piątek, 1 sierpnia 2014

Literat Sierpnia 2014





ANNA HERBICH



Anna Herbich przyszła na świat w 1986 roku. Urodziła się i wychowała w Warszawie. Jest dziennikarką tygodnika „Do Rzeczy”. Pracowała również w „Rzeczypospolitej” oraz „Uważam Rze”. W maju tego roku do księgarń trafiła jej książka „Dziewczyny z Powstania”, zawierająca relacje jedenastu kobiet walczących w Powstaniu Warszawskim, które wybuchło 1 sierpnia 1944 roku dokładnie o godzinie 17:00, zwanej godziną „W”. W poniższym wywiadzie autorka opowiada o pracy nad książką i o własnych odczuciach związanych z wydarzeniami sprzed 70-ciu lat.




Agnes A. Rose: Dziękuję serdecznie, że przyjęła Pani moje zaproszenie do udziału w wywiadzie. Jest Pani warszawianką, więc miejsca szczególnie związanie z Powstaniem Warszawskim zapewne mija Pani każdego dnia, podążając do pracy, na zakupy. Co Pani wtedy czuje, wiedząc, że są na nich ślady tamtych tragicznych dni, choć już dziś niedostrzegalne gołym okiem?

Autorka książki
Anna Herbich: Mam do Warszawy ogromny sentyment i szacunek, ponieważ wiem, czym okupiona jest jej wolność. Często nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to miasto jest jednym wielkim cmentarzem. Przecież niemal na każdym rogu w trakcie Powstania byli mordowani jego mieszkańcy. Po wojnie bohaterki mojej książki brały udział w ekshumacjach, które odbywały się na warszawskich podwórkach i w bramach. Szukały tam swoich rodzin, narzeczonych… Myślę, że osoby, które przeżyły tę tragedię mogą najlepiej opowiedzieć, czym dzisiaj jest to miasto. 

Agnes A. Rose: Jak już wspomniałam powyżej, niedawno wydała Pani wyjątkową biografię. Szczególną dlatego, że jest ona zbiorem indywidualnych historii, opowiedzianych przez naocznych świadków niezwykle dramatycznych wydarzeń. Inspiracją do napisania tej książki stała się historia Pani babci, Ireny Herbich. Zapewne słyszała Pani tę opowieść z ust babci wiele razy. Dlaczego więc zdecydowała się Pani dopiero teraz napisać o Powstaniu Warszawskim?

Anna Herbich: Historia mojej babci towarzyszy mi od najmłodszych lat. Babcia przetrwała je na Ochocie, walczyć w Powstaniu poszedł mój dziadek, oficer Armii Krajowej. W mojej rodzinie o Powstaniu mówiło się więc bardzo wiele. Moi przodkowie walczyli zresztą również w Powstaniu Listopadowym i Styczniowym. A więc mamy długą powstańczą tradycję. Dlaczego dopiero teraz zdecydowałam się napisać o Powstaniu? No cóż, nie mogę powiedzieć, żebym czekała z tym bardzo długo, bo mam 27 lat. Musiałam się wręcz z tą publikacją pośpieszyć – póki ostatnie dziewczyny z Powstania są wśród nas i mogą opowiadać.

Agnes A. Rose: Historię babci znała Pani na pamięć. Jak zatem dotarła Pani do pozostałych dziesięciu kobiet, aby móc spisać ich wspomnienia? Czy trudno było je odnaleźć?

Anna Herbich: Bohaterki mojej książki reprezentują różne grupy społeczne i różne doświadczenia. Są wśród nich zwykłe warszawskie dziewczyny z rodzin robotniczych, a także szlachcianki, a nawet hrabina Branicka. Są panie, które walczyły i takie, które siedziały w piwnicach z nowonarodzonymi dziećmi na rękach. Są takie, które przetrwały rzeź Woli i takie które przeżyły koszmar kanałów. Starałam się moje bohaterki dobrać w ten sposób, aby ich opowieści nawzajem się uzupełniały i przedstawiły razem w miarę pełny obraz kobiecych doświadczeń w powstańczej stolicy. Szukałam ich za pośrednictwem organizacji kombatanckich, Muzeum Powstania Warszawskiego oraz uruchamiając rodzinne kontakty.

Wydawnictwo: ZNAK HORYZONT
Kraków 2014
Agnes A. Rose: Niekiedy pojawiają się opinie, że problematyka drugiej wojny światowej to temat przegadany. Niektórzy wręcz twierdzą, że współczesny czytelnik nie chce już sięgać po tego typu literaturę, ponieważ nie można wiecznie żyć historią. Czasami powieści z drugą wojną światową w tle są przez wydawców odrzucane. Wbrew tym wszystkim opiniom „Dziewczyny z Powstania” zostały przez czytelników bardzo dobrze przyjęte. Chciałabym zapytać, czy mimo wszystko nie obawiała się Pani negatywnych głosów krytyki po opublikowaniu tego rodzaju biografii?  

Anna Herbich: Nie wydaje mi się, żeby druga wojna światowa była tematem, który nie interesuje czytelników. Jest dokładnie odwrotnie. Mam wrażenie, że ludzie się tym konfliktem fascynują. Proszę udać się do jakiejkolwiek księgarni i spojrzeć na półki z książkami dotyczącymi drugiej wojny. Po prostu uginają się od nowości. A już samo Powstanie Warszawskie Polaków interesuje chyba najbardziej. Tylko w tym roku, roku 70. rocznicy Powstania, ukaże się co najmniej kilkanaście książek na ten temat.

Agnes A. Rose: Która z tych jedenastu historii wywarła na Pani największe wrażenie? Która z nich jest dla Pani najbardziej wzruszająca? Dlaczego?

Anna Herbich: Trudno wskazać na jedną konkretną. Wszystkie historie są niezwykle dramatyczne i poruszające. Choćby opowieść wielkiej miłości pani Radeckiej. Jej ukochany, tak jak ona, walczył w Powstaniu. Po zakończeniu bitwy mieli brać ślub, ułożyć sobie razem życie w wolnej, niepodległej Polsce. Chcieli mieszkać w Warszawie, mieć dzieci. Była młoda, szczęśliwa, pełna nadziei i planów. Wszystko skończyło się wielką tragedią. Polska, jak wiadomo, niepodległości nie odzyskała, Warszawa obróciła się w gruzy, a jej ukochany spłonął do ostatniej kości. Nawet nie można go było pochować. Choć od dnia, w którym poległ minęło 70 lat, nie ma dnia żeby pani Zofia o nim nie myślała.

Agnes A. Rose: Jakie uczucia towarzyszyły Pani podczas pisania „Dziewczyn z Powstania”, kiedy odkrywała Pani coraz to nowe fakty?

Anna Herbich: Często, kiedy rozmawiałam z bohaterkami mojej książki o bardzo trudnych i smutnych sytuacjach, musiałyśmy przerwać nagranie i przełożyć spotkanie na inny dzień. Było wiele momentów wzruszeń. Były także i takie chwile, w których się zaśmiewałyśmy. Nieraz nasze rozmowy przypominały takie typowe babskie gadanie o życiu, o miłości. Pisanie tej książki było dla mnie dużym przeżyciem jeszcze z innego powodu. Sama będąc mamą utożsamiałam się z tymi bohaterkami, które przez Powstanie przeszły z małymi dziećmi na rękach. Ich opowieści mrożą krew w żyłach. Wielu moim bohaterkom do tej pory śnią się koszmary związane z tymi tragicznymi dniami.

Halina Jędrzejewska - jedna
z bohaterek
Dziewczyn z Powstania
(czasy przedwojenne)
Agnes A. Rose: W 2011 roku nakładem wydawnictwa ZNAK ukazała się książka „Dziewczyny wojenne” autorstwa Łukasza Modelskiego. Autor również przedstawia historie jedenastu wspaniałych kobiet, które w szczególny sposób zasłużyły się dla Polski. Czy uważa Pani, że biografia, którą Pani wydała i książka Łukasza Modelskiego mogą stanowić wzajemne uzupełnienie?

Anna Herbich: Zarówno w mojej książce, jak i w książce pana Łukasza Modelskiego bohaterami są świadkowie historii. Taka formuła książki wydaje mi się najlepszym sposobem na opowiedzenie o czasach, o których chce się napisać.

Agnes A. Rose: Żyjemy w czasach pokoju. O wojnach słyszymy jedynie w mediach, ale tak naprawdę one nas nie dotyczą, bo toczą się gdzieś daleko. Myśli Pani, że gdyby dzisiaj wybuchło powstanie na miarę tego, które miało miejsce w 1944 roku, to współczesna młodzież byłaby zdolna do takich poświęceń, jak pokolenie ich dziadków i pradziadków?

Anna Herbich: Łatwo jest składać takie deklaracje siedząc wygodnie i bezpiecznie w domu, ale trudniej jest je dotrzymać, kiedy przyjdzie taka potrzeba. To, że młodzież polska 70 lat temu poszła się bić, wynikało z patriotycznego wychowania w II RP. Dzieciństwo moich bohaterek było przesiąknięte atmosferą, jaka panowała w tamtych czasach. Kultem Marszałka, dopiero co odzyskanej Niepodległości. Wielu ojców moich bohaterek, między innymi ojciec mojej babci, walczyło w 1920 roku z bolszewikami. To były patriotyczne polskie rodziny, w których obowiązek – czy raczej przywilej – walki o ojczyznę był czymś naturalnym. Moje bohaterki były tylko kolejnym ogniwem tego łańcucha polskich pokoleń. Były dziećmi swojej epoki. Chciałabym mieć nadzieję, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, obecne młode pokolenie również będzie potrafiło stanąć na wysokości zadania.

Agnes A. Rose: Kobietom, które opowiedziały Pani o swoich dramatycznych doświadczeniach z Powstania Warszawskiego, każdego dnia towarzyszyła śmierć. Czuły strach nie tylko przed utratą bliskich, ale też przed własną śmiercią, która mogła nadejść w każdej chwili. Jak radziły sobie z tym wszechogarniającym lękiem? Czy myślały wtedy o własnym życiu? O tym, żeby za wszelką cenę je zachować i po zakończeniu walk wrócić do domu?

Anna Herbich: To były bardzo młode kobiety, one po prostu chciały żyć. Całe życie było przed nimi. Powstańcy bynajmniej nie myśleli o tym, że idą na śmierć. Żyli nadzieją, że w kilka dni przepędzą Niemców z Warszawy i będą kroczyć jako bohaterowie na zwycięskiej defiladzie. Oni nie chcieli umierać, chcieli zwyciężyć. Jak wiadomo stało się inaczej i było to wielką tragedią. Niektóre z moich bohaterek miały w Powstaniu narzeczonych, mężów, chłopaków. Pani Halina Jędrzejewska podczas odpoczynku przed jakąś akcją poznała swojego przyszłego męża. Siedzieli w jakiejś fabryce, strasznie chciało jej się pić. I on przyniósł jej wodę. Spodobali się sobie, i wymienili się adresami, zapisanymi na pudełkach od zapałek. Byli pewni, że za parę dni, kiedy skończą się walki, umówią się na randkę. Nie przypuszczali, że będą musieli czekać na nią aż trzy lata.

Agnes A. Rose: „Działo się to na Woli. Dziesiąty dzień Powstania. O, mój Boże! To były zdarzenia, których nie zapomnę do końca życia.” – Między innymi takimi słowami swój udział w Powstaniu Warszawskim relacjonuje jedna z bohaterek Pani książki – „Sławka”, która była sanitariuszką z Ochoty. Te słowa wyraźnie wskazują na to, że w dniach, kiedy toczyły się walki, Warszawa była istnym piekłem. Czy żadna z bohaterek Pani książki nie nosiła się z myślą, aby się poddać i zwyczajnie po ludzku uciec?

Hrabina Anna Branicka - bohaterka
Dziewczyn z Powstania
(czasy przedwojenne)
Anna Herbich: Wiem, że tego nie zrobiły, bo były bardzo dzielnymi kobietami. Ale nie wiem, czy taka myśl nie pojawiła się nawet na moment w ich głowach. Jeżeli tak było, potrafiły ją zwalczyć. Bohaterstwo tych kobiet polega na tym, że mimo tak fatalnej sytuacji, nie poddały się, i walczyły do końca. Pani Jadwiga Bałabuszko-Sławińska, kiedy po kapitulacji Powstania wycofywała się ze swoim oddziałem spod Warszawy – należała do słynnej formacji porucznika Adolfa Pilcha „Góry”, „Doliny” — doszło do niezwykle ciężkiego starcia z oddziałami niemieckimi. Była pewna, że to koniec. Parę godzin przed tą walką, która przeszła do historii jako bitwa pod Jaktorowem, została ranna. Nie uciekła jednak z pola bitwy. Sama będąc na skraju wyczerpania, do końca niosła pomoc innym rannym. Rok temu, w 69. rocznicę wybuchu Powstania została odznaczona przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości.

Agnes A. Rose: Czy bohaterki Pani książki pomyślały choćby tylko raz w ciągu tych 63 dni, że Powstanie tak naprawdę nie ma sensu, bo jest z góry skazane na klęskę?

Anna Herbisch: Każdą z moich bohaterek pytałam o sens Powstania. O to, czy dobrze się stało, że wybuchło. Zdania były podzielone. Niektóre, tak jak moja babcia, uważają, że do Powstania nie powinno było dojść, bo ta bitwa została okupiona zbyt dużym cierpieniem. Przecież w Powstaniu zginęło 150 tysięcy cywilów, kilkanaście tysięcy żołnierzy AK. Powstanie dla wielu ludzi było piekłem. Ludzie spędzili 63 dni w warunkach ekstremalnych. W brudzie, smrodzie, na gruzach i zwałach ludzkich ciał. Każdy stracił kogoś bliskiego, każdy stracił dobytek. To nie wyglądało tak pięknie jak w szkolnych czytankach. Z kolei inne bohaterki uważają, że walki o ten kawałek niepodległej Polski były najpiękniejszym okresem w ich życiu.

Agnes A. Rose: Pewnego dnia otrzymałam maila od bardzo młodej osoby, która poprosiła mnie o streszczenie „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego. Ta osoba stwierdziła również, że interesuje się tą książką, ponieważ JEST FAJNA. Zapytam zatem czy posiada Pani swoje własne oczekiwania wobec „Dziewczyn z Powstania”? W jaki sposób czytelnicy powinni odbierać tę książkę? Szczególnie ci młodzi, dla których druga wojna światowa to niekiedy abstrakcja na miarę „fajnej” fantastyki.

Anna Herbich: Z dotychczasowych książek o Powstaniu Warszawskim – które z reguły były pisane przez mężczyzn i dla mężczyzn – wyłania się obraz żołnierza w „panterce” i z bronią na ramieniu. Stoi na barykadzie i mierzy z karabinu do Niemca. Ja postanowiłam spojrzeć na tę bitwę oczami kobiet, których doświadczenia były zupełnie inne. To troska o dzieci, o bliskich, o zdobycie jedzenia dla rodziny. To służba w powstańczych szpitalach, niesienie pomocy rannym, przekradanie się z meldunkami z dzielnicy do dzielnicy. A wreszcie sprawy czysto kobiece: higiena osobista, troska o to, aby nawet w najbardziej dramatycznych okolicznościach dobrze wyglądać. Pisząc książkę chciałam właśnie, aby czytelnicy zapoznali się z kobiecą stroną Powstania. Chociażby po to, żeby mężczyźni docenili kobiety. Żeby zobaczyli, że w sytuacjach ekstremalnych, takich jak wojna, wielka bitwa, mogą wykazać się nie mniejszym bohaterstwem i hartem ducha niż oni.

Agnes A. Rose: Każdego roku, szczególnie w Warszawie, bardzo doniośle obchodzona jest rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Niestety, od kilku lat towarzyszą temu polityczne manifestacje i zachowania, które w moim odczuciu są karygodne, ponieważ obrażają żołnierzy poległych w tamtym okresie. Jak Pani uważa, dlaczego tak się dzieje? Gdzie podziała się moralność tych ludzi? Przecież Powstańcy tak naprawdę walczyli o ich wolność i oddali za nią życie. I właśnie z tego powodu należy im się szacunek.

Anna Herbich: Pozwoli Pani, że uchylę się od odpowiedzi na to pytanie. Mnie interesuje historia, a nie bieżąca polityka. O historii piszę i mogę mówić, a od polityki staram trzymać się z daleka.

Agnes A. Rose: Czy obejrzała już Pani film „Powstanie Warszawskie”? Jeśli tak, to jakie wrażenie wywarła na Pani ta produkcja? Ile wspólnego ten film ma z Pani książką?

Anna Herbich: Ten film mną wstrząsnął. Mogłam zobaczyć to o czym opowiadały mi bohaterki, to o czym czytałam w książkach. Czyli to jak wielkim dramatem było Powstanie. To, przez co przeszli warszawiacy jest niewyobrażalne.

Agnes A. Rose: Choć zdaję sobie sprawę z tego, że wiarygodnych świadków lat wojny jest już dziś coraz mniej, to jednak zapytam, czy planuje Pani napisać w najbliższej przyszłości kolejną książkę opartą na faktach i dotykającą problematyki drugiej wojny światowej? Może tym razem byłyby to relacje mężczyzn? A może powieść z wojną w tle?

Anna Herbich: Na pewno na „Dziewczynach z Powstania” się nie skończy. Na razie jednak nie zdradzę o czym będzie moja kolejna książka. Nie chcę bowiem psuć czytelnikom niespodzianki.

Agnes A. Rose: Bardzo serdecznie dziękuję Pani za rozmowę.







10 komentarzy:

  1. Aniu jak zwykle z zainteresowaniem czytałam Twój wywiad. Cudowną pracę robisz, Twoje mądre, pytania to kwintesencja dobrego rozmówcy

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mocny wywiad. Myślę, że zwłaszcza dzisiaj, czytając go, można choć minimalnie poczuć ból tamtych dni. Dziękuję, za tą wyjątkową rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ten wywiad wzbudził w Tobie emocje. Przyznam, że nad pytaniami trochę się zastanawiałam, bo jednak trudno jest wyobrazić sobie dramat tamtych dni człowiekowi, który żyje współcześnie. Poza tym, Pani Ania tak ciekawie opowiada, że można byłoby jeszcze czytać i czytać. :-)

      Usuń
  3. Jak zwykle wspaniały wywiad:)
    Tak sobie myślę, że dzisiaj to najlepsza autorka, z którą rozmowę mogłaś opublikować.
    Jakiś czas temu, kiedy książka się ukazała, w audycji radiowej słyszałam wywiad z A. Herbich skutkiem czego była ekspresowa decyzja o jej zakupie. I bardzo się cieszę, że ją mam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aguś! :-) Ja nie mam jeszcze "Dziewczyn z Powstania", ale to tylko kwestia czasu. Mam natomiast "Dziewczyny wojenne" Łukasza Modelskiego. To też książka warta uwagi. Natomiast jeśli chodzi o Panią Anię, to uważam, że "Literatem Sierpnia", szczególnie w 70. rocznicę wybuchu Powstania, nie mógłby być nikt inny, i bardzo się cieszę, że udało mi się przeprowadzić ten wywiad. :-)

      Usuń
  4. Właśnie w tym tygodniu udało mi się wreszcie kupić "Dziewczyny z Powstania", więc dziękuję za wywiad, który jeszcze bardziej zaostrza apetyt na lekturę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To życzę miłej i wzruszającej lektury. Ja już też niedługo będę mieć "Dziewczyny z Powstania". :-)

      Usuń
  5. Kochana Agnes ,bardzo dziekuje Ci za ten wywiad ,wlasnie zamawiam te ksiazke.I jak milo jest przeczytac wywiad z autorka ksiazki ,o tym jak powstawala ksiazka.Agnes jeszcze raz dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę, Kate! Cieszę się, że wywiad tak Cię zainteresował. Mam nadzieję, że książka będzie dla Ciebie niezwykła. Ja jeszcze swojej nie posiadam, ale to tylko kwestia czasu. Uściski! :-)

      Usuń