sobota, 16 lipca 2016

Mario Puzo & Mark Winegardner – „Powrót Ojca Chrzestnego” # 4














Wydawnictwo: ALBATROS A. KURYŁOWICZ
Warszawa 2005
Tytuł oryginału: The Godfather Returns
Przekład: Grzegorz Kołodziejczyk





Po zakończeniu drugiej wojny światowej Cosa Nostra (z wł. Nasza Rzecz lub Nasza Sprawa) zyskała znaczącą pozycję oraz zróżnicowała swoją działalność, w której dominującą rolę odegrały nielegalne źródła dochodu. Nadal ściśle przestrzegano Omerty, czyli wewnętrznego regulaminu mafii, na podstawie którego każdy członek organizacji był zobowiązany pod karą śmierci do milczenia w kwestiach, które dotyczyły danej Rodziny, co oczywiście pozwoliło na dalszy rozwój mafii. Niemniej, w drugiej połowie XX wieku wzmocniono regulacje prawne dotyczące mafijnych organizacji, a rząd amerykański rozpoczął proces mający na celu ostateczne rozprawienie się z Rodzinami, których fundamentalną gałęzią działalności było wymuszanie haraczy. W tym czasie wielu członków mafii zaczęło łamać twarde zasady Omerty, tym samym wyjawiając organom sądowniczym sekrety z życia mafii. Członkowie organizacji chcieli w ten sposób uniknąć długich lat więzienia. Tak więc już na początku XXI wieku mafia stała się znacznie słabsza po aresztowaniach wielu jej przywódców, choć nigdy tak naprawdę całkowicie nie wyeliminowano jej ze społeczeństwa.

Vito Genovese (1897-1969)
Był jednym z gangsterów biorących udział
w Konferencji w Apalachin w listopadzie 1957 roku.
Zdjęcie pochodzi z 1959 roku.
fot. Phil Stanziola
Na początku lat 50. XX wieku amerykański senator ze stanu Tennessee – Estes Kefauver (1903-1963) – wszczął dochodzenie w sprawie przestępczości zorganizowanej. Wtedy też po raz pierwszy – przy pomocy telewizji – część rządu federalnego publicznie przyznała istnienie amerykańskiej mafii. Niemniej, powołując się na brak konkretnych dowodów, FBI oraz inne organa ścigania wraz z Kongresem, nie podjęły żadnych znaczących działań w kierunku unicestwienia organizacji mafijnych. Następnie, w 1957 roku, policja w małym miasteczku Apalachin na północy stanu Nowy Jork zrobiła nalot na ponad sześćdziesięciu gangsterów z całego kraju, którzy zebrali się w tym jednym konkretnym miejcu. Dziś tamte mafijne obrady znane są jako Konferencja w Apalachin (z ang. Apalachin Conference lub Apalachin Meeting). Wydarzenie to sprawiło, że rząd nie mógł już dłużej ignorować istnienia mafii lub upierać się przy tym, iż włosko-amerykańskie gangi przestępcze działają tylko na poziomie lokalnym.

W pierwszej połowie lat 60. XX wieku amerykański prokurator Robert F. Kennedy (1925-1968) zintensyfikował wysiłki rządu w walce z przestępczością zorganizowaną i korupcją w związkach zawodowych. Jednym z najważniejszych celów Kennedy'ego był Jimmy Hoffa (1913-1975), amerykański działacz związkowy i długoletni przewodniczący związku Teamsters znany z bardzo silnych powiązań ze światem przestępczym. Robert Kennedy naciskał również na szefa FBI – Johna Edgara Hoovera (1895-1972) – który nie był zbyt chętny do tego, aby agencja rządowa wzmocniła siły do walki z gangsterami. FBI, którego śledczy do tej pory posiadali niewielką wiedzę na temat mafii, rozpoczęło wdrażanie elektronicznego programu szpiegowskiego celem uzyskania cennych informacji. Innym istotnym wydarzeniem było też skazanie w 1963 roku nowojorskiego mafiosa o nazwisku Joe Valachi (1903-1971), który pod wpływem dramatycznych okoliczności dopuścił się złamania świętej Omerty i tym samym stał się informatorem rządu, ujawniając i potwierdzając szczegóły dotyczące struktury oraz zwyczajów panujących w mafii.

Wydarzenia opisane powyżej były niezwykle istotne, jeśli chodzi o życie mafijnych Rodzin w latach 50. i 60. XX wieku. Niestety, Mark Winegardner w kontynuacji słynnego Ojca Chrzestnego nie wspomina o nich ani słowem, co mnie niesamowicie rozczarowało. Akcja powieści rozgrywa się w latach 1955-1962, więc powyższe wydarzenia polityczno-prawno-mafijne byłyby jak najbardziej wskazane, aby ująć je w fabule książki, nawet gdyby miało być to tylko tło, a nie wątek główny. Rozumiem oczywiście, że Michael Corleone to postać czysto fikcyjna, która nie pojawiła się na Konferencji w Apalachin, ale przecież od tego mamy fikcję literacką, żeby z niej korzystać. Zacznijmy jednak od początku. Otóż, po śmierci osławionego już Vita Corleone jego miejsce zajmuje najmłodszy syn zmarłego Ojca Chrzestnego – Michael. Jak pamiętamy z poprzednich części, Mike nigdy tak naprawdę nie chciał brać udziału w „interesach” swojej Rodziny. Przez długi czas uchodził za bohatera wojennego, a do tego stale zdobywał wiedzę naukową, którą chciał potem wykorzystać. Los jednak zdecydował inaczej i w pewnym momencie doszło do tego, że Michael zmuszony był stanąć na wysokości zadania i przejść chrzest bojowy, który sprawił, że stał się pełnoprawnym członkiem mafii. A skoro nie było nikogo, kto godnie mógłby zająć miejsce Vita Corleone, nie miał wyboru i musiał podjąć wyzwanie. Zapewne gdyby żył najstarszy syn Vita – Sonny – to właśnie on przejąłby schedę po ojcu. Na średniego Corleone – Frederica – raczej nie można było liczyć, choć mimo to Michael nigdy nie zapomniał o bracie i w pewnym momencie zdecydował się nawet powierzyć mu całkiem odpowiedzialne stanowisko.


Al Pacino w roli Michaela Corleone w filmie Ojciec Chrzestny II (1974)
reż. Francis Ford Coppola
źródło


Powrót Ojca Chrzestnego to rzekomo historia opowiadająca o donie Michaelu Corleone. Ale czy na pewno tak jest? Myślę, że nie do końca. Owszem, Mike kieruje Rodziną Corleone, ale jest jak gdyby wycofany i tak naprawdę trudno jest zrozumieć jego działania. Z jednej strony jest szefem Rodziny, lecz z drugiej w swoim działaniu jest trochę niemrawy. Tak naprawdę trudno jest pojąć jego zamiary. Autor wykreował go niezwykle tajemniczo. W moim odczuciu nie jest to postać wyrazista, jak ma to miejsce w przypadku Freda Corleone. Mark Winegardner chciał zapewne zrehabilitować tę postać w oczach czytelnika, czego nie zrobił mistrz Mario Puzo (1920-1999), przedstawiając go jako wiecznego nieudacznika, a w dodatku imprezowicza, kobieciarza, homoseksualistę i alkoholika. Fredo nigdy nie miał tak naprawdę jasno sprecyzowanych preferencji seksualnych i dlatego czytelnik widzi go w różnym świetle.  Tym razem jednak postać ta ma znacznie więcej do powiedzenia, niż poprzednio, choć życie osobiste Freda wciąż pozostawia wiele do życzenia. Z kolei Michael Corleone znacznie więcej uwagi poświęca swojej rodzinie, czyli żonie i dzieciom, aniżeli mafii. Możliwe, że taka kreacja głównego bohatera miała na celu zmylenie czytelnika i wrogów samego Michaela.

Sporo miejsca w powieści Mark Winegardner poświęca także wnukom Vita Corleone, a szczególnie córkom Sonny’ego – Francesce i Kathryn – przy czym znacznie bardziej skupia się na pierwszej z bliźniaczek, która już na tym etapie wydaje się być nieodrodną córką swojego ojca i bezbłędnie pojmuje świat, w którym przyszło jej dorastać i żyć. Nie brakuje również wątków dotyczących Toma Hagena, który za życia Vita Corleone był jego doradcą, czyli kimś w rodzaju „prawej ręki”, choć bardziej pracował głową, aniżeli wykonywał wyroki śmierci na wrogach i zdrajcach Rodziny. Po śmierci poprzedniego consigliere, to właśnie Tom Hagen zajął jego miejsce w strukturze Rodziny Corleone. Trzeba też pamiętać, że w cyklu powieści o Ojcu Chrzestnym funkcja consigliere jest znacznie przerysowana i raczej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością ówczesnego świata mafijnego. Tak naprawdę „doradca” nie był nikim ważnym, a jego zadanie polegało jedynie na łagodzeniu konfliktów pomiędzy poszczególnymi żołnierzami mafii, którzy twierdzili, że są źle traktowani przez swoich szefów. Natomiast w poszczególnych częściach cyklu dokładnie widać, że Tom Hagen jest kimś naprawdę istotnym, pomimo że nie jest rodowitym Sycylijczykiem, co w tym przypadku było wymagane. Tutaj Vito Corleone zrobił wyjątek. Dlaczego? Co takiego był winien Tomowi Hagenowi, że dla niego złamał obowiązujący regulamin? Kim tak naprawdę był dla Ojca Chrzestnego Tom Hagen?


Zamach na życie Vita Corleone. Ta scena już na zawsze pozostała w pamięci nie tylko opinii publicznej, ale także samego Freda Corleone, który zamiast zachować zimną krew w obliczu zagrożenia, siedział na chodniku i zalewał się łzami. Dlatego też do końca życia Fredo nie mógł uwolnić się od opinii nieudacznika. 
Na zdjęciu: Marlon Brando (1924-2004) w roli Ojca Chrzestnego & John Cazale (1935-1978)
jako Fredo Corleone. Kadr pochodzi z filmu Ojciec Chrzestny (1972).
reż. Francis Ford Coppola
źródło

Generalnie Powrót Ojca Chrzestnego ma dotyczyć konfliktu pomiędzy Michaelem Corleone a gangsterem Nickiem Geracim. Czy tak jest w istocie? Po części na pewno tak, ale przesadą byłoby twierdzić, że akurat ten wątek stanowi główną oś fabuły. Kim zatem jest wspomniany Nick Geraci? Przede wszystkim jest byłym bokserem, który w latach 40. XX wieku zarabiał całkiem sporo na ustawianych walkach. W 1945 roku dołączył do Rodziny Corleone. Dziesięć lat później dostał rozkaz zgładzenia zdrajcy. Wtedy też zaprzyjaźnił się z Michaelem Corleone – nowym donem Rodziny Corleone. Dlaczego w takim razie postanawia w końcu zemścić się na Michaelu? Co takiego stało się w międzyczasie, że Nick Geraci pragnie śmierci dona Corleone? Z jakich powodów gangster robi wszystko, aby Michael cierpiał? A może tak naprawdę to Mike chce się pozbyć niedawnego przyjaciela?

Przyznam szczerze, że nie zachwyciła mnie ta książka tak, jak się tego spodziewałam. Zupełnie nie czuć dynamiki akcji. Mafijny świat przedstawiony jest jakby za mgłą. Bohaterowie, którzy zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie w książkach pisanych ręką Mario Puzo, tutaj są zamazani i czytelnik w ogóle nie potrafi się z nimi „dogadać”. W moim odczuciu Michael Corleone nie jest tak naprawdę żadnym mafijnym donem. Możliwe, że dzieje się tak dlatego, ponieważ akurat ten bohater przez całkowity przypadek i zrządzenie losu został szefem Rodziny i nie był przygotowany do kierowania mafią. A może po prostu Mark Winegardner nie potrafił przedstawić go z taką wyrazistością, jak z pewnością zrobiłby to Mario Puzo, gdyby dane mu było napisać tę kontynuację? Nawet Edward Falco w Rodzinie Corleone pokazał zupełnie inne, prawdziwsze i wiarygodniejsze oblicze klanu Corleone. Przeczytałam gdzieś, że Mark Winegardner zwyczajnie zrobił z Michaela Corleone idiotę. I przyznam, że tak to poniekąd wygląda.

Oprócz powyższego, moją uwagę zwrócił też fakt, iż Mark Winegardner napisał tę książkę z perspektywy współczesności. O co chodzi? Otóż chodzi o to, że trzecioosobowy narrator niejednokrotnie zdradza czytelnikowi, co też takiego przydarzyło się temu czy innemu bohaterowi wiele lat później, czyli już po 1962 roku. Narrator po prostu wyprzedza fakty opisane w Powrocie Ojca Chrzestnego. W dodatku znalazłam też jeden poważny błąd merytoryczny. Bohaterowie żyjący w 1955 roku nie mogli jeszcze mieć choćby najmniejszego pojęcia o tym, jakie leki zostaną wprowadzone na rynek ponad czterdzieści lat później! Owszem, narrator o tym wie, ale przecież w tym konkretnym przypadku zdradza nam myśli poszczególnych postaci, a nie swoje własne! Czytelnik, który zdecyduje się na sięgnięcie po powieść musi liczyć się również z tym, że spotka w niej sporo polityki, ponieważ macki mafii sięgają także do Białego Domu i poza granice Stanów Zjednoczonych, gdzie sprawa również dotyczy polityki i unicestwienia tych, którzy w jakiś sposób zagrażają „interesom”.









8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Puzo, uwielbiam "Ojca chrzestnego", uwielbiam mafię. Zdecydowanie muszę po nią sięgnąć!

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  2. krainaczytania17 lipca 2016 13:29

    Tylko tak się składa, że tej książki nie napisał Mario Puzo. Mark Winegardner uzyskał prawa do napisania kontynuacji od spadkobierców Mario Puzo już po śmierci Autora. Dodałam nazwisko Puzo tylko dlatego, że jest to ciąg dalszy jego "Ojca Chrzestnego".

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że to nie on napisał. Ale książka nawiązuje do jego twórczości ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. krainaczytania17 lipca 2016 13:47

    Ale nie jest tak dobra, jak "Ojciec Chrzestny", czy inne powieści Puzo o mafii. Mark Winegardner z całą pewnością drugim Puzo nie jest. Są takie książki, do których nie powinno pisać się kontynuacji, a już szczególnie nie powinien robić tego inny autor. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh wiadomo, Puzo to Puzo i nikt go nie przebije! Ale mimo wszystko chcę ją przeczytać i zobaczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  6. krainaczytania17 lipca 2016 13:57

    Jest jeszcze "Zemsta Ojca Chrzestnego" - też Marka Winegardnera - powieść kończy cykl o Rodzinie Corleone. Będę czytać za jakiś czas. A Tobie życzę miłej lektury. Może spojrzysz na tę książkę inaczej niż ja, czego Ci życzę, bo nie każdy musi mieć takie samo zdanie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Joanna Szarańska18 lipca 2016 08:37

    Nie czytałam kontynuacji, ale chętnie obejrzę film. Nie lubię, gdy inny autor bierze się za kontynuację. Już zmierzyłam sie z taką książką w przypadku Rebeki. Pani de Winter w ogóle nie sprostała moim oczekiwaniom :(

    OdpowiedzUsuń
  8. krainaczytania18 lipca 2016 09:10

    Film jest bez porównania lepszy. I też nie lubię kontynuacji pisanych przez innych autorów.

    OdpowiedzUsuń