Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
Każdy z nas zna na pamięć Opowieść
wigilijną Charlesa Dickensa (1812-1870), którą Autor napisał w 1843 roku. Historia
Ebenezera Scrooge’a wciąż jest aktualna, dlatego można śmiało stwierdzić, że również
ponadczasowa. Niektórzy wierzą, że Boże Narodzenie to taki czas, kiedy wszystko
jest możliwe. Możliwa jest przede wszystkim wewnętrzna przemiana człowieka, a
zło, które nagromadziło się w ludziach przez cały rok, odchodzi w zapomnienie.
Spore znaczenie ma również świąteczna otoczka, natomiast Bożego Narodzenia bez
śniegu niektórzy nie są w stanie sobie nawet wyobrazić. W związku z tym nie
dziwi fakt, że wielu pisarzy na przestrzeni wieków i lat tworzyło książki, w
których centrum znajduje się właśnie Boże Narodzenie. Opowieść wigilijna
Charlesa Dickensa wielokrotnie stała się inspiracją dla różnych autorów, a
jednym z nich jest właśnie Richard Paul Evans – pisarz tworzący poruszające
powieści dla kobiet.
Kiedy Paul Richard Evans był w
siódmej klasie, wówczas jego nauczycielka angielskiego, niejaka pani Johnson,
postawiła przed jego klasą intrygujące, choć nieco makabryczne, zadanie.
Chodziło bowiem o napisanie własnego nekrologu. Co dziwne, Autor do dziś nie
pamięta, co też takiego napisał o swoim życiu, ale dokładnie pamięta, w jaki
sposób umarł. Otóż „stracił życie”, zajmując pierwsze miejsce podczas
ostatniego okrążenia w wyścigu samochodowym Daytona 500. Wtedy nie brał jeszcze pod
uwagę pisania książek jako zawodu, który mógłby wykonywać. Poza tym pisarze
bardzo rzadko tracą życie w swoim miejscu pracy. Wskaźnik ofiar jest w tym
przypadku niezwykle niski, co tłumaczy pomysł przyszłego pisarza dotyczący przyczyny
własnej śmierci wykorzystany w tamtym niecodziennym szkolnym zadaniu.
Wydanie z 2011 roku |
Tym, co najbardziej zaintrygowało
Evansa w odniesieniu do zadania powierzonego mu przez panią Johnson, była
możliwość stanięcia w obliczu własnego dziedzictwa. Chodziło bowiem o to, jak
chcemy zostać zapamiętani po śmierci. Autor twierdzi, że pytanie to nurtuje
ludzkość od samego początku jej istnienia, czyli od czasu budowania piramid aż
do nadawania naszych imion drapaczom chmur.
Gdy zatem Richard Paul Evans zaczął
pisać Stokrotki w śniegu przyświecały mu dwa cele. Po pierwsze, pragnął
dowiedzieć się, co takiego może wydarzyć się, jeśli ktoś przeczyta swój
nekrolog zanim umrze i zobaczy na własne oczy, co tak naprawdę świat o nim
myśli; co sądzi o jego spuściźnie. Po drugie, chciał napisać świąteczną
opowieść o prawdziwym odkupieniu win. W rodzinie Autora jedną ze świątecznych
tradycji jest oglądanie miejscowej inscenizacji Opowieści wigilijnej
Charlesa Dickensa. Richard Paul Evans do dziś nie ma pojęcia, ile tak naprawdę
razy ją widział. Być może kilkanaście, lecz dla niego wciąż bardzo ekscytujące
jest obserwowanie zmian zachodzących w Ebenezerze Scrooge’u, gdy ten przemienia
się z tępego sknery w pokutującego i „roztrzepanego niczym uczeń” człowieka z
miłością w sercu. Autor twierdzi, że zawsze opuszcza przedstawienie z uśmiechem
na twarzy i determinacją, aby być lepszym człowiekiem. Tym właśnie chciał zarazić
swoich czytelników, pisząc książkę. Pragnął podzielić się z nimi Bożym
Narodzeniem, które stanowiłoby opowieść obdarzającą ciepłem w zimowe dni, a
także ogrzewającą domy i serca czytelników.
Tematyka Stokrotek w śniegu
tak naprawdę jest uniwersalna i ponadczasowa. Dotyczy nie tylko Bożego
Narodzenia, lecz to właśnie w te szczególne święta problem „nawrócenia” najbardziej
do ludzi przemawia. Nie ma też znaczenia, jaką mamy porę roku. Dopóki człowiek
żyje, zawsze ma szansę na dokonywanie zmian w swoim życiu. Tylko pytanie: czy
naprawdę chce je zmienić? Może czuje się dobrze ze swoimi wadami i zupełnie nie
dostrzega sygnałów, które wysyła mu życie. Mówią, że nic tak naprawdę nie
dzieje się przypadkiem i bez powodu, tylko trzeba umieć to zauważyć. Możliwe,
że sygnały, które odbieramy z tej czy tamtej strony są właśnie po to, aby w
końcu zdobyć się na odwagę i zacząć naprawiać krzywdy, które przez lata
wyrządziło się innym ludziom, czując przy tym niesamowitą przyjemność i
satysfakcję. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele odwagi potrzeba, aby
powiedzieć zwykłe słowo przepraszam. Tylko tchórz nie potrafi tego
zrobić i żyje w ciągłym przekonaniu, że przecież nic takiego się nie stało. To
wszak nic wielkiego, że ktoś przez nas płakał albo nawet usiłował targnąć się
na własne życie.
Wydanie z 2012 roku |
Trzeba przyznać, że na pewno takim
tchórzem nie okazał się główny bohater powieści – James Kier. Zanim jednak
nastąpił w jego życiu gwałtowny zwrot, nie był on dobrym człowiekiem. Mało
tego. Niektórzy uważali go nawet za potwora w ludzkiej skórze. Mężczyzna
krzywdził nie tylko obcych mu ludzi, ale także własną rodzinę.
James Kier jest
wpływowym biznesmenem, więc pewne rzeczy przychodzą mu znacznie łatwiej niż
innym ze względu na częsty kontakt z różnymi osobami. Niemniej pewnego dnia
dowiaduje się z prasy, że oto właśnie stracił życie w wypadku samochodowym. Początkowo
pojawia się u niego spore niedowierzanie, lecz to uczucie dość szybko mija
zastąpione przez złość i gniew na gazetę oraz dziennikarzy, którzy odważyli się
tak bardzo go zniesławić. Kiedy już w myślach przygotowuje plan zemsty, wówczas
na stronach internetowych ukazują się komentarze na jego temat. James Kier
czyta je z ogromnym zainteresowaniem. Ponieważ jest osobą znaną, wieść o jego
tragicznej śmierci rozchodzi się lotem błyskawicy.
Podczas lektury komentarzy
internetowych, których autorami są osoby, z którymi los w jakiś sposób zetknął
Jamesa Kiera, do świadomości mężczyzny dociera wreszcie, jak bardzo ludzie go
nienawidzili za to, w jaki sposób traktował ich przez lata i jak poważnych
krzywd dopuszczał się wobec nich. Nawet najlepszy przyjaciel nie oszczędza w
słowach. Niemniej wśród tych komentarzy jest jeden, który zupełnie nie pasuje
do reszty. Okazuje się bowiem, że jego żona – Sara – wyraża się o nim nie tylko
pochlebnie, ale też z wielką miłością. James nie ukrywa zdziwienia, ponieważ
doskonale pamięta, że zostawił żonę w chwili, kiedy ta najbardziej go
potrzebowała. W tym momencie rozpoczyna się stopniowa i powolna wewnętrzna
przemiana mężczyzny. Jej początkiem jest prośba skierowana do sekretarki, aby
ta sporządziła mu listę osób, które skrzywdził. Lista jest bardzo krótka,
ponieważ tak naprawdę biznesmenowi nie starczyłoby życia, aby moc wynagrodzić
krzywdy wszystkim, wobec których zawinił. W związku z tym Linda wybrała jedynie
te osoby, które jej szef skrzywdził najdotkliwiej. Okazuje się, że już na samym
początku przychodzi rozczarowanie. Otóż przeproszenie kogoś wcale nie jest taką
łatwą sprawą.
Wydanie amerykańskie Wyd. SIMON & SCHUSTER USA, październik 2009 |
Moim zdaniem Stokrotki w śniegu
to powieść niezwykle pouczająca, z której naprawdę można się wiele dowiedzieć i
dzięki tej wiedzy spróbować odnieść wewnętrzną przemianę Jamesa Kiera również
do siebie samego i własnego postępowania. Przecież na świecie nie ma człowieka,
który nie miałby czegoś złego na sumieniu. Trzeba sobie uświadomić, że nie ma
ludzi idealnych i na pewno kiedyś w życiu my także kogoś skrzywdziliśmy. Być
może było to nieświadomie, ale jednak stało się.
Jak już wspomniałam wyżej,
powieść jest kalką znanej wszystkim Opowieści wigilijnej Charlesa
Dickensa, którą Richard Paul Evans odniósł do czasów nam współczesnych. Stało
się tak zapewne dlatego, abyśmy mogli głębiej pojąć wymowę tej historii. James
Kier to nikt inny, jak Ebenezer Scrooge, który z posępnego skąpca pod wpływem
magii Bożego Narodzenia staje się skruszonym i świadomym własnych win
człowiekiem, odnajdującym w swoim sercu miłość do innych ludzi. Główny bohater Stokrotek
w śniegu jest zatem przykładem człowieka, który potrafi w pełni wykorzystać
szansę, jaką dostał od losu. Niestety, wielu ludzi nie umie tego zrobić i nadal
tkwi w swoim złym postępowaniu. Czasami może być już jednak za późno na
podejmowanie jakichkolwiek decyzji o zmianie swojego życia. Dlatego nie warto z
tym zwlekać zbyt długo.
Stokrotki w śniegu to opowieść o poszukiwaniu nowej życiowej drogi i
zrozumieniu tego, co jest naprawdę ważne. Jest to historia o odkupieniu win i
nauczeniu się współczucia wobec innych. W tej powieści nie ma ani jednego
aspektu, który w pełni nie wchłonąłby czytelnika. Moim zdaniem książka to
prawdziwy skarb literatury, który pozwala cieszyć się nią od pierwszej do
ostatniej strony. Autor wykonał doskonałą robotę przy skonstruowaniu kolei
życia swoich bohaterów. Umieścił ich w niezwykle realnym świecie i dostarczył
im prawdziwych problemów związanych z rzeczywistością, w jakiej egzystują. To
wszystko dostarcza czytelnikowi niemało emocji, a niekiedy nawet doprowadza do
uronienia łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz