Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
Kraków 2013
Tytuł oryginału: Garden of Venus
Przekład: Bożenna Stokłosa
Kiedy
cała Europa uważa daną kobietę za najpiękniejszą na kontynencie, fakt ten z
jednej strony może być dla niej zarówno przekleństwem, jak i błogosławieństwem.
Na pewno nieprzeciętna uroda w wielu przypadkach może kobiecie pomóc wspiąć się
na wyżyny społeczne, ale może też stać się przyczyną jej upadku, i to nie tylko
moralnego. Dzisiaj przenieśmy się do osiemnastowiecznej Europy i poznajmy
hrabinę Zofię Potocką – kobietę o nieziemskiej urodzie, której nie mógł oprzeć się
żaden ówczesny mężczyzna, a i ona sama swoją przewagę nad płcią męską doskonale
wykorzystywała.
Hrabina
Zofia Potocka była mile widzianym gościem na europejskich dworach. Mówi się, że
to właśnie dla niej nawet szanowani obywatele i arystokraci byli w stanie
wchodzić na stoły, aby choć z daleka móc się jej przyjrzeć. Ta kurtyzana z
ubogiej greckiej rodziny ze Stambułu usidliła w końcu najbogatszego magnata
Podola – Stanisława Szczęsnego Feliksa Potockiego, który znany był po prostu
jako Szczęsny Potocki.
Późniejsza
hrabina urodziła się w Bursie, w mieście położnym w północno-zachodniej części
Turcji. W jej rodzinnym domu nazywano ją „Dudu”. Już jako nastolatka zaczęła
zarabiać jako prostytutka. Można przypuszczać, że po cichu marzyła o lepszym życiu
wśród dyplomatów i ludzi z wyższych warstw społecznych. Pewnego dnia szczęście
faktycznie się do niej uśmiechnęło, ponieważ na jej drodze stanął polski
ambasador w Turcji, będący na służbie u króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Z Karolem Boscampem-Lasopolskim naszą bohaterkę połączyło chyba coś poważniejszego,
aniżeli tylko relacja klienta z prostytutką, ponieważ opuszczając swoją dyplomatyczną
placówkę, ambasador pozostawił Zofii znaczną sumę pieniędzy na jej przyszły
posag. Nie wiadomo do końca czym tak naprawdę go urzekła, skoro mówił o niej w
tych oto niezbyt pochlebnych słowach:
„Wielce bym pragnął móc ją porównać do rodaczki Dudu, jednej z dwóch Frynii, o której Kwintylian powiada, iż obwiniona i stawiona przed sądem obnażyła tylko swój tors i zaraz potem uzyskała pomyślną sentencję. Niestety jednak, gdyby Dudu nie mogła ukazać trybunałowi czegokolwiek innego, przegrałaby z pewnością proces. Pierś jej zwiotczała, czy to przez gorące kąpiele, czy z innych przyczyn, jest niekształtna i nieelastyczna. Zwisa jak gruszka na brzuch, najpiękniej za to ukształtowany, który pierś ta obwisła zdaje się wskazywać palcem i mówić: przyjdź, popatrz i zapomnij o mnie”[1] .
Po
powrocie do Warszawy Karol Boscamp-Lasopolski bardzo szybko stracił swoje
dyplomatyczne stanowisko. Nie obyło się też bez tragedii życiowej, ponieważ utracił
również żonę. Pogrążony w żałobie postanowił sprowadzić Zofię do Polski, aby
spełniła rolę jego pocieszycielki w tym niezwykle trudnym dla niego okresie. Niemniej
szybko zrezygnował ze swoich planów względem Dudu, natomiast ona sama nie
omieszkała wykorzystać swojej szansy do maksimum. Jeszcze zanim przekroczyła
granice Polski, wieść na temat skandali z jej udziałem dotarła do Warszawy.
Hrabina Zofia Potocka (1760-1822) Portret został namalowany ok. roku 1785 Autor: Louis Eugène Bertier (1809-?) |
Nie
będę zbyt szczegółowo streszczać biografii głównej bohaterki powieści autorstwa
Ewy Stachniak, ponieważ o wszystkim, co działo się z naszą piękną Dudu,
czytelnik dowiaduje się z książki. Nadmienię tylko, że życie Zofii Potockiej
obfitowało w skandale obyczajowe. Dopiero śmiertelna choroba zdołała przykuć ją
do łóżka, i być może to właśnie wtedy zdała sobie sprawę z powagi własnych
poczynań. Ogród Afrodyty stanowi coś w rodzaju wspomnień Zofii Potockiej, choć narracja
nie jest pierwszoosobowa. Opisane przez Autorkę wydarzenia są przedstawione z
perspektywy różnych osób, przy jednoczesnym zachowaniu trzecioosobowej narracji.
Kiedy
czytelnik poznaje hrabinę Zofię Potocką, jej dni na tym świecie są już policzone.
Choroba dokonała tak wielkiego spustoszenia w jej organizmie, iż żaden lekarz
nie jest w stanie jej pomóc. Cóż zatem pozostaje pięknej niegdyś hrabinie?
Chyba tylko rozliczyć się z życiem. Tak naprawdę nie wiadomo jak wyglądały
ostatnie lata życia Zofii Potockiej. Jej życie podzielone było pomiędzy ukraiński
Tulczyn i Humań, a także Petersburg. Natomiast śmierć zastała ją w Berlinie w 1822
roku. Jej ziemskie szczątki spoczęły w Humaniu, zaś na skutek trzęsienia ziemi,
które nawiedziło miasto oraz jego konfiskaty, zwłoki hrabiny przeniesiono do
Talnego (Ukraina).
Osoba
Zofii Potockiej budziła ogromne zainteresowanie, czego dowodem jest wiersz
poety – Stanisława Trembeckiego – napisany właśnie na jej cześć.
DO JENERAŁOWEJ
WITTOWEJ PRZEJEŻDŻAJĄCEJ
Z MĘŻEM PRZEZ
WARSZAWĘ
DO WÓD SPASKICH
Śliczna Zofijo! Twoje
nawiedziny
Wiodą mi na myśl
obaloną Troję.
Z podobnej ona zginęła
przyczyny:
Jakże się słusznie o
Kamieniec boję!
Czy mi się zdaje, czy
tysiące koni
Widzę spocone i ludy
w kurzawie.
Krzyczące tłumy: Do
broni! Do broni!
I już o Dniestru myślące
przeprawie.
To by wynikło i
zuchwałe Traki
Za uwięzione swych
krain zaszczyty
Pewnie by nasze napełnili
szlaki,
Bujałby ogień, miecz
byłby dobyty[2].
Choć
Dudu była bożyszczem mężczyzn, to jednak wśród kobiet budziła raczej niechęć,
co zrozumiałe, ponieważ swoją nieprzeciętną popularnością stanowiła dla nich
niebezpieczną konkurencję. Plotki na jej temat miały się całkiem dobrze, lecz
nie mówiono niczego dobrego o jej przeszłości. Jak już wspomniałam na początku,
Zofia zdołała usidlić Szczęsnego Potockiego, co oczywiście nie spotkało się z
pozytywnym przyjęciem ze strony jego rodziny, zważywszy że w momencie, kiedy rozpoczął się ich romans, magnat był żonaty, a i Zofia tkwiła w związku małżeńskim. Można
by rzec, że obydwoje byli siebie warci. Szczęsny Potocki również nie cieszył się
dobrą opinią, ponieważ uznano go za zdrajcę Rzeczypospolitej, a do tego ciągnęła
się za nim śmierć jego pierwszej żony.
Stanisław Szczęsny Potocki (1751-1805) z synami Stanisławem i Szczęsnym Jerzym Portret został namalowany pomiędzy rokiem 1788 a 1790 Autor: Jan Chrzciciel Lampi (1751-1830) |
Los
zetknął Zofię Potocką także z Heleną Radziwiłłową, której dumą była Arkadia,
czyli założony przez nią pod Łowiczem romantyczny ogród w stylu angielskim. Można
przypuszczać, iż Zofia Potocka zazdrościła wojewodzinie wileńskiej posiadania
tak cennego miejsca i sama również zapragnęła mieć podobne. Szczęsny Potocki był
w Zofii naprawdę mocno zakochany i spełniał jej życzenia bez wahania. I tak oto
kiedy hrabina zamarzyła sobie posiadać równie piękny park krajobrazowy, Potocki
natychmiast przystąpił do działania. W 1796 roku założył dla żony Zofiówkę. Park
powstał w Humaniu nad jarem rzeki Kamionki na Ukrainie. Jak podają źródła historyczne budowa parku zajęła Szczęsnemu Potockiemu aż dziewięć lat i pochłonęła piętnaście
milionów złotych. Kolejne pięćset tysięcy miał kosztować rozwód Zofii z
poprzednim mężem. Od jednej z dam lwowskich hrabina miała rzekomo usłyszeć takie
oto słowa: „Wcale już rozwód W. Pani niepotrzebny, boś się w tym już uiściła,
co po rozwodzie następować zwykło…”[3] .
Ogród
Afrodyty nie jest klasyczną biografią, lecz powieścią historyczną z domieszką fikcji
literackiej, która powstała w oparciu o barwne losy hrabiny Zofii Potockiej. Nigdy
przedtem nie zetknęłam się z twórczością Ewy Stachniak, której sławę chyba tak
naprawdę przyniosła inna powieść – Katarzyna Wielka. Gra o władzę. Niemniej
jednak, życie „słodkiej Dudu” stanowi doskonały temat na książkę. Z jednej strony
ta historyczna postać może budzić kontrowersje i można też oceniać ją negatywne,
zaś z drugiej należałoby zastanowić się, co tak naprawdę kierowało Zofią, że była
w stanie upaść tak nisko pod względem moralnym. Czy tylko ogromne pragnienie
seksu? A może było w tym coś znacznie więcej? Może było to ciągłe poszukiwanie
miłości i akcepcji? Pamiętajmy, że wywodziła się z nizin społecznych i na
szacunek otoczenia raczej liczyć nie mogła. Jej ojciec był zwykłym handlarzem
bydła. Możliwe, że uroda Dudu była jej jedynym atutem, który doskonale
wykorzystywała, aby wspiąć się na wyżyny społeczne, których tak bardzo pragnęła.
Być może to właśnie tam upatrywała swoje szczęście. Lecz można też przypuszczać,
że kierowało nią zwykłe wyrachowanie, a mężczyźni stanowili jedynie narzędzie
do zaspokajania jej wygórowanych ambicji. A że międzyczasie pojawiało się dziecko
jedno czy drugie, a potem kolejne, nie stanowiło dla Zofii problemu. Jako matce
nie można jej niczego zarzucić, ponieważ dbała o swoje potomstwo najlepiej, jak tylko potrafiła.
Fragment Zofiówki w Humaniu na Ukrainie fot. Sergiy Klymenko |
Ewa
Stachniak dokonała czegoś nieprawdopodobnego. Książkę czyta się z ogromnym
zainteresowaniem. Kiedyś usłyszałam, jak ktoś stwierdził, że Polacy są doskonali
w robieniu filmów historycznych. Teraz powiedziałabym, że nie tylko filmów. Doskonali
są również w tworzeniu literatury historycznej, czego przykładem jest Ogród
Afrodyty. Cieszy mnie bardzo, że co pewien czas odkrywam kolejnych
utalentowanych polskich pisarzy, którzy nie boją się złapać za pióro i nakreślić
porywającą opowieść z historią w tle. Tak naprawdę nie jest sztuką napisać książkę,
której bohaterka zmęczona życiem będzie szukać pocieszenia i nowej drogi w
jakimś górskim pensjonacie. Sztuką jest przekopać tomy książek, wybrać z nich
to, co wydaje się najbardziej sensowne i godne uwagi, a potem na tej podstawie
stworzyć własną oryginalną historię. Zawsze mam wielki szacunek dla pisarzy
tworzących powieści historyczne, ponieważ praca jaką wkładają w napisanie książki
nie zajmuje tygodni, a miesiące, zaś czasami nawet lata. Ewa Stachniak nad
Ogrodem Afrodyty pracowała pięć lat! Pięć lat, które poświeciła na zbieranie
materiałów i pisanie, aby rzetelnie oddać klimat przełomu XVIII i XIX wieku
oraz perfekcyjnie nakreślić sylwetki swoich bohaterów.
I
tak oto obok Renaty Czarneckiej i polskich klasyków tworzących powieści
historyczne, do swojej listy ulubionych pisarzy, dopisuję również nazwisko Ewy Stachniak.
[1] J.
Molenda, Sekrety alkowy „słodkiej Dudu”, czyli rzecz o Zofii Celice Clavone
vel Witt-Potockiej [w:] Tajemnice polskich grobowców, Wyd. Bellona,
Warszawa 2008 s. 224-225.
Bardzo jestem ciekaw jej pióra, dużo dobrego o Autorce czytałem :-)
OdpowiedzUsuńJa już od dawna nosiłam się z zamiarem przeczytania czegoś autorstwa Pani Ewy. Myślałam o "Katarzynie Wielkiej...", ale jakoś tak bezwiednie zamówiłam sobie "Ogród Afrodyty", i nie żałuję. :-) Na "Katarzynę..." przyjdzie jeszcze czas. ;-)
UsuńRównież się cieszę, że mamy tak utalentowanych polskich pisarzy, którzy nie boją się pokazywać swoich talentów twórczych. O powyższej autorce nie słyszałam nigdy wcześniej, ale chętnie poznam jej twórczość.
OdpowiedzUsuńZaznaczę na czerwono w kalendarzu dzień, w którym na Twoim blogu ukaże się recenzja powieści stricte historycznej. Naprawdę! To będzie wielki dzień! :-)))
UsuńNo, no... Ciekawa historia, a ja bardzo lubię powieści oparte na prawdziwych wydarzeniach :)
OdpowiedzUsuńA zatem szukaj i czytaj, bo naprawdę warto! Miłej lektury! :-)
UsuńJako uzupełnienie lektury polecam świetną biografię Zofii Potockiej napisanej przed laty przez Jerzego Łojka "Dzieje pięknej Bitynki". To rasowa biografia, z przypisami, obszerną bibliografią, ale czyta się znakomicie, co jest zasługą świetnego pióra autora.
OdpowiedzUsuńKsiążka miała kilka wydań, ale dość dawno temu.
A potem można jeszcze sięgnąć po "Potomkowie Szczęsnego. Dzieje fortuny Potockich z Tulczyna" tego autora. Pasjonująca historia! Trochę historii, trochę reportażu. Ja mam wydanie z 1994 r.
Podpisuję się pod tym, co radzi Magda!
UsuńJeśli chodzi o piękną Bitynkę - to koniecznie trzeba zajrzeć do Łojka. A jak się zajrzy, to się już nie odłoży, takie ciekawe! "Piękna Bitynka" do zdobycia w antykwariatach, pewnie też na Allegro.
Z tego, co pisze w książce wynika, że Autorka w głównej mierze oparła swoją powieść właśnie na biografii Łojka, więc myślę, że gdybym gdzieś ją dostała i przeczytała, to byłoby to tylko na zasadzie porównania tych dwóch pozycji, choć zbeletryzowana biografia to coś zupełnie innego niż czysta biografia. W tym pierwszym przypadku dochodzi jeszcze troszkę fikcji. ;-) Natomiast o "Potomkach Szczęsnego..." nie słyszałam, więc dziękuję za tytuł. Będę szukać. :-)
UsuńCzytałam i też wyniosłam z lektury dobre wrażenia.
OdpowiedzUsuńJa na powieściach historycznych raczej się nie zawodzę. Nie przypominam sobie, żebym była niezadowolona z jakiejś powieści. Może mam szczęście i trafiam na same dobre? ;-)
UsuńZ chęcią przeczytam, bardzo lubię historię:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że książka Cię zainteresowała. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. :-)
UsuńTym razem nie dla mnie, ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Nic na siłę. :-)
Usuń