poniedziałek, 8 lipca 2013

Iny Lorentz – „Córy grzechu”










Wydawnictwo: SONIA DRAGA
Katowice 2012
Tytuł oryginału: Die Töchter der Sünde
Przekład: Małgorzata Huber




Średniowieczna Frankonia i Włochy, a konkretnie Rzym, to miejsca, w których niemiecka para Autorów książek historycznych umieściła akcję ostatniej części cyklu o losach Marii Adler i jej rodziny. Tym razem czytelnik wyrusza w podróż do Wiecznego Miasta w towarzystwie niezwykle kochliwego syna byłej nierządnicy, Falka Adlera. Oczywiście Falko nie jedzie tam sam. Wraz z nim w drogę wyruszają: syn przyjaciela Adlerów, junkier Hilbrecht von Hettenheim oraz najmłodszy syn koźlarki Hiltrud – Giso. Ten ostatni jest duchownym, który z polecenia księcia biskupa Würzburga ma do wykonania pewną misję w Rzymie. Podobnie jak Falko, który musi bezpiecznie dowieźć do Włoch piękną siostrzenicę Gotfryda Schenka von Limpurga, Elisabeth. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna jest zakonnicą i jej przeznaczeniem jest objąć funkcję przeoryszy w żeńskim klasztorze Tre Fontane.

Podróż jest niezwykle uciążliwa, szczególnie dla Falka, który nie może oderwać wzroku od pięknej, młodej zakonnicy. Wie, że ta kobieta jest dla niego zakazana, ale cóż począć, kiedy rozum swoje, a hormony swoje? Oczywiście w drodze nie obywa się bez sytuacji mrożących krew w żyłach. Falko i jego przyjaciele niejednokrotnie zmuszeni są do używania mieczy, bo przecież na średniowiecznych szlakach aż roi się od wszelkiego rodzaju rabusiów i złoczyńców, którzy tylko czyhają na okazję, aby zadać komuś śmiertelny cios i obrabować. Podczas podróży waleczny Falko ratuje również życie innej – może nie tak pięknej, jak przeorysza – kobiecie. Jednak nie zwraca na nią większej uwagi zaślepiony urodą zakonnicy i buzowaniem swoich hormonów. Poza tym panna, której przyszedł z pomocą nieco przypomina jego starszą siostrę, Trudi. Podobnie jak tamta, ona również nie szczędzi mu swojego ciętego języka, a to niekiedy doprowadza młodego Adlera do stanów wrzenia. W końcu jednak wszyscy bezpiecznie docierają do Rzymu. Elisabeth zostaje odwieziona do miejsca swojego przeznaczenia i generalnie można już wracać do Rzeszy, gdyby nie zaistniałe nagle okoliczności...

Falko Adler podczas turnieju, w którym pokonał Bruno von Reckendorfa
Eskortowanie młodej przeoryszy to nie jedyny powód wyprawy Falka do Włoch. Otóż, junkier Adler w rodzinnej Frankonii napytał sobie biedy i narobił wrogów. Spośród tych, którzy krzywo na niego patrzą, na czoło wysuwa się niejaki Bruno von Reckendorf. Ten szlachetnie urodzony rycerz ma Falkowi za złe, że podczas jednego z turniejów upokorzył go na oczach tłumu i księcia biskupa, zrzucając go z konia i w ten sposób wygrywając z nim pojedynek. Urażona duma wciąż daje o sobie znać tak bardzo, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zemsta. Tak więc, aby uniknąć rozlewu krwi Gotfryd Schenk von Limpurg decyduje się na wysłanie Falka do Rzymu. Bo trzeba wiedzieć, że książę biskup żyje teraz w wielkiej przyjaźni z Marią Adler i jej rodziną. Dawne nieporozumienia poszły w niepamięć i obecnie pani na zamku Kibitzstein może już liczyć na jego pomoc w każdej sytuacji. Tylko czy ta podróż na pewno jest dobrym rozwiązaniem? Czy przypadkiem biskup nie rzucił Falka na zbyt głębokie wody i nie sprawił, że młody Adler popadnie w kolejne kłopoty? A może Gotfryd Schenk von Limpurg doskonale wie, co robi i tylko czeka, aby jego plany względem Falka wreszcie się ziściły?

A jak sytuacja przedstawia się w Rzymie? Otóż, do Wiecznego Miasta na dniach ma przybyć Fryderyk III Habsburg, aby koronować się na cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Nie każdy jest chętny przyjąć nowego władcę. Zawiązują się dwa obozy – zwolenników i przeciwników Fryderyka III Habsburga. Dominującą rolę odgrywają tutaj dwa szlacheckie rody: d’Specchich i Orsinich. W całą sprawę zamieszani są także wysocy hierarchowie Kościoła. A w tym wszystkim tkwi nasz kochliwy rycerz z Kibitzsteinu. Czy przyjaciele będą w stanie obronić go przed ewentualnym skrytobójcą, który może czaić się wszędzie?

To już moje ostatnie spotkanie z rodziną Marii Adler. Ostatnie i bardzo udane, choć z jednym drobnym mankamentem. Znów ta nieszczęsna kwestia przekładu, a może wina samych Autorów? Tego do końca nie wiadomo. Niemniej ponownie czytelnik ma do czynienia z ucywilizowanym średniowieczem. Przy niektórych fragmentach zastanawiałam się z którym wiekiem mam do czynienia: z XXI czy połową XV. Niejednokrotnie użyto słów, których z pewnością nie wypowiedziałby mieszkaniec średniowiecznej Frankonii ani innego zakątka świata z tamtego okresu, ponieważ zwyczajnie ich nie znał! Pewne słowa weszły do użytku znacznie później. Oczywiście rozumiem, że dziś nie sposób pisać typowym średniowiecznym językiem, ale jakieś namiastki chyba należałoby zachować. Nie sądzicie?

To tyle, jeśli chodzi o wady. Cała reszta jest bez zarzutu. Wartka akcja, emocje, humor, płomienna miłość głównego bohatera, niebezpieczeństwo, zemsta, zdrada – to wszystko jest obecne w tym ostatnim tomie cyklu. Sam Falko Adler to mężczyzna, który najpierw działa, a potem myśli. Praktycznie do wszystkiego podchodzi bardzo emocjonalnie. Można odnieść wrażenie, że jest wysoce lekkomyślny i kieruje się jedynie uczuciami, nie bacząc na niebezpieczeństwo. Można by rzec, że to taki lekkoduch, który potrzebuje wstrząsu, aby móc nareszcie stać się prawdziwym mężczyzną.

Pozostali bohaterowie są niezwykle barwni. Oni naprawdę żyją! Są tak autentyczni, że czytelnik odnosi wrażenie, jakby byli tuż obok. Oprócz postaci czysto fikcyjnych pojawiają się również te historyczne, które w jakiś szczególny sposób zapisały się w dziejach Rzeszy i Włoch. Generalnie we wszystkich tomach serii Autorzy stawiają na przyjaźń i walkę Dobra ze Złem, lecz tutaj szczególnie kwestia przyjaźni jest bardzo wyraźnie wyeksponowana. Poza tym jeśli chodzi o męskie postaci, to na pierwszy plan wysuwają się honorowi mężczyźni, którzy pomimo tego, że średniowiecze rządzi się własnymi prawami, oni starają się żyć inaczej. Przede wszystkim walczą z tymi, których zamiarem jest odebranie kobietom ich godności. W obronie honoru niewiast są zdolni nawet zabić. To bardzo zmienia obraz tamtej epoki.

Iny Klocke i Elmar Wohlrath podczas jednego ze spotkań autorskich
Oprócz powyższego – chyba jak w żadnej części cyklu – w przypadku Cór grzechu mamy do czynienia z gorącym uczuciem i to nie tylko w życiu Falka Adlera. Taka czysta miłość, bez jakiegokolwiek wcześniejszego zaaranżowania, jest czymś niewiarygodnym, jeśli wziąć pod uwagę poprzednie tomy serii. Swoją drogą ciekawa jestem czy Autorzy przewidują napisanie kolejnej części, bo prawdę powiedziawszy można byłoby pociągnąć losy rodziny Marii Adler w przyszłość, tym razem skupiając uwagę na jej wnukach. Ale z drugiej strony myślę, że w ten sposób można by było pisać w nieskończoność, bo zawsze pozostałby jakiś wątek, który dałby się rozwinąć w kolejną powieść. Poza tym, życie Marii praktycznie dobiega już końca. Kobieta liczy sobie sześćdziesiąt lat i coraz częściej spogląda w kierunku tych, którzy odeszli przed nią do lepszego świata.

Czegóż jeszcze dotyczy ta książka? Przede wszystkim rodziny. Nawet w średniowieczu była ona bardzo ważna. Podobnie jak miłość matki, która zdolna jest posunąć się do wszystkiego, aby tylko móc ratować swoje dziecko.

Gdyby ktoś zapytał mnie z jakim kolorem kojarzy mi się ta powieść, odpowiedziałabym, że ze złotym. Tak, właśnie ze złotym, ponieważ bije z niej jakaś taka bliżej niezidentyfikowana jasność. Myślę, że grafik, który projektował okładkę też to zauważył, stąd dominacja na niej koloru złotego. Do tej pory sądziłam, że średniowiecze to tylko mroczne zamki i lochy wypełnione więźniami czekającymi na śmierć. Okazuje się, że jednak można pokazać tę epokę od innej strony. Czy jest to obraz karykaturalny? Myślę, że to zależy od indywidualnego gustu każdego czytelnika. Z jednej strony może to być wada, ale z drugiej zaleta, ponieważ w ten sposób książka będzie stanowić swego rodzaju odskocznię od tego, do czego przyzwyczajono nas w literaturze historycznej.

Moja fascynacja powieściami Iny Lorentz nadal trwa. Oczywiście na czele wciąż znajduje się Philippa Gregory wraz z Renatą Czarnecką. Jedna pisze o Anglii, zaś druga doskonale porusza się po historii Polski. Teraz do tych Autorek dołączają Iny Klocke i Elmar Wohlrath. Kolejną ich powieścią, którą mam zamiar przeczytać, jest Płomienna narzeczona. Niektórzy czytelnicy niezbyt pochlebnie wyrażają się o tej pozycji, twierdząc, że miejscami jest zwyczajnie nudna. Bardzo jestem ciekawa w jaki sposób podziała ona na mnie i jakie emocje wzbudzi.

Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić tę serię wszystkim miłośnikom historii oraz tym, którzy cenią sobie w powieściach wartką i emocjonującą akcję. Oczywiście, przystępując do lektury należy liczyć się z tym, że pod względem poziomu poszczególne tomy nie są sobie równe. Ale przecież takie są prawa literatury. 








12 komentarzy:

  1. Jak wiesz, bardzo cenię sobie w powieściach wartką i emocjonującą akcję, dlatego w tym przypadku wyjątkowo skuszę się na tę książkę. I muszę przyznać, że wstawione przez ciebie fotografie niezwykle uatrakcyjniły twoją recenzje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście polecam Ci całą serię, a nie tylko tę piątą część. Może faktycznie dzięki temu polubisz powieści historyczne i średniowiecze, co? ;-) A fotkami bardzo lubię uzupełniać swoje recenzje, tylko trzeba uważać, żeby nie wybrać takich, które naruszają prawa autorskie. I tutaj czasami mam problem, ale daję radę ;-)

      Usuń
  2. Recenzja jak zawsze pobudza mnie do szukania książki w "Nowościach" w mojej osiedlowo - powiatowej bibliotece :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Twoim przypadku jestem pewna, że ta seria by Ci się spodobała. Tak więc szukaj, pytaj i czytaj, a potem recenzuj ;-)

      Usuń
  3. kolejny odcinek średniowiecznej Dynastii;) ale masz rację, autorzy pewnie mogą tak ciągnąć aż do prawnuków... i dalej. ale oni chyba woleliby pozostać w Średniowiecznych realiach;)
    u mnie oczywiście nie ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Takie sagi można ciągnąć bez końca przez pokolenia, aż w końcu czytelnik straciłby orientację kto z kim itd. Autorzy mogli oczywiście uśmiercić Marię, od której to wszystko się zaczęło i wtedy byłby już naprawdę koniec, a oni tego nie zrobili, tylko pokazują ją jako tęskniącą za tymi, którzy odeszli. Może w ten sposób zostawili sobie taką furtkę na przyszłość? Kto wie czy kiedyś nie napiszą szóstej części :-) A Ty męcz tam kogo trzeba, żeby kupić, tylko że to są kolosalne tomiszcza, takie na ponad pięćset stron, więc czytania sporo, a nie każdy tak lubi :-)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedziała :D Ale jak to mówią co za dużo, to nie zdrowo i teraz dla odmiany czytam "Złodziejkę książek". Tutaj już nie ma tak "złoto" jak przy "Córach grzechu". Bardzo smutna książka, ale jak ma być wesoła, kiedy narratorem jest Śmierć, a tematem Holokaust.

      Usuń
    2. Aż mi teraz wstyd, że ta książka tak długo czeka u mnie na swoją kolej... A tak bardzo chcę ją poznać. No nic, najpierw poznam Twoją recenzję. :)

      Usuń
    3. Powinnam w tym tygodniu skończyć i gdzieś w okolicach weekendu napisać recenzję. Niby książka przeznaczona dla młodzieży, ale myślę, że każdy powinien ją przeczytać.

      Usuń
  5. Trochę Twoja recenzja przypomniała mi "PanaWo9łodyjowskiego". Całej serii o rodzinie jeszcze nie czytałam, ale muszę nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powiem Ci, Aniu, że nie zwróciłam na to uwagi. :-) Ale faktycznie, masz rację. Falko Adler to trochę taki niemiecki Pan Michał. Wiem, że Autorzy interesują się Polską, a właściwie polską historią. Wyczytałam, że zbierają materiały o Janie III Sobieskim i będą pisać powieść, w której podążą jego szlakiem do Wiednia. Chyba nawet byli już w tej sprawie w Polsce. Fajnie, prawda? Natomiast cała seria o Marii Adler naprawdę bardzo ciekawa. Polecam! :-)

      Usuń