Wydawnictwo:
SONIA DRAGA
Katowice
2012
Tytuł oryginału: Die Töchter der
Sünde
Przekład: Małgorzata Huber
Średniowieczna
Frankonia i Włochy, a konkretnie Rzym, to miejsca, w których niemiecka para Autorów
książek historycznych umieściła akcję ostatniej części cyklu o losach Marii
Adler i jej rodziny. Tym razem czytelnik wyrusza w podróż do Wiecznego Miasta w
towarzystwie niezwykle kochliwego syna byłej nierządnicy, Falka Adlera. Oczywiście
Falko nie jedzie tam sam. Wraz z nim w drogę wyruszają: syn przyjaciela
Adlerów, junkier Hilbrecht von Hettenheim oraz najmłodszy syn koźlarki Hiltrud
– Giso. Ten ostatni jest duchownym, który z polecenia księcia biskupa Würzburga
ma do wykonania pewną misję w Rzymie. Podobnie jak Falko, który musi
bezpiecznie dowieźć do Włoch piękną siostrzenicę Gotfryda Schenka von Limpurga,
Elisabeth. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna jest
zakonnicą i jej przeznaczeniem jest objąć funkcję przeoryszy w żeńskim
klasztorze Tre Fontane.
Podróż
jest niezwykle uciążliwa, szczególnie dla Falka, który nie może oderwać wzroku
od pięknej, młodej zakonnicy. Wie, że ta kobieta jest dla niego zakazana, ale
cóż począć, kiedy rozum swoje, a hormony swoje? Oczywiście w drodze nie obywa
się bez sytuacji mrożących krew w żyłach. Falko i jego przyjaciele
niejednokrotnie zmuszeni są do używania mieczy, bo przecież na średniowiecznych
szlakach aż roi się od wszelkiego rodzaju rabusiów i złoczyńców, którzy tylko
czyhają na okazję, aby zadać komuś śmiertelny cios i obrabować. Podczas podróży
waleczny Falko ratuje również życie innej – może nie tak pięknej, jak
przeorysza – kobiecie. Jednak nie zwraca na nią większej uwagi zaślepiony urodą
zakonnicy i buzowaniem swoich hormonów. Poza tym panna, której przyszedł z
pomocą nieco przypomina jego starszą siostrę, Trudi. Podobnie jak tamta, ona również nie
szczędzi mu swojego ciętego języka, a to niekiedy doprowadza młodego Adlera do
stanów wrzenia. W końcu jednak wszyscy bezpiecznie docierają do Rzymu.
Elisabeth zostaje odwieziona do miejsca swojego przeznaczenia i generalnie
można już wracać do Rzeszy, gdyby nie zaistniałe nagle okoliczności...
Falko Adler podczas turnieju, w którym pokonał Bruno von Reckendorfa |
Eskortowanie
młodej przeoryszy to nie jedyny powód wyprawy Falka do Włoch. Otóż, junkier
Adler w rodzinnej Frankonii napytał sobie biedy i narobił wrogów. Spośród tych,
którzy krzywo na niego patrzą, na czoło wysuwa się niejaki Bruno von
Reckendorf. Ten szlachetnie urodzony rycerz ma Falkowi za złe, że podczas
jednego z turniejów upokorzył go na oczach tłumu i księcia biskupa, zrzucając
go z konia i w ten sposób wygrywając z nim pojedynek. Urażona duma wciąż daje o
sobie znać tak bardzo, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zemsta. Tak
więc, aby uniknąć rozlewu krwi Gotfryd Schenk von Limpurg decyduje się na
wysłanie Falka do Rzymu. Bo trzeba wiedzieć, że książę biskup żyje teraz w
wielkiej przyjaźni z Marią Adler i jej rodziną. Dawne nieporozumienia poszły w
niepamięć i obecnie pani na zamku Kibitzstein może już liczyć na jego pomoc w
każdej sytuacji. Tylko czy ta podróż na pewno jest dobrym rozwiązaniem? Czy
przypadkiem biskup nie rzucił Falka na zbyt głębokie wody i nie sprawił, że
młody Adler popadnie w kolejne kłopoty? A może Gotfryd Schenk von Limpurg
doskonale wie, co robi i tylko czeka, aby jego plany względem Falka wreszcie
się ziściły?
A
jak sytuacja przedstawia się w Rzymie? Otóż, do Wiecznego Miasta na dniach ma
przybyć Fryderyk III Habsburg, aby koronować się na cesarza Świętego Cesarstwa
Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Nie każdy jest chętny przyjąć nowego władcę.
Zawiązują się dwa obozy – zwolenników i przeciwników Fryderyka III Habsburga.
Dominującą rolę odgrywają tutaj dwa szlacheckie rody: d’Specchich i Orsinich. W
całą sprawę zamieszani są także wysocy hierarchowie Kościoła. A w tym wszystkim
tkwi nasz kochliwy rycerz z Kibitzsteinu. Czy przyjaciele będą w stanie obronić
go przed ewentualnym skrytobójcą, który może czaić się wszędzie?
To
już moje ostatnie spotkanie z rodziną Marii Adler. Ostatnie i bardzo udane,
choć z jednym drobnym mankamentem. Znów ta nieszczęsna kwestia przekładu, a
może wina samych Autorów? Tego do końca nie wiadomo. Niemniej ponownie
czytelnik ma do czynienia z ucywilizowanym średniowieczem. Przy niektórych
fragmentach zastanawiałam się z którym wiekiem mam do czynienia: z XXI czy
połową XV. Niejednokrotnie użyto słów, których z pewnością nie wypowiedziałby
mieszkaniec średniowiecznej Frankonii ani innego zakątka świata z tamtego
okresu, ponieważ zwyczajnie ich nie znał! Pewne słowa weszły do użytku znacznie
później. Oczywiście rozumiem, że dziś nie sposób pisać typowym średniowiecznym
językiem, ale jakieś namiastki chyba należałoby zachować. Nie sądzicie?
To
tyle, jeśli chodzi o wady. Cała reszta jest bez zarzutu. Wartka akcja, emocje,
humor, płomienna miłość głównego bohatera, niebezpieczeństwo, zemsta, zdrada –
to wszystko jest obecne w tym ostatnim tomie cyklu. Sam Falko Adler to
mężczyzna, który najpierw działa, a potem myśli. Praktycznie do wszystkiego
podchodzi bardzo emocjonalnie. Można odnieść wrażenie, że jest wysoce
lekkomyślny i kieruje się jedynie uczuciami, nie bacząc na niebezpieczeństwo. Można
by rzec, że to taki lekkoduch, który potrzebuje wstrząsu, aby móc nareszcie stać
się prawdziwym mężczyzną.
Pozostali
bohaterowie są niezwykle barwni. Oni naprawdę żyją! Są tak autentyczni, że
czytelnik odnosi wrażenie, jakby byli tuż obok. Oprócz postaci czysto
fikcyjnych pojawiają się również te historyczne, które w jakiś szczególny
sposób zapisały się w dziejach Rzeszy i Włoch. Generalnie we wszystkich tomach serii
Autorzy stawiają na przyjaźń i walkę Dobra ze Złem, lecz tutaj szczególnie
kwestia przyjaźni jest bardzo wyraźnie wyeksponowana. Poza tym jeśli chodzi o
męskie postaci, to na pierwszy plan wysuwają się honorowi mężczyźni, którzy
pomimo tego, że średniowiecze rządzi się własnymi prawami, oni starają się żyć
inaczej. Przede wszystkim walczą z tymi, których zamiarem jest odebranie
kobietom ich godności. W obronie honoru niewiast są zdolni nawet zabić. To
bardzo zmienia obraz tamtej epoki.
Iny Klocke i Elmar Wohlrath podczas jednego ze spotkań autorskich |
Oprócz
powyższego – chyba jak w żadnej części cyklu – w przypadku Cór grzechu
mamy do czynienia z gorącym uczuciem i to nie tylko w życiu Falka Adlera. Taka
czysta miłość, bez jakiegokolwiek wcześniejszego zaaranżowania, jest czymś niewiarygodnym, jeśli wziąć pod uwagę poprzednie tomy
serii. Swoją drogą ciekawa jestem czy Autorzy przewidują napisanie kolejnej
części, bo prawdę powiedziawszy można byłoby pociągnąć losy rodziny Marii Adler
w przyszłość, tym razem skupiając uwagę na jej wnukach. Ale z drugiej strony
myślę, że w ten sposób można by było pisać w nieskończoność, bo zawsze
pozostałby jakiś wątek, który dałby się rozwinąć w kolejną powieść. Poza tym,
życie Marii praktycznie dobiega już końca. Kobieta liczy sobie sześćdziesiąt
lat i coraz częściej spogląda w kierunku tych, którzy odeszli przed nią do
lepszego świata.
Czegóż
jeszcze dotyczy ta książka? Przede wszystkim rodziny. Nawet w średniowieczu
była ona bardzo ważna. Podobnie jak miłość matki, która zdolna jest posunąć się
do wszystkiego, aby tylko móc ratować swoje dziecko.
Gdyby
ktoś zapytał mnie z jakim kolorem kojarzy mi się ta powieść, odpowiedziałabym,
że ze złotym. Tak, właśnie ze złotym, ponieważ bije z niej jakaś taka bliżej
niezidentyfikowana jasność. Myślę, że grafik, który projektował okładkę też to
zauważył, stąd dominacja na niej koloru złotego. Do tej pory sądziłam, że
średniowiecze to tylko mroczne zamki i lochy wypełnione więźniami czekającymi
na śmierć. Okazuje się, że jednak można pokazać tę epokę od innej strony. Czy
jest to obraz karykaturalny? Myślę, że to zależy od indywidualnego gustu każdego
czytelnika. Z jednej strony może to być wada, ale z drugiej zaleta, ponieważ w
ten sposób książka będzie stanowić swego rodzaju odskocznię od tego, do czego
przyzwyczajono nas w literaturze historycznej.
Moja
fascynacja powieściami Iny Lorentz nadal trwa. Oczywiście na czele wciąż
znajduje się Philippa Gregory wraz z Renatą Czarnecką. Jedna pisze o Anglii,
zaś druga doskonale porusza się po historii Polski. Teraz do tych Autorek
dołączają Iny Klocke i Elmar Wohlrath. Kolejną ich powieścią,
którą mam zamiar przeczytać, jest Płomienna narzeczona. Niektórzy
czytelnicy niezbyt pochlebnie wyrażają się o tej pozycji, twierdząc, że
miejscami jest zwyczajnie nudna. Bardzo jestem ciekawa w jaki sposób podziała ona
na mnie i jakie emocje wzbudzi.
Na
koniec nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić tę serię wszystkim
miłośnikom historii oraz tym, którzy cenią sobie w powieściach wartką i
emocjonującą akcję. Oczywiście, przystępując do lektury należy liczyć się z
tym, że pod względem poziomu poszczególne tomy nie są sobie równe. Ale przecież
takie są prawa literatury.
Jak wiesz, bardzo cenię sobie w powieściach wartką i emocjonującą akcję, dlatego w tym przypadku wyjątkowo skuszę się na tę książkę. I muszę przyznać, że wstawione przez ciebie fotografie niezwykle uatrakcyjniły twoją recenzje.
OdpowiedzUsuńOczywiście polecam Ci całą serię, a nie tylko tę piątą część. Może faktycznie dzięki temu polubisz powieści historyczne i średniowiecze, co? ;-) A fotkami bardzo lubię uzupełniać swoje recenzje, tylko trzeba uważać, żeby nie wybrać takich, które naruszają prawa autorskie. I tutaj czasami mam problem, ale daję radę ;-)
UsuńRecenzja jak zawsze pobudza mnie do szukania książki w "Nowościach" w mojej osiedlowo - powiatowej bibliotece :-))
OdpowiedzUsuńW Twoim przypadku jestem pewna, że ta seria by Ci się spodobała. Tak więc szukaj, pytaj i czytaj, a potem recenzuj ;-)
Usuńkolejny odcinek średniowiecznej Dynastii;) ale masz rację, autorzy pewnie mogą tak ciągnąć aż do prawnuków... i dalej. ale oni chyba woleliby pozostać w Średniowiecznych realiach;)
OdpowiedzUsuńu mnie oczywiście nie ma...
Oj, tak. Takie sagi można ciągnąć bez końca przez pokolenia, aż w końcu czytelnik straciłby orientację kto z kim itd. Autorzy mogli oczywiście uśmiercić Marię, od której to wszystko się zaczęło i wtedy byłby już naprawdę koniec, a oni tego nie zrobili, tylko pokazują ją jako tęskniącą za tymi, którzy odeszli. Może w ten sposób zostawili sobie taką furtkę na przyszłość? Kto wie czy kiedyś nie napiszą szóstej części :-) A Ty męcz tam kogo trzeba, żeby kupić, tylko że to są kolosalne tomiszcza, takie na ponad pięćset stron, więc czytania sporo, a nie każdy tak lubi :-)
UsuńAgnieszka w swoim żywiole! :D
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała :D Ale jak to mówią co za dużo, to nie zdrowo i teraz dla odmiany czytam "Złodziejkę książek". Tutaj już nie ma tak "złoto" jak przy "Córach grzechu". Bardzo smutna książka, ale jak ma być wesoła, kiedy narratorem jest Śmierć, a tematem Holokaust.
UsuńAż mi teraz wstyd, że ta książka tak długo czeka u mnie na swoją kolej... A tak bardzo chcę ją poznać. No nic, najpierw poznam Twoją recenzję. :)
UsuńPowinnam w tym tygodniu skończyć i gdzieś w okolicach weekendu napisać recenzję. Niby książka przeznaczona dla młodzieży, ale myślę, że każdy powinien ją przeczytać.
UsuńTrochę Twoja recenzja przypomniała mi "PanaWo9łodyjowskiego". Całej serii o rodzinie jeszcze nie czytałam, ale muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńA powiem Ci, Aniu, że nie zwróciłam na to uwagi. :-) Ale faktycznie, masz rację. Falko Adler to trochę taki niemiecki Pan Michał. Wiem, że Autorzy interesują się Polską, a właściwie polską historią. Wyczytałam, że zbierają materiały o Janie III Sobieskim i będą pisać powieść, w której podążą jego szlakiem do Wiednia. Chyba nawet byli już w tej sprawie w Polsce. Fajnie, prawda? Natomiast cała seria o Marii Adler naprawdę bardzo ciekawa. Polecam! :-)
Usuń