poniedziałek, 20 czerwca 2016

Nora Roberts – „Port macierzysty“















Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
Katowice 2007
Tytuł oryginału: Homeport
Przekład: Bożena Krzyżanowska




Jest koniec XV wieku. Hieronim Savonarola vel Girolamo Savonarola (1452-1498) – florencki reformator religijno-polityczny – wygłasza we Florencji kazania, w których jawnie potępia luksus i sztukę pogańską. We Florencji panuje ród Medyceuszy, a na jego czele stoi niekompetentny Piero di Lorenzo de’ Medici (1472-1503), który w 1494 roku zostaje wygnany z Włoch przez francuskiego króla – Karola VIII Walezjusza (1470-1498). Epoka renesansu wychodzi już z okresu wczesnej chwały. Wtedy też dzieła takich sław, jak: architekta Filippo Brunelleschiego (1377-1466), a także rzeźbiarza Donato di Niccolò di Betto Bardiego, znanego jako Donatello (1366-1466) i malarza Tommaso di Ser Giovanni di Simone, zwanego po prostu Masaccio (1401-1428), przyczyniają się do rewolucji zarówno w kwestii koncepcji, jak i funkcji sztuki. Tak więc wielkimi krokami zbliża się wiek XVI, kiedy to pojawi się kolejne pokolenie nonkonformistów poszukujących oryginalności. Wśród nich znajdą się: Leonardo da Vinci (1452-1519), Michał Anioł (1475-1564) oraz Rafael Santi (1483-1520).

Mijają wieki i oto pewien florencki hydraulik w piwnicy jakiegoś domu odnajduje przepiękną statuetkę wykonaną z brązu. Rzeźba swoim wyglądem wyraźnie szydzi z prezentowanych przez Savonarolę poglądów. Robotnik natychmiast oddaje statuetkę do laboratorium, aby tam stwierdzono jej pochodzenie, ustalono autora, a co najważniejsze, potwierdzono jej autentyczność. Takim oto sposobem brąz z Fiesole (prowincja Florencji) trafia do laboratorium Elizabeth Standford-Jones. Kobieta od wielu lat mieszka we Włoszech i choć formalnie nie żyje z mężem, to jednak od czasu do czasu utrzymuje z nim kontakt ze względu na wspólne interesy. Jej włoska firma stoi na bardzo wysokim poziomie. Z jej usług korzysta nawet rząd. Nie dziwi więc fakt, że brąz z Fiesole to sprawa priorytetowa i należy jak najszybciej zwołać najlepszych specjalistów, którzy pracują dla Standjo. Jednym z takich właśnie pracowników jest Miranda Jones, prywatnie córka Elizabeth. Miranda jest wybitnym specjalistą w dziedzinie historii sztuki i tylko dlatego matka ją zatrudnia. Elizabeth nie przyjmuje żadnej odmowy. Pomimo że doktor Jones mieszka w Stanach Zjednoczonych i nie jest jej łatwo stawić się natychmiast na rozkaz matki we Florencji, robi to najszybciej jak potrafi. Niemniej czyni to z nieznacznym opóźnieniem, ponieważ tuż przed wylotem zostaje napadnięta przed swoim domem przez nieznanego zamaskowanego mężczyznę. Chyba nie trzeba wspominać, ile strachu ta napaść jej napędza, zważywszy że Miranda panicznie boi się noży, a napastnik niestety takim narzędziem dysponuje. Kiedy doktor Jones jest już na miejscu, natychmiast zabiera się do pracy. Statuetkę chrzci mianem: Czarna Dama.


 Fiesole (prowincja Florencji) 
fot. Alessandro Vecchi (Creative Commons)
źródło


Bardzo szybko okazuje się, że brąz z Fiesole jest autentyczny i najprawdopodobniej wykonany przez samego Michała Anioła. Miranda jest niesamowicie dumna ze swego odkrycia, jednak niemal od razu przekonuje się, że jest ktoś, kto bardzo chce jej zaszkodzić. Informacje o prowadzonych przez nią badaniach powinny być ściśle tajne, aż tu nagle zostają przekazane do mediów. We Włoszech robi się spore zamieszanie, a bezwzględna Elizabeth Standford-Jones za wszystko obwinia Bogu ducha winą Mirandę. Kroki jakie podejmuje w tej sprawie są błyskawiczne. Córka zostaje natychmiast odesłana do Ameryki. Elizabeth nie przyjmuje z jej strony żadnych tłumaczeń i żąda, aby ta bezzwłocznie wzięła urlop. Jakby tego było mało, badania prowadzone w innym laboratorium potwierdzają jednoznacznie pomyłkę Mirandy. Szokująca informacja również przedostaje się do mediów, co sprawia, że reputacja naukowa kobiety lega w gruzach.

Girolamo Savonarola – 
dominikanin, który jawnie sprzeciwiał się 
m.in. sztuce. Przez Kościół Katolicki został 
uznany za heretyka, a potem 
ekskomunikowany i spalony na stosie, 
zaś po śmierci zrehabilitowany.
Portret powstał w 1524 roku.
autor: Moretto da Brescia 
(ok. 1498-1554)
Miranda jest załamana. Któż by nie był, będąc przekonanym o własnej niewinności? Przecież kobieta ma pewność, że statuetka jest prawdziwa i pochodzi z epoki renesansu! W takim razie, kto chce zaszkodzić młodej pani doktor? I cóż takiego kryje się za ową Czarną Damą, że tyle wokół niej szumu? W związku z tym Mirandzie nie pozostaje nic innego, jak tylko wrócić do Maine i tam lizać rany. Tymczasem w instytucie, który prowadzi wspólnie z bratem, zjawia się zupełnie nieoczekiwanie niejaki Ryan Boldari. To nieziemsko przystojny pół-Włoch, pół-Irlandczyk, który jest właścicielem słynnych w całej Ameryce Galerii Boldariego. Mężczyzna oprócz tego, że robi na Mirandzie piorunujące wrażenie, chce też nawiązać współpracę, proponując wymianę niektórych dzieł sztuki. Niemalże w tym samym czasie z instytutu ginie statuetka z brązu przedstawiająca Dawida, natomiast Miranda zaczyna dostawać listy z pogróżkami, a wręcz groźbami utraty życia. Czy te dwie sprawy coś ze sobą łączy? Czy za Czarną Damą i Dawidem stoi ta sama osoba? Tego właśnie Miranda będzie próbować się dowiedzieć. Cóż takiego odkryje? Czy prawda nie doprowadzi jej przypadkiem do tego, co najgorsze?

Nora Roberts nie byłaby sobą, gdyby znów nie postawiła na miłość, która oczywiście zanim znajdzie spełnienie, musi przejść przez wiele krętych dróg i niebezpieczeństw. Główni bohaterowie muszą walczyć z własnymi uczuciami, muszą też wiele przemyśleć, zanim podejmą właściwą decyzję. Ale nade wszystko przed rozpoczęciem nowego etapu w swoim życiu powinni najpierw uporać się z przeszłością, która wciąż kładzie się cieniem na ich obecnym postępowaniu. Aby móc zbudować coś wartościowego i trwałego, nie da się stale żyć tym, na co już nie mają wpływu.

W tej książce oprócz romansu, jest również dość zawiły wątek kryminalny. Praktycznie do samego końca nie wiadomo, kto tak bardzo nienawidzi Mirandy Jones, że pragnie się jej pozbyć, po drodze uśmiercając też innych. Najważniejsze jednak, że kobieta nie jest w tym wszystkim sama. Lecz z drugiej strony, jej „pomocnik” jest człowiekiem dość specyficznym, aby można mu było bezgranicznie zaufać.

Wydanie z 2011 roku
Nora Roberts poruszyła w swojej powieści bardzo istotny problem, jakim jest uzależnienie od alkoholu. Spotykamy tutaj bohatera, który totalnie nie radzi sobie z życiem i jedyne, co robi, to topi własne smutki w mocnych trunkach. Autorka postać tę prowadzi w taki sposób, że czytelnik może stopniowo obserwować jej wewnętrzną przemianę. Pokazuje też, co tak naprawdę jest w życiu ważne i co może sprawić, że człowiek jest w stanie podźwignąć się nawet z najgorszego życiowego bagna. W powieści spotkamy także poważne konflikty rodzinne i tajemnice, które stanowią ich przyczyny. Czasami ludzie przez wiele lat nie zdają sobie sprawy z tego, dlaczego ktoś bliski zachowuje się tak a nie inaczej. Dopiero jedna chwila najwyższych emocji może odkryć przed nimi tę tajemnicę. Tak właśnie dzieje się w przypadku Mirandy Jones.

W Porcie macierzystym mamy również do czynienia z kwestią przyjaźni, zarówno tej prawdziwej i oddanej, jak i fałszywej i jedynie na pokaz. Nasza bohaterka przeżywa chwile grozy, załamania, ale też radości i szczęścia. Jej świat, w którym żyła do tej pory zaczyna zmieniać się stopniowo. Miranda odkrywa w sobie uczucia, o których istnieniu jak dotąd nie miała pojęcia. W pewnym momencie uznaje, że praca i kariera zawodowa to nie wszystko, i że jest coś, co może być znacznie ważniejsze, niż sława doskonałego badacza i naukowca.

Oprócz powyższego w książce można odnaleźć także fantastyczne opisy Florencji. Oto jeden z nich:

[...] Wschód słońca nad dachami i kopułami Florencji był niezwykle piękny. Zjawisko nie dające się z niczym porównać. Takie samo łagodne światło padało na miasto, kiedy wielcy ludzie projektowali i wznosili okazałe kopuły oraz wspaniałe wieże, a potem wykładali je marmurem pochodzącym z pobliskich wzgórz lub dekorowali wizerunkami świętych i bogów.  
Gwiazdy migotały na niebie, które powoli traciło aksamitną czerń i stawało się perłowoszare. Sylwetki wysokich, smukłych pinii porozrzucanych na toskańskich wzgórzach rozmazały się, kiedy światło rozproszyło mrok, a potem zza horyzontu wyłoniło się słońce.  
Kiedy wspinało się na nieboskłon, zasnuwając powietrze złocistym blaskiem, miasto było wyjątkowo ciche. Zagrzechotało i zabrzęczało żelazne okratowanie stoiska z gazetami, a jego właściciel ziewnął szeroko, przygotowując się do otwarcia interesu. Zaledwie kilka świateł połyskiwało w oknach. Jedno z nich należało do Mirandy […]*

Port macierzysty to przede wszystkim książka, która doskonale relaksuje. Pozwala choć na chwilę oderwać się od problemów dnia codziennego. Czasami każdy z nas potrzebuje takiej odskoczni, a Nora Roberts daje nam gwarancję odprężenia. Dla mnie ta Autorka jest właśnie takim balsamem na trudy życia. Wiem, że bez względu na to, po którą z jej powieści sięgnę, zawsze otrzymam szczęśliwe zakończenie. Znam jej twórczość na tyle dobrze, aby wiedzieć, czego mogę się po niej spodziewać. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała przestać czytać jej książki. Jest to raczej niemożliwe. Choć Nora Roberts nie imponuje w kwestii klasycznych romansów, to jednak powieści obyczajowe z wątkiem kryminalnym tworzy na bardzo dobrym, wysokim, poziomie. Tak więc jeżeli potrzebujecie odprężenia przy lekturze, to możecie śmiało sięgnąć po Port macierzysty.








* N. Roberts, Port macierzysty, Wyd. Książnica, Katowice 2007, s. 41.







1 komentarz:

  1. Jabłuszkooo TOP Model21 czerwca 2016 10:31

    Nie czytałam tej książki, choć twórczość pani Roberts lubię. Może w przyszłości sięgnę po tą pozycję :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest stron - kilk!

    OdpowiedzUsuń