niedziela, 13 listopada 2016

Hanna Cygler – „Za cudze grzechy“ # 2














Wydawnictwo: DOM WYDAWNICZY REBIS
Poznań 2016





Gdyby zapytać statystycznego Polaka z kim bądź z czym kojarzy mu się przełom XIX i XX wieku, można przypuszczać, że wówczas powinien odpowiedzieć, że z zaborami, utworzeniem Polskiej Partii Socjalistycznej i oczywiście z osobą Józefa Piłsudskiego (1867-1935). W ostatniej dekadzie XIX wieku na polskich ziemiach coraz większym problemem dla zaborców stawała się bowiem walka o prawa rosnącej grupy robotników. W związku z tym zaczynały powstawać coraz to nowe partie socjalistyczne i socjaldemokratyczne. W 1892 roku na terenie Galicji powołano do życia Polską Partię Socjalno-Demokratyczną, która funkcjonowała zgodnie z obowiązującym prawem. W przeciwieństwie do niej nielegalnie działały partie w zaborze rosyjskim.

A jak w tamtym okresie wyglądało życie zwykłych ludzi? Otóż, w społeczeństwie polskim drugiej połowy XIX wieku zaobserwowano widoczne zmiany. Chłopi zdobyli na własność ziemie, choć wielu z nich tak naprawdę w ogóle jej nie otrzymało. Część tej grupy społeczeństwa znalazła zatrudnienie na wsi, natomiast część przeniosła się do miast, gdzie podejmowała pracę w przemyśle, który powoli zaczynał się rozwijać. Robotnicy żyli jednak w bardzo trudnych warunkach. Musieli bowiem pracować po kilkanaście godzin dziennie, otrzymując za swą pracę naprawdę niewiele. Nie posiadali też żadnego ubezpieczenia na okoliczność choroby czy wypadku. Z kolei część szlachty zmieniła się w ziemiaństwo, które posiadało spore działy ziemi. Inni natomiast weszli do sfery burżuazji i inteligencji.

Najistotniejsze zmiany zaszły jednak w zaborze rosyjskim, gdzie powstawały duże uprzemysłowione miasta. Urbanizacja nie dotknęła w większym stopniu terenów zaboru austriackiego. Zjawiskiem powszechnym była wówczas eksplozja demograficzna. Najbardziej przeludniona stała się Galicja, a rozdrobnione rolnictwo nie było tam zbyt wydajne, co z kolei przyczyniało się do rosnącej liczby emigrantów. To właśnie w Galicji istniało największe zacofanie w dziedzinie przemysłu i rolnictwa. Tak naprawdę tych gałęzi gospodarki w ogóle tam nie było. Sytuację dodatkowo pogarszało pijaństwo chłopów, którzy musieli wykupywać od szlachty alkohol. Był to tak zwany przywilej propinacyjny. Pod względem gospodarki najlepsza sytuacja panowała na ziemiach zaboru pruskiego. Silne Niemcy potrzebowały bowiem zaplecza rolniczego, którym stała się Wielkopolska. Dzięki sposobowi prowadzenia uwłaszczenia, jej rolnictwo było naprawdę bardzo wydajne. Korzystny wpływ miała również relatywnie wysoka mechanizacja rolnictwa. Słabiej rozwinięte były natomiast ziemie zaboru rosyjskiego. Niemniej, to właśnie w Galicji istniały najlepsze warunki do rozwoju polskiej kultury, sztuki oraz polskich ruchów politycznych. Taka autonomia stanowiła spory sukces obozu ugodowego, który we współpracy z zaborcą widział możliwość osiągnięcia w miarę dużego zakresu wolności. Historycy twierdzą, że Galicja była tak zwanym Piemontem Polski, ponieważ to właśnie tam rozpoczęło się jednoczenie państwa. 


Galicja to również Lwów, który kiedyś należał do Polski.
Na zdjęciu widać Gmach Sejmu Krajowego Galicji we Lwowie.
Fotografia pochodzi z 1898 roku.
fot. Edward Trzemeski (1843-1905)


Przenieśmy się jednak do Zgierza. Jest lato roku 1889. Sytuacja w Polsce pod zaborami wygląda tak, jak opisałam powyżej, choć w tej chwili raczej nie tło historyczne jest najważniejsze, lecz bohaterowie historii, którą w tym roku do rąk czytelników oddała Hanna Cygler. Tak więc już niedługo zacznie się ostatnia dekada XIX wieku. Młodego Ignacego Osowskiego, który wraz z rodzicami i młodszym rodzeństwem, mieszka w Zgierzu, dotyka osobista tragedia. Otóż któregoś lipcowego dnia jego rodzice giną w pożarze domu. On i młodsze rodzeństwo tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności uchodzą z życiem. Teraz Ignacy, który już niedługo ma skończyć gimnazjum, musi zadbać o los swojego brata i siostry, co wiąże się z tym, że będzie musiał przerwać naukę. Oczywiście przejęcie opieki nad rodzeństwem nie jest łatwe, ponieważ z pieniędzmi u niego naprawdę krucho, a rodziny, która mogłaby pomóc też jakoś nie ma. Wtedy do Ignacego uśmiecha się szczęście. Na swojej drodze spotyka niejakiego Henryka Malinowskiego. Okazuje się, że mężczyzna znał ojca Ignacego. Tak więc kiedy poznaje historię chłopaka, oferuje mu pomoc. Tylko czy ta pomoc będzie bezinteresowna? Może Henryk Malinowski już od jakiegoś czasu planował spotkanie z młodym Osowskim? Kim tak naprawdę jest Henryk Malinowski i czy można mu ufać?


Fabryka Meyerhoffa w Zgierzu
To tutaj przed śmiercią pracował powieściowy ojciec Ignacego Osowskiego.
Był tam urzędnikiem fabrycznym.
Fotografia pochodzi z 1889 roku
fot. autor nieznanay


Tymczasem w Warszawie Rozalia Lubecka przechodzi istne katusze. Niedawno doszło do strzelaniny, w której zginął polski szlachcic Józef Sempolski, zaś rosyjski urzędnik ochrany Dmitrij Nikołajewicz Szuszkin nie wiadomo czy przeżył. Dla środowiska Józef „Zuzu” Sempolski był wzorem wszelkich cnót, ale tylko panna Lubecka wie, jaki był naprawdę. Rozalia za wszelką cenę pragnie zatem dowiedzieć się czy Dima żyje, lecz rodzice tak bardzo jej pilnują, że nie jest w stanie nic zrobić. Przy pomocy lekarza faszerują ją jakimiś prochami i nie pozwalają nawet wyjść z pokoju. Dlaczego? Co takiego zrobiła Rozalia? Otóż ona zakochała się w Szuszkinie, który przecież jest wrogiem narodu! Ta miłość jest tak silna, że dziewczyna nie wyobraża sobie, że mogłaby już nigdy nie zobaczyć ukochanego Dimy. Dlatego tak bardzo pragnie dowiedzieć się czy mężczyzna przeżył. Niestety, szybko okazuje się, że rodzice mają wobec niej zupełnie inne plany. Lubeccy to rodzina wysoce patriotyczna, więc zdrada, której dopuściła się Rozalia jest niewybaczalna. Co za wstyd! Tak więc pod groźbą umieszczenia córki w szpitalu psychiatrycznym, jeśli ta nie zaakceptuje ich decyzji, wysyłają ją do rodziny do Krakowa, gdzie przebywa również starszy brat Rozalii – Teofil – który jest malarzem. Czy zatem dziewczyna będzie potrafiła zapomnieć o Szuszkinie i na nowo ułoży sobie życie z dala od wydarzeń warszawskich? Czy poprzez ten wyjazd Rozalia zdoła odkupić swoje winy i przywrócić honor rodzinie? A może ona wcale tego nie chce? Może pragnie być niezależna i podejmować decyzje samodzielnie? Czy jeszcze kiedyś spotka ukochanego Dimę?

Trzecim wątkiem powieści są losy Luizy i Joachima Hallmannów. Jak pamiętamy z pierwszej części cyklu, Joachim to Prusak, który na kartach W cudzym domu pojawił się jako Joachim von Eistetten, zaś Luiza – wówczas Sokołowska albo jak kto woli Louise de Sokolowski – przyjechała do Polski w poszukiwaniu ojca. Zanim wyszła za mąż za Joachima, jej życie wcale nie było usłane różami. Jeszcze w Paryżu dotknęło ją nieszczęście, którego sprawczynią była jej własna matka. Tak więc wówczas jedynym rozwiązaniem okazała się ucieczka, lecz to wcale nie oznaczało, że w kraju jej ojca będzie lepiej. Pomimo że spotkała tutaj również przyjaciół, to jednak tych dramatycznych wydarzeń też trochę się uzbierało. Przede wszystkim kobieta wplątała się w romans, którego owocem jest mała Hania, natomiast Joachim w międzyczasie został zesłany na Syberię, za co odpowiedzialny był ukochany Rozalii Lubeckiej. Wygląda jednak na to, że Hallmannowie są szczęśliwym małżeństwem, a tamte dramatyczne chwile mają już za sobą i nie chcą do nich wracać. Joachim jest bez pamięci zakochany w żonie. Poza tym zaakceptował Hanię, więc raczej nie ma o czym rozmawiać. Ale czy na pewno? Przecież los potrafi zakpić z człowieka w momencie, kiedy ten najmniej się tego spodziewa. Może właśnie szykuje dla Hallmannów jakąś niemiłą niespodziankę?


Autorka zabiera czytelnika również w podróż do Francji z przełomu wieków.
Na zdjęciu widać główne wejście na wystwę światową w Paryżu.
Fotografia pochodzi z 1900 roku.
fot. autor nieznany


Joachim i Luiza doskonale znają sytuację Rozalii Lubeckiej. Przecież byli świadkami strzelaniny, w której zginął Sempolski. W dodatku Dmitrij Nikołajewicz Szuszkin wysłał Joachima na Syberię. Czy coś takiego można wybaczyć? Może faktycznie lepiej będzie jak zrealizują jak najszybciej swój plan wyjazdu do Ameryki? Wtedy przynajmniej stracą z oczu to, co przywołuje dramatyczne wspomnienia. Niestety, okazuje się, że swoją podróż za ocean będą musieli odłożyć w czasie. Bo wszakże rodzina jest najważniejsza, nawet jeśli członek tej rodziny pragnął kiedyś skrzywdzić. Trzeba jeszcze dodać, że w życiu Hallmannów ważne miejsce zajmuje paryski przyjaciel Luizy – Gaston Blanche – który jest przedstawicielem wymiaru sprawiedliwości i pisarzem w jednej osobie. Luiza naprawdę wiele mu zawdzięcza.

I tak oto wraz z bohaterami zaczynamy podróż nie tylko po Polsce przełomu XIX i XX wieku, ale także po Europie, gdzie jest równie niebezpiecznie jak w kraju zawładniętym przez zaborców. Za cudze grzechy to druga część powieściowego cyklu, który już przy pierwszym spotkaniu całkowicie zawładnął moim czytelniczym sercem. Historia, którą proponuje nam Hanna Cygler jest naprawdę wyjątkowa i niezwykle klimatyczna. Realia, w jakich rozgrywa się akcja powieści są przedstawione bardzo wiarygodnie. Czytelnik czuje specyficzną atmosferę tamtej trudnej dla Polski epoki. Jak wspomniałam wyżej, tworzą się ruchy socjalistyczne, a walka z zaborcami coraz bardziej przybiera na sile. W dodatku prywatne problemy poszczególnych bohaterów również przypominają swego rodzaju walkę, ale nie z wrogiem, lecz z samym sobą. Choć wydaje się, że to, co było już dawno minęło i nie wróci, to jednak nikt nie czuje się spokojny. Gdzieś w podświadomości wciąż kołacze się myśl, że pewnego dnia przeszłość wróci i wszystko, na co bohaterowie tak usilnie pracowali, legnie w gruzach.


Warszawa z przełomu XIX i XX wieku
Na zdjęciu widać Fasadę Pałacu Staszica w stylu bizantyjsko-rosyjskim.
Jest to przykład rusyfikacji architektury Warszawy, która znajdowała się pod zaborem rosyjskim.
Fotografia powstała pomiędzy 1890 a 1905 rokiem.
fot. autor nieznany


Na kartach powieści nie ma tak naprawdę bohaterów dominujących. Każda z postaci wykreowanych przez Hannę Cygler ma tutaj swoje zadanie do spełnienia, nawet jeśli jest tylko postacią drugoplanową. Życiowe drogi niemalże wszystkich tych osób w pewnym momencie krzyżują się, a to sprawia, że oddziaływują na siebie wzajemnie. Jeśli chodzi o kobiety, to oprócz Luizy i Rozalii mogłabym jeszcze wymienić Dzidkę Pomian, która jest żoną kuzyna, do którego odesłano Rozalię Lubecką. Podczas gdy Rozalia wciąż się miota i myśli o spotkaniu z ukochanym, Luiza i Dzidka to mężatki, które znalazły już swoje szczęście. O ile Luiza jest kobietą światową i znającą się na kulturze i sztuce, o tyle Dzidka to zwykła kura domowa, która uważa, że mąż jest panem domu i wszystko, co powie czy zrobi stanowi świętość. W ten sposób daje sobą manipulować, a małżonek może jej wcisnąć dosłownie wszystko. Nawet jeśli Dzidka zdaje sobie sprawę z tego, że jej Krzysztof nie zawsze postępuje uczciwie wobec niej, to jednak udaje, że nic się nie dzieje, bo przecież mężowi nie można niczego zarzucić. Nie jest kobietą wyzwoloną i potrafiącą decydować o swoim życiu, jak Rozalia, która nawet jeśli nie ma wyjścia i musi być posłuszna rodzicom, to jednak mimo to robi wszystko, aby żyć własnym życiem, a nie takim, jakie oni dla niej zaplanowali. Przynajmniej na tym etapie takie odniosłam wrażenie. Może postać Dzidki Pomian zmieni się w kolejnych częściach cyklu. Kto wie?

Z kolei mężczyźni doskonale uzupełniają kobiece postacie. Oni przeważnie wiedzą, że to na nich spoczywa odpowiedzialność za rodzinę i nawet jeśli po latach wychodzi jakaś niechlubna sprawa, której owocem jest dziecko, robią wszystko, aby zapewnić mu godne warunki do życia. Oczywiście znacznie częściej to mężczyźni wplątują się w niebezpieczne sytuacje niż kobiety, szczególnie że czasy są naprawdę niespokojne. Oczywiście nie każda z męskich postaci jest tak odpowiedzialna, ale cóż warta byłaby fabuła bez bohatera, który nie przejawiałby choćby odrobiny szaleństwa? Takie postacie również są potrzebne w powieści.


Na kartach powieści jedna z bohaterek jest właścicielką willi dla kuracjuszy we francuskiej miejscowości Deauville. Możliwe, że jej goście właśnie tak spędzali wolny czas. 
Obraz pochodzi z 1865 roku i przedstawia kuracjuszy z Deauville.
autor: Eugène Louis Boudin (1824-1898)



Na chwilę obecną oprócz W cudzym domu i Za cudze grzechy nie znam innych książek Hanny Cygler. W najbliższym czasie mam jednak w planie przeczytać Kolor bursztynu. Niemniej na tym etapie mogę stwierdzić, że Autorka jest jedną z najbardziej utalentowanych polskich pisarek. Proza Hanny Cygler jest bardzo dojrzała, co przejawia się przede wszystkim w doborze tematyki i sposobie kreowania bohaterów. Nie są oni infantylni, nawet jeśli są nieco szaleni. Nie używają też jakiegoś górnolotnego i egzaltowanego słownictwa, jak to czasami ma miejsce w literaturze skierowanej do kobiet. Postacie stworzone przez Hannę Cygler są naprawdę dorosłe, nie tylko pod względem wieku, ale także stanu umysłowego. Oczywiście ta kwestia nie dotyczy dzieci, które również pojawiają się na kartach powieści, ale nawet i one są wykreowane stosownie do liczby swoich lat. Tak więc na koniec nie pozostaje mi nic innego jak tylko polecić prozę Hanny Cygler, bo naprawdę warto ją poznać. Są to książki wartościowe, a ich fabuła stanowi doskonałe połączenie romansu, wątku kryminalnego i historii.   








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz