Wydawnictwo: KSIĄŻNICA
Katowice 2009
Tytuł oryginału: Maiden Voyage
Przekład: Piotr Kuś
Chyba każdy z nas zna historię legendarnego brytyjskiego
transatlantyku typu Olympic, który należał do towarzystwa okrętowego White Star
Line. Mowa oczywiście o Titanicu, który w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku
zderzył się z górą lodową. Do tragedii doszło podczas dziewiczego rejsu na trasie
Southampton-Cherbourg-Queenstown-Nowy Jork. Ta katastrofa sprawiła, że zaczęto
rozważać nowelizację praw i zasad bezpieczeństwa morskiego. Na przestrzeni lat
na temat Titanica wiele napisano, a także zrealizowano niemało filmów
dokumentalnych i fabularnych. Wśród tych najbardziej znanych można wymienić
przede wszystkim oskarową superprodukcję w reżyserii Jamesa Camerona z 1997
roku, w której główne role zagrali Leonardo DiCaprio i Kate Winslet. Ten
wyciskacz łez co pewien czas przypominają poszczególne stacje telewizyjne. Są
tacy, którzy mogą oglądać film bez końca i za każdym razem będą tak samo mocno
się nim wzruszać.
W czasach kiedy jeszcze nie było samolotów, ludzie przemieszczali
się z kontynentu na kontynent właśnie na pokładach statków, dlatego też
przemysł żeglugi morskiej był wówczas bardzo dobrze rozwinięty. Właściciele
przedsiębiorstw zajmujących się budową statków pasażerskich wręcz prześcigali
się w udoskonalaniu swoich pływających jednostek. Jak to zazwyczaj w biznesie
bywa, zapewne dochodziło wtedy również do rozmaitych afer, przekrętów o podłożu
finansowym, co miało na celu wyeliminowanie konkurencji. Mnie osobiście statki
pasażerskie kojarzą się z ogromnym bogactwem ludzi, którzy z nich korzystali. Możliwe, że obecnie ta kwestia wygląda nieco
inaczej, niż niegdyś, ale kiedy myślę o takim transatlantyku z pierwszej połowy
XX wieku, wciąż mam przed oczami rozrywki dla bogaczy, które organizowane były
na pokładach takich właśnie statków. Moja wizja dziwnym trafem nie bierze pod uwagę osób,
które podróżowały w klasie trzeciej przeznaczonej dla zwykłej biedoty. A
przecież ludzie ubodzy też musieli w jakiś sposób przemieszczać się z
kontynentu na kontynent, kiedy jeszcze przemysł lotniczy nie był tak dobrze
rozwinięty, jak obecnie albo nie było go w ogóle. Czasami chciałabym przenieść
się w przeszłość i odbyć podróż morską w pierwszej klasie wśród przepychu, podpatrując
ówczesnych bogaczy i ich styl życia.
Graham Masterton znany głównie ze swoich doskonałych horrorów
i thrillerów oraz z ogromnej sympatii do Polski, jedną ze swoich książek
poświęcił właśnie pewnemu przepięknemu statkowi pasażerskiemu, który odbywa
swój dziewiczy rejs. Pomimo że losy powieściowej Arcadii nie są tak tragiczne,
jak Titanica, to jednak można zauważyć kilka podobieństw. Przeważnie głównymi
bohaterami książek są ludzie. W tym przypadku można uznać, że główną bohaterką
powieści jest Arcadia, która wyrusza w swoją pierwszą podróż z Liverpoolu do
Nowego Jorku, a na jej pokładzie czytelnik spotyka rozmaitych ludzi
pochodzących z różnych warstw społecznych, którzy wybrali się w ten rejs z
powodów tylko im znanych. Jedni płyną celem zaspokojenia własnej ciekawości;
inni pragną wciąż mieć na oku swoich życiowych partnerów; jeszcze inni pragną
poznać smak przygody; ktoś inny natomiast płynie tylko po to, aby móc dobić
targu i na pokładzie statku załatwić swoje biznesowe sprawy. Wśród tych ludzi
jest też ktoś, kto bardzo nienawidzi bogaczy i ta podróż ma być dla niego swego
rodzaju zemstą za ich styl życia.
Zacznijmy jednak od początku. Otóż jest rok 1924. Młodziutka
Catriona Keys przebywa w Londynie, gdzie prowadzi dość swawolne życie i jest
związana z pewnym aktorem, co uchodzi za ujmę, zważywszy że dotyczy panny pochodzącej
z dobrego i bogatego domu. Ojciec Catriony – Stanley Keys – jest właścicielem
potężnej i wydawałoby się, że dość dobrze prosperującej firmy zajmującej się
budową statków pasażerskich. Pewnego dnia Catriona dowiaduje się, że jej
całkiem jeszcze młody ojciec nagle zmarł. Zdążył doprowadzić do końca budowę
Arcadii i przygotować ją do pierwszego rejsu, a potem zwyczajnie wziął i umarł.
W tej sytuacji Catriona porzuca swojego kochanka i wraca do domu do Liverpoolu,
aby wesprzeć w żałobie swoją rodzinę. Matka dziewczyny jest zrozpaczona, zaś
ciotka nie szczędzi na kąśliwych uwagach. Dlaczego? Na razie nie wiadomo.
Kapitan machający z jednego ze statków Cunard Line. Tak wyobrażam sobie z wyglądu powieściowego sir Peregrine'a, który dowodzi załogą Arcadii. |
W dziewiczy rejs na pokładzie Arcadii miał wybrać się Stanley
Keys, lecz niestety los zadecydował inaczej. W tej sytuacji w zastępstwie ojca
na pokład statku wchodzi właśnie Catriona, która po śmierci rodzica
automatycznie stała się współudziałowcem w firmie i jej prezesem. Do Nowego Jorku ma popłynąć
także nieziemsko przystojny Mark Beeney, który jest dość mocno zainteresowany
zakupem liniowca. Na ten temat rozmawiał już wiele razy ze Stanleyem Keysem,
lecz ten za każdym razem stawiał warunki, których Mark nie mógł przyjąć. Tym
razem Amerykanin ma nadzieję, że uda mu się dobić targu z córką zmarłego
magnata przemysłu okrętowego. Czy tak się faktycznie stanie? Czy Catriona
będzie chciała sprzedać ostatni liniowiec wybudowany przez jej ojca? A może
kiedy pozna szczegóły sprawy będzie temu przeciwna tak samo jak Stanley? Czy
jej ewentualna odmowa będzie mieć tragiczne skutki? Czy Mark Beeney jest
jedynym przemysłowcem, który interesuje się Keys Shipping Line? Może jest ktoś
jeszcze, kto tylko czeka sposobnej chwili, aby zaatakować?
Praktycznie cała fabuła powieści obejmuje rejs Arcadii. To na
pokładzie tego wyjątkowego liniowca rozgrywają się wszystkie wydarzenia. Dziewicza
podróż to książka zupełnie inna, niż te, do których przyzwyczaił nas Graham
Masterton. Być może Autor napisał ją, aby przez chwilę odpocząć od tworzenia
mocniejszej literatury? Jak widać jest to powieść obyczajowa z historią w tle i
odrobiną kryminału. Autor pokazuje czytelnikowi całą galerię rozmaitych
postaci, z których każda ma coś ważnego do powiedzenia. Stopniowo na jaw
wychodzą tajemnice, a sama Catriona w pewnej chwili jest w poważnym
niebezpieczeństwie. Od samego początku wokół dziewczyny kręci się Mark Beeney,
który nie jest nią zainteresowany jedynie z powodu kupna statku. W grę
stopniowo zaczynają wchodzić również uczucia trzydziestoletniego Amerykanina.
Wydanie brytyjskie z 1984 roku. |
Catriona Keys to z jednej strony frywolna dwudziestolatka,
która na chwilę obecną raczej nie myśli o ustatkowaniu się, lecz z drugiej dość
szybko zaczyna pojmować, że musi diametralnie zmienić swój dotychczasowy styl życia, jeśli
chce nadal tkwić w biznesie, który pozostawił jej w spadku ojciec. Komuś może
wydawać się, że panna Keys pałała do ojca wielkim uczuciem i teraz jest jej bardzo
trudno pogodzić się z jego odejściem. No cóż, na tej płaszczyźnie ojca z córką
raczej nie łączyła zbyt zażyła więź, ale nie można też powiedzieć, że
dziewczynę w ogóle nie obeszła śmierć Stanleya. Niemniej teraz nie ma już czasu
na to, aby analizować to, co było, ponieważ trzeba skupić się na najbliższych
wydarzeniach i rejsie do Nowego Jorku. Od tej podróży naprawdę wiele zależy. I
nie chodzi jedynie o kwestie biznesowe. Te osobiste są równie istotne.
Choć fabuła Dziewiczej podróży umieszczona jest w
jednym miejscu, to jednak czytelnik odnosi wrażenie, że pokład Arcadii przypomina
świat, który jest zamknięty na to, co dzieje się na zewnątrz. To na statku
rodzą się międzyludzkie więzi, poszczególni bohaterowie zaprzyjaźniają się ze sobą
wzajemnie, zakochują się w sobie nawzajem, ale też zaczynają nienawidzić. Na
pokładzie statku dochodzi też do tragedii. W dodatku okazuje się, że przez
wiele lat Stanley Keys ukrywał przed otoczeniem, a szczególnie przed rodziną,
pewną tajemnicę, która wychodzi na światło dzienne dopiero podczas rejsu.
Fabuła powieści na pewno nie jest przesłodzona. Czasami to, co dzieje się na
pokładzie Arcadii może mrozić krew w żyłach. Oczywiście książka nie jest
horrorem, ani nawet thrillerem, więc na tego typu emocje nie należy się
nastawiać, ale pomimo to powieść obfituje w niebezpieczeństwa, które dotykają
poszczególnych bohaterów. Praktycznie wciąż zastanawia, czy jedna z czołowych
postaci podróżująca w trzeciej klasie, będzie w stanie doprowadzić swój makabryczny
plan do końca. Kto padnie ofiarą tegoż planu? A może nastąpi jakiś zbieg
okoliczności i tak naprawdę nic złego się nie stanie?
Do tej pory nie czytałam książek Grahama Mastertona, ponieważ
generalnie nie gustuję w mocnych horrorach i thrillerach. Ucieszyłam się więc,
że Autor nie skupia się jedynie na jednym gatunku literatury, tylko stara się
trafić ze swoją twórczością do czytelników, którzy – tak jak ja – lubią
powieści obyczajowe z historią w tle. Dziewicza podróż to nie jest
jedyna książka Grahama Mastertona z akcją rozgrywającą się w przeszłości, co
mnie bardzo cieszy. Komu zatem mogę polecić tę historię? Na pewno wielbicielom
twórczości Grahama Mastertona, choć możliwe, że czytelnikom, którzy preferują
jego horrory i thrillery będzie wydawać się, że Dziewicza podróż nie
jest książką, która wyszła spod pióra Autora. Książkę polecam także tym, którzy
lubią powieści obyczajowe z historią i kryminałem w tle. Myślę, że Dziewicza
podróż będzie też doskonałą lekturą dla tych czytelników, którym bliskie są
szalone lata 20. XX wieku, ponieważ klimat tamtej epoki jest bardzo dobrze
oddany, dzięki czemu czujemy się tak, jakbyśmy sami wybrali się w dziewiczy
rejs na pokładzie niezrównanej Arcadii.
Wczoraj natknęłam się akurat na informację o tej powieści. Muszę przyznać, że byłam bardzo ciekawa jak autor poradził sobie w tej stylistyce, ale nie zaryzykowałam wyboru tej lektury, bo pomyślałam, że może być słaba. Nie jest jednak tak źle, jak przypuszczałam.
OdpowiedzUsuńOceniasz książkę przed przeczytaniem? To trochę tak, jakbyś mówiła, że jakaś potrawa Ci nie smakuje, choć nigdy jej nie jadłaś. A to czy jest źle czy dobrze zależy od indywidualnych preferencji czytelnika. Jeśli ktoś woli horrory pana Mastertona, to "Dziewicza podróż" może okazać się książką gorszą. Dla mnie powieść jest bardzo dobra, ponieważ generalnie nie przepadam za horrorami, a wszelkiego rodzaju książki z historią w tle uwielbiam.
UsuńNie wiedziałam, że autor napisał powieść obyczajową. Do tej pory kojarzył mi się z mocniejszymi książkami. Zapamiętam ją i poszukam:)
OdpowiedzUsuńTo nie jest jedyna powieść obyczajowa z historią w tle, którą Autor napisał. Są też inne i ja zamierzam je przeczytać wszystkie. :-)
Usuń