Wydawnictwo: MIRA
Warszawa 2007
Tytuł oryginału: Renegade
Przykład: Alina Patkowska
Nie da się ukryć, że literatura kobieca kojarzy nam się przede
wszystkim z romansami. Od dawna obserwujemy prawdziwy wysyp powieści
skierowanych do kobiet. Ten swoisty boom dotyczy nie tylko literatury obcej,
ale także rodzimej, która w ostatnich latach wręcz zalewa nasz rynek
wydawniczy. Oczywiście nie ma w tym niczego złego pod warunkiem, że książki z
tego gatunku będą napisane na poziomie, który nie będzie obrażał inteligencji
czytelniczek. Wbrew pozorom nie jest wcale łatwo napisać powieść przeznaczoną
dla kobiet, która spełniałaby powyższe kryterium. Czasami fabuła takich książek
jest tak naiwna, że na pierwszy rzut oka widać, iż powieść została wydana tylko
po to, aby móc na niej zarobić i wmówić czytelniczkom, że oto właśnie w ich
ręce trafia historia, o której przez bardzo długi czas nie będą w stanie
zapomnieć. Nierzadko zdarza się, że jest to tylko zwykły chwyt marketingowy, za
którym kryje się chęć zysku i nic więcej. Niemniej wśród literatury kobiecej
można jednak znaleźć książki, które nie są zwykłymi romansami, zaś ich autorzy poruszają
na ich kartach naprawdę istotne problemy społeczne. Co ciekawe, za takimi
historiami kryją się nie tylko kobiety-pisarki, ale także mężczyźni, jak
chociażby Nicholas Sparks czy Richard Paul Evans. Niestety, bardzo często
wszystkie powieści z gatunku literatury kobiecej wrzucane są do tego samego worka
i krytykowane dla samej tylko zasady. Nie jest to uczciwe podejście do
problemu, ponieważ nie każda książka dla kobiet jest zła, tak samo jak nie
każda powieść zaliczana do literatury ambitnej jest dobra.
Kreując historię przeznaczoną stricte dla kobiet, czyli
innymi słowy historię obyczajową, trudno jest pominąć w niej romans. Szkoda
tylko, że wielu czytelników w takich powieściach dostrzega jedynie wątek
uczuciowy zamiast skupić się na ukrytym drugim dnie, które przeważnie tam
występuje. Jest to wysoce niesprawiedliwe podejście do tematu, co bardzo mnie
smuci. Z drugiej strony jednak zastanawiam się, dlaczego tego typu historie
pisane są z reguły do jednego schematu. Przeważnie wykreowani przez autorów
główni bohaterowie posiadają trudną przeszłość. Mężczyzna to zazwyczaj typowy
macho ukrywający jakieś niecne występki z przeszłości lub osobiste dramaty,
który bardzo długo boi się przyznać, że potrafi także czuć, zaś kobieta to albo
szara myszka, która nie wierzy w siebie z powodu przeżytych nieszczęść, albo silna
zołza niszcząca wszystko, co tylko stanie jej na drodze. Taka bohaterka również
mężczyzn traktuje przedmiotowo, choć gdzieś w głębi duszy pragnie być kochana,
a i sama także chce komuś tę miłość dać. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze
zdrady małżeńskie, które rzekomo mają podnieść walor powieści. Czy nie można
stworzyć bohaterów, którzy byliby w stu procentach normalni i sprawiali
wrażenie, że są ludźmi żyjącymi gdzieś obok nas? Opinie czytelniczek są jednak
jednoznaczne. Tego rodzaju postacie budzą znacznie więcej emocji, niż
bohaterowie, którzy mają poukładane życie. Z tego też powodu często wydają się
nudni i nawet tragedie, które po drodze ich dotykają rzadko potrafią to
zmienić. A ponieważ autorzy generalnie słuchają tego, co mają do powiedzenia
ich czytelnicy, kreują każdą kolejną historię według ich życzenia oraz
nierzadko także zgodnie z żądaniem wydawców. Moim zdaniem brak w tym swobody i
kreatywności.
Diana Palmer to jedna z tych amerykańskich autorek, które
rozkwit pisarskiej kariery datują na lata 80. i 90. XX wieku. To wtedy
ugruntowały swoją mocną pozycję nie tylko na rodzimym rynku, ale też na
międzynarodowym. Ich dobra passa trwa do dziś, nawet jeśli w Polsce tego nie
widać. Ich książki nadal tłumaczone są na języki obce, natomiast czytelniczki
na całym świecie chętnie sięgają po każdą nową powieść, która wyszła spod ich
pióra. Do takich pisarek można zaliczyć Norę Roberts, Danielle Steel, Barbarę
Taylor Bradford czy Sandrę Brown, a także wiele innych amerykańskich i
brytyjskich autorek. Pisząc niedawno o Kłamstwach i tajemnicach
wspomniałam, że jest to historia wchodząca w skład wielotomowego cyklu
powieściowego, którego akcja rozgrywa się w małym fikcyjnym miasteczku Jacobsville
położonego w Teksasie niedaleko San Antonio. Podczas gdy tam mogliśmy poznać
losy niejakiego Garona Griera będącego agentem FBI i właśnie rozpracowującego
sprawę seryjnego mordecy małych dziewczynek, tak w tym przypadku Autorka
proponuje nam opowieść o jego młodszym bracie.
Jedno z wydań anglojęzycznych Wyd. HQN BOOKS USA/Kanada 2011 |
Cash Grier właśnie objął stanowisko
komendanta policji w Jacobsville. Kiedyś zajmował się cyberprzestępczością,
natomiast teraz za punkt honoru postawił sobie pilnowanie porządku w teksańskim
miasteczku. Lata pracy w policji sprawiły, że doskonale wie, iż nie można
nikomu wierzyć na słowo. Miejscowa społeczność traktuje go życzliwie, lecz gdyby
jednak któregoś dnia sprzeniewierzył się zasadom panującym w Jacobsville, wówczas
zapewne wszyscy by się odwrócili do niego plecami. Tak już jest w małych
miejscowościach, że niczego nie da się tam ukryć, natomiast nawet najdrobniejsze
przewinienie jest piętnowane. Gdyby zaś Cashowi przyszło kiedyś do głowy
skrzywdzić kogoś z mieszkańców Jacobsville, wówczas jedyne, co by mu pozostało,
to spakowanie manatek i wyjazd tam, gdzie nikt nie miałby pojęcia o jego winie.
Podobnie jak jego brat – Garon – Cash
również skrywa mroczną przeszłość, o której nikt nie wie. Mężczyzna tylko raz
odważył się o niej opowiedzieć, ale bardzo szybko tego pożałował. Od tamtej
pory nikomu nie ufa i przed wszystkimi udaje, że tak naprawdę od zawsze był
prawym i uczciwym człowiekiem, który nie skrzywdziłby nawet muchy. Już jakiś
czas temu w życiu Casha pojawiła się dużo od niego młodsza gwiazda Hollywood.
To dwudziestosześcioletnia modelka i początkująca aktorka – Tippy Moore.
Dziewczyna mieszka w Nowym Jorku, mając na wychowaniu dziewięcioletniego brata.
Pomimo że mały Rory mógłby mieszkać z matką, to jednak nie może tego zrobić z uwagi
na patologię jaka panuje w jego rodzinnym domu. Tippy także nie utrzymuje
kontaktu z matką, lecz ona robi to z zupełnie innego powodu, niż jej młodszy
brat. Tak naprawdę Rory jest dla niej wszystkim i nie wyobraża sobie, że
mogłoby go nie być w jej życiu. Dla bezpieczeństwa wysłała go do szkoły
wojskowej, gdzie stale ktoś sprawuje nad nim kontrolę, co sprawia, że Tippy bez
reszty może poświęcić się swojej pracy.
Jak można się spodziewać, splot rozmaitych
wydarzeń sprawia, że Cash i Tippy zbliżają się do siebie wzajemnie coraz
bardziej. Cash nie chce jednak angażować się w ten związek i robi wszystko, aby
Tippy zrozumiała wreszcie jego argumenty. Pewnego dnia dochodzi do dramatu,
wobec którego twardziel Cash Grier nie może przejść obojętnie. Jako stróż prawa jest
podwójnie zobowiązany do tego, aby nieść pomoc pokrzywdzonym. W dodatku sprawa
dotyczy ludzi, którzy tak naprawdę stanowią centrum jego świata. Czy zatem uda
mu się uratować tych, na których naprawdę mu zależy? Czy zdąży na czas? A może
dotrze na miejsce zbyt późno i nie będzie już czego zbierać? Czy jako komendant
policji działający na zupełnie innym terenie może ot tak sobie wtrącać się w
pracę swoich kolegów po fachu? Czy w tym przypadku sprawy prywatne staną się
ważniejsze, aniżeli służbowe?
Zdrajca to powieść utrzymana w
podobnym klimacie, jak wspomniane już Kłamstwa i tajemnice. Pojawia się
bowiem rozwijające się uczucie oraz wątek kryminalny, który dość szybko
znajduje swoje rozwiązanie. Są także sceny humorystyczne oraz szczęśliwe
zakończenie, odnośnie do którego można śmiało rzec, że żyli długo i
szczęśliwie. Czy zatem ta książka ma jakiejś wady? Och, gdyby tak się
przyczepić, to na pewno znalazłoby się ich kilka, jak zresztą w przypadku
każdej innej. Po pierwsze, fabuła nie jest zbyt wyszukana, lecz przewidywalna.
Po drugie, bohaterowie raczej nie zaskakują niczym szczególnym, czyli inaczej
niż miało to miejsce podczas lektury Kłamstw i tajemnic. Po trzecie,
wątek kryminalny jest bardzo prosty, co nie pozwala potrzymać czytelnika w
napięciu. Wiadomo bowiem, że tylko sekundy dzielą rycerza na białym koniu od
tego, aby mógł wykonać ten ostateczny ruch. Jest jeszcze kilkuletni chłopiec
zbyt dojrzały jak na swój wiek, co sprawia, że można o nim powiedzieć, iż to
taki typowy „stary maleńki”, a to z kolei wywołuje wrażenie nierealności.
Tak więc w przypadku tej książki generalnie
mamy do czynienia z fabułą leciutką, nieskomplikowaną, ale jednocześnie
sprawiającą, że można przy niej odpocząć. Z drugiej strony jednak, czy naprawdę
powyższe elementy można uznać za wady? Zapewne ktoś, kto gustuje w
literaturze ambitniejszej tak właśnie będzie je odbierał, ale jest przecież
mnóstwo czytelniczek, które uwielbiają takie bajki dla dużych dziewczynek.
Dlatego nadal nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że tego typu książek w
ogóle nie powinno się czytać. A skoro nie powinno się czytać, bo wstyd, to
także nie należałoby ich pisać. Jest to wierutna bzdura!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz