DOROTA TERAKOWSKA (1938-2004)
„Może tylko nam odchodzenie
wydaje się
straszne?
Może bardziej cierpią ci, co zostają?”
D.T. „Poczwarka”
Dorota
Terakowska, a właściwie Barbara Rozalia Terakowska urodziła się 30 sierpnia
1938 roku. Pochodziła z typowo mieszczańskiej, krakowskiej rodziny. To właśnie
z Krakowem związana była przez całe swoje życie. Dziadek Doroty Terakowskiej –
Franciszek Salezy Terakowski – trudnił się introligatorstwem. Posiadał też
własną drukarnię. Z kolei ojciec – Marian – popełnił mezalians, żeniąc się z
Anną Chodacką, która pochodziła ze wsi i tym samym wywodziła się z niższej
warstwy społecznej. Fakt ten sprawił, że rodzina wyrzekła się Mariana, który od
tej pory musiał radzić sobie sam.
Oprócz
Basi, znanej później jako Dorota, państwo Terakowscy mieli także starszą córkę
– Hannę, którą wzięli na wychowanie. Ojciec Pisarki był właścicielem fabryczki
kamieni szlachentych, natomiast matka nie była osobą wykształconą, lecz mimo to
potrafiła ująć innych swoją nieprzeciętną inteligencją, kulturą osobistą, jak
również niezwykłą urodą i szykiem. Nie obca jej była sztuka oraz literatura. W
czasie drugiej wojny światowej zakład jubilerski został skonfiskowany, co
spowodowało, iż państwo Terakowscy zmuszeni zostali do zmiany branży. I tak oto
otworzyli cukiernię i sklep. Niemniej w 1950 roku ojcu Doroty Terakowskiej
komuniści zabrali firmę, w związku z czym musiał podjąć pracę w Nowej Hucie na
stanowisku zaopatrzeniowca, natomiast matka Pisarki w wyniku zaistniałej
sytuacji zmuszona została do podjęcia pracy jako praczka.
Relacje
łączące Dorotę Terakowską z ojcem nie należały do szczególnie ciepłych. Marian w
stosunku do córki kierował się swego rodzaju uprzedzeniami, tym samym
faworyzując przybraną córkę – Hannę. Ten swoisty brak miłości przewija się w takich
powieściach, jak Córka Czarownic czy Poczwarka. Być może jest to
tylko zwykły zbieg okoliczności, a może faktycznie Pisarka mocno przeżywała postępowanie
ojca wobec swojej osoby, co znalazło odzwierciedlenie w jej twórczości. Z całą
pewnością natomiast Terakowska podziwiała swoją matkę, o czym mogą świadczyć te
oto słowa: „Moja mama była najciekawszą osobą w tej rodzinie i zawsze się
pocieszałam, że najwięcej mam z niej, bo w ogóle to się wyrodziłam.”
Na
pewno ogromny wpływ na życie zawodowe Terakowskiej miała matka. To ona wpoiła
Pisarce miłość do literatury i sztuki. Każdego wieczoru tuż przed snem Anna
czytała obydwu córkom książki, dlatego też już w małej Basi zaczęło kiełkować
pragnienie zajęcia się na poważnie pisaniem w dorosłym życiu. Dorota
Terakowska, będąc jeszcze w szkole podstawowej wykazywała ogromny talent
pisarski. Zamiast śledzić to, co dzieje się na lekcji, ona pod ławką tworzyła
swoje pierwsze opowiadania. Barbara Borkowska, szkolna koleżanka późniejszej
pierwszej damy współczesnej literatury dziecięcej i młodzieżowej, tak oto wspomina
tamten okres: „Dorota już w szkole pisała jakieś opowiadania, nie pamiętam o
czym, ale to był wyraźny zwiastun talentu.”
Dorota
Terakowska na pewno nie była grzecznym dzieckiem. Buntowała się przeciwko temu,
czego od niej wymagano, i robiła tylko to, na co miała ochotę. Nie znosiła
kiedy, ktoś jej czegoś zabraniał lub wymagał, aby coś zrobiła. Ta wrodzona
przekora towarzyszyła jej przez całe życie.
W
1944 roku Terakowska rozpoczęła naukę w katolickiej szkole im. Świętej
Scholastyki. Ponieważ z natury była krnąbrnym dzieckiem zdarzało się, że
dokuczała nie tylko koleżankom, ale także nauczycielom. W końcu któregoś dnia
Marian Terakowski otrzymał od dyrektora szkoły informację takiej oto treści: „Panie
Terakowski, córka tu nie pasuje.” Po tym incydencie zbuntowana Basia
została przeniesiona do świeckiej szkoły Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Niemniej
jednak tutaj również nie czuła się dobrze, co w efekcie sprawiło, że przeniesiono
ją do kolejnej szkoły. Tym razem była to podstawowa szkoła muzyczna, do której uczęszczały
również takie osobistości, jak: Ewa Demarczyk czy Zygmunt Konieczny. Pomimo że
Terakowska nie wykazywała żadnego talentu muzycznego, to jednak rodzina zadecydowała
o tym, iż powinna przynajmniej umieć grać na fortepianie. Potem przyszedł czas
na liceum muzyczne, skąd została wyrzucona przede wszystkim za naganne
zachowanie, nieodpowiedni ubiór i jawne palenie papierosów. Następnym etapem
edukacji Doroty Terakowskiej stała się żeńska szkoła średnia im. Józefy
Joteykówny, jednak i stamtąd usunięto ją dyscyplinarnie. Dopiero w szkole dla
osób pracujących udało jej się zrobić maturę. Choć wydawać by się mogło, że z
tamtych lat Pisarka nie wyniosła niczego dobrego, to tak naprawdę tamten
zbuntowany okres swojego życia wspominała niezwykle pozytywnie i właśnie w nim
dopatrywała się ukształtowania własnej osobowości. Często mówiła: „Wydaje mi
się, że jako pisarkę i jako człowieka ukształtowały mnie także tamte szkolne
lata, dlatego, że to wyrzucanie ze szkół wynikało z mojej niezgody na to, co
mnie otaczało. To była niezgoda na konformizm, który mi wtłaczano do głowy […]
ta niezgoda pozostała we mnie do dziś.”
Dorotę
Terakowską niesamowicie zachwycało życie towarzyskie. Jako młoda dziewczyna
chętnie odwiedzała kawiarnie, gdzie spotykała się z wybitnymi
indywidualnościami świata kultury. Uwielbiała również teatr. Szczególnie ceniła
sobie talent Tadeusza Kantora. Była na każdym jego przedstawieniu. Bardzo
często odwiedzała też Teatr 38, którego założycielem był Waldemar Krygier.
Wystawiano tam odważne prapremiery autorstwa takich dramaturgów, jak Jean Genet
czy Samuel Beckett.
Dorota Terakowska czasy Piwnicy pod Baranami grudzień 1961 fot. Wiesław Dymny |
Niezwykle
istotnym etapem w życiu Terakowskiej było związanie się z Piwnicą pod
Baranami. Ponieważ aktywnie uczestniczyła w życiu literackiego środowiska
Krakowa, spotykała się z późniejszymi twórcami Piwnicy, która z czasem
stała się miejscem, gdzie gromadziła się nie tylko intelektualna elita Krakowa,
ale także i kraju. Z powodzeniem można rzec, że Dorota Terakowska była jedną z
pierwszych osób, które rzeczoną Piwnicę stworzyły. Była niesamowicie
zafascynowana klimatem tego szczególnego miejsca, jakże innym od atmosfery
mieszczańskich salonów, gdzie przyszło jej dorastać i przeciwko której tak bardzo
się buntowała. Wśród znajomych Pisarki znajdowały się takie osobistości, jak:
Wiesław Dymny, Piotr Skrzynecki, Janina Garycka, Jerzy Turowicz, Krzysztof
Litwin, Barbara Nawratowicz, czy też Joanna Olczak-Ronikier.
Z
powodu swojej wyjątkowej urody, Dorotę Terakowską często fotografowano i
malowano w Piwnicy pod Baranami. W latach 90. XX wieku na pomniku Piwnicy
pod Baranami znalazła się głowa Pisarki odlana z brązu autorstwa Bronisława
Chromego, który był przekonany o tym, iż Terakowska w pełni zasłużyła sobie na
tego rodzaju wyróżnienie, ponieważ to właśnie ona stworzyła fundamenty Piwnicy
i tym samym stała się kultową postacią Krakowa.
Po
jakimś czasie przyjaciele z Piwnicy coraz bardziej zachęcali Terakowską
do kontynuowania nauki. Twierdzili, iż jest ona osobą niezwykle zdolną i
inteligentną, w związku z czym nie może nadal się marnować i jedyne, co powinna
zrobić w tej kwestii, to pójść na studia. Doroty nie interesował żaden
kierunek, lecz pod wpływem przyjaciół w końcu wybrała socjologię. Podobnie jak
w czasach szkolnych, na studiach również nie była wzorem do naśladowania,
pomimo że nie miała większych trudności z zaliczaniem poszczególnych semestrów.
Niemniej to, co najbardziej ją interesowało, to życie kulturalno-towarzyskie.
Tak więc występowała w kabarecie Wiesława Dymnego w Jaszczurach, gdzie swój
debiut mieli między innymi Marek Grechuta i Ewa Demarczyk.
W
roku 1969 Dorota Terakowska rozpoczęła swoją karierę zawodową jako
dziennikarka. Wówczas otrzymała etat w Gazecie Krakowskiej, gdzie
redaktorem naczelnym był Wacław Pituła. Była to praca, która przynosiła jej
wiele satysfakcji, o czym Terakowska pisała w autobiograficznej książce
zatytułowanej Guma do żucia. O jej wyjątkowym talencie przekonał się
także Zbigniew Regucki, który rok później zastąpił Pitułę na stanowisku redaktora
naczelnego. Wypowiadał się o Terakowskiej w takich oto słowach: „Była jedną
z najzdolniejszych dziennikarek, może nawet najzdolniejszą. Szybka, energiczna,
stanowcza. Jeśli był do zrobienia trudny, delikatny temat, wymagający
jednocześnie pewnej ostrości i szybkiego napisania, zawsze wysyłałem Dorotę. Bo
ona, wracając z reportażu, miała już w głowie cały tekst! Nie musiała się
zastanawiać, jak zbudować zdanie, siadała i pisała. Wymyślała też znakomite tytuły.
Bardzo ją ceniłem."
W
tamtym okresie Dorota Terakowska zajmowała się naprawdę poważnymi tematami.
Jednak jej swoisty temperament i niezdyscyplinowanie sprawiły, że została
zwolniona z Gazety Krakowskiej, lecz bardzo szybko znalazła zatrudnienie
w Przekroju, gdzie poznała Ludwika Jerzego Kerna. Tym razem jej artykuły
nie były już tak polityczne, jak poprzednio. Skupiała się bardziej na tematach
obyczajowych i kulturalnych. Zajmowała się także problemami społecznymi.
Wyjechała również do Uzbekistanu, a tam z kolei poznała Ryszarda
Kapuścińskiego.
Dorota Terakowska jako dziennikarka Gazety Krakowskiej koniec lat 70. XX wieku |
Pod
koniec lat 60. XX wieku Dorota Terakowska związała się z Maciejem Szumowskim,
który wówczas był współtwórcą słynnego pisma Student. Razem stworzyli
niezwykle udany związek, który przetrwał aż do dnia śmierci Pisarki. Obydwoje
doskonale się uzupełniali. Przyjaciele twierdzili, iż Szumowski stanowił dla
Doroty swego rodzaju autorytet, co nie było łatwe, zważywszy na jej wybuchowy
charakter. Niemniej pod wpływem Szumowskiego Pisarka bardzo się zmieniła.
Zaczęła sporo pisać i rozwinęła się intelektualnie. Ten związek wiele ją
nauczył. Szumowski i Terakowska prowadzili też niezwykle ożywione życie
towarzyskie, a przez ich mieszkanie przewijały się tłumy gości. W 1975 roku
stali się jednymi ze współzałożycieli Klubu Twórców i Działaczy Kultury
„Kuźnica”. To właśnie Kuźnica
przyznawała nagrody „Kowadła” odważnym twórcom. Taką nagrodę otrzymali między
innymi Andrzej Wajda, Ryszard Kapuściński i Tadeusz Łomnicki. Z kolei w 1980
roku Dorota Terakowska i Maciej Szumowski ponownie stworzyli Gazetę
Krakowską. Pismo odnosiło znaczące sukcesy, jednak do działaczy KC PZPR
zaczęło napływać coraz więcej informacji, jakoby Gazeta Krakowska
działała na szkodę partii. Ostatecznie Terakowska i Szumowski zostali wyrzuceni
z redakcji gazety 13 grudnia 1981 roku, otrzymując jednocześnie zakaz
wykonywania zawodu. Od tej pory, będąc na bezrobociu, musieli radzić sobie w
inny sposób, niż pisanie. Niemniej, nie poddając się systemowi, stworzyli w
swoim mieszkaniu coś w rodzaju salonu politycznego, gdzie gromadziły się
indywidualności Krakowa, na przykład dziennikarze, którzy też zostali wyrzuceni
z Gazety Krakowskiej.
To
właśnie w tym okresie Dorota Terakowska zaczęła pisać książki. Po napisaniu Gumy
do żucia i Władcy Lewawu, napisała bajkę pod tytułem Babci
Brygidy szalona podróż po Krakowie. O swoich pierwszych literackich próbach
Dorota Terakowska mówiła tak: „Miałam po uszy dziennikarstwa i wyobraziłam
sobie, że najłatwiej jest napisać coś dla dzieci. Napisałam taką całkiem
zgrabną, choć – moim zdaniem – banalną bajeczkę. Jeszcze nie wiedziałam, że
można pisać całkiem inaczej, poza regułami wszelkich gatunków."
Niedługo
potem powstała Córka Czarownic. Niestety, powieści Terakowskiej
odrzucały wszystkie wydawnictwa, które swoją decyzję tłumaczyły tym, iż jej
książki są po prostu słabe i marne pod względem warsztatowym. Prawdą jednak
było to, że Pisarka znajdowała się wówczas na tak zwanej „czarnej liście”,
natomiast cenzura zabraniała publikowania jej tekstów. Terakowska była skłonna
nawet całkowicie zarzucić pisanie właśnie z tego powodu.
W
roku 1982 Dorota Terakowska otrzymała pracę w redakcji Zeszytów
Prasoznawczych. Był to kwartalnik zajmujący się tematami dotyczącymi mediów
i dziennikarstwa. Pisarka pracowała tam przez siedem lat, zaś do jej obowiązków
należało recenzowanie książek, opracowywanie opinii dotyczących szkolenia
dziennikarzy oraz pisanie sprawozdań. Nie było to dla niej szczególnie ambitne
zajęcie, jednak to właśnie redakcja Zeszytów Prasoznawczych pozwoliła
jej przeczekać trudne czasy. Autorka zaangażowała się również w kolportaż
ulotek Solidarności. W tym samym czasie rozpoczęto publikację Gumy do
żucia w Miesięczniku Literackim, co Terakowska zawdzięczała pomocy
pisarza Andrzeja Kuśniewicza.
Dorota Terakowska w swoim „pokoju
komputerowym”
z kotem Piracikiem
lata 90. XX wieku
|
Po jakimś czasie dziennikarstwo stało się Dorocie Terakowskiej obce. Nie chciała już zajmować się pisaniem artykułów, natomiast wolała pisać powieści. Podkreślała, że: „Dziennikarstwo i pisarstwo to są dwa różne sposoby widzenia rzeczywistości. Dziennikarka patrzy na „skróty”, na fakty, opisuje to, co widzi. Pisarz kreuje, wymyśla, musi widzieć obrazy. Nie ukrywam, że im jestem starsza, tym bliższe jest mi to drugie, i sama powoli wycofuję się z dziennikarstwa.”
Choć Terakowska
nadal czytała sporo gazet, to jednak to, co najbardziej ją interesowało to
literatura i pisanie książek. Bardzo lubiła też kino. Dużo czasu spędzała
zamknięta w swoim pokoju, gdzie powstawały kolejne powieści. Tworzyła nowe
rzeczywistości. Zdarzało się też, że bohaterom nadawała cechy osób ze swojego
najbliższego otoczenia. Nierzadko pisała także o problemach, o których albo nie
potrafiła rozmawiać, albo po prostu nie chciała tego robić. W pewnym momencie
rozpoczął się dla Terakowskiej niezwykle szczęśliwy okres jej życia. Nareszcie
doceniono jej twórczość, a co za tym idzie, pojawiły się również nagrody i
wyróżnienia. Nie miała też najmniejszych problemów z kreowaniem kolejnych
bohaterów i obsadzaniem ich w konkretnej rzeczywistości. Niesamowitą radość
sprawiał jej choćby tylko najmniejszy sukces. Zaczęła też otrzymywać listy od
czytelników zachwyconych jej twórczością i talentem. Czytelnicy dziękowali w
nich za książki, które dla nich napisała. Bardzo często brała udział w
spotkaniach autorskich. To one napełniały ją energią i szczęściem. Wiedziała,
że to, co robi sprawia komuś przyjemność.
Dorota
Terakowska miała w zwyczaju spędzać praktycznie całe dnie przed komputerem.
Komputer służył jej nie tylko do pisania książek, ale też do kontaktu z czytelnikami.
Korzystała z Internetu, odpowiadała na maile, uczestniczyła także w wirtualnych
dyskusjach, zaś przez pewien czas była nawet uzależniona od gier komputerowych.
Autorska strona internetowa, którą założyła Joanna Zielińska, pozwoliła jej na
poznanie wielbicieli swojej twórczości.
W
lipcu 2003 roku Dorota Terakowska zaczęła uskarżać się na silne bóle brzucha.
Diagnoza lekarzy była jednoznaczna – nowotwór. Pomimo tak ogromnego osobistego
dramatu, nie załamała się i była dobrej myśli. Miała nadzieję i wierzyła, że
pokona chorobę. Stało się jednak inaczej. To choroba pokonała ją. Zmarła 4
stycznia 2004 roku w Krakowie.
na podstawie:
Katarzyna T. Nowak – Moja mama czarownica.
Opowieść o Dorocie
Terakowskiej
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze stron internetowych poświęconych życiu i twórczości Doroty Terakowskiej:
Świetny tekst. Zdradzisz tajemnicę ile zajęło ci zebranie materiału na notkę?
OdpowiedzUsuńIle czasu? Tyle co przeczytanie książki Katarzyny Nowak pt. "Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej". Jak widzisz tekst napisałam w oparciu o tę właśnie biografię, którą zrecenzowałam kilka dni temu. Tamto to był taki wstęp do artykułu. ;-)
UsuńFantastycznie przybliżyłaś sylwetkę Terakowskiej. Tyle się dowiedziałam...
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że dzięki temu zdobyłaś wiedzę o Autorce. Powiem Ci, że od dawna chodził za mną tego rodzaju artykuł, a ponieważ listopad to miesiąc wspomnień o tych, którzy odeszli, stwierdziłam, że Dorota Terakowska po prostu musi zostać "Literatem Listopada". :-)
UsuńNie myślałam, że to taka barwna postać. Najbardziej zdumiał mnie fakt, że uczęszczała do szkoły katolickiej. Chyba rodzice chcieli, aby z krnąbrnej dziewczynki wyrosła na opanowaną damę ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem tego, czy rodzice Doroty Terakowskiej chcieli sprawić, żeby była grzeczniejsza i dlatego posłali ją do szkoły katolickiej. W tamtym okresie, czyli przed wojną i w czasie wojny, było tak, że funkcjonowało dużo żeńskich szkół katolickich i po prostu dziewczynki do nich uczęszczały. Szkoły prowadzone były generalnie przez zakonnice. Kiedy zmienił się ustrój, a komuna zaczęła walczyć z Kościołem, to i zaczęło tworzyć się coraz więcej szkół świeckich. :-)
UsuńTekst świetny, przeczytałem jednym tchem, teraz muszę zaznajomić się z twórczością pisarki :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-) Na pewno nie pożałujesz czasu spędzonego z książkami Doroty Terakowskiej. Gwarantuję Ci to. :-)
Usuńa ja nie znałam tej Pani i z chęcią o niej poczytałam
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że Cię zainteresował mój wpis. :-) Może teraz sięgniesz po którąś z jej książek, bo naprawdę warto? Generalnie skierowane są do młodziezy, ale mają takie przesłanie, że i dla dorosłych jest to doskonała i przede wszystkim mądra lektura.
UsuńPrzeczytałam z zapartym tchem:)
OdpowiedzUsuńTo bardzo się cieszę, bo już myślałam, że napisałam taką suchą notkę biograficzną, a ja naprawdę chciałam oddać autentyczność tej Autorki i sprawić, żeby dla czytelników wciąż była żywą postacią. :-)
UsuńŚwietny tekst, bardzo cenię sobie twórczość Terakowskiej, chociaż przeczytałam tylko "Ono", ale ta powieść wbiła się totalnie w pamięć i chętnie do niej powrócę, a także przeczytam inne dzieła tej autorki :) O samej autorce nie wiele wiedziałam, dlatego cieszę się, że mogłam sie dowiedzieć więcej :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam trzy książki Terakowskiej i chcę więcej. "Ono" też czytałam i długo nie mogłam dojść do siebie po tej lekturze. Już od dłuższego czasu chciałam napisać artykuł o tej Autorce, a 1 listopada to najlepszy czas na takie wspomnienia. Fajnie, że mogłam Ci przybliżyć postać tej Pisarki. :-)
UsuńPamietam ten dzien, kiedy w gazetach i wiadomosciach podano informacje o jej smierci, wtedy jakby mnie piorun strzelil... dopiero ja odkrylam, zachlysnelam, ucieszylam, ze powstanie jeszcze wiele, wiele takich wspanialych powiesci a tu nagle koniec i kropka. Pomyslalam wowczas, ze to cholernie niesprawiedliwe zabierac ludzi z takim talentem tak szybko, tak po prostu, jakby nikogo nie obchodzili. Poszlam nawet do kosciola pomodlic sie za nia co zdarza mi sie... nie zdarza.
OdpowiedzUsuńKasiu, napisałaś piękny komentarz. Naprawdę się wzruszyłam, kiedy go czytałam. Ja niestety nie pamiętam tych medialnych informacji o śmierci Terakowskiej, pomimo że powinnam, bo w 2004 roku byłam już w pełni dorosłą osobą. Ale nie pamiętam chyba dlatego, że wtedy literatura nie była dla mnie tak ważna jak teraz. Autorkę odkryłam dopiero w zeszłym roku i po prostu przepadłam. Myślę, że te Twoje odczucia z tamtego okresu można porównać do tych, które niedawno wielu czytelników doświadczyło po śmierci Chmielewskiej. Też skończyło się coś ważnego. Pewna epoka została zamknięta. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńJak bardzo chciałabym spotkać z tak niesamowitą panią...
OdpowiedzUsuńKażdą jej książkę czytam z uśmiechem na twarzy i łzami w oczach.
"Poczwarka" złamała mi serce i posklejała na nowo.
Niestety, Dorotę Terakowską możemy już tylko wspominać. Pozostawiła nam-czytelnikom niesamowite powieści. Tak inne od tych, które teraz możemy czytać.
Usuń