Wydawnictwo:
NASZA KSIĘGARNIA
Warszawa
1983
Tytuł
oryginału: Rilla of Ingleside
Przekład:
Janina Zawisza-Krasucka
Ilustracje:
Bogdan Zieleniec
Rilla
ze Złotego Brzegu to ósma część serii opowiadającej o losach Anne Shirley i
jej rodziny. Tym razem Lucy Maud Montgomery swoją uwagę skupia na najmłodszej
latorośli państwa Blythe. Nie można oprzeć się wrażeniu, że cofamy się, jak
gdyby w przeszłość i w osobie Rilli przypominamy sobie rudowłosą Anne, która
niegdyś wyrwana ze szponów sieroctwa, stanęła na progu domu rodzeństwa Cuthbertów
na Zielonym Wzgórzu. Ach, jak bardzo piętnastoletnia Rilla przypomina swoją
matkę! Podobnie jak jej rodzicielce, dorastającej pannie również przydarzają
się gafy, a w rozpacz potrafi wpaść równie łatwo, jak swego czasu robiła to jej
matka. Wystarczy już sama myśl, że żaden przystojny młodzieniec nie zechce
poprosić jej do tańca w trakcie jej pierwszego i jakże ważnego balu! Niestety,
beztroskie życie Rilli zmienia się diametralnie, kiedy przychodzi wiadomość o
wybuchu pierwszej wojny światowej latem 1914 roku. Od tej pory nic już nie
będzie takie samo. Lęk o najbliższych wciąż będzie towarzyszył tej młodziutkiej
dziewczynie, przed którą życie stoi otworem. Praktycznie z dnia na dzień będzie
musiała stać się dorosłą kobietą. Na początku naszej znajomości z dorastającą
Rillą, nie wiemy, że już niedługo przyjdzie jej także wziąć na siebie niezwykle
poważne obowiązki. Stanie się matką, choć nie będzie to macierzyństwo
biologiczne.
Ale
nie tylko życie Rilli kręci się wokół wydarzeń pierwszej wojny światowej i
doniesień z frontu. Cała społeczność Glen St. Mary jest wstrząśnięta tym, co
się stało. Co pewien czas kolejni młodzi i zdrowi mężczyźni zaciągają się do
armii. Jest to swego rodzaju obowiązek, ponieważ w innym razie mogą zostać
naznaczeni białym piórkiem, które jest symbolem tchórzostwa, a to napiętnuje
ich już na całe życie. Tak więc nawet nieco bojaźliwy Walter w końcu decyduje
się na służbę w imię ojczyzny.
Nasza
główna bohaterka przeżywa również swoją pierwszą miłość. Choć tak naprawdę sama
nie jest do końca przekonana o charakterze jej związku z młodym Kennethem
Fordem (z pol. Krzysztof Ford), to jednak jej serduszko bije mocniej za
każdym razem, gdy ktoś w jej obecności o nim wspomina. Bardzo głęboka więź
łączy ją także z Walterem. Brat-poeta jest jej podporą i to jemu Rilla może
zwierzyć się nawet z najskrytszej tajemnicy. Panna Blythe niezwykle czynnie bierze
udział w organizowaniu Młodzieżowego Czerwonego Krzyża. Smykałkę organizacyjną
ma we krwi, bo przecież jej matka niegdyś robiła dokładnie to samo, choć
towarzyszyły temu zupełnie inne okoliczności.
Ogromną
rolę odgrywa tutaj wiara w Boga. Społeczność Glen St. Mary jest przekonana, że
Wszechmocny stoi po stronie tych, którzy walczą z Niemcami. W kościele podczas
nabożeństw śpiewają hymny i psalmy, zaś Walter swoją wizję również przypisuje
działaniu Boga, który wzywa go do walki z wrogiem. Podobnie twierdzi Susan
Baker (z pol. Zuzanna Baker) – gospodyni u państwa Blythe – która także
wszelkie pomyślne wiadomości z frontu utożsamia z działaniem Boga. Praktycznie
wszyscy na swój sposób ukazują własną religijność i wiarę w Boga. Jedni się do
Niego modlą, zaś inni wręcz pragną dobić z Nim targu.
Jak
niemalże w każdej części cyklu, tutaj również pojawia się postać, która może
wzbudzić nieco antypatii. To nowa sąsiadka Blythe’ów i jednocześnie krewna
Susan Baker – Sophia Crawford (z pol. Zofia Crawford). Obok Sophii na
scenie pojawiają się także męscy bohaterowie, którzy denerwują nie tylko
mieszkańców Glen St. Mary, ale przede wszystkim czytelnika. Na szczególną uwagę
zasługują również zwierzęta, które pojawiają się w powieści. One także na swój
własny sposób przeżywają dramat wojny. Aż łezka się w oku kręci, kiedy czytamy
o wiernym psie, czekającym na przyjazd pociągu, z którego wreszcie wysiądzie
jego ukochany pan.
Rilla
Blythe pisze również pamiętnik. Ponieważ lata jej dojrzewania przypadły na
naprawdę trudny czas, uważa, że kiedyś jej zapiski mogą stać się wartościowym
dokumentem dla potomnych. To z jej dziennika przyszłe pokolenia dowiedzą się,
ile przeżyła ona, jej rodzina i przyjaciele w ciągu tych czterech okrutnych lat
wojny. Oczywiście nie wszystko nadaje się do zapisania, a potem ewentualnego
upublicznienia. Rilla ma swoje tajemnice, które skrywa na dnie serca i nigdy
ich nie wyjawi. Z każdym rozdziałem ujawnia się coraz większe podobieństwo
Rilli do Anne, o czym wspomniałam już powyżej. Pamiętacie jak Anne swatała
innych? A co robi nasza droga Rilla? Ona również przykłada rękę do pewnego
małżeństwa, nawet wbrew akceptacji ojca panny młodej.
![]() |
Fredericka Campbell MacFarlane |
Rilla
ze Złotego Brzegu została napisana pod koniec pierwszej wojny światowej i
jest jedną z niewielu książek dotyczących dramatu wojny, która wywarła tak
znaczący wpływ na kanadyjskie społeczeństwo. Pomimo że Lucy Maud Montgomery
nieznacznie odbiega od autentyczności przekazu lat wojny, to jednak świadomie
dąży do zobrazowania myśli i działań kanadyjskich rodzin podczas tego dramatycznego
historycznego wydarzenia. Autorka po opublikowaniu Rilli ze Złotego Brzegu
otrzymała rozmaite recenzje, które skrupulatnie wraz z komentarzami zapisywała
w swoim dzienniku. Niemniej jednak, szesnaście lat później, kiedy powieść była
przygotowywana do wydawniczego wznowienia, uznano, iż jest to najlepsza książka
jaką Lucy Maud Montgomery kiedykolwiek napisała.
Powieść
została poświęcona „pamięci Frederiki Campbell MacFarlane, która odeszła ode mnie o świcie 25 stycznia 1919
roku. Była prawdziwym przyjacielem o rzadkiej osobowości, lojalnym i odważnym.” Fredericka, nazywana po prostu „Frede”
była kuzynką Lucy Maud Montgomery i jednocześnie najbardziej zaufanym
przyjacielem. Zmarła po siedemnastu latach znajomości z Autorką na skutek
epidemii grypy, tak zwanej „hiszpanki”, jaka dotarła do Ameryki Północnej z
Europy za przyczyną żołnierzy biorących udział w działaniach wojennych.
Bez
wątpienia Rilla ze Złotego Brzegu jest najtragiczniejszą częścią cyklu,
ale również najbardziej wzruszającą. Niemniej jednak, u mnie nie wywołała zbyt
wielkich emocji. Jest to dowód na to, że istnieją takie książki, które
powinniśmy po raz pierwszy czytać w dzieciństwie. Jeżeli bowiem sięgniemy po
nie w wieku dojrzałym, nie będą już na nas oddziaływać tak, jak powinny.
Czytając tego typu powieści jako osoby dorosłe, mamy już za sobą jakieś życiowe
doświadczenia, które wzmocniły nasz charakter i pewne rzeczy nie robią już nas
wrażenia. Nie twierdzę bynajmniej, że ósma część cyklu jest zła, ale jej
pierwsze czytanie na pewno nie powinno odbywać się wtedy, gdy mamy już swoje
lata, a za sobą całą masę innych powieści i życiowych doświadczeń. Dlatego
podsuwajmy tę serię naszym dzieciom, bo potem może być już za późno, aby
podczas lektury ich emocje były adekwatne do charakteru powieści.