środa, 30 października 2013

Katarzyna T. Nowak – „Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej”











Wydawnictwo: WYDAWNICTWO LITERACKIE
Kraków 2005





Moja przygoda z twórczością Doroty Terakowskiej zaczęła się stosunkowo późno, bo w wieku, kiedy byłam już osobą w pełni dorosłą. Prawdę powiedziawszy pierwszą książkę Autorki przeczytałam w ubiegłym roku, a była ona zatytułowana Tam, gdzie spadają Anioły. Ta powieść tak mnie zauroczyła, że w krótkim czasie sięgnęłam również po dwie inne książki Doroty Terakowskiej, czyli Córkę Czarownic oraz Ono. Tym, co zwróciło wówczas moją uwagę była nie tylko tematyka powieści, ale też styl. Zupełnie inny od tego, którym posługują się współcześni polscy pisarze. W dodatku powieści te poruszały niezwykle ważne problemy społeczne. Dla mnie książki te okazały się być jednymi z tych, które skłaniają do refleksji nad sobą i nad otaczającą nas rzeczywistością. One po prostu niosły ze sobą wyjątkowo istotne przesłanie. W mojej ocenie fabuła nie była z tych płytkich i nie wnoszących w ludzkie życie niczego dobrego. Historie, które Dorota Terakowska w nich opisała wywarły na mnie niesamowity wpływ. Wreszcie zobaczyłam, że literatura naprawdę może czegoś nauczyć. Że nie jest to zwykła ściema i mydlenie czytelnikowi oczu przy pomocy nieudolnie używanych słów. Pamiętam, że poczułam wtedy ogromny żal, bo zdałam sobie sprawę, że dziś już niewielu autorów potrafi tak pisać. Pisać w sposób, który dotyka każdej struny sumienia czytelnika. Choć nadal mam na koncie jedynie te trzy książki Doroty Terakowskiej, to moje przekonanie wciąż pozostaje takie samo. Autorka doskonale wiedziała, w jaki sposób uderzyć w czytelnika, żeby sprawić, aby ten zatrzymał się i choć przez chwilę pomyślał o sprawach istotnych, zaś nie jedynie o bzdurach, które funduje nam dzisiejszy świat, nawet ten literacki.

Kiedy niedawno przygotowywałam się do napisania artykułu o Dorocie Terakowskiej sięgnęłam po jej biografię napisaną przez starszą córkę Pisarki – Katarzynę Nowak. Pomyślałam, że na podstawie tej książki uda mi się opowiedzieć o Dorocie Terakowskiej w miarę rzetelnie, bo przecież będę opierać się na rzeczywistych informacjach. Dziś, po napisaniu rzeczonego artykułu, który ukaże się na łamach mojego bloga już 1 listopada tego roku, odnoszę wrażenie, że stworzyłam jedynie suchą biografię, zamiast sprawić, aby ta wyjątkowa osoba znów ożyła i sama opowiedziała nam o swoim życiu, które było naprawdę bogate. Myślę, że ktoś, kto nie znał Doroty Terakowskiej osobiście nie będzie w stanie napisać tekstu, który wiernie odda całą prawdę o niej samej. Taki ktoś będzie opierał się jedynie na dostępnych faktach, które potem sucho przekaże dalej.

Na pewno suchej biografii swojej matki nie stworzyła Katarzyna Nowak. Dorota Terakowska była kobietą niezwykle energiczną. Doskonale wiedziała, czego chce od życia i do tego dążyła. Była jedną z tych osób, które albo się uwielbia i szanuje, albo nienawidzi. Była szczera aż do bólu, niczego nie owijała w przysłowiową bawełnę. Jeśli pojawiał się problem, to głośno o nim mówiła. Czasami raniła tym uczucia innych. Dopiero po latach niektórzy potrafili przyznać jej rację i byli jej wdzięczni, że w tamtej chwili zwróciła im uwagę, być może zbyt ostro, ale tak było trzeba i ona doskonale o tym wiedziała.

Dorota Terakowska była nie tylko wybitną pisarką, ale też dziennikarką. Wraz ze swoim drugim mężem, Maciejem Szumowskim, prowadziła gazetę, co w czasach PRL-u nie było łatwe z uwagi na system i wszechobecną cenzurę. Przypłaciła to nawet wyrzuceniem z pracy i zakazem wykonywania zawodu, lecz mimo to nie poddała się i nie zniechęciła. Zmieniła jedynie kierunek. Zamiast pisać dobitne artykuły uderzające w ówczesny system, ona zaczęła pisać książki, w których niejedno z tamtego okresu przemycała.

Niektórzy nazywali Dorotę Terakowską „harpią”, „taczerką” czy po prostu „tą straszną Terakowską”. Jednak nigdy nie mówili jej tego wprost, lecz za plecami do kolegów i koleżanek. Co ciekawe, pomimo upływu lat i zmiany pokoleń, dzisiaj również wielu rzeczy nie mówi się komuś prosto w twarz, bo przecież znacznie wygodniej, a może bezpieczniej jest zrobić to za plecami osoby najbardziej zainteresowanej. Dorota Terakowska wymagała nie tylko od innych, ale też od samej siebie. Była perfekcjonistką w tym, co robiła i dlatego chciała nauczyć tego perfekcjonizmu innych. Chyba nikt nie lubi, kiedy ktoś zwraca mu uwagę albo zwyczajnie poucza, a już nie daj Boże krytykuje! W takich sytuacjach zazwyczaj wyzwala się w człowieku jakiś wewnętrzny bunt, który prowadzi do tego, że obrażamy się i odchodzimy, na przykład z pracy czy opuszczamy grono znajomych, w którym spotkało nas owo „nieszczęście”. Tylko czy zawsze mamy rację? A może ktoś, kto nas poucza czy zwraca nam uwagę, robi to dla naszego dobra, abyśmy na przyszłość uniknęli popełnienia tego samego błędu?

Dorota Terakowska nie ukrywała, że jest osobą zawziętą i kłótliwą. Ta cecha charakteru towarzyszyła jej od najmłodszych lat życia. Już jako mała dziewczynka potrafiła pokazać rodzicom na co ją stać. Nie znosiła zakazów i nakazów. Ceniła sobie swobodę. Praktycznie robiła, co chciała. Wydawać by się mogło, że była pozbawiona empatii. Nic bardziej mylnego. Kiedy ktoś potrzebował pomocy, była w stanie przewrócić do góry nogami niebo i ziemię, żeby tej pomocy udzielić. Jednak miała też wrogów. A może nie tyle wrogów, co znajomych, z którymi kontakty nagle się urywały właśnie z powodu jej szczerości. Moim zdaniem była też osobą sprawiedliwą. Jeśli widziała, że ktoś postępuje źle, nie upominała, ale nie robiła tego tylko wtedy, kiedy doskonale wiedziała, że sama w tej kwestii też lepsza nie jest. Naciskała jedynie tam, gdzie sama była perfekcjonistką, czyli głównie w przypadku pracy zawodowej. Inaczej sprawa przedstawiała się w domu względem rodziny, choć i na tym polu czasami ujawniała swój zacięty charakter.

Ci, którzy znali Dorotę Terakowską mówili, że miała podzielną uwagę. Potrafiła jednocześnie skupić się na kilku kwestiach. Była osobą niezwykle towarzyską. Uwielbiała teatr, stawiała też fundamenty Piwnicy pod Baranami. Próbowała również swoich sił w kabarecie Wiesława Dymnego. Uwielbiała zwierzęta. Niektórzy znajomi uważali, że Dorota Terakowska była jedną z tych osób, którym z trudem przychodzi powiedzenie słowa „przepraszam”. Wszystko zmieniło się dopiero pod koniec życia Pisarki. Być może częste kontakty z czytelnikami zarówno te twarzą w twarz, jaki i wirtualne, sprawiły, że zaczynała inaczej postrzegać pewne sprawy i wiedziała, że nie warto za wszelką cenę bronić swojego zdania.

Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej to książka, która wiele mówi o Pisarce. Katarzyna Nowak napisała naprawdę doskonałą biografię upamiętniającą tę niezwykłą osobę. Jestem przekonana, że Mama byłaby z niej dumna, gdyby ją przeczytała. W książce czytelnik znajdzie szereg informacji na temat Doroty Terakowskiej, począwszy od momentu jej narodzin, a nawet jeszcze wcześniej, ponieważ zawarty jest tutaj także rodowód Pisarki. Katarzyna Nowak nie trzyma się chronologii. Pisze tak, jak chce: swobodnie, rzeczowo i niekiedy bardzo wzruszająco. Większość tekstu to wypowiedzi osób, które znały Dorotę Terakowską, czyli głównie jej współpracowników, ale także członków rodziny. Poza tym biografia zawiera też szereg zdjęć z każdego okresu życia Autorki.

Myślę, że dla wielbicieli twórczości Doroty Terakowskiej będzie to doskonały dokument. Dla mnie ta książka okazała się być właśnie takim dokumentem. Po lekturze tej biografii czuję się tak, jak gdybym znała Dorotę Terakowską w rzeczywistości. Bardzo cenię sobie ludzi szczerych, natomiast nie znoszę fałszu i obłudy. Myślę więc, że gdyby było mi dane pracować z Dorotą Terakowską wzbudziłaby we mnie szacunek. Tak, szanowałabym ją za to, jaka była i jak potrafiła wpływać na innych. Czułabym wobec niej respekt za to, iż nie kryje się ze swoimi uczuciami, tylko mówi o nich głośno. Oczywiście nie o wszystkim można głośno powiedzieć. Są sprawy bardzo osobiste, których nie zdradza się nawet najbliższym. O tym również Dorota Terakowska doskonale wiedziała, i chyba właśnie dlatego był to jeden z powodów, dla których zaczęła pisać książki. To właśnie dzięki tym powieściom miała szansę oczyścić się wewnętrznie i przelać na papier to, o czym nie chciała mówić.

Odniosłam też wrażenie, że ta biografia jest takim osobistym pożegnaniem córki z matką, ponieważ jest tutaj wiele informacji, które dotyczą relacji tylko i wyłącznie pomiędzy Katarzyną Nowak a Dorotą Terakowską. Mnie, jako czytelnikowi, ta książka naprawdę wiele dała. Nie tylko cofnęłam się w czasie, odbywając niezapomnianą podróż po Krakowie w towarzystwie Doroty Terakowskiej, ale też poznałam ludzi, o których do tej pory nie słyszałam.




24 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, jeszcze nic Terakowskiej nie czytałem, ale jej biografia wydaje się być pasjonująca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę świetnie napisana. Bardzo dobrze mi się ją czytało, więc mogę z czystym sumieniem polecić. :-)

      Usuń
    2. Ja podobnie jak Prosperiusz, ale "Ono" na półce już jest i czeka. :)

      Usuń
    3. Ja mam teraz w planach "Poczwarkę". Zobaczę co z tych planów wyjdzie, bo mam tak ogromny stos książek do przeczytania, a reszta jest w drodze, że aż zaczynam się bać, kiedy ja to zrobię. ;-)

      Usuń
  2. Twórczość Doroty Terakowskiej poznałam dzięki książce ,,Tam, gdzie spadają Anioły'', które wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Mam jeszcze w kolejce do przeczytania ,,Ono'', ale ciągle zostawiam na ,,potem''.
    Co do biografii, ogólnie nie lubię po nie sięgać, gdyż nie interesuje mnie czyjeś życie i nie ma znaczenia, czy jest to zwyczajne życie sąsiada, czy kontrowersyjne przygody celebryty lub wartościowa, cenna egzystencja pisarza. Po prostu tak mam, że nie odczuwam potrzeby ,,wchodzenia'' do czyjegoś ,,domu'' jakkolwiek by to zabrzmiało, ale dla osób/ wielbicieli Doroty Terakowskiej powyższa publikacja będzie zapewne niezwykle przydatnym dokumentem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale odbiłaś piłeczkę po mojej krytyce powieści erotyczych, które czytasz. Tylko, że ja nie krytykowałam Ciebie, jako czytelnika, a ogólnie rynek wydawniczy w Polsce. Natomiast do czytania biografii jakiejkolwiek, nie tylko tej powyższej, wcale Cię nie namawiam.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że nie odczułaś to, jako atak na siebie, bo to nie było moim zamiarem. Jedynie chciałam odnieść się do twoich obserwacji odnośnie rynku czytelniczego w Polsce.Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, lecz dopiero teraz zastanowiłam się nad tym, dlaczego erotyki zdominowały rynek i tak jak napisałam, że wina w dużej mierze leży po stornie czytelnika, który woli sięgnąć po taką niszową książkę, aniżeli po ambitniejszą literaturę, dlatego wydawcy robią wszystko, aby im dogodzić.Jednak widać, że ludzi potrzebują takiego chłamu (ja w każdym razie potrzebuje, gdyż moje życie intymne, dzięki temu nabrało rumieńców i znów czuje się, jak za czasów narzeczeństwa, chociaż teraz są to bardziej dojrzałe, świadome relacje).
      W każdym razie zostawmy już ten temat, bo nie ma sensu go w koło wałkować ;-)
      Co do powyższej książki, moje zdanie znasz ;-)

      Usuń
    3. Dajmy już temu spokój. Gusta czytelnicze są różne i należy je szanować, a niektórzy mówią nawet, żeby o nich nie dyskutować. Tak więc nie ma tematu. :-)))

      Usuń
  3. Już mam za sobą kilka książek Terakowskiej, więc może nadszedł czas na jej biografię. A po recenzji zauważyłam, że warto po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta książka była potrzebna głównie po to, żeby napisać artykuł o Dorocie Terakowskiej. Chociaż z drugiej strony, prędzej czy poźniej pewnie i tak bym ją przeczytała. :-)

      Usuń
  4. jest u nas, ale mnie nie ciągnie:) wolę taką tajemniczą Dorotę, tę od słowiańskich bóstw i czarownic;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam czytać biografie, ale to chyba wynika z mojego zamiłowania do historii. Poza tym, kiedy lubię twórczość jakiegoś pisarza, to ciągnie mnie też, żeby czegoś się o nim dowiedzieć. Biografię Doroty Terakowskiej przeczytałam, jak gdyby trochę z konieczności, ale nie żałuję. Zupełnie nie czuje się, że to jest biografia. Tak dobrze jest napisana. :-)

      Usuń
  5. Biografie czytam tylko wtedy, kiedy jestem niezwykle zainteresowana czyimś życiem.
    Niestety tutaj tak nie jest ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie musi czyjeś życie zbyt interesować, żeby sięgnąć po biografię, bo dopiero po przeczytaniu jestem w stanie powiedzieć czy ten ktoś prowadził interesujące życie, czy nie. Przed przeczytaniem raczej się tego nie dowiemy. ;-)

      Usuń
  6. Niezwykły tekst o ciekawej autorce. Chciałabym przeczytać którąś z polecanych przez ciebie pozycji, ale przyjdzie mi na to trochę poczekać, gdyż kolejka do tych tytułów w mojej bibliotece jest tak długa, iż muszę uzbroić się w cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro dowiesz się jeszcze więcej o Dorocie Terakowskiej, bo będzie "Literatem Listopada". To już nie jest tajemnica, bo już to obwieściłam wszem i wobec. :-) Co roku tak mam, że na listopad planuję pisarza, który już nie żyje, bo to taki miesiąc wspominania zmarłych, więc u mnie na blogu też się wspomina i zapala znicz.

      Usuń
    2. W zeszłym roku był Korczak, dwa lata temu Marek Hłasko, w tym roku padło na Terakowską, z czego osobiście bardzo się cieszę, bo jej twórczość wniosła dużo dobrego do mojego czytelniczego życia. Za rok może Chmielewska? Kto wie? :-)

      Usuń
    3. W sumie Chmielewska to byłby fajny pomysł, choć kto wie, co będzie za rok.

      Usuń
    4. No, nie wiadomo, co będzie. Może przestanę już pisać bloga? ;-)

      Usuń
    5. A już tego to raczej nie życz czytelnikom.

      Usuń
    6. Życie jest nieprzewidywalne. ;-) Ale miejmy nadzieję, że blog będzie się miał dobrze, bo wciąż napływają do mnie bardzo ciekawe propozycje współpracy, a tym samym reklamy mojego bloga w świecie realnym, a nie tylko wirtualnym. :-)

      Usuń
  7. Bardzo chętnie przeczytam tę pozycję, postać Terakowskiej jest bardzo ciekawa, bo tak jak pisałaś ona pisała nie puste słowa, a słowa za którymi ukryta jest głębi i mądrość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z książek Terakowskiej bije ogromna mądrość, a ja bardzo lubię takie powieści. Nie lubię książek, które niczego dobrego nie wnoszą do życia czytelnika. Cenię sobie książki, nad którymi można podumać, a te właśnie takie są. :-)

      Usuń