poniedziałek, 3 lutego 2014

Katarzyna Michalak – „Bezdomna”













Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
Kraków 2013
Seria: Z Czarnym Kotem




Rozboje, kradzieże, morderstwa, dzieciobójstwo, bezdomność, pedofilia, korupcja, afery polityków na tle seksualnym, choroby… Między innymi tego rodzaju tematami każdego dnia zalewają nas polskie media. Czasami można mieć już tego naprawdę dosyć. Gdzie człowiek się nie obejrzy, wszędzie jakaś afera albo tragedia. Ale niestety tak właśnie wygląda nasze życie. Do tego czasami dochodzi jeszcze całe mnóstwo absurdów, na które jesteśmy skazani czy tego chcemy, czy nie. Nic więc dziwnego, że pisarze, podejmując się wykreowania jakieś historii, czerpią pomysły właśnie z życia. Przyznacie chyba, że przykłady problemów społecznych, które wymieniłam powyżej nie należą do najprzyjemniejszych i wielokrotnie zdarza się, że ludzie nie chcą o nich rozmawiać, ani nawet myśleć. Wolą zamieść je pod przysłowiowy dywan i niech tam sobie dojrzewają. Przecież o wiele lepiej jest zapomnieć o problemie, niż traktować go jak swego rodzaju wrzód na sumieniu, który po jakimś czasie może urastać do niebagatelnych rozmiarów.

Obecnie ludzie coraz częściej oceniają innych po pozorach. Wydają opinię jeszcze na długo zanim poznają fakty. Z jednej strony górę biorą emocje, a z drugiej brak rozsądku. Bardzo często zapominamy jednak, że takim przedwczesnym wydaniem wyroku można solidnie skrzywdzić najbardziej zainteresowanego w całej sprawie. W Polsce żyjemy wciąż stereotypami. Świat się zmienia, a my ciągle tkwimy w tym samym punkcie. Ktoś powie, że nie mam racji. Że to jedynie takie moje błędne odczucia. Uważam jednak, że stereotypy obalamy tylko i wyłącznie w mediach, natomiast w społeczeństwie wciąż istnieją pewne kręgi ludzi, którzy nie dadzą sobie nic powiedzieć, a już broń Boże nie pozwolą na wprowadzenie jakichkolwiek zmian w swoim otoczeniu.

Weźmy na przykład chorych psychicznie. Czy traktujemy te osoby z szacunkiem, choćby przez sam fakt, że są oni takimi samymi ludźmi jak my, tylko los okrutnie ich doświadczył? Czy czasami nie wypowiadamy się o nich pogardliwie i z głupkowatym uśmiechem na ustach, jednocześnie zataczając dłonią wiele mówiące kółka w okolicy głowy? Zastanówmy się przez chwilę czy bylibyśmy gotowi pomóc człowiekowi choremu psychicznie, gdyby nagle zaszła taka potrzeba. A w jaki sposób zachowalibyśmy się, gdyby choroba umysłowa dotknęła kogoś z naszych bliskich? Czy wstydzilibyśmy się takiej osoby przed sąsiadami? A może zamknęlibyśmy ją w czterech ścianach bez szans na oglądanie świata zewnętrznego?

Czasami równie pogardliwie, jak do osób chorych psychicznie, odnosimy się także do ludzi starych i schorowanych. Pozwólcie, że podam przykład z życia. Kilka lat temu niedaleko mojej rodzinnej miejscowości był przypadek, kiedy to rodzina w tajemnicy przed całą wioską zamykała w jakimś baraku, który znajdował się na posesji, seniora rodu. Dlaczego ci ludzie go tam więzili? Otóż dlatego, że dziadzio był zniedołężniały, „rozum mu odjęło” i generalnie przynosił rodzinie wstyd. Wypuszczano go „na wolność” jedynie raz w miesiącu. Kiedy? W dniu, w którym listonosz przynosił emeryturę. Owa rodzina sąsiadom wmawiała, że dziadzio jest chory i nie rusza się z łóżka. A ponieważ nikt za bardzo sprawą się nie interesował, takie zachowanie uchodziło tym ludziom na sucho. Dopiero gdy mężczyzna zmarł, cała sprawa wyszła na jaw. Wtedy regionalne gazety prześcigały się w pisaniu artykułów o społecznej znieczulicy, zaniedbaniu i takich tam innych stereotypowych poglądach i zachowaniach. Dlaczego o tym wspomniałam? Ponieważ z niektórych recenzji Bezdomnej wynika, że Autorka powieliła w niej stereotypy, których już nie ma. Czyżby na pewno odniosła się do czegoś, co już dawno umarło śmiercią naturalną? Nie sugerujmy się tym, co pokazują media. Popatrzmy na życie, jakie toczy się wokół nas, a wtedy zobaczymy dokładnie jak to jest z tymi stereotypami w naszym polskim społeczeństwie. Obawiam się, że zamiast skutecznie się ich wyzbywać, my równie efektywnie je pielęgnujemy.

Bezdomna jak sam tytuł wskazuje to powieść przede wszystkim o problemie bezdomności, ale nie tylko. W tej książce kumuluje się wiele istotnych problemów społecznych. Jednym z nich jest wspomniana już wyżej choroba psychiczna, a dokładnie psychoza poporodowa. Zgodnie z definicją, jaka pojawia się w literaturze przedmiotu, „psychoza poporodowa (popołogowa) występuje u 0,1-0,2 procent kobiet. Zazwyczaj początek choroby przypada na pierwsze dwa tygodnie po porodzie. Do czynników, które w jakiś sposób mogą sprzyjać pojawieniu się psychozy zaliczyć można pierworództwo, jak również występowanie w przeszłości choroby psychicznej u pacjentki lub u członków jej rodziny”.[1]

Z kolei wśród symptomów psychozy poporodowej wymienia się:

  • obniżony lub podwyższony nastrój (płacz lub śmiech nieadekwatnie do sytuacji),
  • zaburzenia snu (bezsenność w nocy),
  • zaburzenia łaknienia (niemalże całkowity brak apetytu),
  • nadmierne pobudzenie; bezładne przemieszczanie się w swoim otoczeniu,
  • niezrozumiałe zachowanie; wykonywanie rozmaitych niepotrzebnych czynności (niespodziewany krzyk, wychodzenie z domu w ubraniu nieadekwatnym do pogody, problemy z rozpoznawaniem osób bliskich),
  • silny niepokój i lęk; ukrywanie się przed ludźmi,
  • wypowiadanie treści urojeniowych (wypowiadane kwestie urojeniowe dotyczą głównie dziecka),
  • halucynacje (rozmowa z osobami nieistniejącymi),
  • wypowiadanie myśli samobójczych i zaprzeczanie tym myślom.[2]

Zapewne zastanawiacie się, po co w recenzji książki taki wywód medyczny? Być może nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, czym jest psychoza poporodowa. Powołując się na literaturę przedmiotu chciałam nieco przybliżyć ten tragiczny w konsekwencjach problem, z którym zmagają się niektóre kobiety tuż po urodzeniu dziecka. Oczywiście nie obejdzie się wówczas bez hospitalizacji pacjentki.

A teraz przejdźmy już do samej książki. Główną bohaterką powieści jest młoda kobieta – Kinga Król. Pochodzi z jakiejś niewielkiej wioski niedaleko Bydgoszczy. Obecnie mieszka w Warszawie, która miała dać jej szczęście, a przyniosła ból i cierpienie tak wielkie, że ciężko to sobie wyobrazić. Nieudany związek z kochankiem, rozpad małżeństwa, leczenie w szpitalu psychiatrycznym, utrata rodziny i mieszkania. A jak by tego było mało, rok temu popadła w bezdomność. W takiej sytuacji Kinga widzi jedyne wyjście – samobójstwo. Kobieta ma już dosyć takiego życia, czemu tak naprawdę nie można się dziwić. Kto by to wszystko wytrzymał? Na odebranie sobie życia Kinga wybrała najbardziej magiczny dzień w roku – Wigilię. Tak więc w tym szczególnym dniu, kiedy niemalże wszyscy zasiadają do stołu ze swoimi bliskimi, ona pragnie pożegnać się z życiem, wybierając do tego psychotropy zalecone przez psychiatrę i śmietnik na jednym z warszawskich osiedli. I wtedy wydarza się cud. W ślad za Kingą podąża Kacper. Kim jest Kacper? To kot, który nie wiadomo skąd się przybłąkał i nie pozwala kobiecie w spokoju przejść na drugi świat. Oczywiście imię swojego wybawcy Kinga pozna znacznie później. Na chwilę obecną kot jest jej wrogiem, bo nie daje jej spokoju, którego ona tak bardzo potrzebuje, aby móc ze sobą wreszcie skończyć.

Dość szybko okazuje się, że nie tylko Kacper zakłóci spokój Kingi. Chyba ktoś się na nią uwziął w tę wyjątkową noc, bo oto drzwi śmietnika otwierają się i staje w nich młoda kobieta. Pech chciał, że ową kobietą jest dawna kochanka męża Kingi. I jak tu się skutecznie zabić, kiedy ktoś ciągle przeszkadza? No nie można!!! Nawet tego Kindze los odmawia, stawiając na jej drodze „wypindrzoną laskę i zawszonego kota”.

Joanna Reszka to niezależna dziennikarka, marząca o zdobyciu Złotego Laura. Jest to nagroda przyznawana najlepszemu dziennikarzowi. Redaktor Reszka jest dość wulgarna. Nie pasuje do wypasionego apartamentowca, w którym przyszło jej mieszkać. Widać, że jest bogata, ale cóż z tego, skoro Boże Narodzenie spędza samotnie. Dlatego jakoś tak zupełnie niespodziewanie decyduje się na przygarnięcie bezdomnej i „jej” kota. Niemniej, znając wyrafinowanie Joanny Reszki, można przypuszczać, że nie robi tego bezinteresownie. Ona szuka materiału na artykuł, który zapewni jest pierwsze miejsce w konkursie na najlepszego dziennikarza. Czy zatem redaktor Reszka wykorzysta osobistą tragedię Kingi Król, i tym samym zawalczy o Złoty Laur? A może wyrzuty sumienia z powodu krzywdy, jaką jej wyrządziła w przeszłości, sypiając z mężem Kingi, będą znacznie silniejsze od chęci zdobycia sławy? Czy kobiety dojdą do porozumienia? Czy zdołają się ze sobą zaprzyjaźnić i puścić w niepamięć to, co było, a nie wróci? A może obydwie zostaną wykorzystane i od tej chwili już nic nie będzie takie samo? I co takiego na dnie duszy skrywa Kinga Król, że nie może normalnie żyć na łonie społeczeństwa?

Tych problemów w Bezdomnej jest naprawdę wiele. Oprócz wspomnianej bezdomności, choroby psychicznej i zdrady małżeńskiej, mamy tutaj do czynienia z brakiem odpowiedzialności, znieczulicą, wstydem, który zmusza do opuszczenia poprzedniego miejsca zamieszkania, wyparciem się własnego dziecka. A wszystko to z powodu braku zrozumienia i zainteresowania drugim człowiekiem, który potrzebuje pomocy i nie uzyskuje jej od najbliższych. W tej powieści pozytywnym bohaterem jest jedynie… kot. Cała reszta to ludzie niesamowicie denerwujący z całą galerią rozmaitych wad. Postacie te nie są w stanie wzbudzić w czytelniku sympatii. Można jedynie współczuć Kindze Król, z którą życie obeszło się naprawdę okrutnie. Lecz z drugiej strony czy należy się nad nią użalać, czy może osądzić, wydać wyrok i wsadzić do więzienia na resztę życia? I w tym momencie dochodzimy do sytuacji, w której Katarzyna Michalak stawia czytelnika niejako w roli sędziego. To my musimy osądzić główną bohaterkę. To właśnie my-czytelnicy jesteśmy zmuszeni do wydania ostatecznego werdyktu. Czy skazujemy Kingę Król na karę dożywotniego więzienia, czy może szukamy okoliczności łagodzących i wybaczamy jej okrutny czyn, którego się dopuściła?

Bezdomna to powieść o bardzo mocnym i tragicznym przesłaniu. To dramat, a historia Kingi Król zmusza do myślenia i przede wszystkim wstrząsa czytelnikiem do głębi. Czy jest to powieść szkodliwa społecznie, jak twierdzą niektórzy? Zależy od punktu widzenia. W mojej ocenie powieść szkodliwa społecznie nie jest. Wiele scen to odbicie w lustrze naszego polskiego społeczeństwa, a przecież ludzie nie lubią, kiedy mówi im się prawdę prosto w twarz. I wszystko byłoby bez zarzutu, gdyby nie warsztat Autorki i – mówiąc kolokwialnie – przekombinowanie niektórych wątków. Widać, że są naciągane do maksimum. Skoro pisarz czerpie z życia, to niech zachowa przy tym realizm.

Podobnie jak w przypadku Mistrza, którego czytałam kilka miesięcy temu, tutaj również doskonały pomysł na fabułę uległ zniszczeniu. Rozumiem, że nie każdy może pisać jak Jodi Picoult, która z pewnością tego rodzaju temat skierowałaby na salę sądową i zafundowałaby czytelnikowi proces Kingi Król, podczas którego nie brakowałoby emocji, a szala zwycięstwa raz przechylałaby się na stronę prokuratury, a raz na stronę obrony. Naprawdę szkoda, że świetny temat na książkę został opracowany byle jak i po łebkach, jak gdyby w pośpiechu.

Czytając Bezdomną odniosłam wrażenie, że cała ta fabuła wisi w powietrzu. Znów nie ma spójności. Bohaterowie są do siebie tak bardzo podobni, że gdyby nie zmiana imion, nie wiadomo byłoby kto jest kim. Oczywiście fakt, że postacie są antypatyczne, nie kwalifikuje powieści do kategorii złych. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu czytelnik popada w skrajne emocje, jak gniew czy złość. Ale nie można wszystkich bohaterów kreować według jednego schematu! Czym tak naprawdę różni się Joanna Reszka od Kingi Król? Chyba tylko nazwiskiem. Nawet zwykły kieliszek określają tym samym zdrobnieniem. A Krzysztof Król od Cezarego Grabskiego? Tak nie można!

Odnoszę wrażenie, że Katarzyna Michalak, podejmując tak kontrowersyjny temat, chciała wstrząsnąć czytelnikiem. W związku z tym Autorka zastosowała w Bezdomnej tak zwaną hiperbolizację, czyli wyolbrzymienie i przejaskrawienie cech, przedmiotów, osób i zjawisk.  Ten zabieg sprawił, że książka tak naprawdę zapowiadająca się świetnie, stała się zwyczajną karykaturą. Oczywiście ja dopatrzyłam się w Bezdomnej cech pozytywnych, o których napisałam powyżej. Niemniej, powieść posiada też poważne wady techniczne zarówno w kwestii językowej, jak i merytorycznej. Nie da się również ukryć, że Autorka inspirowała się między innymi głośną sprawą Katarzyny W. z Sosnowca. Po co? Czy nie można było stworzyć własnej historii, oderwanej od tamtego wydarzenia?

Co czuję po przeczytaniu Bezdomnej? Żal. Tak, czuję żal, że kolejny świetny pomysł na powieść został pogrzebany. W Mistrzu stało się tak z wątkiem sensacyjnym, a tutaj zawodzi praktycznie większość elementów. Przede mną w najbliższym czasie jeszcze Nadzieja. Jak to mówią: do trzech razy sztuka. Nie chcę spisywać na straty książek Katarzyny Michalak, dlatego wciąż daję Autorce szansę. Mam nadzieję, że w końcu trafię na powieść, która w moim odczuciu będzie adekwatna do tych wszystkich pozytywnych recenzji, których w Internecie jest całe mnóstwo.







[1] Poporodowe zaburzenia psychiczne. Psychoza poporodowa [w:] J. Krzyżanowska-Zbucka, Problemy emocjonalne kobiet w okresie okołoporodowym, U. Kubicka-Kraszyńska (red.), Fundacja „Rodzić po ludzku”, Warszawa 2008, s. 34.
[2] Ibidem, s. 34-35.