Recenzja przedpremierowa
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gdynia 2014
Epoka
mrocznego średniowiecza to okres, który bardzo często pojawia się nie tylko w
polskiej literaturze historycznej, ale też światowej. O średniowieczu można
powiedzieć, że jest ono doskonałym materiałem dla pisarzy, ponieważ zwyczaje
wówczas panujące pozwalają współczesnym autorom puścić wodze fantazji i
stworzyć opowieść, która porwie czytelnika zarówno pod względem historycznym,
jak również fantastycznym. Każdy, komu nie jest obcy tamten okres dziejów
Polski – czy nawet świata – wie, że epokę średniowiecza charakteryzowała cała
gama rozmaitych guseł i zabobonów z domieszką wierzeń chrześcijańskich, które
nie zawsze miały swoje potwierdzenie w autentyczności wiary katolickiej. Pomimo
że książę Mieszko I wprowadził w Polsce chrześcijaństwo, przyjmując chrzest w
966 roku, to jednak ówczesnemu społeczeństwu trudno było pozbyć się pogańskich
wierzeń, w klimacie których wychowywane było od pokoleń. Różnego rodzaju bóstwa
odpowiedzialne za poszczególne dziedziny życia, jeszcze długo tkwiły w
świadomości ludzi, zanim pożegnano się z nimi ostatecznie. Dla pogaństwa
dogodnym podłożem jego rozwoju było każde załamanie się władzy w ówczesnej
Polsce. To od panującego akurat władcy w dużej mierze zależało, w co lub w kogo
tak naprawdę będą wierzyć jego poddani.
Po
śmierci Bolesława I Chrobrego 17 czerwca 1025 roku, prawowitym władcą Polski
został jego drugi w kolejności syn – Mieszko II Lambert, pomimo że Bolesław
posiadał również starszego syna zwanego Bezprymem (986 lub 987-1032). Niemniej,
ojciec osadził swojego pierworodnego w klasztorze kamedułów niedaleko Rawenny.
Był jeszcze najmłodszy syn Bolesława I Chrobrego – Otto Bolesławowic
(1000-1033), lecz ten nie stanowił niebezpieczeństwa dla nowego władcy. Nas w
tym momencie najbardziej będzie interesować sytuacja w Polsce w pierwszej
połowie lat 30. XI wieku, czyli już u schyłku życia Mieszka II
Lamberta, gdyż to właśnie ten czas stanowi tło historyczne najnowszej powieści
Jakuba Krzysztofa Nowaka zatytułowanej Pan Zmierzchów.
Ważne,
aby pamiętać, iż pomimo doraźnych sukcesów polityczno-militarnych Mieszka II,
nad Polską i tak zawisło niebezpieczeństwo. Otóż, o udział w rządach upomniał
się nagle wspomniany wyżej Bezprym, który już wcześniej porzucił życie zakonne,
uzyskując poparcie najmłodszego syna Bolesława I Chrobrego – Ottona. Pomimo że
Mieszko II zdołał wygnać braci z kraju, to jednak w żadnej mierze nie poprawiło
to ani jego położenia, ani też położenia Polski, gdyż Bezprym i Otto weszli w
porozumienie zarówno z cesarstwem, jak i z Rusią. W roku 1031 doszło zatem do
dwustronnego ataku na Polskę, natomiast po nieudanej próbie oporu przeciw
cesarzowi – Konradowi II (ok. 990-1039) – Mieszko II uciekł do poróżnionego z
cesarzem czeskiego księcia – Udalryka (?-1034). Z kolei od strony Rusi do
Polski wkroczyli bracia Mieszka II. W konsekwencji Bezprym objął rządy, zaś
celem uzyskania poparcia ze strony cesarstwa, odesłał poprzez żonę polskiego
władcy – Rychezę Lotaryńską (ok. 993-1063) – polskie insygnia koronacyjne,
które tym sposobem trafiły na dwór Konrada II. Niestety (a może na szczęście?), Bezprym bardzo szybko
padł ofiarą zamachu, który pozwolił Mieszkowi II wrócić do kraju.
Mieszko II Lambert (990-1034) |
Wydarzenia
z roku 1031 sprawiły, że Polska poniosła ogromne straty terytorialne, a
sytuacja Mieszka II nie należała do najłatwiejszych. Jeszcze w 1032 roku musiał
on stawić się przed oblicze cesarskie w Merseburgu i zaakceptować podyktowane
mu tam warunki. Cesarz podzielił Polskę pomiędzy Mieszka II oraz jego brata –
Ottona Bolesławowica, a ponadto najprawdopodobniej wykroił odrębną dzielnicę
nieznanemu bliżej Dytrykowi, który był bratankiem Bolesława I Chrobrego. Rychła
śmierć Ottona, na którego życie targnął się jego własny giermek (a może także
usunięcie Dytryka?), na krótko umożliwiły Mieszkowi II zjednoczenie kraju.
Niestety, już w 1034 roku polski władca również pożegnał się z życiem. Jego
śmierć była nagła i niespodziewana, lecz naturalna, do której raczej nie
przyczyniły się osoby trzecie. Tak więc swojemu następcy Mieszko II zostawił
Polskę osłabioną i okrojoną terytorialnie.
Powyższe
informacje, to jedynie tło historyczne niniejszej książki. Pan Zmierzchów
w żadnym razie nie jest powieścią traktującą o osobie Mieszka II Lamberta.
Polski władca odgrywa w niej jedynie epizod, a potem znika i pojawia się już
tylko na ustach bohaterów książki. Niemniej jednak, Mieszko II ma tutaj
naprawdę ważną rolę do odegrania, pomimo że nie jest on główną postacią. Czytelnik
natomiast jest prowadzony przez Autora krętymi i niesamowicie mrocznymi
ścieżkami epoki polskiego średniowiecza, na których to ścieżkach tak naprawdę
wszystko jest możliwe. Pojawiają się tutaj, jak gdyby dwa równoległe światy.
Jeden to ten realny, zaś drugi to rzeczywistość wręcz z piekła rodem. Czasami
wydaje się nawet, że nie rozdziela ich żadna granica. One uzupełniają się
wzajemnie i nic nie może wydarzyć się bez działania któregokolwiek z nich.
Głównym
bohaterem Pana Zmierzchów jest tajemniczy łucznik, który bynajmniej nie
jest polską wersją angielskiego Robin Hooda. Nasz łucznik o imieniu Nielub ma
do wykonania zupełnie inne zadanie niż ten, którego znamy z innych książek czy
filmów, choć i jeden, i drugi jest doskonały w swoim fachu. Pochodzenie
powieściowego Nieluba jest naprawdę niezwykle tajemnicze. W miarę jak go
poznajemy, uświadamiamy sobie, że jest to postać, która tak naprawdę łączy w
sobie dwie wspomniane wyżej rzeczywistości. Niezwykła moc, którą posiada Nielub
wypływa ze świata jego starożytnych przodków. Z jednej strony mężczyzna ma do
wykonania zadanie zlecone mu bezpośrednio przez Mieszka II, zaś z drugiej musi
wypełnić swoje przeznaczenie, czego oczekują od niego przedstawiciele plemienia
Wilków, które niegdyś go przygarnęło i wychowało jak swojego. Aby tego dokonać,
Nielub musi stawić czoła ogromnej ilości niebezpieczeństw, które czyhają na
niego niemalże na każdym kroku. Musi pokonać zjawy zamieszkujące zupełnie inną
rzeczywistość niż ta, w której się wychował. Jak sobie z tym poradzi? Czy
będzie miał w sobie na tyle siły, aby móc doprowadzić sprawę do końca? Czy
znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie mu pomóc? A może u kresu tej drogi czeka
go już tylko śmierć?
Przyznam
szczerze, że sięgając po Pana Zmierzchów nie spodziewałam się, że będzie
mi dane przeczytać powieść, która tak bardzo będzie odbiegać od schematu
powieści historycznych, jakie możemy czytać obecnie. Jak wiemy, na polskim
rynku wydawniczym pojawia się ostatnio mnóstwo zbeletryzowanych biografii
wszelkiej maści monarchów. Natomiast tutaj mamy do czynienia ze zgoła czymś
innym. Jakub Krzysztof Nowak wykazał się niesamowitą inwencją twórczą. Autor
stworzył powieść, która przykuwa uwagę nie tylko oryginalną fabułą, ale przede
wszystkim językiem, jakiego w niej użył. Nie sądziłam, że dzisiaj można jeszcze
napisać książkę, która stylem może być tak bardzo zbliżona do twórczości
chociażby takich klasyków, jak Karol Bunsch (1898-1987), czy nawet Józef Ignacy
Kraszewski (1812-1887). Taki styl znacząco podnosi walor powieści i sprawia, że
czytelnik czuje, jak gdyby był częścią rzeczywistości opisanej w książce. Tego
rodzaju zabieg znacznie bardziej przybliża nam epokę średniowiecza, pozwalając
prawie namacalne odczuć jej klimat. Autor nie zapomniał też o współczesnych
młodych czytelnikach, których do książki może przyciągnąć fakt, iż zawiera ona
elementy literatury wampirycznej.
Historia,
którą poznajemy w książce Jakuba Krzysztofa Nowaka, to opowieść stricte
fikcyjna, pomimo że pojawia się w niej postać Mieszka II Lamberta, czy
chociażby osoba Miecława (?-1047), który był cześnikiem króla, a swoje rządy
sprawował na Mazowszu. Praktycznie cała fabuła oparta jest na ówczesnych
pogańskich wierzeniach, a także walkach plemiennych charakterystycznych dla
tamtego okresu. Ponadto mamy również do czynienia z niezwykłym plemieniem dzikich kobiet, którego przedstawicielka wysuwa się tutaj na pierwszy plan. Nie
brak także scen batalistycznych, podczas których „słyszy się” szczęk oręża. Pojawia
się też bezwzględna walka o władzę. Z kolei to wszystko owiane jest magią, która z jednej
strony może zniszczyć, zaś z drugiej pomóc na tyle skutecznie, aby móc zachować
życie i w konsekwencji osiągnąć zamierzony cel.
Moim
zdaniem Autor doskonale połączył prawdę historyczną z fikcją literacką.
Pomieszał też nieco gatunki, a to spowodowało, że książka może trafić do znacznie
szerszej grupy czytelników, niż tylko do miłośników historii.
Nie wiem, jakim sposobem zdobędę tę książkę, ale zrobię to na pewno!
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Już niedługo będzie w sprzedaży, więc myślę, że dasz radę zdobyć bez problemu. :-)
UsuńInrygująca pozycja. Na kiedy przewidziana jest premiera?
OdpowiedzUsuńNie znam dokładnej daty, ale już niedługo. :-)
UsuńInteresuję się epoką średniowiecza, więc myślę, że połączenie fikcji literackiej z wydarzeniami historycznymi z tego właśnie okresu bardzo mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku naprawdę świetnie to wyszło. Zresztą, żadna powieść historyczna nigdy nie jest do końca oparta na faktach. Tam zawsze wkradnie się jakaś fikcja, którą tworzy autor celem zapełnienia np. luk w przekazach historycznych. :-)
UsuńKsiążka z pewnością była ciekawa, co można potwierdzić po Twojej recenzji. Sama lubuję się w podobnych klimatach, w literackiej historii, jak czasami prześmiewczo nazywam ten "gatunek". :) Chociaż przyznam, że stanowczo bardziej interesują mnie jeszcze bardziej odległe czasy, wręcz prehistoryczne. W każdym razie opowiadanie o Nielubie z pewnością wymaga sięgnięcia. Zobaczymy, co z tego wyjdzie u mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Powiem Ci, że dla mnie to właśnie średniowiecze jest tą epoką, o której najbardziej lubię czytać. Jeśli pojawia się na rynku wydawniczym powieść z akcją osadzoną w średniowieczu, to po prostu biorę ją w ciemno. A jak już wiem, że będzie o Piastach, to moja euforia sięga zenitu. :-) A tak poważnie, to książkę polecam, pomimo że lubisz bardziej odległe czasy. :-) Uściski!
UsuńA niech mnie! Musze pamiętać i rozejrzeć się koniecznie za ta książką, bo widzę, że to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Już niedługo będzie na jej temat więcej informacji, bo premiera coraz bliżej. Mnie się bardzo podobała. Lubię takie średniowieczne klimaty i sięgam po nie w ciemno. :-) Uściski! :-)
Usuń