Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE/
GRUPA WYDAWNICZA PUBLICAT S.A.
Wrocław 2008
Tytuł oryginału: Emma Harte Saga. Just Rewards
Przekład: Magda
Białoń-Chalecka
Każda wpływowa i osiągająca
sukcesy rodzina prędzej czy później przysporzy sobie wrogów. Wrogowie mogą
pojawić się wszędzie. Czasami będą to osoby z najbliższego otoczenia, a
niekiedy nawet członkowie tejże familii, którzy w jakiś sposób zostali pominięci
na przykład przy podziale majątku. Taki sfrustrowany „spadkobierca” będzie żył
już tylko chęcią zemsty na tych, którzy w jakimś stopniu przyczynili się do
jego „krzywdy”. Będzie knuł, spiskował, aż w końcu zaatakuje. Nigdy natomiast nie
pomyśli, że na obecną sytuację sam sobie doskonale zapracował. To innych będzie
obwiniał za własne niepowodzenia, a swoją nienawiść będzie kierował ku tym,
którzy tak naprawdę nie są niczemu winni.
W rodzinie Harte’ów jeszcze za
życia założycielki rodu – Emmy Harte – również pojawili się tacy, którzy za
wszelką cenę pragnęli zbijać majątek kosztem pozostałych członków familii. Ci
głupcy postąpili bardzo nierozważnie, jak gdyby nie znali Emmy i nie wiedzieli,
czym takie działanie może się skończyć, jeśli sprawa wyjdzie na jaw. Ponieważ
Emma Harte była wtedy u kresu życia, wiedziała, że musi podjąć naprawdę
radykalne kroki, aby imperium handlowe, które budowała w pocie czoła przez tak
wiele lat, nie zostało zniszczone po jej śmierci i nie przeszło w niepowołane
ręce. Tak więc starsza pani przy udziale swoich zaufanych prawników spisała
testament, którego warunki zaskoczyły praktycznie wszystkich. Ci, którzy
spiskowali przeciwko niej, zostali niemalże wydziedziczeni, zaś wszelki
splendor spadł na tych, którzy nigdy nie zawiedli zaufania staruszki. Celowo
użyłam słowa „niemalże”, ponieważ Emma tylko na pozór sprawiała wrażenie
nieprzejednanej i twardej kobiety. W głębi serca nawet o wrogów, w których
żyłach płynęła jej krew, dbała jak nikt inny. Niemniej, wówczas czarnymi owcami
w rodzinie okazali się przede wszystkim wnukowie Emmy, czyli Jonathan Ainsley i
jego kuzynka Sara Lowther.
O ile Sara po latach poszła po
rozum do głowy i niczym córka marnotrawna wróciła na łono rodziny, o tyle
przystojny Jonny wciąż knuł i spiskował, szukając zemsty na tych, których Emma
obdarowała majątkiem będącym przecież jego własnością! Tak przynajmniej
Jonathan twierdził przez lata. W tej kwestii oczywiście nic się nie zmieniało i
kiedy spotykamy go w Niepokonanych jako ponad pięćdziesięcioletniego
mężczyznę o fatalnej przeszłości, Jonathan wciąż szuka sposobu, który umożliwi
mu dokonanie zemsty, szczególnie na Pauli O’Neill i Evan Hughes. Te dwie
kobiety reprezentujące dwa rożne pokolenia wciąż stoją mu na drodze do odzyskania
majątku. Pierwsza to ukochana wnuczka Emmy Harte, która teraz stoi na czele
firmy, zaś druga to z kolei cudownie odzyskana wnuczka ojca Jonathana – Robina
Ainsleya. Czy zatem Jonny zdoła swoje zamiary przekształcić w czyn? Co grozi
członkom rodziny Harte? Czy uda im się ocalić to, na co pracowały pokolenia
trzech zaprzyjaźnionych ze sobą rodów? A może Jonathan zapłaci wreszcie
najwyższą cenę za to, czego bezkarnie dopuszczał się przez te wszystkie lata?
Zemsta Jonathana Ainsleya to nie jedyny
motyw szóstej części sagi o rodach Harte’ów, O’Neillów i Kallinskich. Podobnie
jak w powieściach zatytułowanych Tajemnica Emmy i Uśmiech losu
Barbara Taylor Bradford tutaj również powraca do prawnuków Emmy Harte. Pomimo
że na czele firmy nadal stoi Paula O’Neill, to jednak czytelnik dostrzega już
pierwsze symptomy władzy jej córki – Linnet O’Neill – która właśnie wyszła za
mąż za Juliana Kallinskiego, a ten z kolei jest potomkiem założyciela dynastii
Kallinskich oraz twórcy ich imperium finansowego. Trochę to skomplikowane,
prawda? Oczywiście, Linnet doskonale sobie radzi, choć jej matka nie zawsze
aprobuje nowatorstwo córki. Paula wciąż żyje zasadami, które wpoiła jej babcia
i nie chce niczego zmieniać, jak gdyby zapomniała, że mamy już XXI wiek i to,
co kiedyś było nowe, teraz jest tylko przestarzałe i domaga się modernizacji.
Linnet bardzo ofiarnie pomagają
kuzynki, czyli lady India Standish oraz Evan Huges. Zarówno Evan, jak i India
szykują się do zawarcia małżeństwa ze swoimi wymarzonymi mężczyznami. Jeśli
myślicie, że to wszystko wygląda tak cukierkowo, niczym żywcem wyjęte z jakiejś
bajki, to grubo się mylicie. Zanim dojdzie do rzeczonych ślubów, jeszcze bardzo
wiele się wydarzy, co obydwie kobiety przyprawi o ogromny stres. Czy uda im się
w końcu stanąć na ślubnym kobiercu? A może wydarzy się coś, co pokrzyżuje ich
plany?
W Niepokonanych na czoło
wysuwa się także rodzina Evan Hughes. Wszyscy oprócz niej mieszkają w Ameryce,
a do Anglii przyjeżdżają, aby wziąć udział w ceremonii ślubnej Evan i Gideona
Harte’a. Niemniej, tak to już jest w życiu, że niemalże każda rodzina posiada w
swoich szeregach kogoś, kto zupełnie do niej nie pasuje. Taką czarną owcę,
która zaburza nie tylko relacje międzyludzkie, ale też stwarza szereg innych
problemów. W rodzinie Evan Huges tego typu osobą jest jej najmłodsza siostra o
walijskim imieniu Angharad. Dziewczyna ma dopiero dwadzieścia trzy lata, ale
już wie, czego tak naprawdę chce od życia. A pragnie jedynie dużych pieniędzy,
przystojnego faceta, który będzie zaspokajał wszystkie jej zachcianki, i
oczywiście zemsty na tej, która w jej przekonaniu zabrała jej miłość rodziców.
Czy Angharad Hughes ma rację w tym, co robi? Czy faktycznie obwinia osobę,
która jest odpowiedzialna za jej życiowe niepowodzenia, zamiast dokładniej
przyjrzeć się własnemu postępowaniu?
Amerykańska rodzina Evan Hughes
jakoś nie umie dopasować się do realiów panujących w Anglii. Pomimo że ojciec
Evan należy do Harte’ów, to jednak nie potrafi ukryć swojej niechęci do tej
rodziny. Wygląda na to, że on też o coś ich obwinia. Czyżby zarzucał swojemu
ojcu, że ten nie ożenił się z jego matką, kiedy ta była z nim w ciąży? Może ma
mu za złe, że rodziciel wybrał karierę polityczną, zamiast życie u boku
kobiety, którą rzekomo kochał? Tak naprawdę nie wiadomo do końca, jakie uczucia
kierują Owenem. Tego trzeba domyślić się samemu.
Moim zdaniem najbardziej
sympatyczną osobą z całej rodziny Hughesów okazuje się być Marietta, czyli
matka Evan. Chociaż kobieta od lat cierpi na głęboką depresję, to jednak nie
pozwala, aby choroba odebrała jej chęć do życia. Mało tego. Marietta stara się
pomagać też innym. Barbara Taylor Bradford kreując tego rodzaju bohaterkę
pokazała, że depresja wcale nie musi oznaczać kresu naszego życia. Trzeba tylko
spotkać na swojej drodze ludzi, którzy zamiast wytykać błędy, pomogą w
potrzebie. Tak właśnie stało się w przypadku matki Evan Hughes, a efekty tego
można obserwować, przyglądając się jej postępowaniu.
Czy Niepokonane różnią się
czymś szczególnym od Uśmiechu losu czy Tajemnicy Emmy? Wydaje mi
się, że tych różnic jest naprawdę niewiele, o ile w ogóle jakiekolwiek są.
Odnoszę wrażenie, że akcja tych trzech tomów, jak gdyby stanęła w miejscu. Owszem,
niektóre problemy znalazły już swoje rozwiązanie, zaś inne dopiero się
zaczynają. Nie brak jest także rodzinnych dramatów. Seniorzy rodu odchodzą z
tego świata, zaś najmłodsze pokolenie właśnie wkracza w jego podwoje. Taka
wymiana pokoleń jest niezbędna, ponieważ nawet w powieściach, gdzie wszystko
dobrze się kończy, należy zachować logikę i przestrzegać praw, które rządzą
naszym życiem.
Podobnie jak w poprzednim tomie,
tak i tutaj Autorka nie pomija wydarzeń, których byliśmy świadkami w 2002 roku,
bo właśnie wtedy rozgrywa się akcja Niepokonanych. Z drugiej strony
jednak czuję pewien niedosyt. Chociaż książka naprawdę mi się spodobała, to i
tak odnoszę wrażenie, że Barbara Taylor Bradford mogła bardziej potrzymać
czytelnika w napięciu. Jak już wspomniałam wyżej, przewodnią myślą tego tomu
jest zemsta Jonathana Ainsleya. A zatem skoro mówimy o czarnym charakterze, to
wydaje mi się, że powinien on być wykreowany nieco mroczniej. Z jednej strony
faktycznie knuje przeciwko rodzinie i angażuje w to jeszcze inne osoby, lecz z
drugiej jest zbyt delikatny, żeby cokolwiek złego mogło przytrafić się członkom
rodu, w których ta vendetta jest skierowana.
Nie bez znaczenia jest tutaj także
postać detektywa, który od wielu lat pracuje dla Harte’ów. Jeszcze legendarna
Emma korzystała z jego usług. Zadaniem detektywa jest oczywiście wyprzedzanie o
krok tych, którzy źle życzą wszystkim trzem klanom. Tak sobie myślę, że Autorka
chyba zapałała zbyt silną sympatią do swoich bohaterów, ponieważ tych „dobrych”
przedstawia w sposób nieskazitelny, jak gdyby nie mieli w sobie żadnych wad. A
przecież to nieprawda, bo każdy człowiek jakieś – choćby tylko drobne – wady
posiada. Ci ludzie są, jakby identyczni. Pisałam kiedyś, że odnoszę wrażenie,
iż są to postacie niezniszczalne. Owszem, gdzieś po drodze byli tacy, którym
zmarło się w dość młodym wieku, ale większość to bohaterowie, których nie
dotykają żadne choroby, a ich wygląd zewnętrzny wcale nie odzwierciedla ich
podeszłego wieku. Nawet śmierć nie przychodzi do nich poprzedzona cierpieniem. Z
kolei jeśli już mamy do czynienia z jakąś chorobą, to oczywiście sam
zainteresowany wychodzi z niej bez szwanku, kiedy ktoś inny już dawno
pożegnałby się z życiem.
Zaczęłam już czytać siódmą i tym
samym ostatnią część sagi o Harte’ach, O’Neillach i Kallinskich. Jest to
powieść zatytułowana Łamiąc zasady. Już na samym początku widzę, że ta
książka jest zupełnie inna niż poprzednie, jakby nie stanowiła ich kontynuacji.
Ciekawi mnie bardzo, w jaki sposób Barbara Taylor Bradford rozwinęła epilog z Niepokonanych.
Muszę bowiem przyznać, że zakończenie jest niesamowicie intrygujące i
chciałabym dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się dalej. Mam zatem nadzieję,
że dowiem się tego z ostatniego tomu sagi. Nie chciałabym w tej kwestii doznać
rozczarowania, jeśli ten wątek nie zostanie rozwinięty i zakończony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz