Wydawnictwo:
REPLIKA
Zakrzewo
2017
Po
zakończeniu drugiej wojny światowej Polska znalazła się w naprawdę dramatycznym
położeniu. Nie dość, że ponieśliśmy ogromne straty w ludziach, to jeszcze
władzę w kraju przejęli komuniści funkcjonujący na smyczy Józefa Stalina
(1878-1953). W dodatku trzeba było zająć się również odbudową miast zniszczonych
przez hitlerowskie bomby. Ludzie pozbawieni dachu nad głową często uciekali na
wieś, wierząc, że właśnie tam znajdą nowy dom. Częściowemu lub całkowitemu
zniszczeniu uległa także większość zakładów przemysłowych. Zaczęto też
bezwzględnie rozprawiać się z żołnierzami Armii Krajowej. Tak więc sytuacja
polskiego społeczeństwa była naprawdę zła. Gospodarka praktycznie nie istniała,
dlatego też w lipcu 1947 roku przyjęto trzyletni Plan Odbudowy Gospodarczej,
który w swoim założeniu obejmował lata 1947-1949. Jego celem była przede
wszystkim odbudowa polskiej gospodarki. Prócz tego chciano zlikwidować szkody
spowodowane drugą wojną światową. Plan zakładał też podniesienie stopy życiowej
ludności, jak również scalenie Ziem Odzyskanych oraz przekroczenie
przedwojennej produkcji rolniczej i przemysłowej średnio o dziesięć procent.
Zgodnie
z powyższym planem najszybciej odbudował się przemysł, ponieważ już pod koniec
1947 roku osiągnięto taki sam poziom produkcji, jaki obserwowano w 1938 roku. Niestety,
w rolnictwie nie udało się uzyskać poziomu produkcji z lat przedwojennych.
Zjawisko to spowodowane było stopniowym wprowadzaniem kolektywizacji, czyli
przekształcaniem indywidualnych gospodarstw rolnych w spółdzielnie rolnicze
zwane kołchozami, którymi charakteryzowała się gospodarka Związku
Radzieckiego. Działania te podjęto już w 1948 roku. Jeśli wziąć pod uwagę
handel, to trzeba pamiętać, że od 1947 roku zaczęto realizować tak zwaną bitwę
o handel, w wyniku której państwo przejmowało zarówno sam handel, jak i całą
spółdzielczość. Za tą reformą stał Hilary Minc (1905-1974), który w tamtym
okresie był ministrem przemysłu i handlu, natomiast w 1949 roku został
wiceprezesem Rady Ministrów. Funkcję tę pełnił do 1957 roku.
Hilary Minc Zdjęcie pochodzi z Trybuny Ludu z 1949 roku. autor nieznany |
W
związku z podjętymi działaniami nastąpił dość szybki wzrost stopy życiowej
ludności, co tak naprawdę nie było wielkim osiągnięciem, zważywszy że startowano
z niezwykle niskiego poziomu. Wzrósł także dochód narodowy w porównaniu z
okresem międzywojennym. Nastąpił znaczny wzrost udziału przemysłu w tworzeniu dochodu
narodowego oraz zagospodarowano i scalono Ziemie Odzyskane. Z kolei w roku 1950
zaczęto wprowadzać nowy plan. Tym razem miał to być plan sześcioletni (1950-1955).
Tak więc Kongres Zjednoczeniowy przyjął założenia, których celem było
zwiększenie produkcji przemysłowej aż o dziewięćdziesiąt procent, zaś rolnej o
czterdzieści. W 1950 roku znacznie zwiększyły się założenia ze względu na
sytuację międzynarodową. Chodziło bowiem o wojnę w Korei. W związku z czym
położono większy nacisk na budowę przemysłu ciężkiego, zwłaszcza zbrojeniowego.
W
oparciu o plan sześcioletni wybudowano między innymi Nową Hutę (obecnie
dzielnica Krakowa), hutę w Warszawie, fabryki samochodów na Żeraniu oraz w
Lublinie, a także stocznie w Gdańsku i Szczecinie, odbudowano również Warszawę.
Od 1951 roku w rolnictwie rozpoczęła się masowa kolektywizacja indywidualnych
gospodarstw, natomiast w 1952 roku wznowiono dostawy obowiązkowe. W przypadku
handlu zagranicznego miało miejsce ograniczenie wymiany międzynarodowej oraz
dążenie do samowystarczalności, co z kolei związane było między innymi z „zimną
wojną”. To właśnie w 1952 roku Stany Zjednoczone odebrały Polsce klauzulę
najwyższego uprzywilejowania. Ponadto jeszcze w październiku 1950 roku została
przeprowadzona bardzo niekorzystna dla ludności wymiana pieniędzy, w wyniku
której w wielu przypadkach ludzie potracili dorobek całego życia. Było to
działanie przeprowadzone z zaskoczenia i tak naprawdę nikt nie był na nie
przygotowany. Z powodu kolektywizacji indywidualnych gospodarstw znacząco
spadła produkcja rolna, co w efekcie wywołało sytuację, w której ludzie masowo
zaczęli napływać do miast. Powstała też wadliwa struktura gospodarcza, w której
przeważał przemysł ciężki i słaby przemysł lekki. Zaniedbano również handel, a
także znacznie pogorszyła się stopa życiowa społeczeństwa.
W
takiej właśnie rzeczywistości egzystują bohaterowie pierwszego tomu sagi
rodzinnej autorstwa Edyty Świętek. Rodzina Szymczaków mieszka we wsi Pawlice,
która leży gdzieś na terenie Małopolski. Szymczakowie to niezwykle bogaci
gospodarze. Pomimo że podczas wojny swoje przeszli, a traumatyczne przeżycia
nadal tkwią w ich sercach i umysłach, to jednak nie poddali się i wciąż chodzą
z podniesionymi głowami. Ponieważ nie ma już na świecie nestora rodu, więc
opiekę nad rodziną przejął jego najstarszy syn – Bronisław Szymczak. Chłopak ma
dwadzieścia cztery lata, lecz mimo młodego wieku zachowuje się bardzo
odpowiedzialnie i dojrzale. Dba o młodsze rodzeństwo i o matkę, która choć nie
jest jeszcze starą kobietą, tak właśnie się czuje. Doskonale prosperujące
gospodarstwo Szymczaków praktycznie od zawsze było solą w oku dla okolicznych
właścicieli ziemskich. Ludzie zazdrościli im bogactwa i tego, że dzięki
pieniądzom mogli sobie pozwolić na wiele rzeczy, podczas gdy inni klepali
biedę. Zapewne wśród tych zazdrośników i zawistników znaleźli się i tacy,
którzy gdzieś w kącie przeklinali Szymczaków i życzyli im jak najgorzej.
Po
wojnie nie jest inaczej. Pomimo dramatycznych przeżyć, jakich rodzina
doświadczyła, ich gospodarstwo nadal świetnie prosperuje, natomiast Bronek –
choć z natury oszczędny – kupuje swoim siostrom coraz to modniejsze ubrania, bo
przecież nie może pozwolić, aby we wsi wołali na nie „dziadówki”. Siostry
Bronka to naprawdę piękne dziewczyny, więc nie dziwi fakt, że oglądają się za
nimi miejscowi kandydaci na mężów. Niemniej są i tacy, którzy chcieliby je
skrzywdzić. Nie chodzi im jednak tyle o same Szymczakówny, ile o zemstę na
Bronku, którego bogactwo kole w oczy innych. Wśród wrogów Bronka jest niejaki
Bartłomiej Marczyk. Niby pochodzeniem stoi znacznie niżej od Szymczaka, to
jednak jego ogromna nienawiść do Bronka skutecznie popycha go do działania. Jak
gdyby tego było mało, Bartek ma za sobą brata, który z kolei jest ważną szychą
w strukturach Urzędu Bezpieczeństwa. Fakt ten sprawia, że wróg Szymczaka czuje
się pewnie i bezkarnie. Marczyk jest przekonany, że może sobie na wszystko
pozwolić, ponieważ ma po swojej stronie władzę i krzywda mu się nie stanie. Czy
zatem chłopakowi uda się doprowadzić do końca swój plan zemsty na Szymczakach? Jak
daleko posunie się Bartek, aby zranić swojego wroga tak mocno, żeby naprawdę
zabolało? Gdzie uderzy, aby rana zaczęła solidnie krwawić? Czy wykorzysta fakt,
że dla jednej z sióstr Bronka stanowi obiekt pożądania?
|
Pewnego
dnia władze komunistyczne wprowadzają wspomniany już wyżej program kolektywizacji
gospodarstw rolnych. Ten nieprzemyślany i będący powieleniem reformy
wprowadzonej w Związku Radzieckim program sprawia, że jego negatywne skutki
odczuwa również Bronek Szymczak. Jego świetnie prosperujące gospodarstwo
praktycznie z dnia na dzień staje się bezwartościowe. Młody mężczyzna traci
niemalże wszystko, na co pracowały pokolenia jego rodziny. Tak więc w
zapomnienie odchodzi majątek, który był dla niego wszystkim. Od tej chwili nie
będzie już mógł utrzymywać swojej rodziny na wysokim poziomie. Jego siostry
będą musiały zapomnieć o najnowszych trendach w modzie i szukać pracy u obcych,
żeby móc przeżyć każdy kolejny dzień. To niezwykle upokarzające. Teraz zamiast
zazdrości, ludzie będą czuć dla niego tylko pogardę. Dlatego też nasz bohater
nie chce i nie może zostać w rodzinnych Pawlicach. Kiedy więc nadarza się
okazja, aby wyjechać do miasta, gdzie właśnie rozpoczyna się budowa Nowej Huty,
Bronek pakuje manatki i rusza w drogę. Czy odnajdzie tam spokój? Czy zdoła
uciec przed nienawiścią młodego Marczyka? Jaka przyszłość czeka Bronka w
zupełnie obcym miejscu pomiędzy ludźmi, których nie zna? Co stanie się z jego
rodziną, gdy nie będzie już mógł sprawować nad nią pieczy? Czy kobiety, które
zostawił we wsi pod opieką małoletniego brata będą w stanie stawić czoło żądzy
zemsty, jaką pała wobec nich nowy szef spółdzielni rolniczej?
Zacznę
może od tego, że nie pamiętam już kiedy ostatni raz czytałam tak dobrze
zapowiadającą się sagę rodziną w polskim wykonaniu. Jeśli kolejne tomy tej
historii będą równie fascynujące, to wierzę, że czeka mnie naprawdę doskonała
lektura. Autorka w sposób niezwykle dokładny nakreśla powojenne polskie realia,
nie zapominając przy tym o postaciach historycznych, które w tamtym okresie
odegrały naprawdę znaczącą rolę w tworzeniu nowej Polski. Wspomnę chociażby
Piotra Ożańskiego (1925-1988), którego historia zapamiętała jako przodownika
pracy i oddanego działacza Polskiej Zjednoczonej Patrii Robotniczej. Należał
też do Związku Młodzieży Polskiej. Był murarzem, który stał na czele jednej z
brygad budujących Nową Hutę. To właśnie jego osobę Andrzej Wajda (1926-2016)
sportretował w nieśmiertelnym Człowieku z marmuru jako Mateusza Birkuta,
w którego rolę wcielił się Jerzy Radziwiłłowicz.
Oprócz
pracy przy budowie Nowej Huty, Bronek Szymczak przeżywa również osobiste
rozterki. Jego życie to pasmo nieporozumień, które doprowadza do tego, że w
pewnym momencie mężczyzna podejmuje decyzję, której w przyszłości może solidnie
żałować. Podczas gdy nasz bohater stara się ułożyć sobie życie w wielkim
mieście, jego rodzina w Pawlicach musi zmagać się z naprawdę poważnymi
problemami. Można odnieść wrażenie, że Szymczakowie to ludzie, którzy różnią
się od siebie wzajemnie. Nie podążają oni tą samą drogą. Każdy z członków
familii posiada swoją własną wizję świata i przyszłości. Oczywiście są
sytuacje, w których to życie zmusza ich do podejmowania tych czy innych
decyzji, lecz generalnie usiłują iść własną drogą, lecz w dramatycznych
okolicznościach potrafią się zjednoczyć.
Pierwszy
tom sagi Edyta Świętek poświęciła szczególnie Bronkowi. To on jest tutaj
głównym bohaterem i to przede wszystkim jego losy śledzimy z zapartym tchem. Owszem,
obok niego pojawia się wiele innych postaci, lecz mimo to w centrum wydarzeń
wciąż znajduje się Bronek Szymczak. Czytelnik widzi go nie tylko jako młodego i
odpowiedzialnego mężczyznę, który z jednej strony chce dostosować się do norm
panujących w wiejskiej społeczności, natomiast z drugiej pragnie za wszelką
cenę dbać o rodzinę, za którą czuje się odpowiedzialny. Bronek ukazuje się nam
również jako ten, dla którego najważniejszą wartością jest honor, nie tylko
jego, ale także tych, których bardzo kocha. W imię honoru jest w stanie zrobić
naprawdę wiele. Widać też jak bardzo szanuje matkę, natomiast dla sióstr
pragnie jak najlepszego życia. Mężczyzna nie jest z tych, którzy dla zysku czy
jakichś osobistych korzyści wikłają się w szemrane interesy lub dopuszczają się
krzywdy na innych.
W
moim odczuciu Cień burzowych chmur to powieść, która doskonale
odzwierciedla klimat wczesnego PRL-u i stalinizmu. Bohaterowie pojawiający się
na kartach książki to postacie niezwykle autentyczne. Czytelnik odnosi
wrażenie, że są to ludzie, którzy żyją gdzieś obok, i tylko rzeczywistość, w
której egzystują sprawia, że w końcu zdajemy sobie sprawę z tego, iż tak
naprawdę ich realia znacznie odbiegają od współczesnych. Historia zaproponowana
przez Edytę Świętek wciąga już od pierwszej strony, a dzieje się tak dzięki
prologowi, który skonstruowany jest szalenie tajemniczo i tak naprawdę
czytelnik może się jedynie domyślać, kim są postacie w nim przedstawione. Lecz
te domysły można snuć dopiero wtedy, gdy przeczytamy ostatnią stronę książki.
Choć z drugiej strony epilog także niczego nam nie ułatwia, co sprawia, że z
niecierpliwością oczekujemy dalszego ciągu tej historii. Przyznam, że sięgając
po Cień burzowych chmur nie sądziłam, iż opowieść o rodzinie Szymczaków
tak bardzo mnie porwie i nie będę potrafiła oderwać się od lektury, dopóki nie
przeczytam ostatniego zdania. Autorka niezwykle płynnie snuje swoją opowieść, a
nieoczekiwane zwroty akcji sprawiają, że trudno jest rozstać się z bohaterami.
Serdecznie dziękuję za wyrażenie opinii na temat powieści mojego autorstwa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. Czytało mi się fantastycznie, i pisało również. Niecierpliwie będę wypatrywać kolejnych tomów. Uściski!
OdpowiedzUsuń