoro posiadała szpiegów, którzy donosili jej o pewnych sprawach,
to czy można uważać jej dar za nadprzyrodzony? A może była zwykłą oszustką
żerującą na naiwności innych? Niemniej prawdą jest, że Madame La Voisin
przygotowywała również wszelkiego rodzaju mikstury i proszki. Wiedziała też w
jaki sposób pozbyć się u swoich klientek niechcianej ciąży, aby nie przypłaciły
tego życiem, i aby nikt się nie zorientował, co takiego zaszło. Z kolei żeby
nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń, starała się regularnie uczestniczyć w
życiu Kościoła katolickiego, uczęszczając na wszelkiego rodzaju nabożeństwa.
Madame
La Voisin specjalizowała się także w truciznach. Ich wytwarzanie powierzała
dwóm zaufanym kobietom, które potrafiły zaopatrzyć ją w ponad pięćdziesiąt
rodzajów rozmaitych trucizn. Zmieniając dawki, czarownica była pewna, że
podczas każdorazowego ich użycia objawy otrucia będą inne, a tym samym powód zgonu
ofiary trudny do rozpoznania. W jej domu bardzo często odprawiano czarne msze,
a ona sama podczas tych obrzędów wdziewała albę z wyszytymi na niej czarnymi
fallusami, zaś jako ołtarz służyła jej naga kobieta. Wszystko zaczęło się
zmieniać w momencie, kiedy jej wróżby skierowały się w stronę polityki i
królewskiego dworu. Lawinę aresztowań francuskich czarownic rozpoczęło
zatrzymanie wiedźmy o imieniu Marie Bosse, która podejrzewana była przez
policję o działalność trucicielską. Ta przyznała, iż uczestniczyła w obrzędach
mających na celu czczenie szatana, a na ich czele stała sama Madame La Voisin. I
właśnie to oskarżenie przesądziło o wszystkim. Podczas procesu Catherine
Montvoisin przyznała się do swoich czarodziejskich praktyk, a żeby być bardziej
wiarygodną (a może dumną z tego, co robi?) przyznała, iż w piecu znajdującym
się w jej ogrodzie pozbywała się setek zwłok dzieci oraz embrionów, które
wykorzystywała w trakcie czarnych mszy. Oczywiście miała wspólników. Niektórzy
z ich podzielili jej los, zaś innym szczęśliwie udało się zachować głowę. Historyczne
przekazy mówią, iż wiedźma La Voisin próbowała po jakimś czasie odwołać swoje
zeznania, jednak było już na to za późno, natomiast dowody znalezione przez
policję w jej mieszkaniu tak silnie obciążały jej osobę, że nie było już choćby
najmniejszych szans na ujście z życiem.
Catherine Montvoisin vel Madame La Voisin (1640-1680) |
Jedną
z najczęstszych i najbardziej dochodowych klientek Madame La Voisin była markiza
de Montespan – oficjalna i chyba najbardziej znana kochanka Ludwika XIV. Prawdę
powiedziawszy, monarcha wciąż zmieniał swoje nałożnice. Jednym nadawał tytuły,
podczas, gdy inne jedynie zadowalały go w łożu bez szans na awans społeczny. Franciszka-Atena
de Rochechouart vel markiza de Montespan wciąż obawiała się konkurencji, co
tłumaczyło jej częste wizyty w domu czarownicy. Markiza wręcz obsesyjnie bała
się utracić swoje wpływy na dworze, a także miłość króla, któremu urodziła
liczne potomstwo. Każde z siedmiorga dzieci zostało prawnie uznane przez
Ludwika XIV, lecz mimo to, królewska metresa podejrzliwie spoglądała na swoje
rywalki.
Postać
Madame La Voisin zainspirowała Judith Merkle Riley do napisania doskonałej
powieści traktującej o czasach niezwykle istotnych dla Francji, a zarazem
niesamowicie ciekawych z historycznego punktu widzenia. Autorka oprócz
bohaterów stricte historycznych wprowadziła także postacie czysto fikcyjne, do
których zalicza się główna bohaterka powieści – Geneviève Pasquier oraz jej rodzina i niektórzy
znajomi. Losy Geneviève
przedstawiają się dość dramatycznie. Dziewczyna nie pochodzi z wyższych warstw
społecznych. Jedynie jej matka może poszczycić się arystokratycznym pochodzeniem,
lecz nie jest to brane pod uwagę, bo przecież szlachecki rodowód powinien mieć
swoje źródło w przodkach ojca. Geneviève
od najmłodszych lat jest bardzo zżyta właśnie z ojcem, który prowadzi z nią
poważne dyskusje na temat filozofii. Z kolei matka to zwykła materialistka,
która zdolna jest przyjmować pod swoim dachem na oczach męża licznych kochanków.
Co tu dużo mówić, Geneviève
nie urodziła się jako bogini piękności. Ma poważną wadę postawy, a do tego
jeszcze zniekształconą stopę, co budzi obrzydzenie u niektórych osób. W domu
jest traktowana jako zło konieczne, zaś na jakiekolwiek uczucie może liczyć
jedynie ze strony babci i ojca, a także starszej siostry – pięknej Marie-Angélique. Natomiast
matka, starszy brat oraz wuj tolerują ją tylko do momentu śmierci babci i ojca. Wtedy
w życiu dziewczyny rozpoczyna się istny koszmar. A kiedy już udaje jej się
wydostać z więzienia, jakie stworzyli jej najbliżsi, okazuje się, że ma tylko
jedno wyjście – rzucić się w wody Sekwany i skończyć ze sobą raz na zawsze. I
wtedy nie wiadomo skąd na jej drodze we własnej osobie staje osławiona królowa
paryskich czarownic – Catherine Montvoisin. Wiedźma zabiera ją do swojego domu,
lecz już wkrótce Geneviève
będzie musiała zacząć spłacać swój dług wobec czarownicy. Madame La Voisin
niczego nie robi za darmo. A już na pewno nie ratuje komuś życia za zwykłe
„dziękuję”.
Bardzo
szybko okazuje się, że piętnastoletnia wówczas Geneviève będzie musiała dołączyć do społeczności
czarownic, choć tak naprawdę nie widzi siebie w tej roli. Lecz nie ma wyjścia.
Teraz przypomina sobie, że jeszcze w dzieciństwie, kiedy wraz z matką
odwiedziła Catherine Montvoisin, czarownica odkryła u niej niezwykły talent
wróżbiarski. Otóż Geneviève
potrafi doskonale odczytywać przyszłość z tafli wody, a niekiedy też rozmaite
obrazy ukazują jej się w lustrze, co ją niesamowicie przeraża, jednak wie, że
teraz będzie już musiała wykorzystać swój dar, bo inaczej czeka ją śmierć w
rynsztoku albo w wodach Sekwany. Poza tym panna Pasquier ma też do spełnienia
pewną misję. To zemsta na tych, którzy ją skrzywdzili. Chęć odpłacenia pięknym
za nadobne popycha ją do rozpoczęcia życia zgoła innego niż było to w planie. W
dodatku wiedźma trzyma ją w szachu, wiedząc, że Geneviève będzie dla niej doskonałym źródłem
dochodu, co pomoże jej pomnożyć majątek i zyskać jeszcze większą sławę niż dotychczas.
I tutaj pojawia się pytanie. Czy spotkanie uczennicy i nauczycielki naprawdę
było przypadkowe? A może któraś z nich dokładnie je zaplanowała?
Niemniej
jednak, sprytna czarownica doskonale wie, że jej nowa podopieczna nie może czuć
się bezpiecznie w Paryżu. Jej rodzina, a szczególnie brat i okrutny wuj, będą
deptać jej po piętach z uwagi na zapis w testamencie ojca. Madame La Voisin
wymyśla Geneviève
nową tożsamość. Od tej pory dziewczyna staje się stupięćdziesięcioletnią
staruchą o nazwisku de Morville z tytułem markizy. Jej drzewo genealogiczne
również ulega sfałszowaniu dla dobra sprawy, a sama Geneviève zmienia się
nie do poznania. Teraz przyodziewa się w czerń adekwatną do jej wieku i stanu
cywilnego (wdowa), zaś twarz smaruje jakimś paskudnym mazidłem, którego celem
jest dodanie jej lat.
Jak
można się spodziewać, wieść o markizie de Morville – wróżbitce, która
przepowiada przyszłość w tafli wody i zawsze mówi prawdę – bardzo szybko obiega
Paryż i trafia aż na królewski dwór. Drzwi mieszkania markizy nie zamykają się.
Klienci walą do niej drzwiami i oknami, mówiąc kolokwialnie, a co za tym idzie
jej majątek powiększa się z dnia na dzień, zaś zadowolenia z tego faktu nie
ukrywa jej protektorka i nauczycielka. Jak długo Geneviève Pasquier vel markiza de Morville będzie w
stanie tkwić w świecie, do którego zupełnie nie pasuje? Czy Madame La Voisin
pozwoli jej kiedyś odejść i ułożyć sobie życie, tak jak dziewczyna by tego
chciała? A co stanie się, jeśli ktoś pomimo przebrania i tak ją rozpozna? Czy
grozi jej śmierć?
Okultyzm,
czarna magia, ofiary z ludzi, wróżbiarstwo i trucicielstwo – to wszystko obecne
jest na kartach Czary wyroczni. Judith Merkle Riley stworzyła naprawdę
świetną powieść, która doskonale oddaje klimat siedemnastowiecznego Paryża.
Widać, że Autorka zadbała o najdrobniejszy szczegół, nakreślając środowisko
czarownic. Mamy tutaj nie tylko przekrój przez rozmaite warstwy społeczne, ale
przede wszystkim poznajemy cechy charakterystyczne dla tamtej epoki. Każda z
przedstawionych postaci, czy to historycznych, czy fikcyjnych, jest niezwykle
wyrazista i autentyczna. Temat, jaki obrała sobie Judith Merkle Riley nie
należy do najłatwiejszych, zaś w pewnych kręgach może wywołać lawinę oburzenia,
kontrowersji, a niekiedy nawet spowodować zakaz czytania powieści. Bo przecież
skoro seria o Harrym Potterze swego czasu budziła tak wiele emocji z powodu
magii, która w tym przypadku czarną nie jest, to cóż dopiero Czara wyroczni,
gdzie kultywuje się wiarę w szatana, a Boga wręcz obraża się poprzez mieszanie
go z księciem ciemności? Tam, gdzie odprawia się czarne msze, znajdują się
również obrazy przedstawiające sceny biblijne. Tak więc zanim ktoś zacznie
negatywnie wyrażać się na temat Czary wyroczni, musi uzmysłowić sobie,
że jest to powieść historyczna oparta na faktach zmieszanych z fikcją. I tak
należałoby to traktować. Historii
zmienić się nie da, zaś temat do napisania powieści jest dobry, jak każdy inny.
Liczy się dystans, zaś nie emocjonalne podejście do sprawy.
Franciszka-Atena de
Rochechouart vel
markiza de Montespan (1641-1707); metresa Króla-Słońce i jedna z głównych i znaczących bohaterek powieści |
Wydarzenia
zachodzące na kartach powieści czytelnik obserwuje z punktu widzenia głównej
bohaterki. To ona jest narratorem i to ona opowiada nam o swoim życiu pod
skrzydłami królowej francuskich czarownic. Praktycznie przez całą powieść
widzimy, jak dziewczyna-starucha męczy się, prowadząc życie wróżbitki. Do
swojej profesji podchodzi z dystansem, choć niektóre wizje naprawdę ją
przerażają. Jej starość to tylko otoczka, która chroni ją przed działaniem
wrogów. Tak naprawdę jest młoda i chciałaby żyć, jak na młodego człowieka
przystało. Chce też kochać i być kochaną, pomimo że los poskąpił jej urody.
Wydawałoby się, że szuka miłości za wszelką cenę, lecz zanim ją odnajdzie
przyjdzie jej przeżyć również głębokie rozczarowanie. Poza tym jest jeszcze
policja, która wciąż węszy, aby tylko znaleźć dowody przemawiające na
niekorzyść paryskich czarownic. Z drugiej strony jednak Geneviève Pasquier vel
markiza de Morville to naprawdę silna kobieta. Kiedy uznaje, że jej działania
zaszły już za daleko i z tego tytułu grozi jej niebezpieczeństwo, robi
wszystko, aby nie podzielić losu pozostałych czarownic. Wyraźnie widać, że jest
niezwykle zdeterminowana, aby wyrwać się ze środowiska, w którym nigdy nie
czuła się dobrze, a które, oprócz bogactwa,
przyniosło jej też lęk o własne życie. Po drodze odkrywa też szereg
tajemnic, które otwierają jej oczy na pewne sprawy.
Na
kartach Czary wyroczni doskonale widać walkę Dobra ze Złem. Czytelnik ma
tutaj do czynienia z ludźmi, którzy pomimo że parają się czarną magią, to
jednak nie są źli i zepsuci do szpiku kości. W każdej z tych osób tkwią zarówno
dobre, jak i złe cechy. Odniosłam wrażenie, że ci wróżbici i truciciele, bo są
wśród nich również mężczyźni, jak chociażby Primi Visconti – nadworny wróżbita
Ludwika XIV – swoją profesję traktują przede wszystkim jako źródło dochodu, zaś
klientów jak głupców, którzy uwierzą we wszystko, co się im powie. Pomyślałam
sobie zatem, że pomimo iż minęły wieki, a czasy diametralnie się zmieniły,
współcześni wróżbici niekiedy również są w ten sposób nastawieni do swojej pracy, a przynajmniej ja tak ich odbieram. Wiem, że
dziś jest wiele osób, które wierzą w sens przepowiedni, wróżb i magii, ale tak
naprawdę jedyne, co wnosi ona do naszego życia, to stratę pieniędzy i czasu. Może
przemawia przeze mnie wrodzona realistka, ale uważam, że żaden śmiertelnik nie
jest w stanie poznać przyszłości, a wszelkiego rodzaju zabobony i wróżby
traktuję z przymrużeniem oka i podchodzę do nich z wielkim dystansem.
To
jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Judith Merkle Riley i mam nadzieję,
że nie ostatnie. Pisarka nie żyje już od trzech lat i w związku z tym nie napisze już żadnej
książki. Szkoda, bo po przeczytaniu Czary wyroczni jestem skłonna
stwierdzić, że posiadała nietuzinkowy talent. Książkę polecam głównie ze
względu na jej walory historyczne i literackie. Myślę, że powinny ją przeczytać
osoby, które nie podchodzą do tego rodzaju tematyki zbyt emocjonalnie i nie
widzą działania szatana w czytaniu tego typu powieści. Tak jak napisałam
powyżej: temat dobry, jak każdy inny. Poza tym tak zwana Sprawa trucizn
w tamtych czasach odbiła się naprawdę głośnym echem i pociągnęła za sobą szereg
ofiar, zarówno wśród czarownic, jak i osób, którym owe trucizny podano, aby móc
się ich pozbyć. Byli wśród nich niewierni mężowie, kobiety walczące między sobą
o względy tego samego mężczyzny, a nawet przedstawiciele bogatych rodów,
których przedwczesne zejście z tego świata gwarantowało pozyskanie ogromnego
majątku przez tych, którzy zostali. Tak więc szkoda byłoby, gdyby taki temat
nie znalazł swojego odzwierciedlenia w literaturze, zważywszy że magia i
wszelkiego rodzaju przesądy towarzyszą człowiekowi praktycznie od zarania
dziejów.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu
Jej...ciężki temat. :)
OdpowiedzUsuńCiężki, i tak jak napisałam, w niektórych kręgach społecznych może być wręcz zakazany. ;-) Natomiast co do samej książki, to czytało mi się bardzo dobrze i chcę więcej powieści tej autorki. :-)
UsuńLektura już za mną :) Byłam ciekawa sposobu, w jaki ją odbierzesz. Książka z rodzaju trafiających w mój czytelniczy gust :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na pewno zgorszona się nie czuję. Tak jak napisałam, historii zmienić się nie da. Co było, to było. Nic tutaj nie pomoże, że będziemy się gorszyć na sprawę okultyzmu i czarownic. Niemniej, ja swoje wiem i żadna książka o tej tematyce niczego w moich poglądach już nie zmieni. Ale w niektórych kręgach powieść może zostać napiętnowana i z tym trzeba się liczyć. ;-)
UsuńRównież pozdrawiam!
Ja też nie mogę odżałować, ze autorka już nie żyje - na szczęście pozostawiła po sobie fantastyczne lektury, z których szczególnie polecam ci trylogię o Małgorzacie, część pierwsza to "Księga Małgorzaty":)
OdpowiedzUsuńJuż spisałam sobie tytuły tej autorki i będę ich teraz poszukiwać. O trylogii już słyszałam i na chwilę obecną jestem w stanie zaopatrzyć się jedynie w pierwszy tom. Mam nadzieję, że z czasem to się zmieni. Dziękuję za polecenie. :-) A swoją drogą umrzeć w wieku 68 lat, to stanowczo za szybko. :-(
UsuńTematyka intrygująca, jednakże wątpię, aby udało mi się w najbliższym czasie sięgnąć po tę książkę, gdyż obecnie w planach mam inne powieści.
OdpowiedzUsuńJa też mam całą masę innych książek do przeczytania, ale na dobre historyczne czy na klasykę zawsze znajduję czas. ;-)
UsuńZaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńMiło mi. :-) Mam nadzieję, że kiedyś przeczytasz tę powieść. Jest naprawdę bardzo dobra. :-)
UsuńHello from France
OdpowiedzUsuńI am very happy to welcome you
Your blog has been accepted in Europe Poland N° 1083 a minute!
On the right side, in the "green list", you will find all the countries and if you click them, you will find the names of blogs from that Country.
Invite your friends to join us in the "directory"!
The creation of this new blog "directory" allows a rapprochement between different countries, a knowledge of different cultures and a sharing of different traditions, passions, fashion, paintings, crafts, cooking,
photography and poetry. So you will be able to find in different countries other people with passions similar to your ones.
We are fortunate to be on the Blogspot platform that offers the opportunity to speak to the world.
The more people will join, the more opportunities everyone will have. And yes, I confess, I need people to know this blog!
You are in some way the Ambassador of this blog in your Country.
This is not a personal blog, I created it for all to enjoy.
SO, you also have to make it known to your contacts and friends in your blog domain: the success of this blog depends on all Participants.
So, during your next comments with your friends, ask them to come in the 'Directory' by writing in your comments:
*** I am in the directory come join me! ***
You want this directory to become more important? Help me to make it grow up!
Your blog is in the list Europe Poland N° 1083 and I hope this list will grow very quickly
Regards
Chris
We ask that you follow our blog and place a badge of your choice on your blog, in order to introduce the "directory" to your friends.
http://nsm05.casimages.com/img/2012/09/06/12090603083012502810288938.gif
http://nsm05.casimages.com/img/2012/03/19/120319072128505749603643.gif
http://nsm05.casimages.com/img/2012/07/12/12071211040212502810092867.gif
http://nsm05.casimages.com/img/2012/03/28/120328020518505749640557.gif
http://nsm05.casimages.com/img/2012/03/15/1203150723211250289584870.png
http://nsm05.casimages.com/img/2012/09/21/12092110155912502810343002.gif
If you want me to know the blog of your friends, send me their urls which allows a special badge in the list of your country
I see that you know many people in your country, you can try to get them in the directory?
Please! Actively support the "Directory" by making known to your friends! Thank you! "Unity is strength"
Not need an invitation to join the Directory. Any person who makes the request is entered
New on the site
Ranking of Countries
Invite your friends know made ??
the website to raise your ranking in the Country
Thanks for the information you wrote above. I hope the readers of my blog will use it. :-)
UsuńHello from France! Thank you for placing the "Directory" badge. Thank you, I put the special badge "active member VIP" in front of your blog in the Poland section.
OdpowiedzUsuńI wish you a pleasant day
Regards
Chris
Thank you very much. I am very glad to be an active member VIP. Have a nice day, Chris!
UsuńBardzo się cieszę, że udało Ci się przeczytać tę książkę i podobała Ci się tak samo bardzo, jak i mnie. Pani Riley to jedna z moich ulubionych autorek, mam chyba wszystkie jej książki. Dziękuję za tło historyczne - kiedyś szukałam czegos na temat La Voisin, ale niewiele znalazłam - teraz dostałam to, czego wtedy szukałam :)
OdpowiedzUsuńZasmuciłaś mnie wiadomością, że już nie żyje i nie stworzy niczego nowego...
Życzę wielu miłych wrażeń przy lekturze pozostałych tytułów tej autorki
Pozdrawiam
Aniki
Fakt, bardzo mi się ta powieść podobała, a samej autorki nie znałam dotąd. Chcę przeczytać pozostałe jej powieści, bo czuję, że są świetne. No niestety, zmarło się pani Riley w 2010 roku. Cierpiała na nowotwór i miała tylko 68 lat. Przykre i ogromna strata dla literatury. :-(
UsuńBardzo się cieszę, że tło historyczne uzupełniło Twoją wiedzę o czarownicy. Zawsze, kiedy piszę opinię powieści historycznej staram się też przygotować jak najdokładniej opis danego okresu historii. Nie jest to bynajmniej streszczenie fabuły, a tylko nakreślenie sytuacji, jaka miała miejsce w czasach, kiedy toczy się akcja książki. Dla kogoś, kto nie lubi historii i podchodzi do niej jak do jeża, może to być nudne. Ale z drugiej strony staram się pisać tak, żeby było dynamicznie i ciekawie. :-)
Uściski!