poniedziałek, 20 marca 2017

Edyta Świętek – „Spacer Aleją Róż. Cień burzowych chmur” # 1












Wydawnictwo: REPLIKA
Zakrzewo 2017






Po zakończeniu drugiej wojny światowej Polska znalazła się w naprawdę dramatycznym położeniu. Nie dość, że ponieśliśmy ogromne straty w ludziach, to jeszcze władzę w kraju przejęli komuniści funkcjonujący na smyczy Józefa Stalina (1878-1953). W dodatku trzeba było zająć się również odbudową miast zniszczonych przez hitlerowskie bomby. Ludzie pozbawieni dachu nad głową często uciekali na wieś, wierząc, że właśnie tam znajdą nowy dom. Częściowemu lub całkowitemu zniszczeniu uległa także większość zakładów przemysłowych. Zaczęto też bezwzględnie rozprawiać się z żołnierzami Armii Krajowej. Tak więc sytuacja polskiego społeczeństwa była naprawdę zła. Gospodarka praktycznie nie istniała, dlatego też w lipcu 1947 roku przyjęto trzyletni Plan Odbudowy Gospodarczej, który w swoim założeniu obejmował lata 1947-1949. Jego celem była przede wszystkim odbudowa polskiej gospodarki. Prócz tego chciano zlikwidować szkody spowodowane drugą wojną światową. Plan zakładał też podniesienie stopy życiowej ludności, jak również scalenie Ziem Odzyskanych oraz przekroczenie przedwojennej produkcji rolniczej i przemysłowej średnio o dziesięć procent.

Zgodnie z powyższym planem najszybciej odbudował się przemysł, ponieważ już pod koniec 1947 roku osiągnięto taki sam poziom produkcji, jaki obserwowano w 1938 roku. Niestety, w rolnictwie nie udało się uzyskać poziomu produkcji z lat przedwojennych. Zjawisko to spowodowane było stopniowym wprowadzaniem kolektywizacji, czyli przekształcaniem indywidualnych gospodarstw rolnych w spółdzielnie rolnicze zwane kołchozami, którymi charakteryzowała się gospodarka Związku Radzieckiego. Działania te podjęto już w 1948 roku. Jeśli wziąć pod uwagę handel, to trzeba pamiętać, że od 1947 roku zaczęto realizować tak zwaną bitwę o handel, w wyniku której państwo przejmowało zarówno sam handel, jak i całą spółdzielczość. Za tą reformą stał Hilary Minc (1905-1974), który w tamtym okresie był ministrem przemysłu i handlu, natomiast w 1949 roku został wiceprezesem Rady Ministrów. Funkcję tę pełnił do 1957 roku. 

Hilary Minc
Zdjęcie pochodzi z Trybuny Ludu 
z 1949 roku.
autor nieznany
W związku z podjętymi działaniami nastąpił dość szybki wzrost stopy życiowej ludności, co tak naprawdę nie było wielkim osiągnięciem, zważywszy że startowano z niezwykle niskiego poziomu. Wzrósł także dochód narodowy w porównaniu z okresem międzywojennym. Nastąpił znaczny wzrost udziału przemysłu w tworzeniu dochodu narodowego oraz zagospodarowano i scalono Ziemie Odzyskane. Z kolei w roku 1950 zaczęto wprowadzać nowy plan. Tym razem miał to być plan sześcioletni (1950-1955). Tak więc Kongres Zjednoczeniowy przyjął założenia, których celem było zwiększenie produkcji przemysłowej aż o dziewięćdziesiąt procent, zaś rolnej o czterdzieści. W 1950 roku znacznie zwiększyły się założenia ze względu na sytuację międzynarodową. Chodziło bowiem o wojnę w Korei. W związku z czym położono większy nacisk na budowę przemysłu ciężkiego, zwłaszcza zbrojeniowego.

W oparciu o plan sześcioletni wybudowano między innymi Nową Hutę (obecnie dzielnica Krakowa), hutę w Warszawie, fabryki samochodów na Żeraniu oraz w Lublinie, a także stocznie w Gdańsku i Szczecinie, odbudowano również Warszawę. Od 1951 roku w rolnictwie rozpoczęła się masowa kolektywizacja indywidualnych gospodarstw, natomiast w 1952 roku wznowiono dostawy obowiązkowe. W przypadku handlu zagranicznego miało miejsce ograniczenie wymiany międzynarodowej oraz dążenie do samowystarczalności, co z kolei związane było między innymi z „zimną wojną”. To właśnie w 1952 roku Stany Zjednoczone odebrały Polsce klauzulę najwyższego uprzywilejowania. Ponadto jeszcze w październiku 1950 roku została przeprowadzona bardzo niekorzystna dla ludności wymiana pieniędzy, w wyniku której w wielu przypadkach ludzie potracili dorobek całego życia. Było to działanie przeprowadzone z zaskoczenia i tak naprawdę nikt nie był na nie przygotowany. Z powodu kolektywizacji indywidualnych gospodarstw znacząco spadła produkcja rolna, co w efekcie wywołało sytuację, w której ludzie masowo zaczęli napływać do miast. Powstała też wadliwa struktura gospodarcza, w której przeważał przemysł ciężki i słaby przemysł lekki. Zaniedbano również handel, a także znacznie pogorszyła się stopa życiowa społeczeństwa.

W takiej właśnie rzeczywistości egzystują bohaterowie pierwszego tomu sagi rodzinnej autorstwa Edyty Świętek. Rodzina Szymczaków mieszka we wsi Pawlice, która leży gdzieś na terenie Małopolski. Szymczakowie to niezwykle bogaci gospodarze. Pomimo że podczas wojny swoje przeszli, a traumatyczne przeżycia nadal tkwią w ich sercach i umysłach, to jednak nie poddali się i wciąż chodzą z podniesionymi głowami. Ponieważ nie ma już na świecie nestora rodu, więc opiekę nad rodziną przejął jego najstarszy syn – Bronisław Szymczak. Chłopak ma dwadzieścia cztery lata, lecz mimo młodego wieku zachowuje się bardzo odpowiedzialnie i dojrzale. Dba o młodsze rodzeństwo i o matkę, która choć nie jest jeszcze starą kobietą, tak właśnie się czuje. Doskonale prosperujące gospodarstwo Szymczaków praktycznie od zawsze było solą w oku dla okolicznych właścicieli ziemskich. Ludzie zazdrościli im bogactwa i tego, że dzięki pieniądzom mogli sobie pozwolić na wiele rzeczy, podczas gdy inni klepali biedę. Zapewne wśród tych zazdrośników i zawistników znaleźli się i tacy, którzy gdzieś w kącie przeklinali Szymczaków i życzyli im jak najgorzej.

Po wojnie nie jest inaczej. Pomimo dramatycznych przeżyć, jakich rodzina doświadczyła, ich gospodarstwo nadal świetnie prosperuje, natomiast Bronek – choć z natury oszczędny – kupuje swoim siostrom coraz to modniejsze ubrania, bo przecież nie może pozwolić, aby we wsi wołali na nie „dziadówki”. Siostry Bronka to naprawdę piękne dziewczyny, więc nie dziwi fakt, że oglądają się za nimi miejscowi kandydaci na mężów. Niemniej są i tacy, którzy chcieliby je skrzywdzić. Nie chodzi im jednak tyle o same Szymczakówny, ile o zemstę na Bronku, którego bogactwo kole w oczy innych. Wśród wrogów Bronka jest niejaki Bartłomiej Marczyk. Niby pochodzeniem stoi znacznie niżej od Szymczaka, to jednak jego ogromna nienawiść do Bronka skutecznie popycha go do działania. Jak gdyby tego było mało, Bartek ma za sobą brata, który z kolei jest ważną szychą w strukturach Urzędu Bezpieczeństwa. Fakt ten sprawia, że wróg Szymczaka czuje się pewnie i bezkarnie. Marczyk jest przekonany, że może sobie na wszystko pozwolić, ponieważ ma po swojej stronie władzę i krzywda mu się nie stanie. Czy zatem chłopakowi uda się doprowadzić do końca swój plan zemsty na Szymczakach? Jak daleko posunie się Bartek, aby zranić swojego wroga tak mocno, żeby naprawdę zabolało? Gdzie uderzy, aby rana zaczęła solidnie krwawić? Czy wykorzysta fakt, że dla jednej z sióstr Bronka stanowi obiekt pożądania?


Budowa Nowej Huty 
fot. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa

Pewnego dnia władze komunistyczne wprowadzają wspomniany już wyżej program kolektywizacji gospodarstw rolnych. Ten nieprzemyślany i będący powieleniem reformy wprowadzonej w Związku Radzieckim program sprawia, że jego negatywne skutki odczuwa również Bronek Szymczak. Jego świetnie prosperujące gospodarstwo praktycznie z dnia na dzień staje się bezwartościowe. Młody mężczyzna traci niemalże wszystko, na co pracowały pokolenia jego rodziny. Tak więc w zapomnienie odchodzi majątek, który był dla niego wszystkim. Od tej chwili nie będzie już mógł utrzymywać swojej rodziny na wysokim poziomie. Jego siostry będą musiały zapomnieć o najnowszych trendach w modzie i szukać pracy u obcych, żeby móc przeżyć każdy kolejny dzień. To niezwykle upokarzające. Teraz zamiast zazdrości, ludzie będą czuć dla niego tylko pogardę. Dlatego też nasz bohater nie chce i nie może zostać w rodzinnych Pawlicach. Kiedy więc nadarza się okazja, aby wyjechać do miasta, gdzie właśnie rozpoczyna się budowa Nowej Huty, Bronek pakuje manatki i rusza w drogę. Czy odnajdzie tam spokój? Czy zdoła uciec przed nienawiścią młodego Marczyka? Jaka przyszłość czeka Bronka w zupełnie obcym miejscu pomiędzy ludźmi, których nie zna? Co stanie się z jego rodziną, gdy nie będzie już mógł sprawować nad nią pieczy? Czy kobiety, które zostawił we wsi pod opieką małoletniego brata będą w stanie stawić czoło żądzy zemsty, jaką pała wobec nich nowy szef spółdzielni rolniczej?

Zacznę może od tego, że nie pamiętam już kiedy ostatni raz czytałam tak dobrze zapowiadającą się sagę rodziną w polskim wykonaniu. Jeśli kolejne tomy tej historii będą równie fascynujące, to wierzę, że czeka mnie naprawdę doskonała lektura. Autorka w sposób niezwykle dokładny nakreśla powojenne polskie realia, nie zapominając przy tym o postaciach historycznych, które w tamtym okresie odegrały naprawdę znaczącą rolę w tworzeniu nowej Polski. Wspomnę chociażby Piotra Ożańskiego (1925-1988), którego historia zapamiętała jako przodownika pracy i oddanego działacza Polskiej Zjednoczonej Patrii Robotniczej. Należał też do Związku Młodzieży Polskiej. Był murarzem, który stał na czele jednej z brygad budujących Nową Hutę. To właśnie jego osobę Andrzej Wajda (1926-2016) sportretował w nieśmiertelnym Człowieku z marmuru jako Mateusza Birkuta, w którego rolę wcielił się Jerzy Radziwiłłowicz.


Jerzy Radziwiłłowicz w roli Mateusza Birkuta & Michał Tarkowski jako Wincenty Witek. 
Robotnicy biją rekord murarski podczas budowy Nowej Huty.
Kadr pochodzi z filmu Człowiek z marmuru (1976).
reż. Andrzej Wajda


Oprócz pracy przy budowie Nowej Huty, Bronek Szymczak przeżywa również osobiste rozterki. Jego życie to pasmo nieporozumień, które doprowadza do tego, że w pewnym momencie mężczyzna podejmuje decyzję, której w przyszłości może solidnie żałować. Podczas gdy nasz bohater stara się ułożyć sobie życie w wielkim mieście, jego rodzina w Pawlicach musi zmagać się z naprawdę poważnymi problemami. Można odnieść wrażenie, że Szymczakowie to ludzie, którzy różnią się od siebie wzajemnie. Nie podążają oni tą samą drogą. Każdy z członków familii posiada swoją własną wizję świata i przyszłości. Oczywiście są sytuacje, w których to życie zmusza ich do podejmowania tych czy innych decyzji, lecz generalnie usiłują iść własną drogą, lecz w dramatycznych okolicznościach potrafią się zjednoczyć.

Pierwszy tom sagi Edyta Świętek poświęciła szczególnie Bronkowi. To on jest tutaj głównym bohaterem i to przede wszystkim jego losy śledzimy z zapartym tchem. Owszem, obok niego pojawia się wiele innych postaci, lecz mimo to w centrum wydarzeń wciąż znajduje się Bronek Szymczak. Czytelnik widzi go nie tylko jako młodego i odpowiedzialnego mężczyznę, który z jednej strony chce dostosować się do norm panujących w wiejskiej społeczności, natomiast z drugiej pragnie za wszelką cenę dbać o rodzinę, za którą czuje się odpowiedzialny. Bronek ukazuje się nam również jako ten, dla którego najważniejszą wartością jest honor, nie tylko jego, ale także tych, których bardzo kocha. W imię honoru jest w stanie zrobić naprawdę wiele. Widać też jak bardzo szanuje matkę, natomiast dla sióstr pragnie jak najlepszego życia. Mężczyzna nie jest z tych, którzy dla zysku czy jakichś osobistych korzyści wikłają się w szemrane interesy lub dopuszczają się krzywdy na innych.  

W moim odczuciu Cień burzowych chmur to powieść, która doskonale odzwierciedla klimat wczesnego PRL-u i stalinizmu. Bohaterowie pojawiający się na kartach książki to postacie niezwykle autentyczne. Czytelnik odnosi wrażenie, że są to ludzie, którzy żyją gdzieś obok, i tylko rzeczywistość, w której egzystują sprawia, że w końcu zdajemy sobie sprawę z tego, iż tak naprawdę ich realia znacznie odbiegają od współczesnych. Historia zaproponowana przez Edytę Świętek wciąga już od pierwszej strony, a dzieje się tak dzięki prologowi, który skonstruowany jest szalenie tajemniczo i tak naprawdę czytelnik może się jedynie domyślać, kim są postacie w nim przedstawione. Lecz te domysły można snuć dopiero wtedy, gdy przeczytamy ostatnią stronę książki. Choć z drugiej strony epilog także niczego nam nie ułatwia, co sprawia, że z niecierpliwością oczekujemy dalszego ciągu tej historii. Przyznam, że sięgając po Cień burzowych chmur nie sądziłam, iż opowieść o rodzinie Szymczaków tak bardzo mnie porwie i nie będę potrafiła oderwać się od lektury, dopóki nie przeczytam ostatniego zdania. Autorka niezwykle płynnie snuje swoją opowieść, a nieoczekiwane zwroty akcji sprawiają, że trudno jest rozstać się z bohaterami.









2 komentarze:

  1. Edyta Świętek20 marca 2017 17:06

    Serdecznie dziękuję za wyrażenie opinii na temat powieści mojego autorstwa. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała przyjemność po mojej stronie. Czytało mi się fantastycznie, i pisało również. Niecierpliwie będę wypatrywać kolejnych tomów. Uściski!

    OdpowiedzUsuń