Wydawnictwo: C&T CRIME & THRILLER
Dom. To słowo
kojarzy nam się przede wszystkim z ciepłem, szczęściem i bliskimi, na których
można liczyć w każdej sytuacji. Dom to miejsce, do którego chętnie wracamy po
ciężkim dniu, wiedząc, że ktoś w nim na nas czeka. Na samą myśl o rodzinnym
domu, czujemy ciepło wokół serca, a kiedy opuszczamy go, rozpoczynając
samodzielne życie z dala od rodziców, często wracamy do niego wspomnieniami.
Jednak nie każdemu dane jest urodzić się i wychować w domu, gdzie wszyscy darzą
się wzajemnie miłością i są dla siebie wsparciem w potrzebie. Wśród nas są i
tacy, którzy nigdy nie zaznali ciepła domowego ogniska. Bo przecież dom to
przede wszystkim ludzie, którzy w nim mieszkają. To od nich zależy, jakie
wspomnienia będziemy mieć po latach. To ludzie tworzą jego szczególną
atmosferę. Jedni robią wszystko, aby panowało w nim szczęście, natomiast inni
wręcz przeciwnie. Wciąż doprowadzają do sytuacji konfliktowych, tym samym
sprawiając, że człowiek pragnie z tego domu uciec jak najdalej i nigdy do niego
nie wracać. A jaki dom stworzyła swojej rodzinie Ruby O’Hagan, główna bohaterka
powieści Maureen Lee pod tytułem Dom przy Parku Książąt?
Niemalże w dniu zakończenia
pierwszej wojny światowej niejaka Olivia Jones poznaje przystojnego amerykańskiego
żołnierza, w którym zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Olivia jest
pielęgniarką, natomiast Tom O’Hagan to jej pacjent. Owocem ich namiętnego
związku jest dziecko. Dziewczynka, której Olivia w pośpiechu nadaje imię Ruby,
na cześć matki jej ukochanego. Niestety, Olivii nie jest pisana wspólna
szczęśliwa przyszłość u boku Toma, gdyż żołnierz ginie podczas przejazdu
pociągiem przez most, który sabotażyści walczący po stronie aliantów
nafaszerowali minami. Dla Olivii jest to koniec wszystkiego. Nie tylko koniec
marzeń o lepszej przyszłości, ale także koniec macierzyństwa. Pamiętajmy, że
jest początek dwudziestego wieku. Niezamężne kobiety z dziećmi traktowane są na
równi z trędowatymi. Piętnuje się je niczym francuskie kurtyzany. Wiele kobiet
nosi fałszywe obrączki, aby zmylić otoczenie. Przecież zawsze można powiedzieć,
że mąż wyjechał albo poległ na wojnie. Jednak Olivia nie może tego zrobić. Nie
może kłamać, bo jest już za późno. Jej rodzina, a szczególnie ojciec, wie jak
ciężkiego grzechu dopuściła się jego córka. Nie chce jej znać. Nie chce widzieć
na oczy swojej wnuczki. Jego nienawiść jest tak ogromna, że już kilka godzin po
porodzie pozbawia Olivię córeczki, brutalnie wyrywając ją z jej ramion. I tak
maleńka Ruby trafia do klasztoru, przy którym siostry zakonne prowadzą
sierociniec. Wydaje się, że Olivia tarci swoje dziecko już na zawsze. Ale czy
na pewno?
Mija czternaście długich lat. Ruby
wyrasta na pannicę, która nie przebiera w słowach, jeśli uważa, że ma rację. W
klasztorze słynie z ciętego języka. Nie lubi sprzątać, gotować, prasować, ani
też wykonywać wszystkich tych czynności, które są niezbędne przy prowadzeniu
domu. Jej największym marzeniem jest praca w sklepie. Jednak wiek, który
właśnie osiągnęła zmusza ją do opuszczenia klasztoru i zamieszkania u jakiejś
bogatej rodziny. Lecz ona nie chce być służącą, o czym dość głośno mówi. I
wtedy, jak gdyby w odpowiedzi na jej żarliwe modlitwy, w klasztorze pojawia się
niejaka Emily Dangerfield. Kobieta jest siostrą przeoryszy klasztoru, w którym
wychowała się Ruby O’Hagan. Jest samotna, więc potrzebuje towarzystwa. W ten
sposób Ruby trafia do pięknego domu, lecz nie wie jeszcze, że nie będzie jej
dane długo w nim przebywać. Los zadecyduje inaczej, zmuszając ją do życia na
własny rachunek w nędzy tak wielkiej, że aż niewyobrażalnej. Jeszcze długo
będzie musiała poczekać, zanim odnajdzie prawdziwą życiową przystań w postaci
domu przy Parku Książąt, na który skazana będzie przez większość swojego
życia.
Wydanie brytyjskie z 2002 roku Wyd. ORION Londyn |
Dom przy Parku Książąt to opowieść o młodej dziewczynie powoli wkraczającej w
dorosłe życie, wraz z upływem czasu stając się dojrzałą kobietą, a potem
sędziwą staruszką. Ona podobnie, jak niegdyś jej matka, także musi zmierzyć się
ze sztywnymi regułami moralności. Lecz mimo to niczego nie żałuje. Rodzina jest
dla niej najważniejsza i to o nią dba, jednocześnie zaprzepaszczając wiele
okazji ku temu, aby być szczęśliwą. Przekorny los wciąż rzuca ją w wir
obowiązków, których przecież nienawidzi od dziecka. Ale Ruby nie skarży się. W
spokoju przeżywa swoje radości i smutki, wierząc, że tak trzeba. Kiedy wybucha druga
wojna światowa, ona niesie pomoc nie tylko ludziom z nią spokrewnionym. Pomaga
każdemu, kto tej pomocy potrzebuje. W pewnym momencie wydaje się, że wszyscy
którzy ją otaczają potrafią jedynie brać, nie dając nic w zamian. A może Ruby
poprzez swoją dobroć nauczyła ich tego? Tak bardzo przyzwyczaili się do tego,
że na Ruby stale można liczyć, że nie potrafią już wyobrazić sobie, że mogłoby
być inaczej. Jest w tym pewien egoizm. Ruby praktycznie jest wykorzystywana
przez swoje córki, a potem wnuczki. Niemalże u kresu życia wychowuje także
swojego prawnuka, ponieważ wnuczka nie ma najmniejszego zamiaru tego robić,
chcąc cieszyć się życiem. Na córki też liczyć nie może. Kiedy Ruby postanawia
wreszcie zadbać o siebie i zająć się swoim życiem, wszyscy są tym oburzeni.
Jest to dla nich niezrozumiałe. Jak Ruby może zostawić ich na tydzień i tak po
prostu wyjechać! I to jeszcze do Ameryki?!
Tytułowy dom przy Parku Książąt
mieszczący się w Liverpoolu jest dla Ruby właśnie tą przystanią, o której
wspomniałam wyżej. W jego posiadanie kobieta weszła zupełnie przypadkowo. Tuż
przed wybuchem drugiej wojny światowej pewna dama o nazwisku Hart, wyjeżdżając
do Ameryki, poprosiła Ruby o zaopiekowanie się jej domem. Lecz Ruby zamiast się
nim jedynie zaopiekować, zwyczajnie się do niego wprowadziła, otwierając drzwi
także wielu innym osobom. Pani Hart nigdy ze Stanów nie wróciła, a Ruby nie
wyobrażała sobie już życia w innym miejscu. Podobnie jak jej rodzina. Choć dom był
stary i zniszczony, to jednak stanowił swego rodzaju oazę spokoju, gdzie można
było zawsze odnaleźć pocieszenie i radość. Oczywiście życie Ruby O’Hagan nie
obfituje jedynie w same radości. Tak, jak to w życiu bywa, są też ból,
cierpienie, śmierć. Jednak najważniejsze jest to, w jaki sposób Ruby i jej
rodzina sobie z tym radzą. Czy się załamują? Czy złorzeczą losowi, że tak mocno
ich doświadcza? Czy się buntują?
Książka sama w sobie nie należy do
jakichś wybitnych dzieł literackich. Jest to zwyczajna historia obyczajowa
przedstawiająca losy czterech pokoleń kobiet na tle rozmaitych rzeczywistości.
Poruszany jest też bardzo wyraźnie problem rasizmu w Stanach Zjednoczonych.
Jedni są „zbyt czarni”, a inni „nie dość czarni”. Każda z tych grup w jakiś
sposób jest wyrzucana poza nawias społeczeństwa. Nie wolno im korzystać z
miejskich środków transportu, uczestniczyć w rozmaitych wydarzeniach
kulturalnych, gdzie są obecni także „biali”. Takich zakazów jest mnóstwo.
Generalnie zabrania się przebywania osobom czarnoskórym w tych samych miejscach
publicznych, w których przebywają także „biali”. Wygląda to tak, jak gdyby
należały one tylko do rasy białej. Ta walka o równouprawnienie jest tutaj
bardzo mocno zarysowana.
Autorka pokazuje też, ile tak
naprawdę znaczy przyjaźń i miłość, a przede wszystkim rodzina. W rodzinie można
wybaczyć wszystko. Dla swojego dziecka matka może zrezygnować nawet z własnego
szczęścia, aby tylko jemu dobrze się wiodło. Ale czy jest to słuszne
postępowanie, jeśli dziecko wybiera złą drogę? Jeżeli ktoś lubi lekkie historie
obyczajowe opisane na tle rozmaitych realiów i pokazujące jak bardzo zmieniają
się ludzie na przestrzeni lat, to ta książka jest jak najbardziej dla niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz