Premiera książki 10 grudnia 2013 roku!
Wydawnictwo:
REPLIKA
Zakrzewo
2013
Gdzieś
na Śląsku w okolicach Gliwic leży małe miasteczko o nazwie Kasztelowo. Jak to
zazwyczaj bywa w tego typu miejscowościach, ludzie wiedzą tutaj wszystko o
sobie nawzajem, a jeśli jakimś sposobem jest inaczej, to przecież zawsze można
zapytać sąsiadki albo przeprowadzić własne śledztwo, chociażby podglądając
innych zza firanki. Mieszkańcy Kasztelowa to z jednej strony społeczność
niezwykle ze sobą zżyta, lecz z drugiej nieufnie spoglądająca w stronę
przyjezdnych. Na ich zaufanie trzeba sobie solidnie zapracować. Jeśli w
miasteczku dzieje się coś niepokojącego to oczywiście pierwsze podejrzenia
zawsze padają na tych „nowych”. W Kasztelowie panuje pewna specyficzna
mentalność dotycząca w głównej mierze moralności i wiary w Boga. Można by
pomyśleć, że ludzie wsiąknęli tutaj niezwykle mocno w pewne stereotypy i za nic
w świecie nie potrafią przyjąć do wiadomości, iż można żyć inaczej i mieć swoje
własne poglądy, co nie zawsze oznacza, że są one gorsze.
W
Kasztelowie mieszka pewna stateczna wdowa – Janina Gawron. Kobieta ma już swoje
lata i niejedno za sobą. Straciła męża i ukochanego syna. Pomimo że i jednemu,
i drugiemu daleko było do ideału, to Janina myśli o nich bardzo ciepło. Wie, że
mężczyźni jej życia mieli swoje na sumieniu, ale trudno jest jej przyznać to
nawet samej przed sobą, a co dopiero przed obcymi, szczególnie w kwestii syna.
Łatwiej winą obciążyć innych. A kto nadaje się do tego lepiej, jak nie jej
synowa – Ada? Skoro już mowa o synowej, to trzeba wiedzieć, że kobieta
mieszka teraz w Krakowie, gdzie prowadzi w miarę ustabilizowane życie, choć nie
pozbawione problemów dnia codziennego. W stolicy Małopolski Ada ma przyjaciół,
na których może liczyć. Posiada też satysfakcjonujące ją zatrudnienie, które
nie każdemu kojarzy się z pracą, bo przecież wykonuje rękodzieła, a to nie
wymaga wychodzenia z domu i przebywania w miejscu pracy standardowych ośmiu
godzin. Ada Gawron wykonuje wolny zawód i czas pracy może ustalać sobie według
własnego uznania.
Owocem
związku Ady z Henrykiem Gawronem są dwie dorosłe córki, które prowadzą już
samodzielne życie z dala od mamy. Pracują w Warszawie, więc siłą rzeczy
Ada nie ma z nimi tak częstego kontaktu, jak by tego chciała. Niemniej
jednak, pomimo odległości ich wzajemne uczucie wcale nie jest słabsze niż
byłoby to w przypadku, gdyby bliźniaczki mieszkały pod jednym dachem z matką.
Wiktoria i Maja to naprawdę rozsądne dziewczyny, które wiedzą jak radzić sobie
w życiu, a niekiedy nawet wykazują więcej rozwagi niż ich rodzicielka. Śmierć
ojca przeżyły dość mocno, zaś z babcią Gawronową są w jak najlepszych
stosunkach. To tylko Ada nie jest mile widziana w Kasztelowie. Można się łatwo
domyślić dlaczego. Otóż, jeszcze przed śmiercią Henryka ich związek się rozpadł
i pozostał jedynie żal, tak z jednej, jak i z drugiej strony. Konserwatywna
Janina Gawron jakoś nie może wybaczyć synowej tego rozstania i jeszcze wielu
innych kwestii z przeszłości, pomijając w tym wszystkim winę swojego syna. Natomiast
Ada nie czuje się komfortowo w towarzystwie teściowej właśnie z tego powodu.
Jedynym łącznikiem pomiędzy teściową a synową są bliźniaczki.
Jest
zima, a jak wiadomo o tej porze roku o wypadek nietrudno. Aura nie sprzyja
wychodzeniu z domu bez ryzyka ulegnięcia wypadkowi, szczególnie w przypadku
osób starszych i zniedołężniałych. Pewnego dnia pech dotyka również Janinę
Gawron. Kobieta ulega bardzo poważnej kontuzji na schodkach prowadzących do jej
domu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby jej upadek wydarzył się gdzieś na
kasztelowej drodze, ale tuż przed drzwiami jej domu? Na schodkach, o które
dbała każdego dnia, aby nie były śliskie? Wgląda to bardzo podejrzanie. Jednak
co się stało, to się nie odstanie. Janina musi najbliższe tygodnie spędzić w
szpitalu. I w tym momencie pojawia się problem. Kto zaopiekuje się nią po
powrocie do domu? Przecież starsza pani nie będzie w stanie funkcjonować bez
pomocy drugiej osoby. Owszem jest sąsiadka, ale ona pracuje i raczej nie będzie
mogła przebywać z Gawronową dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ukochane
wnuczki też nie wchodzą w grę, ponieważ mają swoje życie, robią karierę w
stolicy i za nic nie przyjadą do Kasztelowa, aby zaopiekować się chorą babcią.
Kto zatem pozostaje? Oczywiście Ada. Przecież zdaniem niektórych osób kobieta
nie pracuje, więc i czasu ma pod dostatkiem. W dodatku Wiktoria i Maja nie
przestają wiercić matce dziury w brzuchu i wzbudzać w niej wyrzutów sumienia. Niechęć
do opieki nad teściową, która pojawia się u Ady jest jak najbardziej
zrozumiała, bo kto przy zdrowych zmysłach podjąłby się tego w sytuacji, gdy
wzajemne stosunki pomiędzy kobietami do najcieplejszych nie należą? Co jednak
dziwne, ten opór występuje chyba tylko po stronie Ady, ponieważ Janina godzi
się na taką ewentualność. A może jedynie wybiera mniejsze zło? Kto ją tam wie. Niemniej
faktem jest, że Ada Gawron w końcu przeprowadza się do Kasztelowa do domu
teściowej, lecz nie robi tego bynajmniej z miłości do starszej kobiety. W grę
wchodzi coś jeszcze, ale o tym już w powieści.
Już
w pierwszym dniu swojego pobytu w Kasztelowie Ada poznaje kogoś bardzo
wyjątkowego. Piszę „kogoś”, bo tegoż osobnika jak najbardziej możemy
potraktować na równi z człowiekiem. To piękny rasowy kot, który od tej pory
będzie jej towarzyszył i wywrze na jej życie ogromny wpływ. Jak zakończy się ta
historia? Czy kobiety będą w stanie przebywać pod jednym dachem, nie skacząc
sobie do oczu? Czy pobyt w Kaszelowie sprawi, że życie Ady Gawron już
nigdy nie będzie takie samo? A w jaki sposób odbije się to na Janinie Gawron?
Czy uda się zapomnieć o przeszłości i uleczyć rany, które do tej pory nie
potrafiły się zabliźnić?
Już
kilkakrotnie pisałam, że Renata Górska znana jest z tworzenia przepięknych
powieści obyczajowych, które zawierają w sobie swego rodzaju magię. Nie
potrafię jednoznacznie stwierdzić czym jest to spowodowane. Prawdę powiedziawszy
powieści Autorki nie posiadają jakieś szczególnie wyjątkowej fabuły. To
historie z życia wzięte, które mogą przytrafić się każdemu/każdej z nas. A
jednak jest w nich coś, co sprawia, że człowiek czuje jakieś niewypowiedziane
ciepło, kiedy je czyta. Te powieści dają nadzieję na to, iż dopóki żyjemy
wszystko jest możliwe, a mówienie, że nic dobrego nas już nie czeka, jest
błędem.
Historia
kotem się toczy to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Spokój
panujący w Kasztelowie pewnego dnia zostaje zburzony w wyniku zaistnienia
szeregu dziwnych sytuacji. A to ktoś obleje farbą nagrobki na cmentarzu. A to
znowu zabije jakieś zwierzę – tutaj szczególnie koty muszą mieć się na
baczności. Lecz kiedy złoczyńca uderza w ludzi, robi się naprawdę
niebezpiecznie. Ten kryminalny wątek znacząco podnosi walor powieści. Nie należy też zapominać o języku powieści, a dokładnie o śląskiej gwarze, z którą Autorka poradziła sobie wyśmienicie. Dzięki temu zabiegowi fabuła nabiera autentyczności. Na pewno jest to ogromna zachęta dla czytelników pochodzących ze Śląska, dla których ten specyficzny język jest codziennością. Nie obywa się również bez zabawnych sytuacji, kiedy to „gorole” nie potrafią zrozumieć tego, co rodowity Ślązak ma na myśli. W dodatku
mamy też do czynienia z bardzo mądrym kotem, który widzi wszystko zupełnie
inaczej niż ludzie i nie waha się o tym opowiadać.
Jak
każda powieść Renaty Górskiej, tak i ta zawiera w sobie szereg życiowych
przesłań. Wygląda na to, że czasami nic nieznaczące gesty czy słowa w
perspektywie czasu mogą zaważyć na całym naszym dalszym życiu. Nieprawdą jest,
że liczy się tylko to, co tu i teraz, ponieważ tu i teraz może przynieść
skutki, z którymi nie będziemy mogli sobie poradzić na dłuższą metę. Ale z
drugiej strony działanie pod wpływem impulsu może też mieć dobre strony, czego
początkowo zupełnie nie dostrzegamy.
Historia
kotem się toczy to przede wszystkim powieść rodzinna. Jej fabuła dokładnie
pokazuje, ile tak naprawdę znaczą dla nas bliscy, nawet jeśli jesteśmy z nimi
skłóceni. Wspólne przebywanie pod jednym dachem nie zawsze może grozić
awanturą. Może to być też sposób na zażegnanie dotychczasowych waśni i
spojrzenie na te same sprawy pod zupełnie innym kątem. Ten, kogo traktowaliśmy
jak wroga, może nagle stać się dla nas przyjacielem. Możemy zobaczyć tę osobę w
zupełnie innym świetle.
Renata
Górska w swojej najnowszej powieści pokazuje również, że nigdy nie jest za
późno na miłość. Ludzie bardzo często mówią, że gorące uczucie to domena
młodych, a osoby w średnim wieku powinny o tym zapomnieć. Nic bardziej mylnego.
Jedyną różnicą jest to, że w miarę jak przybywa nam lat, nasza miłość również
się zmienia. Mamy wobec niej zgoła inne oczekiwania niż miałoby to miejsce w
młodszym wieku. Już nie pierwszy raz Autorka ukazała miłość dojrzałą i
świadomą. Przy okazji pisania recenzji powieści Renaty Górskiej bardzo często
powtarzam, że Pisarka nie tworzy cukierkowych romansów, gdzie największą wagę
przywiązuje się do strony erotycznej, lecz pokazuje miłość dojrzałą, bez
narzucania się. Jest to miłość, która znajdzie swoje spełnienie, jeśli tylko
bohaterowie dadzą jej czas i pozwolą biec własnym torem.
Przyznam,
że bardzo lubię takie małomiasteczkowe klimaty w literaturze. Jak wspomniałam
na wstępie, w tym przypadku czytelnik ma do czynienia właśnie z taką atmosferą.
Ten klimat naprawdę wciąga. Już nie po raz pierwszy odniosłam wrażenie, że
Renata Górska potrafi pisać w taki sposób, iż czytelnik w pewnym momencie chce
przenieść się do miejsca, które Autorka opisuje i spotkać się z ludźmi, którzy
tam żyją, choć wiadomo, że są to tylko postacie fikcyjne. I chyba właśnie w ten
oto sposób odkryłam tę niezwykłą magię powieści Renaty Górskiej, oraz
odnalazłam odpowiedź na pytanie, dlaczego książki Pisarki są tak wyjątkowe.
Jeszcze nic tej Autorki nie czytałem kto wie, być może to się zmieni ;-)
OdpowiedzUsuńTo spróbuj. Może akurat polubisz takie klimaty? Zresztą, męski punkt widzenia tego typu literatury zawsze mile widziany. :-)
UsuńChciałabym umieć tak pięknie pisać, jak ty. Może kiedyś za kilka lat ci dorównam. Tymczasem twoja recenzja jest jak zwykle rzetelna, szczegółowa i pełna emocji. Moje zdanie na temat tej książki znasz. Również jestem pełna zachwytu nad twórczością Renaty L. Górskiej.
OdpowiedzUsuńWiesz? Pisania można się nauczyć. A jak to mówią: praktyka czyni mistrza. Tak więc im więcej się pisze, tym lepszy warsztat. :-) A co do książki, to zgadzam się z Tobą. Jest fantastyczna. Ja po przeczytaniu każdej książki Renaty Górskiej czuję się jeszcze długo tak, jakbym była w innym świecie. To jest dopiero talent, prawda? :-)))
UsuńZgadzam się z tobą. Każda książka Renaty Górskiej ma w sobie coś takiego, co sprawia, że czytelnik niemal czuje, że jest w samym centrum wydarzeń. Niezapomniane doznania.
UsuńPamiętam, że "Błędne siostry" i "Za plecami anioła" chciałam czytać od początku tuż po przeczytaniu. Tak mnie te książki urzekły. :-)))
UsuńWątek kryminalny? No, to może być coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńJak nie spróbujesz, to się nie przekonasz. ;-)
UsuńO, to już niedługo będzie recenzja. Jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń. :-)
OdpowiedzUsuńfajnie się zapowiada:) mam nadzieję, że u nas zakupią:)
OdpowiedzUsuńTo delikatnie zasugeruj. Może akurat Cię posłuchają. ;-)
UsuńAbsolutnie zgadzam się z Wami, że książki Reni wciągają w sam środek wydarzeń,że po przeczytaniu dalej chcemy pozostać w tym świecie. Do tych książek chce się wracać, w każdej można znaleźć kawałek siebie, bo któż z nas nie kocha, nie cierpi, nie poszukuje szczęścia, nie zadaje sobie pytań o sens życia, kto z nas nie błądzi, nie przeżywa rozczarowań... Bardzo podobała mi się pierwsza książka "cztery pory lata", opowieść o babskiej przyjaźni, miłości, szukaniu szczęścia. Każda z tych książek pokazuje jedno, że warto szukać szczęścia, warto podążać za swoimi marzeniami, celami. Autorka pokazuje cały koloryt życia, wszelkie jego barwy, jest cierpienie, zagubienie, rozczarowanie, ale dzięki temu znajdujemy i doceniamy bardziej miłość, szczęście, sens życia, radość życia. Nowej książki jeszcze nie czytałam, powyższą recenzją jestem zachęcona, a poza tym wszystkie książki Renaty Górskiej wystarczy otworzyć, przeczytać pierwszą stronę i już po nas na najbliższe godziny:) zostajemy w piękny sposób wciągnięci :) Reniu dziękuję Ci za te emocje jakie we mnie wywołujesz, za podróż w jaką mnie zabierasz, przemyślenia do jakich mnie zachęcasz i oczywiście za przyjemne chwile relaksu :):) Życzę wszystkim wspaniałej lektury. Pozdrawiam Beata G.
OdpowiedzUsuńJaki piękny komentarz. Zgadzam się z nim. Książki Renaty Górskiej są fantastyczne, takie inne od tych, które obecnie ukazują się na polskim rynku wydawniczym. Są mądre i przede wszystkim życiowe. :-) Serdeczności! :-)
Usuń