Wydawnictwo: ŚWIAT KSIĄŻKI
Warszawa 2011
Tytuł oryginału: Emma Harte Saga. Breaking
The Rules
Przekład: Anna Dobrzańska-Gadowska
W 2009 roku, czyli dokładnie trzydzieści jeden lat, po doskonałym
debiucie, Barbara Taylor Bradford postanowiła ostatecznie pożegnać się z opowieścią o trzech wpływowych rodach, która to opowieść przyniosła jej ogromną popularność. To właśnie w tym
roku na półki księgarń trafiła ostatnia część rodzinnej sagi, której losy można
śledzić, rozpoczynając od niesamowitej Kariery Emmy Harte. Tym razem
Autorka skupiła się na jednej z bohaterek, która w poprzednich tomach
znajdowała się gdzieś w tle i zupełnie nie rzucała się w oczy. To taka szara
myszka, która w porównaniu ze swoimi charyzmatycznymi siostrami i kuzynkami
niczego szczególnego nie wnosiła do fabuły sagi. Jakież było moje zdziwienie,
kiedy w końcu – po prawie dwustu przeczytanych stronach – zdałam sobie sprawę z
tego, że główną bohaterką jest… No właśnie, kto taki? Tego nie zdradzę,
ponieważ zepsułabym rozwiązanie zagadki wszystkim tym czytelnikom, którzy
jeszcze nie sięgnęli po Łamiąc zasady i poprzednie tomy serii.
Barbara Taylor Bradford swoją główną bohaterkę nazwała po
prostu „M”. Tajemniczo, prawda? W życiu nie domyśliłabym się o kogo tak
naprawdę chodzi, ponieważ powieść zaczyna się dość nietypowo. Już na starcie
mamy mrożącą krew w żyłach scenę, która mimo wszystko niczego nie wyjaśnia. Od
tego momentu mija kilka miesięcy i wraz z bohaterką trafiamy do Nowego Jorku,
gdzie nasza M pragnie zrobić oszałamiającą karierę na wybiegu. Niemalże za
wszelką cenę i o własnych siłach bez pomocy rodziny, ta piękna
dwudziestotrzyletnia dziewczyna chce zostać sławną modelką, która nie tylko
będzie prezentować ubrania na pokazach mody u najsławniejszych projektantów,
ale marzy także o tym, aby jej twarz znalazła się wreszcie na okładach
magazynów o modzie.
W związku z powyższym nasza M robi wszystko, aby nawiązać
współpracę z jakimś wpływowym fotografem, który sprawi, że będą pisać o niej
gazety, a projektanci mody będą pukać do jej drzwi. Ponieważ początki zawsze są
trudne, więc pierwsze kroki w modelingu pomaga jej postawić przyjaciółka, u
której M wynajmuje pokój. To ona kontaktuje ją ze znajomym fotografem, który
już od pierwszej chwili nie ukrywa zachwytu nad urodą M. Okazuje się bowiem, że
dziewczyna jest łudząco podobna do nieżyjącej aktorki – Audrey Hepburn. Tak
więc Frankie Farantino robi wszystko, aby M stała się gwiazdą i kreuje ją na
drugą legendę kina. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Któregoś dnia fotograf
ginie w wypadku samochodowym i tym samym kariera M staje pod wielkim znakiem
zapytania. Czy teraz znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie pokierować dalszą
karierą początkującej modelki? Jak M poradzi sobie z nagłą utratą osoby, która
była dla niej furtką do sławy i spełnienia marzeń?
Spójrzmy teraz na M od innej strony, bo przecież dziewczyna
ma też swoje życie prywatne. Pomimo że w Nowym Jorku przebywa dopiero od kilku
miesięcy, to jednak ludzie lgną do niej i nie ma osoby, która mogłaby
powiedzieć o niej coś złego. M jest niezwykle sympatyczna i zwyczajnie daje się
lubić. Oprócz Geo, z którą dzieli mieszkanie, M ma też innych przyjaciół.
Głównie są to ludzie, którzy tak jak ona, pragną spełniać się w show
businessie. Wśród nich jest na przykład początkujący aktor o imieniu Dax.
Pewnego dnia na jego cześć zostaje wydane przyjęcie, na którym oczywiście nie
może zabraknąć naszej M. To właśnie tam dziewczyna spotyka miłość swojego
życia, a jest nią Laurence Vaughan – chyba najsławniejszy i najbardziej
ubóstwiany aktor świata. M kochała się w nim, będąc jeszcze nastolatką. Larry
jest od niej starszy o dwanaście lat. Czy taki związek ma przyszłość? Czy M uda
się zapomnieć o demonach przeszłości, które były powodem jej ucieczki z Anglii?
Czy będzie szczera z mężczyzną swojego życia i opowie mu, co takiego spotkało
ją w Pennistone Royal? A jak zachowa się Larry na wieść o tym, kim naprawdę
jest M? I chyba najważniejsze pytanie: dlaczego nasza bohaterka ukrywa przed
światem swoją prawdziwą tożsamość? Co kryje się za jej nagłym przybyciem do
Nowego Jorku? Czy na pewno jest to tylko chęć zrobienia kariery w modelingu?
wydanie z 2014 roku |
Na pierwszy rzut oka książka Łamiąc zasady wcale nie
wygląda na powieść, która stanowiłaby kontynuację sagi o Harte’ach, O’Neillach
i Kallinskich. Kiedy zaczynamy czytać, bardzo szybko odnosimy wrażenie, że
jesteśmy świadkami zupełnie innej historii. Jest to tak zaskakujące, że wręcz
nie można powstrzymać się przed zerknięciem na kolejne strony książki, aby
przekonać się, czy znani nam już bohaterowie naprawdę się tam pojawiają. To
jest ogromny walor tej powieści, bo tak naprawdę Autorka wcale nie wprowadza
czytelnika w błąd. Ona po prostu skupia uwagę na postaci, która nie była
wyeksponowana w poprzednich częściach. Jak wiadomo, saga dotyczy przede
wszystkim kobiet, które zaznaczyły w mniejszym lub większym stopniu swoją
obecność w tejże historii. Praktycznie każda z nich – oprócz M – miała swoje
pięć minut. Zrozumiałe zatem, że Barbara Taylor Bradford postanowiła zakończyć
sagę właśnie jej historią.
Niedawno pisałam o Niepokonanych i zaznaczyłam, że
epilog, który kończy tom, jest tak intrygujący, że zagadka w nim zawarta musi
zostać rozwiązana, a jeśli tak się nie stanie, wówczas będzie to wielkie
rozczarowanie dla czytelnika. Chyba nie doceniłam Barbary Taylor Bradford,
podając w wątpliwość jej kunszt pisarski i sugerując, że mogłaby o czymś
zapomnieć. Otóż, wszystko znajduje swój finał, choć dla niektórych bohaterów
nie jest to koniec pozytywny. W takich historiach jak ta, Dobro zawsze musi
zwyciężyć. Nie obywa się jednak bez dramatycznych sytuacji, które dotykają
bohaterów. Przecież nadal jest ktoś, kto chce ich skrzywdzić i robi wszystko,
aby jego plan przyniósł pozytywne efekty.
W powieści Łamiąc zasady zaskoczyła mnie nie tylko
główna bohaterka. Ponieważ akcja książki dzieje się w 2006 roku, czyli cztery
lata po wydarzeniach opisanych w Niepokonanych, wiele rzeczy nie wygląda
już tak samo. W międzyczasie odeszło kilku bohaterów. O ile można zaakceptować
śmierć postaci, które miały już swoje lata, tak trudno pogodzić się z odejściem
kogoś, kto miał jeszcze całe życie przed sobą. Ta informacja naprawdę mocno
uderza w czytelnika, szczególnie tego czytelnika, który po przeczytaniu sześciu
tomów zdążył już zżyć się z bohaterami, traktując ich niemalże jak osoby żyjące
w świecie realnym. Jeśli mogę mieć jakikolwiek żal do Autorki, to chyba tylko
taki, że nie spotkałam na kartach książki ani Evan Hughes, ani też Indii
Standish. Nie było też niektórych mężczyzn, którzy również wiele dobrego wnieśli
do całej historii. Z drugiej strony jednak można wybaczyć ich brak, ponieważ
tak naprawdę wątki, w których wspomniane postacie grały główne role zostały
zakończone w Niepokonanych.
Łamiąc zasady to jedyny tom, w którym Autorka nie skupia
uwagi na imperium handlowym założonym przez Emmę Harte i jej przyjaciół, lecz
pragnie zakończyć tematy dotyczące życia prywatnego poszczególnych postaci. Jak
można zatem podsumować tę sagę? Na pewno jest to historia o kobietach, choć
rola mężczyzn jest w tym wszystkim bardzo ważna. Ale to właśnie kobiety rządzą
światem Harte’ów, O”Neillów i Kallinskich. To kobiety wpływają na ich losy i
doprowadzają do szczęśliwego finału.
Na koniec dodam jeszcze, że moim zdaniem w przypadku każdego
cyklu powieściowego liczącego sobie tak dużo tomów, całość powinna być wydana
przez jedno i to samo wydawnictwo. Jeśli bowiem czytelnik ma za sobą kilka
powieści opublikowanych w innym wydawnictwie i nagle dostaje do ręki
egzemplarz, gdzie za przekład i redakcję odpowiedzialne są inne osoby, od razu
widzi różnicę, która nie zawsze wpływa na korzyść „nowego” wydawcy. Niestety,
powieść Łamiąc zasady w moim odczuciu wygląda tak, jak gdyby w żaden
sposób nie łączyła się z poprzednimi tomami. Owszem, widzimy te same nazwiska
bohaterów, przenosimy się do tych samych miejsc, ale to wszystko jest, jakby z
zupełnie innej bajki. Zmienił się przede wszystkim charakter postaci, które w Łamiąc
zasady wydają się być nieco infantylne, a przecież wcale takie nie są w
porównaniu z poprzednimi tomami. Niemniej, żal mi żegnać się z bohaterami, z
którymi spędziłam tak dużo czasu. Cieszę się jednak, że udało mi się w końcu
przeczytać całą sagę. Natomiast jeśli chodzi o inne książki Barbary Taylor
Bradford, to na pewno za jakiś czas któraś z nich pojawi się na blogu.
Nie przepadam za tą autorką, raczej już żadnej jej książki nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Nikt Cię do tego nie zmusza. Rzecz gustu. I mam prośbę, nie zostawiaj za każdym razem linku do swojego bloga, bo na dłuższą metę jest to irytujące. Ja go bynajmniej nie odwiedzę, ponieważ uprawiasz nachalną reklamę.
UsuńPowstrzymałam się, bo nie mogę dostać w bibliotece od początku...
OdpowiedzUsuńPierwsze trzy tomy czytałam jeszcze w liceum. Pamiętam, że nie mogłam się od nich oderwać. Potem czytałam inne powieści Bradford i mój zachwyt zawsze był taki sam. Chociaż nie. Przy "Potędze kobiety" czułam lekkie rozczarowanie. Czytałaś tę powieść? Z kolei cztery kolejne tomy sagi czytałam po raz pierwszy i te wydane przez Publicat bardzo mi się podobały, natomiast Świat Książki w moim odczuciu trochę zniekształcił bohaterów. Przypuszczam, że to wina przekładu i redakcji. Dlatego uważam, że wydawanie takich tasiemców powinno mieć miejsce u tego samego wydawcy. :-)
Usuń