ANNA HERBICH
Anna
Herbich przyszła na świat w 1986 roku. Urodziła się i wychowała w Warszawie.
Jest dziennikarką tygodnika „Do Rzeczy”. Pracowała również w „Rzeczypospolitej”
oraz „Uważam Rze”. W maju tego roku do księgarń trafiła jej książka „Dziewczyny
z Powstania”, zawierająca relacje jedenastu kobiet walczących w Powstaniu
Warszawskim, które wybuchło 1 sierpnia 1944 roku dokładnie o godzinie 17:00,
zwanej godziną „W”. W poniższym wywiadzie autorka opowiada o pracy nad książką
i o własnych odczuciach związanych z wydarzeniami sprzed 70-ciu lat.
Agnes A. Rose: Dziękuję serdecznie,
że przyjęła Pani moje zaproszenie do udziału w wywiadzie. Jest Pani
warszawianką, więc miejsca szczególnie związanie z Powstaniem Warszawskim zapewne
mija Pani każdego dnia, podążając do pracy, na zakupy. Co Pani wtedy czuje,
wiedząc, że są na nich ślady tamtych tragicznych dni, choć już dziś
niedostrzegalne gołym okiem?
Autorka książki |
Anna Herbich: Mam do Warszawy ogromny
sentyment i szacunek, ponieważ wiem, czym okupiona jest jej wolność. Często nie
mogę oprzeć się wrażeniu, że to miasto jest jednym wielkim cmentarzem. Przecież
niemal na każdym rogu w trakcie Powstania byli mordowani jego mieszkańcy. Po
wojnie bohaterki mojej książki brały udział w ekshumacjach, które odbywały się
na warszawskich podwórkach i w bramach. Szukały tam swoich rodzin,
narzeczonych… Myślę, że osoby, które przeżyły tę tragedię mogą najlepiej
opowiedzieć, czym dzisiaj jest to miasto.
Agnes A. Rose: Jak już wspomniałam
powyżej, niedawno wydała Pani wyjątkową biografię. Szczególną dlatego, że jest
ona zbiorem indywidualnych historii, opowiedzianych przez naocznych świadków
niezwykle dramatycznych wydarzeń. Inspiracją do napisania tej książki stała się
historia Pani babci, Ireny Herbich. Zapewne słyszała Pani tę opowieść z ust
babci wiele razy. Dlaczego więc zdecydowała się Pani dopiero teraz napisać o
Powstaniu Warszawskim?
Anna Herbich: Historia mojej babci
towarzyszy mi od najmłodszych lat. Babcia przetrwała je na Ochocie, walczyć w
Powstaniu poszedł mój dziadek, oficer Armii Krajowej. W mojej rodzinie o
Powstaniu mówiło się więc bardzo wiele. Moi przodkowie walczyli zresztą również
w Powstaniu Listopadowym i Styczniowym. A więc mamy długą powstańczą tradycję.
Dlaczego dopiero teraz zdecydowałam się napisać o Powstaniu? No cóż, nie mogę
powiedzieć, żebym czekała z tym bardzo długo, bo mam 27 lat. Musiałam się wręcz
z tą publikacją pośpieszyć – póki ostatnie dziewczyny z Powstania są wśród nas
i mogą opowiadać.
Agnes A. Rose: Historię babci znała Pani na pamięć.
Jak zatem dotarła Pani do pozostałych dziesięciu kobiet, aby móc spisać ich
wspomnienia? Czy trudno było je odnaleźć?
Anna Herbich: Bohaterki mojej książki
reprezentują różne grupy społeczne i różne doświadczenia. Są wśród nich zwykłe
warszawskie dziewczyny z rodzin robotniczych, a także szlachcianki, a nawet
hrabina Branicka. Są panie, które walczyły i takie, które siedziały w piwnicach
z nowonarodzonymi dziećmi na rękach. Są takie, które przetrwały rzeź Woli i
takie które przeżyły koszmar kanałów. Starałam się moje bohaterki dobrać w ten
sposób, aby ich opowieści nawzajem się uzupełniały i przedstawiły razem w miarę
pełny obraz kobiecych doświadczeń w powstańczej stolicy. Szukałam ich za
pośrednictwem organizacji kombatanckich, Muzeum Powstania Warszawskiego oraz
uruchamiając rodzinne kontakty.
Wydawnictwo: ZNAK HORYZONT Kraków 2014 |
Agnes A. Rose: Niekiedy pojawiają się
opinie, że problematyka drugiej wojny światowej to temat przegadany. Niektórzy
wręcz twierdzą, że współczesny czytelnik nie chce już sięgać po tego typu
literaturę, ponieważ nie można wiecznie żyć historią. Czasami powieści z drugą
wojną światową w tle są przez wydawców odrzucane. Wbrew tym wszystkim opiniom
„Dziewczyny z Powstania” zostały przez czytelników bardzo dobrze przyjęte.
Chciałabym zapytać, czy mimo wszystko nie obawiała się Pani negatywnych głosów
krytyki po opublikowaniu tego rodzaju biografii?
Anna Herbich: Nie wydaje mi się, żeby druga
wojna światowa była tematem, który nie interesuje czytelników. Jest dokładnie
odwrotnie. Mam wrażenie, że ludzie się tym konfliktem fascynują. Proszę udać
się do jakiejkolwiek księgarni i spojrzeć na półki z książkami dotyczącymi
drugiej wojny. Po prostu uginają się od nowości. A już samo Powstanie
Warszawskie Polaków interesuje chyba najbardziej. Tylko w tym roku, roku 70.
rocznicy Powstania, ukaże się co najmniej kilkanaście książek na ten temat.
Agnes A. Rose: Która z tych jedenastu
historii wywarła na Pani największe wrażenie? Która z nich jest dla Pani
najbardziej wzruszająca? Dlaczego?
Anna Herbich: Trudno wskazać na jedną konkretną.
Wszystkie historie są niezwykle dramatyczne i poruszające. Choćby opowieść
wielkiej miłości pani Radeckiej. Jej ukochany, tak jak ona, walczył w
Powstaniu. Po zakończeniu bitwy mieli brać ślub, ułożyć sobie razem życie w
wolnej, niepodległej Polsce. Chcieli mieszkać w Warszawie, mieć dzieci. Była
młoda, szczęśliwa, pełna nadziei i planów. Wszystko skończyło się wielką
tragedią. Polska, jak wiadomo, niepodległości nie odzyskała, Warszawa obróciła
się w gruzy, a jej ukochany spłonął do ostatniej kości. Nawet nie można go było
pochować. Choć od dnia, w którym poległ minęło 70 lat, nie ma dnia żeby pani
Zofia o nim nie myślała.
Agnes A. Rose: Jakie uczucia
towarzyszyły Pani podczas pisania „Dziewczyn z Powstania”, kiedy odkrywała Pani
coraz to nowe fakty?
Anna Herbich: Często, kiedy rozmawiałam z
bohaterkami mojej książki o bardzo trudnych i smutnych sytuacjach, musiałyśmy
przerwać nagranie i przełożyć spotkanie na inny dzień. Było wiele momentów
wzruszeń. Były także i takie chwile, w których się zaśmiewałyśmy. Nieraz nasze
rozmowy przypominały takie typowe babskie gadanie o życiu, o miłości. Pisanie
tej książki było dla mnie dużym przeżyciem jeszcze z innego powodu. Sama będąc
mamą utożsamiałam się z tymi bohaterkami, które przez Powstanie przeszły z małymi
dziećmi na rękach. Ich opowieści mrożą krew w żyłach. Wielu moim bohaterkom do
tej pory śnią się koszmary związane z tymi tragicznymi dniami.
Halina Jędrzejewska - jedna z bohaterek Dziewczyn z Powstania (czasy przedwojenne) |
Agnes A. Rose: W 2011 roku nakładem
wydawnictwa ZNAK ukazała się książka „Dziewczyny wojenne” autorstwa Łukasza Modelskiego.
Autor również przedstawia historie jedenastu wspaniałych kobiet, które w
szczególny sposób zasłużyły się dla Polski. Czy uważa Pani, że biografia, którą
Pani wydała i książka Łukasza Modelskiego mogą stanowić wzajemne uzupełnienie?
Anna Herbich: Zarówno w mojej książce, jak
i w książce pana Łukasza Modelskiego bohaterami są świadkowie historii. Taka
formuła książki wydaje mi się najlepszym sposobem na opowiedzenie o czasach, o
których chce się napisać.
Agnes A. Rose: Żyjemy w czasach pokoju.
O wojnach słyszymy jedynie w mediach, ale tak naprawdę one nas nie dotyczą, bo
toczą się gdzieś daleko. Myśli Pani, że gdyby dzisiaj wybuchło powstanie na
miarę tego, które miało miejsce w 1944 roku, to współczesna młodzież byłaby
zdolna do takich poświęceń, jak pokolenie ich dziadków i pradziadków?
Anna Herbich: Łatwo jest składać takie
deklaracje siedząc wygodnie i bezpiecznie w domu, ale trudniej jest je
dotrzymać, kiedy przyjdzie taka potrzeba. To, że młodzież polska 70 lat temu
poszła się bić, wynikało z patriotycznego wychowania w II RP. Dzieciństwo moich
bohaterek było przesiąknięte atmosferą, jaka panowała w tamtych czasach. Kultem
Marszałka, dopiero co odzyskanej Niepodległości. Wielu ojców moich bohaterek,
między innymi ojciec mojej babci, walczyło w 1920 roku z bolszewikami. To były
patriotyczne polskie rodziny, w których obowiązek – czy raczej przywilej –
walki o ojczyznę był czymś naturalnym. Moje bohaterki były tylko kolejnym
ogniwem tego łańcucha polskich pokoleń. Były dziećmi swojej epoki. Chciałabym
mieć nadzieję, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, obecne młode pokolenie również
będzie potrafiło stanąć na wysokości zadania.
Agnes A. Rose: Kobietom, które
opowiedziały Pani o swoich dramatycznych doświadczeniach z Powstania
Warszawskiego, każdego dnia towarzyszyła śmierć. Czuły strach nie tylko przed
utratą bliskich, ale też przed własną śmiercią, która mogła nadejść w każdej chwili.
Jak radziły sobie z tym wszechogarniającym lękiem? Czy myślały wtedy o własnym
życiu? O tym, żeby za wszelką cenę je zachować i po zakończeniu walk wrócić do
domu?
Anna Herbich: To były bardzo młode kobiety,
one po prostu chciały żyć. Całe życie było przed nimi. Powstańcy bynajmniej nie
myśleli o tym, że idą na śmierć. Żyli nadzieją, że w kilka dni przepędzą
Niemców z Warszawy i będą kroczyć jako bohaterowie na zwycięskiej defiladzie. Oni
nie chcieli umierać, chcieli zwyciężyć. Jak wiadomo stało się inaczej i było to
wielką tragedią. Niektóre z moich bohaterek miały w Powstaniu narzeczonych,
mężów, chłopaków. Pani Halina Jędrzejewska podczas odpoczynku przed jakąś akcją
poznała swojego przyszłego męża. Siedzieli w jakiejś fabryce, strasznie chciało
jej się pić. I on przyniósł jej wodę. Spodobali się sobie, i wymienili się
adresami, zapisanymi na pudełkach od zapałek. Byli pewni, że za parę dni, kiedy
skończą się walki, umówią się na randkę. Nie przypuszczali, że będą musieli
czekać na nią aż trzy lata.
Agnes A. Rose: „Działo się to na
Woli. Dziesiąty dzień Powstania. O, mój Boże! To były zdarzenia, których nie
zapomnę do końca życia.” – Między innymi takimi słowami swój udział w Powstaniu
Warszawskim relacjonuje jedna z bohaterek Pani książki – „Sławka”, która była
sanitariuszką z Ochoty. Te słowa wyraźnie wskazują na to, że w dniach, kiedy
toczyły się walki, Warszawa była istnym piekłem. Czy żadna z bohaterek Pani
książki nie nosiła się z myślą, aby się poddać i zwyczajnie po ludzku uciec?
Hrabina Anna Branicka - bohaterka Dziewczyn z Powstania (czasy przedwojenne) |
Anna Herbich: Wiem, że tego nie zrobiły, bo
były bardzo dzielnymi kobietami. Ale nie wiem, czy taka myśl nie pojawiła się
nawet na moment w ich głowach. Jeżeli tak było, potrafiły ją zwalczyć.
Bohaterstwo tych kobiet polega na tym, że mimo tak fatalnej sytuacji, nie
poddały się, i walczyły do końca. Pani Jadwiga Bałabuszko-Sławińska, kiedy po
kapitulacji Powstania wycofywała się ze swoim oddziałem spod Warszawy –
należała do słynnej formacji porucznika Adolfa Pilcha „Góry”, „Doliny” — doszło
do niezwykle ciężkiego starcia z oddziałami niemieckimi. Była pewna, że to
koniec. Parę godzin przed tą walką, która przeszła do historii jako bitwa pod
Jaktorowem, została ranna. Nie uciekła jednak z pola bitwy. Sama będąc na
skraju wyczerpania, do końca niosła pomoc innym rannym. Rok temu, w 69.
rocznicę wybuchu Powstania została odznaczona przez Prezydenta Bronisława
Komorowskiego Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości.
Agnes A. Rose: Czy bohaterki Pani
książki pomyślały choćby tylko raz w ciągu tych 63 dni, że Powstanie tak
naprawdę nie ma sensu, bo jest z góry skazane na klęskę?
Anna Herbisch: Każdą z moich bohaterek
pytałam o sens Powstania. O to, czy dobrze się stało, że wybuchło. Zdania były
podzielone. Niektóre, tak jak moja babcia, uważają, że do Powstania nie powinno
było dojść, bo ta bitwa została okupiona zbyt dużym cierpieniem. Przecież w
Powstaniu zginęło 150 tysięcy cywilów, kilkanaście tysięcy żołnierzy AK.
Powstanie dla wielu ludzi było piekłem. Ludzie spędzili 63 dni w warunkach
ekstremalnych. W brudzie, smrodzie, na gruzach i zwałach ludzkich ciał. Każdy
stracił kogoś bliskiego, każdy stracił dobytek. To nie wyglądało tak pięknie
jak w szkolnych czytankach. Z kolei inne bohaterki uważają, że walki o ten
kawałek niepodległej Polski były najpiękniejszym okresem w ich życiu.
Agnes A. Rose: Pewnego dnia
otrzymałam maila od bardzo młodej osoby, która poprosiła mnie o streszczenie
„Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego. Ta osoba stwierdziła również, że
interesuje się tą książką, ponieważ JEST FAJNA. Zapytam zatem czy posiada Pani
swoje własne oczekiwania wobec „Dziewczyn z Powstania”? W jaki sposób
czytelnicy powinni odbierać tę książkę? Szczególnie ci młodzi, dla których druga
wojna światowa to niekiedy abstrakcja na miarę „fajnej” fantastyki.
Anna Herbich: Z dotychczasowych książek o
Powstaniu Warszawskim – które z reguły były pisane przez mężczyzn i dla
mężczyzn – wyłania się obraz żołnierza w „panterce” i z bronią na ramieniu.
Stoi na barykadzie i mierzy z karabinu do Niemca. Ja postanowiłam spojrzeć na
tę bitwę oczami kobiet, których doświadczenia były zupełnie inne. To troska o
dzieci, o bliskich, o zdobycie jedzenia dla rodziny. To służba w powstańczych
szpitalach, niesienie pomocy rannym, przekradanie się z meldunkami z dzielnicy
do dzielnicy. A wreszcie sprawy czysto kobiece: higiena osobista, troska o to,
aby nawet w najbardziej dramatycznych okolicznościach dobrze wyglądać. Pisząc
książkę chciałam właśnie, aby czytelnicy zapoznali się z kobiecą stroną
Powstania. Chociażby po to, żeby mężczyźni docenili kobiety. Żeby zobaczyli, że
w sytuacjach ekstremalnych, takich jak wojna, wielka bitwa, mogą wykazać się
nie mniejszym bohaterstwem i hartem ducha niż oni.
Agnes A. Rose: Każdego roku,
szczególnie w Warszawie, bardzo doniośle obchodzona jest rocznica wybuchu
Powstania Warszawskiego. Niestety, od kilku lat towarzyszą temu polityczne
manifestacje i zachowania, które w moim odczuciu są karygodne, ponieważ
obrażają żołnierzy poległych w tamtym okresie. Jak Pani uważa, dlaczego tak się
dzieje? Gdzie podziała się moralność tych ludzi? Przecież Powstańcy tak
naprawdę walczyli o ich wolność i oddali za nią życie. I właśnie z tego powodu
należy im się szacunek.
Anna Herbich: Pozwoli Pani, że uchylę się
od odpowiedzi na to pytanie. Mnie interesuje historia, a nie bieżąca polityka.
O historii piszę i mogę mówić, a od polityki staram trzymać się z daleka.
Agnes A. Rose: Czy obejrzała już Pani
film „Powstanie Warszawskie”? Jeśli tak, to jakie wrażenie wywarła na Pani ta
produkcja? Ile wspólnego ten film ma z Pani książką?
Anna Herbich: Ten film mną wstrząsnął.
Mogłam zobaczyć to o czym opowiadały mi bohaterki, to o czym czytałam w
książkach. Czyli to jak wielkim dramatem było Powstanie. To, przez co przeszli
warszawiacy jest niewyobrażalne.
Agnes A. Rose: Choć zdaję sobie
sprawę z tego, że wiarygodnych świadków lat wojny jest już dziś coraz mniej, to
jednak zapytam, czy planuje Pani napisać w najbliższej przyszłości kolejną
książkę opartą na faktach i dotykającą problematyki drugiej wojny światowej?
Może tym razem byłyby to relacje mężczyzn? A może powieść z wojną w tle?
Anna Herbich: Na pewno na „Dziewczynach z
Powstania” się nie skończy. Na razie jednak nie zdradzę o czym będzie moja
kolejna książka. Nie chcę bowiem psuć czytelnikom niespodzianki.
Agnes A. Rose: Bardzo serdecznie dziękuję Pani za
rozmowę.
Aniu jak zwykle z zainteresowaniem czytałam Twój wywiad. Cudowną pracę robisz, Twoje mądre, pytania to kwintesencja dobrego rozmówcy
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasieńko za miłe słowa! :-)
UsuńBardzo mocny wywiad. Myślę, że zwłaszcza dzisiaj, czytając go, można choć minimalnie poczuć ból tamtych dni. Dziękuję, za tą wyjątkową rozmowę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten wywiad wzbudził w Tobie emocje. Przyznam, że nad pytaniami trochę się zastanawiałam, bo jednak trudno jest wyobrazić sobie dramat tamtych dni człowiekowi, który żyje współcześnie. Poza tym, Pani Ania tak ciekawie opowiada, że można byłoby jeszcze czytać i czytać. :-)
UsuńJak zwykle wspaniały wywiad:)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że dzisiaj to najlepsza autorka, z którą rozmowę mogłaś opublikować.
Jakiś czas temu, kiedy książka się ukazała, w audycji radiowej słyszałam wywiad z A. Herbich skutkiem czego była ekspresowa decyzja o jej zakupie. I bardzo się cieszę, że ją mam:)
Dziękuję, Aguś! :-) Ja nie mam jeszcze "Dziewczyn z Powstania", ale to tylko kwestia czasu. Mam natomiast "Dziewczyny wojenne" Łukasza Modelskiego. To też książka warta uwagi. Natomiast jeśli chodzi o Panią Anię, to uważam, że "Literatem Sierpnia", szczególnie w 70. rocznicę wybuchu Powstania, nie mógłby być nikt inny, i bardzo się cieszę, że udało mi się przeprowadzić ten wywiad. :-)
UsuńWłaśnie w tym tygodniu udało mi się wreszcie kupić "Dziewczyny z Powstania", więc dziękuję za wywiad, który jeszcze bardziej zaostrza apetyt na lekturę:)
OdpowiedzUsuńTo życzę miłej i wzruszającej lektury. Ja już też niedługo będę mieć "Dziewczyny z Powstania". :-)
UsuńKochana Agnes ,bardzo dziekuje Ci za ten wywiad ,wlasnie zamawiam te ksiazke.I jak milo jest przeczytac wywiad z autorka ksiazki ,o tym jak powstawala ksiazka.Agnes jeszcze raz dziekuje.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, Kate! Cieszę się, że wywiad tak Cię zainteresował. Mam nadzieję, że książka będzie dla Ciebie niezwykła. Ja jeszcze swojej nie posiadam, ale to tylko kwestia czasu. Uściski! :-)
Usuń