Na okładce wykorzystano portret Marii Naryszkin z Czetwertyńskich autor: Salvatore Tonci (1756-1844) |
Wydawnictwo: ŚWIAT KSIĄŻKI
Wszyscy, którym historia Polski nie
jest obca, doskonale wiedzą, że tak naprawdę Rzeczpospolita okupowana była
jeszcze przed drugim rozbiorem. Ta wojskowa okupacja obcych mocarstw oraz rządy
targowiczan stały się dla kraju niezwykle uciążliwe, dlatego też ludność bardzo
szybko zaczęła manifestować swoje niezadowolenie i buntować się przeciwko
zaistniałej sytuacji, zawiązując spiski przeciwko okupantowi. Z drugim
rozbiorem Polski (1793 rok) łączą się chyba najbardziej krwawe wydarzenia
spośród wszystkich trzech rozbiorów. Niemniej, to rok 1794 przyniósł ostateczną
klęskę i stał się swego rodzaju preludium do trzeciego rozbioru.
Co w takim razie przyniósł
wspomniany wyżej pamiętny rok 1794? Otóż, w marcu tegoż roku wybuchło powstanie
narodowe skierowane przeciwko Rosji i Prusom. Rewolcie dowodził generał Tadeusz
Kościuszko (1746-1817). Jednak ówczesny król, Stanisław August Poniatowski (1732-1798),
nie poparł walki ludu, mającej na celu wyrwanie się spod jarzma okupanta. W
zamian monarcha w dniu 19 marca wystosował list do księcia Józefa
Poniatowskiego (1763-1813), w którym uznał za swój święty obowiązek „trzymać z
Rosjanami”. Mało tego. W momencie, gdy dowiedział się o charakterze działań
Tadeusza Kościuszki, natychmiast uznał go za rebelianta, którego on – jako
sojusznik Rosji – zmuszony jest zwalczać wszelkimi możliwymi siłami. W związku
z tym w dniu 2 kwietnia król złożył swój podpis na uniwersale przeciwko
powstaniu, który przygotowany został przez Departament Sprawiedliwości Rady
Nieustającej. W owym akcie Stanisław August Poniatowski stanowczo potępiał
rewolucję francuską (1789-1799), natomiast swój naród wzywał do opamiętania się oraz
usilnie przestrzegał przed wiarą w pomoc ze strony Francji.
W wyniku walk zbrojnych pomiędzy
wojskiem polskim i ludem Warszawy a okupacyjnym garnizonem rosyjskim w dniach
17-18 kwietnia 1794 roku została zdobyta rosyjska ambasada, a ponadto przejęto
dokumenty, które były niezbitym dowodem świadczącym o zdradzie. Poświadczały
one bowiem pobieranie przez otoczenie króla stałej pensji od carycy Katarzyny
II Wielkiej (1729-1796). Od tej chwili
król stał się zakładnikiem powstańców i ukrył się w zamku. Jednak wspomniane
walki to dopiero początek. Najbardziej krwawe miały miejsce w chwili, gdy do
Warszawy wjechały wojska dowodzone przez Aleksandra Wasiljewicza Suworowa
(1729-1800). Pamiętna rzeź mieszkańców Pragi jeszcze długo odbijała
się echem pośród ludu Warszawy.
Rzeź Pragi w 1794 roku Obraz został namalowany około 1810 roku. autor: Aleksander Orłowski (1777-1832) |
To właśnie na tle powyższych
wydarzeń rozgrywa się akcja powieści Renaty Czarneckiej zatytułowana Pod
sztandarem miłości. Rok 1794. Powieść stanowi drugą część historii
opowiedzianej w książce Pożegnanie z ojczyzną. Rok 1793. Czytelnik
ponownie wkracza na salony wraz z ówczesną warszawską arystokracją. Po raz
kolejny zapraszany jest do pałacu Radziwiłłów i Czartoryskich. Spotyka też
przedstawicieli rodu Potockich i Lubomirskich. Niemniej, podobnie jak w
poprzedniej części, tak i tutaj na czoło również wysuwa się księżna Helena z
Przeździeckich Radziwiłłowa (1753-1821). To właśnie ją słychać najgłośniej. To
jej głos odbija się echem w pałacowych murach, a obcasy jej butów stukają na
marmurowych posadzkach. Jest tak realna, że aż czuć zapach jej perfum i słychać
szelest wytwornych sukni.
Księżniczka Krystyna Magdalena Radziwiłłówna Portret pochodzi z przełomu XVIII i XIX wieku. autor: Józef Maria Grassi (1757-1838) |
Pomimo zamieszek na ulicach Warszawy oraz niebezpieczeństwa utraty życia, które może dosięgnąć również Radziwiłłów, do
końca pozostają oni wierni carycy Katarzynie II Wielkiej. Helena wciąż drży o
to, aby nikt z jej rodziny przypadkiem nie wyrzekł złego słowa pod adresem jej
najserdeczniejszej przyjaciółki, jaką w jej mniemaniu jest właśnie
imperatorowa. Ale czy ta przyjaźń jest równie silna ze strony carycy? Chyba
nie, skoro po odwołaniu z Warszawy ambasadora, Jakoba Johanna Sieversa (1731-1808),
wojewodzina wileńska robi wszystko, aby wkraść się w łaski jego następcy i tym
samym odzyskać zaufanie Katarzyny II. Przecież wciąż myśli o korzystnym wydaniu
za mąż swojej nieślubnej córki, Krystyny (1776-1796), i wie, że tylko caryca
może jej w tym pomóc. Oficjalnie księżniczka Krystyna uchodziła za córkę
Michała Radziwiłła (1744-1831), ale wiadomo było, że jej biologicznym ojcem był
rosyjski dyplomata Otto Magnus von Stackelberg (1736-1800).
Oczywiście, jak to w życiu bywa, nie
wszystko układa się po myśli księżnej. Przecież posiada liczną rodzinę i w
związku z tym istnieje pewne ryzyko, że nie każdy z jej członków będzie
podzielał zdanie Heleny. Tak więc podobnie jak w poprzedniej części dylogii,
tak i tutaj arystokracja próbuje żyć normalnie, choć sprawy kraju są dla niej
bardzo ważne. Radziwiłłowie z wiadomych przyczyn sympatyzują z Rosjanami i to
ich w główniej mierze zapraszają na przyjęcia do swojego pałacu na Miodowej.
Obok Heleny Radziwiłłowej na
pierwszy plan wysuwa się też inna, równie silna, kobieta. Jest nią hrabina
Maria Naryszkin, z domu Czetwertyńska (1779–1854), która jest przyjaciółką
księżnej i żoną Rosjanina, co sprawia, że wciąż zamartwia się o swoje
bezpieczeństwo. W dodatku jest też bardzo piękną kobietą, więc nie dziwi fakt,
że wpada w oko pewnemu rosyjskiemu oficerowi, którym nie jest bynajmniej jej
małżonek. Czy ta miłość do mężatki znajdzie w końcu spełnienie? Czy może krwawe
rozruchy w kraju sprawią, że pozostanie ona jedynie w sferze marzeń?
Renata Czarnecka znów dokonała
czegoś niezwykłego. Otóż stworzyła powieść niełatwą, jeśli chodzi o tło
historyczne, ale z drugiej strony tak wciągającą, że nie sposób się od niej
oderwać. Zagmatwane kwestie polityczne przeplatają się tutaj z codziennym
życiem bohaterów. Czytelnik jest doskonale poinformowany, co czuje dana postać
i jakie są jej zamiary. Nie tylko Helena Radziwiłłowa sprawia wrażenie kobiety
z krwi i kości. Tak dzieje się w przypadku każdej postaci, którą spotykamy na
kartach książki. Kiedy Autorka pisze, że za oknem pałacu Radziwiłłów rozpętała
się burza z piorunami, to tak w istocie jest. Czytelnik również słyszy odgłos
grzmotu, wielkie krople deszczu uderzające w okienne framugi i szybkie kroki
jednego z synów księstwa, który właśnie zajechał przed pałac karetą. Z kolei, gdy
przemierzamy ulice Warszawy, wówczas niemal na własne oczy widzimy tłumy
mieszczan żądnych krwi zdrajców. Przed naszymi oczami wyrastają szubienice i
czujemy strach towarzyszący tym, którzy prowadzeni są na stracenie. Wraz z
Marią Naryszkin i Heleną Radziwiłłową słyszymy huk armat i szczęk oręża.
Widzimy zakrwawionych ludzi i łowimy uchem ich jęki, kiedy śmierć jest już
blisko. Autorka używa niby prostych słów, a jednak potrafi je dobrać w taki
sposób, że w pewnym momencie czytelnik traci poczucie rzeczywistości.
W książce nie brak też scen
humorystycznych, choć ogólnie tematyka powieści jest poważna. Fakt ten bez
wątpienia urozmaica fabułę powieści. Tak więc czytelnicy znajdą w tej książce
wszystko to, co powinna posiadać dobrze skonstruowana powieść, czyli doskonale
wykreowanych bohaterów, uczucia nimi targające, miłość, przyjaźń, zdradę, niekiedy
komizm sytuacji, a ponieważ jest to powieść historyczna, nie brakuje w niej
perfekcyjnie namalowanych słowami obrazów z naszej historii. Autorka zadbała o
najdrobniejszy szczegół, oczywiście na tyle, na ile pozwala na to objętość
książki. Dodatkowy walor stanowią także doskonale skonstruowane dialogi.
Chyba nie muszę dodawać, że jestem
pod ogromnym wrażeniem tej powieści, podobnie jak innych książek Renaty
Czarneckiej, które do tej pory czytałam. Niemniej, w tym przypadku występuje
jeszcze dodatkowo bardzo trudne tło historyczne, z którym Autorka fantastycznie
sobie poradziła. I właśnie ten fakt przemawia za tym, aby niniejszej powieści podnieść
ocenę, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, ile pracy kosztuje napisanie takiej
książki. Obawiam się jednak, że słowo rewelacyjna to stanowczo za mało, aby
wyrazić jej fenomen. W tym kontekście znacznie bardziej pasuje przymiotnik wybitna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz