niedziela, 26 lipca 2015

Posiadam pierwszy wydruk książki, który jest oprawiony w ramkę i wisi na ścianie...






ROZMOWA Z JEREMYM PODOLSKIM


Jeremy Podolski jest wnukiem Antoniego Józefa Podolskiego – autora autobiografii zatytułowanej „23 Days: A Memoir of 1939”. Antoni urodził się w 1923 roku w miejscowości Baranowicze, która do roku 1945 należała do Polski. Obecnie są to tereny Białorusi. Joe zmarł w Norfolk w 1999 roku. W czasie drugiej wojny światowej Antoni Podolski walczył przeciwko Armii Czerwonej, a także był pilotem myśliwca w Polskich Siłach Powietrznych w Wielkiej Brytanii. Jego bohaterska walka ze wschodnim okupantem zaowocowała tym, że został aresztowany i ostatecznie spędził dwadzieścia trzy dni w celi śmierci, czekając na wykonanie wyroku. Jeremy opowie nam nie tylko o swoim heroicznym Dziadku, ale także przybliży fakty dotyczące powstawania tej niezwykle wzruszającej książki, jaką bez wątpienia są wojenne wspomnienia Antoniego ‘Joe’ Podolskiego.


Agnes A. Rose: Jeremy, witam Cię serdecznie na moim blogu i dziękuję, że zgodziłeś się udzielić mi wywiadu. Czy mógłbyś nam coś więcej opowiedzieć o swoim Dziadku? Jakim był człowiekiem?

Jeremy Podolski: Kiedy dorastałem był wszystkim tym, czego można oczekiwać od Dziadka. Był miły i bardzo nas kochał. Pozwalał nam unikać kary znacznie częściej, niż robili to nasi rodzice w domu. Kilka razy nawet nas krył, gdy przysparzaliśmy nieco więcej problemów, niż zazwyczaj. Na początku lat 80. XX wieku cierpiał z powodu rozległego udaru mózgu, natomiast ja urodziłem się w 1983 roku, więc moje wspomnienia związane z nim dotyczą okresu już po udarze. Bardziej stateczne życie prowadził już po chorobie. Przestał latać, uczyć judo i pracować przy budowie łodzi oraz naprawie szybowców, jak również przestał być jubilerem. Bardzo chciałbym z nim latać, ponieważ z opowieści, które usłyszałem wiem, że był niezwykłym pilotem.


Na zdjęciu Joe Podolski wraz ze swoją lotniczą eskadrą około 1945 roku.
Joe siedzi w pierwszym rzędzie pierwszy po prawej stronie.


Agnes A. Rose: Kiedy po raz pierwszy poznałeś historię swojego Dziadka? Pamiętasz, co wtedy czułeś?

Jeremy Podolski: Po raz pierwszy przeczytałem o tym dwa lata po jego śmierci. Miałem wtedy około osiemnastu lat. Dziadek chciał, aby jego manuskrypt trafił do mojego brata i do mnie. Wtedy ta historia była trudniejsza do przyswojenia w porównaniu z dniem dzisiejszym. Był to ogromny przeskok w czasie, kiedy zapisywał swoją opowieść, a więc gdy nagrywał ją po kawałku, trochę zrywał swoje wspomnienia. Byłem zdumiony tą historią. To było niewiarygodne przez co przeszedł. Nie mogłem wyobrazić sobie, jak mógł przejść takie piekło w wieku szesnastu lat. Jego życie, jako szesnastolatka tak bardzo różniło się od mojego osiemnastoletniego, które wiodłem w bezpiecznym i spokojnym kraju. Wiedziałem, że w czasie wojny był pilotem, a pierwsze kilka lat były dla niego niezwykle okrutne. Byłem zaskoczony tym, jak normalnym człowiekiem był po wojnie. Jak mógł doświadczyć takich okropności, a potem po prostu ustatkować się i zbudować normalne życie.

Jedyne, co mnie „uderzyło” po przeczytaniu książki, to fakt, iż kiedy przebywałem u niego jako dziecko i budziłem się w środku nocy, zawsze wydawało mi się, że nie śpi. Nie sądzę więc, aby zbyt dobrze spał z powodu koszmarów.

Agnes A. Rose: Co takiego zadecydowało o tym, że Joe Podolski postanowił spisać swoje dramatyczne wojenne wspomnienia? Jak wyglądał sam proces przygotowywania dziennika?

Jeremy Podolski: Po przebyciu udaru mózgu przeszedł nieco pionierską operację, która uratowała mu życie i przedłużyła mu je o ponad dobre dziesięć lat. Chciał spisać tę historię dla rodziny. Miał nadzieję, że zostanie ona wówczas opublikowana w formie książki, ale tak się nie stało.

Swoje wspomnienia zapisywał, używając taśmy magnetofonowej. Jeden z jego przyjaciół przekazał ten zapis osobie piszącej na maszynie, która spisała tę historię z taśm. To pozwoliło otrzymać ponad sześćset stron maszynopisu przy podwójnym odstępie między wierszami. W takim formacie po raz pierwszy przeczytałem tę książkę.

Agnes A. Rose: Dlaczego książka „23 Days: A Memoir of 1939” ukazała się dopiero po śmierci Twojego Dziadka? Czy Antoni Podolski za życia nie chciał, aby jego losy poznało szersze grono odbiorców?

Jeremy Podolski: O ile wiem, pod koniec lat 80. XX wieku naprawdę starał się pozyskać wydawców i zobaczyć, czy będą zainteresowani. W tamtym czasie dobiegała końca zimna wojna, a Rosja nie była postrzegana jako wielki wróg, tak jak było to kiedyś. Rząd komunistyczny zasadniczo jest „złym facetem” w tej historii, więc myślę, że politycznie to nie był właściwy czas na publikację.

Również większość wydawnictw poszukuje tego, co pozwoli im zarobić pieniądze, a jeśli nie czują, że to będzie się sprzedawać, nie są zainteresowane. Wtedy drukowanie było bardzo kosztowne i były potrzebne duże nakłady, więc myślę, że większość takich książek postrzegana była w świecie wydawniczym jako ryzyko.


Joe Podolski uczył również judo. Na zdjęciu Joe stoi
pomiędzy swoimi dwoma kolegami z Norwich Judo Club. 


Agnes A. Rose: Jak wyglądał proces wydawniczy „23 Days: A Memoir of 1939”? Dlaczego ostatecznie zdecydowałeś się na publikację wojennych wspomnień Joe Podolskiego?

Jeremy Podolski: Przygotowanie książki po jego śmierci wymagało dużo pracy, lecz była ona rozłożona na prawie piętnaście lat. Po tym, jak po raz pierwszy przeczytałem książkę, chciałem ją zachować, więc musiałem przełożyć ją na komputer. Po metodzie prób i błędów użyłem jakiegoś oprogramowania do optycznego rozpoznawania tekstu. Proces ten obejmuje skanowanie strony oraz sczytywanie tekstu na stronie i umieszczenie go w programie Word. Ponieważ pierwotnie tekst został napisany na maszynie, program do optycznego rozpoznawania tekstu otrzymał sporo błędnych fragmentów i wybrał jakieś bardzo dziwne formatowanie. Program ten był też dużo prostszy w porównaniu z tym, jakie mamy dzisiaj, gdyż skanowanie zostało wykonane około 2003 roku.

Musiałem także przejść przez wszystkie z ponad sześciuset zeskanowanych stron i skorygować błędy oraz formatowanie, aby wyglądało to normalnie.

Wiele lat później znalazłem firmę, która robi cyfrowy druk książek. Przy rozwoju większości technologii oznaczało to, że drukowanie małego nakładu książek było wystarczająco tanie, aby warto było ten niewielki nakład wydrukować. Znalazłem też kogoś w Internecie, kto podjął się korekty. Po prostu trzeba było trochę poprawić gramatykę i ortografię, co pominąłem. Potem mój tato dokonał sporej edycji, aby móc nadać tej historii lepszy i bardziej czytelny porządek.

Taki właśnie był cyfrowy wydruk książki przeznaczony dla rodziny, ale kiedy opowieść została poprawiona, rozwinęła się w tę niesamowitą historię. Tak więc zdecydowaliśmy się zaryzykować i samodzielnie opublikować książkę. Nigdy niczego z niej nie usuwaliśmy ani nie dodawaliśmy. Jedynie przekopiowaliśmy tę historię tak, aby czytało się ją lepiej. 

Agnes A. Rose: W Internecie jest sporo pozytywnych i niezwykle wzruszających opinii na temat książki Twojego Dziadka? Czy przygotowując tę publikację kiedykolwiek spodziewałeś się, że ludzie w tak emocjonalny sposób podejdą do wspomnień Antoniego?

Jeremy Podolski: Nie, nie spodziewałem się. Ta reakcja ludzi była wspaniałym zaskoczeniem. Czytanie tylu szczerych opinii na temat książki sprawia, że cała ta ciężka praca była tego warta. Miło również słuchać wspomnień innych ludzi dotyczących mojego Dziadka. Są to historie, których nie znaliśmy i nigdy nie dowiedzielibyśmy się o nich, gdybyśmy nie opublikowali książki.

Agnes A. Rose: A jak Ty osobiście traktujesz tę książkę? Czym ona jest dla Ciebie?

Jeremy Podolski: Traktuję ją prawdopodobnie jako najważniejszą rzecz, jakiej udało mi się dokonać i być może już nigdy czegoś takiego nie zrobię. Jest to niesamowite połączenie bardzo smutnej i wstrząsającej części historii ludzkości. Posiadam pierwszy wydruk książki, który jest oprawiony w ramkę i wisi na ścianie, a pod nim kilka prasowych artykułów na temat mojego Dziadka. Już zawsze będę traktował tę książkę jako skarb i mam nadzieję, że jeśli nie wydarzy się nic innego, będzie to niesamowity historyczny dokument przekazywany w naszej rodzinie.

Jestem naprawdę dumny z książki i z tych niezwykle pozytywnych opinii, jakie otrzymaliśmy.

Agnes A. Rose: Wiem, że Twój Dziadek nigdy nie wrócił do Polski, ale na pewno tęsknił za krajem, w którym się wychował. Czy nigdy nie myślał o tym, aby jednak postawić wszystko na jedną kartę i wrócić do miejsc swojego dzieciństwa i dorastania, pomimo że obecnie te tereny już nie należą do Polski?

Jeremy Podolski: Cóż, mój ojciec pisząc o jego powrocie do domu miał na myśli jego dom rodzinny w Baranowiczach. Dziadek wrócił do Polski kilka razy i spotkał się z rodziną i starymi znajomymi. Ponieważ Rosja nadal kontrolowała Polskę, pojawiało się pewne ryzyko, a więc nigdy nie wystawiał swojego szczęścia na próbę, usiłując dostać się do swojego starego domu.

Agnes A. Rose: Wydaje mi się, że w październiku zeszłego roku byłeś w Krakowie, gdzie promowałeś książkę na Międzynarodowych Tragach Książki. Jak wspominasz to wydarzenie?

Jeremy Podolski: Osobiście nie byłem na Targach Książki. Byli tam moja Mama, Tato, Kuzyn, Brat i jego rodzina. Wydaje się, że poszło dobrze i mówili, że rozmawiali z wieloma ludźmi. Było pewne zainteresowanie ze strony polskiego wydawcy, ale ostatecznie zdecydowano, że to nie dla nich. 

Wydawnictwo: 
YELLOW WHEEL PUBLISHING LTD.
Wielka Brytania 2014
Agnes A. Rose: Czy możemy spodziewać się polskiego przekładu „23 Days: A Memoir of 1939” pomimo braku zainteresowania ze strony polskich wydawców?

Jeremy Podolski: Byłoby wspaniale mieć polskie tłumaczenie. Był jeden polski wydawca zainteresowany książką, ale ostatecznie do niczego nie doszło. Jeśli ktoś z czytających jest zainteresowany publikacją polskiej wersji, proszę niech się z nami skontaktuje!

Agnes A. Rose: Czy byłeś kiedykolwiek w Baranowiczach? Jeśli tak, to jak wyglądało Twoje podążanie śladami Dziadka?

Jeremy Podolski: Nie, nigdy nie byłem, ale myślałem o tym. Być może w przyszłości pojadę tam na wycieczkę. Smutne, że nie mam pojęcia o tym, jak wyglądał jego dom z dzieciństwa w porównaniu z tym, jaki jest teraz.

Agnes A. Rose: A jak postrzegasz Polskę? Czy oprócz Krakowa odwiedziłeś jeszcze jakieś ciekawe miejsce w naszym kraju?

Jeremy Podolski: Kocham Polskę i Kraków! Nigdy od razu nie poczułem się tak, jakbym był w domu, jak wtedy, gdy po raz pierwszy odwiedziłem Kraków w 2012 roku. Od 2001 roku kilka razy odwiedziłem Warszawę. Połowa prochów mojego Dziadka znajduje się w grobie jego ojca w Warszawie. Chciałbym bardziej poznać Polskę i gdzieś z tyłu głowy mam marzenie, aby odbyć po Polsce podróż koleją. I pewnego dnia w przyszłości, kiedy będę miał wystarczająco pieniędzy i czasu, zrobię to.

Agnes A. Rose: Jeremy, dziękuję Ci za tę rozmowę. Mam nadzieję, że wojenne wspomnienia Twojego dziadka zostaną pewnego dnia przetłumaczone na język polski i każdy będzie mógł je przeczytać bez bariery językowej. Czy chciałbyś coś jeszcze dodać na koniec?

Jeremy Podolski: Chciałbym tylko powiedzieć, że dziękuję za danie mi szansy opowiedzenia o wspomnieniach mojego Dziadka i jego niesamowitym życiu. Chciałbym zobaczyć, jak ta książka dobrze sobie radzi, ponieważ czuję, że jest to niesamowita historia, a takich książek jest teraz coraz mniej.



Rozmowa, przekład i redakcja
Agnes A. Rose



Jeśli chcesz przeczytać ten wywiad w oryginale, kliknij tutaj.
If you want to read this interview in English, please click here.
Jeśli chcesz przeczytać recenzję książki, kliknij tutaj.
Jeśli chcesz dowedzieć się czegoś więcej o książce i Autorze, kliknij tutaj.
Jeśli chcesz kupić książkę, kliknij tutaj







4 komentarze:

  1. Dziękuję. Poruszający wywiad, a książka może być jeszcze bardziej poruszająca! Mam nadzieję, że jakiś polski wydawca nie przejdzie obojętnie wobec niej i pozwoli Polakom zapoznać się ze wspomnieniami tego dzielnego rodaka.

    Na razie wrzucę linki do Twojego wywiadu i recenzji na stronie bloga Kresy zaklęte w książkach, na FB. Antoni Podolski był bowiem Kresowiakiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, ja publikuję na blogu Kresowym, więc za jakiś czas wrzucę tam swoje teksty. Ale jeśli chcesz, to oczywiście podlinkuj moje wpisy. :-) A co do książki, to faktycznie jest niesamowicie poruszająca i dziwię się, że w Polsce na razie brak zainteresowania. Nie wiem, czy pamiętasz, ale w lutym pisałam tekst o podobnej książce. To była publikacja Grega Archera i pisał o swoich dziadkach, którzy zostali zesłani na Syberię. Wiesz, że próbowałam zainteresować tą książką kilku polskich wydawców i żaden nie chciał zakupić do niej praw? Byłam zaskoczona. Nie wiem, dlaczego w Polsce nie wydaje się takich książek. Przecież to istne skarby!

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać u Ciebie na blogu zarówno recenzję książki, jak również wywiad z wnukiem autora. Dzięki temu poznałam tę książkę w wielu aspektach - tym historycznym, niezwykle cennym i tym widzianym oczami wnuka. Inspirujące są nie tylko wspomnienia, ale sam proces powstania książki, świadczy o ogromnym nakładzie pracy. Warto było poznać tę książkę na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kiedyś książka jednak ukaże się w języku polskim i będziesz mogła ją przeczytać, choć zawsze możesz ją nabyć w oryginale na Amazonie. Podlinkowałam stronę.

      Usuń