czwartek, 27 lutego 2014

Charlotte Link – „Drugie dziecko”














Wydawnictwo: SONIA DRAGA
Katowice 2011
Tytuł oryginału: Das Andere Kind
Przekład: Dariusz Guzik





Każdy z nas żyje w jakimś środowisku. Mamy rodzinę, przyjaciół, znajomych. Wydaje nam się, że tak naprawdę wiemy o nich wszystko i nic nie jest w stanie nas zaskoczyć z ich strony. Ale czy na pewno? Czy do końca jesteśmy świadomi tego, co kryje się gdzieś na dnie duszy człowieka, który mieszka z nami pod jednym dachem albo spędza z nami każdą wolną chwilę? Czy można być pewnym na sto procent, że osoba, z którą mieszkamy czy pracujemy mówi nam o wszystkim, co ją trapi? A może doskonale udaje i stwarza pozory, aby nikt nie domyślił się tego, jak jest naprawdę? Jak bardzo cierpi, bo mimo wszystko czuje się odrzucona przez społeczeństwo, a nawet najbliższych, którzy są zabiegani i zainteresowani tylko i wyłącznie własnymi sprawami? Ile można żyć w poczuciu odtrącenia i beznadziejności? Chyba nikt na dłuższą metę nie jest w stanie tego wytrzymać. Kiedyś w końcu musi nadejść ten dzień, że wybuchnie, a spustoszenie, jakie tym wywoła będzie naprawdę bolesne dla otoczenia. A może jednak nie? Być może przyjdzie taki dzień, kiedy los się uśmiechnie do takiej osoby i postawi jej na drodze kogoś, kto wreszcie odmieni jej życie i tym samym wyciągnie z piekła?

Staintondale to wiejska posiadłość położona niedaleko Scarborough, miasteczka leżącego w hrabstwie Yorkshire na północy Anglii. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że nic złego nie może spotkać ludzi, którzy tam mieszkają. Wszyscy znają się doskonale, przyjaźnią ze sobą i nic nie wskazuje na to, że już wkrótce w okolicy może dojść do brutalnej zbrodni. A jednak...

Amy Mills to typowa studentka, która aby odciążyć finansowo rodziców, podejmuje pracę jako opiekunka do dzieci. Raz w tygodniu niańczy pociechę niejakiej pani Gardner, aby ta mogła choć ten jeden wieczór w tygodniu spędzić ze znajomymi. Amy panicznie boi się wracać do domu późnym wieczorem. Gęsią skórkę wywołuje u niej już sama myśl, że musiałaby w ciemnościach przemierzać ulice miasteczka, żeby móc dostać się do domu. Jednak nie zawsze udaje jej się opuścić dom pani Gardner na tyle wcześnie, aby jeszcze przed zachodem słońca dotrzeć do domu. Za każdym razem, kiedy jej pracodawczyni przeciąga swoje spotkania ze znajomymi i spóźnia się do domu, Amy nerwowo spogląda na zegarek i aż cierpnie jej skóra na myśl, że nie zdąży dostać się do domu, gdy jeszcze będzie jasno na dworze. Zapewne większość z nas powiedziałaby, że Amy cierpi na jakąś toksyczną fobię i powinna zasięgnąć w tej sprawie porady specjalisty. A może paniczny lęk dziewczyny wcale nie jest tak do końca wytworem jej wyobraźni? Może Amy coś przeczuwa? Może faktycznie grozi jej niebezpieczeństwo i praktycznie dni dzielą ją od brutalnego napadu, a szesnasty dzień lipca 2008 roku będzie ostatnim w jej ziemskim życiu?

Mija kilka miesięcy. Mieszkańcy Scarborough nadal są wstrząśnięci brutalnym morderstwem dokonanym na dwudziestokilkuletniej studentce wracającej w środku nocy do domu. W dalszym ciągu policja nie aresztowała sprawcy. Ba! Oni nawet nie wiedzą kto przypuszczalnie chciałby śmierci tej nieszczęsnej dziewczyny. Kręcą się w kółko wokół tych samych spekulacji, a rodzina zamordowanej wciąż czeka na ukaranie sprawcy. Być może jedyną osobą, która niezbyt aktywnie interesuje się zabójstwem sprzed kilku miesięcy jest Gwendolyn Beckett. Dlaczego? Bo oto jej życie właśnie się odmieniło i nabrało barw. Znalazła mężczyznę swojego życia! Praktycznie straciła już wszelką nadzieję, że ktoś mógłby się nią zainteresować i jeszcze chcieć się z nią ożenić! W swoim otoczeniu Gwen uchodzi za dziwaczkę, która wierzy jedynie w swojego tatusia o autystycznym charakterze i to na nim skupia całą swoją uwagę. Z kolei Dave Tanner budzi powszechne zainteresowanie i podziw, choć nie ma grosza przy duszy. Utrzymuje się jedynie z kursów językowych, które prowadzi kilka razy w tygodniu w jednej z miejscowych szkół. Kursy te przeznaczone są dla gospodyń domowych, które chciałyby wyrwać się z domu choćby na chwilę. Nie jest to ambitne zajęcie, ale Dave jakoś nie kwapi się do zmiany zatrudnienia. Chyba jest mu z tym dobrze. Wszelkie braki nadrabia urodą. Jest niesamowicie przystojny i inteligentny, dlatego tak ogromne zainteresowanie wzbudza fakt, że w ogóle zwrócił uwagę na tak nieatrakcyjną i zdziwaczałą starą pannę, jaką jest bez wątpienia Gwen Beckett. Dlaczego? Co się za tym kryje? Może Dave naprawdę się zakochał? W końcu z powodu Gwen zerwał swój poprzedni związek z młodziutką studentką. Przecież liczy się nie tylko uroda. Możliwe, że Gwen ujęła go swoim bogatym wnętrzem? Niestety, znajomi w to nie wierzą. Dopatrują się jakiegoś drugiego dna. Bo w ich oczach Gwendolyn Beckett jest tak beznadziejna, że jej związek ani z tym, ani też z żadnym innym mężczyzną w ogóle nie powinien mieć miejsca.

Wygląda na to, że największą i najzagorzalszą przeciwniczką Gwen Beckett jest Fiona Barnes. Kim, u diabła, jest Mrs Barnes i jakim prawem wtrąca się w życie Gwen?! Otóż, Fiona Barnes to sąsiadka mieszkająca całkiem niedaleko, która od lat przyjaźni się z ojcem kobiety. Ta przyjaźń ciągnie się jeszcze od czasu drugiej wojny światowej. Zarówno ona, jak i Chad Beckett zbliżają się już do kresu życia, ale to wcale nie przeszkadza Fionie ingerować w życie jego rodziny. Chad bardzo szybko stracił żonę, za której przedwczesną śmierć Gwen obwinia właśnie Fionę. Dlaczego? Cóż takiego zrobiła Mrs Barnes, że tamta kobieta zmarła?

Punktem kulminacyjnym tej niezbyt przyjemnej sytuacji staje się przyjęcie zaręczynowe Gwen i Dave’a, które odbywa się w Staintondale. Szczęśliwa przyszła panna młoda – choć już wcale nie taka najmłodsza, bo trzydziestopięcioletnia – zaprasza wszystkich, którzy w jakiś sposób są jej bliscy. Tak więc oprócz domowników zaproszone jest również małżeństwo, które spędza każdy urlop na farmie Staintondale, przyjeżdża także wnuczka Fiony Barnes – doktor Leslie Cramer. Ta ostatnia przyjaźni się z Gwen od dzieciństwa. Leslie ma za sobą niełatwe chwile, więc zaręczynowe przyjęcie u przyjaciółki traktuje jak swego rodzaju odskocznię od własnych problemów. Nikt jednak nie wie, że właśnie podczas tego przyjęcia wybuchnie prawdziwa bomba. Bomba, która dokona tak wielkich zniszczeń, że już nigdy nic nie będzie takie samo. Owa bomba to nikt inny, jak tylko sama Fiona Barnes. Jednym stwierdzeniem zmiata z powierzchni ziemi szczęście i być może perspektywę sielankowej przyszłości Gwen u boku ukochanego Dave’a Tannera. Niestety, Mrs Barnes nie wie jeszcze, że i na nią przyszedł koniec. Po nieudanym przyjęciu, wracając do domu, ona również zostaje brutalnie zamordowana. Kim jest morderca? Czy jest to ten sam osobnik, który pozbawił życia Amy Mills kilka miesięcy wcześniej? Czy zabójstwo staruszki ma jakiś związek z jej wyskokiem podczas zaręczynowego przyjęcia panny Beckett? Czy to, co się stało ma też jakiś związek z głuchymi i dość nieprzyjemnymi telefonami, jakie Fiona otrzymywała w ostatnim czasie? Pytań jest naprawdę wiele, a odpowiedzi jak na razie żadnej. Podobnie jak wielu jest podejrzanych, lecz żadnej pewności co do tego, kto mógł to zrobić.


Fragment autentycznej posiadłości znajdującej się w Staintondale
fot. Joe Regan


Nieczęsto sięgam po kryminały tudzież thrillery. Ale kiedy już to robię, to chcę, żeby był do kryminał/thriller doskonały. Charlotte Link swoim pisarskim talentem ujęła mnie już wcześniej, podczas lektury Przerwanego milczenia. Wiedziałam, że to nie będzie pierwsza i ostatnia książka tej Autorką, jaką przeczytam. I tak oto przyszła kolej na następną. Gdybym miała porównać Przerwane milczenie do Drugiego dziecka, to ta pierwsza powieść zdecydowanie wygrywa w moich oczach. Niemniej jednak, Drugie dziecko też ma w sobie to „coś”, co sprawia, że czytelnik pochłania fabułę z ogromnym zainteresowaniem, i wciąż zadaje sobie pytanie: Kto zabił i dlaczego? Tak jak wspomniałam powyżej, podejrzanych o dokonanie tych dwóch makabrycznych morderstw jest naprawdę wielu. Praktycznie każdy z najbliższego otoczenia Fiony Barnes mógłby to zrobić. Ale co z Amy Mills, która zupełnie nie była związana z – nazwijmy to – „grupą ze Staintondale?

Dodatkowo na arenę wkracza również przeszłość. Okazuje się bowiem, że zarówno Fiona, jak i Chad mieli jakieś wspólne tajemnice, które połączyły ich na całe życie. Dopiero po wielu, wielu latach wychodzą one na jaw, tym samym siejąc spustoszenie w życiu tych, którzy mają jakikolwiek związek z dzisiejszą parą staruszków. Chyba najbardziej całą tę sytuację przeżywa wnuczka Fiony, gdyż była ona ze swoją babką bardzo mocno związana. Przecież to właśnie ona ją wychowała, kiedy matka nie była w stanie tego zrobić. Sekrety z życia zamordowanej babki wstrząsają Leslie dość mocno. Możliwe, że mordercą jej babki jest ktoś z przeszłości, kto właśnie powrócił niczym demon z piekła rodem i dokonał na Fionie Barnes krwawej zemsty.

Z kolei czytelnikiem mogą wstrząsnąć nie tyle owe brutalne morderstwa, co problem upośledzonego umysłowo dziecka. Dzisiaj wśród czytelników-recenzentów bardzo często można spotkać stwierdzenie, że „autor/autorka jedzie stereotypami i w związku z tym jego/jej powieść jest szkodliwa społecznie.” Zastanawiam się zatem, w jaki sposób ci sami czytelnicy odebraliby Drugie dziecko. Czy ta książka również byłaby w ich ocenie „szkodliwa społecznie i stereotypowa”? Trudno mi w to uwierzyć. Dlaczego? Otóż, dlatego, że za powieścią kryje się obca Autorka, której książki biją wszelkie rekordy popularności, zaś my-Polacy mamy ogromną tendencję do tego, aby wychwalać pod niebiosa wszystko to, co „z zagranicy”.

Charlotte Link porównywana jest do samej Agathy Christie. Nie wiem, czy słusznie, ponieważ jak do tej pory nie było mi po drodze z kryminałami tej drugiej. Prawdą natomiast jest, że niemiecka Pisarka tworzy powieści w stylu brytyjskim. Szczególnie bliskie okazuje się być dla niej hrabstwo Yorkshire i okolice, w których niegdyś mieszkały niezapomniane siostry Brontë. Ten mroczny klimat przebija również z Drugiego dziecka. Podobnie było w przypadku Przerwanego milczenia. Nie wiem, jak będzie z Domem sióstr, która to powieść przede mną i w niedługim czasie zdradzę Czytelnikom mojego bloga swoje odczucia po lekturze.

Na chwilę obecną mogę z czystym sumieniem polecić Drugie dziecko. Może nie otrzymacie jakiejś nadzwyczaj wysokiej dawki emocji i strachu (to uwaga do tych, którzy lubią się bać podczas lektury), ale na pewno czas, który poświęcicie na czytanie, nie okaże się czasem straconym. Fabuła naprawdę wciąga, a zakończenie zaskakuje. 






16 komentarzy:

  1. Od dawna planuję zapoznać się z twórczością Charlotte Link, ponieważ intrygują mnie jej powieści. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może na początek "Drugie dziecko" będzie odpowiednie. :-)

      Usuń
  2. Nie wiem dlaczego, ale obawiam się twórczości tej autorki. Wydaje się taka górnolotna, ale może się mylę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Górnolotna? Raczej nie. Normalna. Fakt, że akcja książek Charlotte Link dzieje się w miejscu, gdzie żyły siostry Brontë o niczym nie świadczy.

      Usuń
  3. Powiem Ci/napiszę :), że nie potrzeba mi więcej żadnych zachęt. Twoja recenzja tak mnie wciągnęła, zaintrygowała, że już widzę siebie siedzącą i z wypiekami czytającą tą bardzo interesującą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ się cieszę, ża tak Cię zachęciłam. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz na tej powieści. Ja się zakochałam w kryminałach tej autorki. :-)

      Usuń
  4. Ostatnio miałam ochotę na literaturę niemiecką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem Niemcy świetnie piszą. Miałam okazję przekonać się o tym już kilka razy. :-)

      Usuń
  5. Bardzo lubię thrillery psychologiczne Link, ale podobała mi się również powieść "Dom sióstr", która wpisuje się w inny niż pozostałe książki niemieckiej pisarki, nurt literacki
    Nie porównałabym twórczości Link do kryminałów Christie. Żadna z książek tej pierwszej nie przypomina charakterystycznego stylu Agathy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, wydawca porównuje i przypuszczam, że jak wiele tego typu porównań, jest ono szkodliwe dla Charlotte Link, bo jej książki doskonale bronią się same. Nie trzeba ich zestawiać z żadnymi innymi. Ale jak to już u nas bywa, najważniejsza jest reklama. Ponieważ Agatha Christie to klasyk, więc wydawcy wydaje się, że przy takim porównaniu czytelnicy chętniej sięgną po książki Link. Nic bardziej mylnego. A co do "Domu sióstr", to ta powieść jeszcze przede mną. Przyznam, że już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją czytać. :-)

      Usuń
  6. mam i mam w planach lubię powieści tej autorki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłej lektury! :-) Ja mam na półce dwie kolejne powieści Charlotte Link i już nie mogę doczekać się lektury. :-)

      Usuń
  7. Mam nadzieję przeczytać jakąś książkę tej autorki w tym roku, chociaż na razie piętrzy się przede mną stos zaległości (w tym Tołstoj), więc chyba na razie jest to w sferze planów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam prozę Charlotte Link. Mam w planie przeczytać wszystkie jej książki. A ponieważ nie współpracuję z nikim, więc mogę sobie swobodnie czytać, co tylko chcę. :-)

      Usuń
    2. U mnie to raczej kwestia współpracy, a raczej zbyt szerokiego gustu czytelniczego. Cały czas zwiększa się lista tytułów, a czas mi się jakoś nie rozciąga...

      Usuń
    3. Rozumiem. Ale na brak czasu na przyjemności prawie każdy narzeka. Ja też. A przecież czytanie to przyjemność. ;-)

      Usuń