Wydawnictwo:
WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
Wrocław
2008
Tytuł
oryginału: Redemption Falls
Przekład:
Jarosław Włodarczyk
James
Joyce (1882-1941) napisał kiedyś do swojego brata, że w jego mniemaniu wolność
w literaturze irlandzkiej to odchodzenie od angielskiej konwencji, co swoje
źródło miało w jego nieprzeciętnym talencie. Irlandzka powieść nigdy nie była
ograniczona przez konieczność kreowania schematycznej fabuły i takich samych bohaterów.
Tak więc podejmowano szereg eksperymentów i wprowadzano innowacje, zamiast
tworzyć klasyczną literaturę postkolonialną. Obce wpływy kulturowe sprawiły, że
irlandzcy pisarze zgodnie podążali w kierunku poszukiwań tradycji innych ludzi,
aby w ten sposób zrekompensować fakt, iż w ich literaturze brakowało własnego
dogmatycznego literackiego dziedzictwa. Począwszy od Podróży Guliwera
Jonathana Swifta (1667-1745), aż do Drakuli Abrahama Stokera (1847-1912)
naginanie zasad realizmu jest czymś na kształt irlandzkiej emigracji. Sto
lat temu Irlandia była jedynym regionem Zjednoczonego Królestwa, gdzie
generowano rodzimą sztukę modernistyczną. Fascynacja grą słów i ekstrawagancją,
które funkcjonowały już we wczesnym średniowieczu, stały się głównym aspektem
irlandzkiej modernistycznej przygody, tak jak i jego mroczna i fragmentaryczna
historia.
Powieść
Josepha O’Connora – Miasto Odkupienia – jest pozbawiana tradycji,
natomiast nafaszerowana jest wszelkiego rodzaju fotografiami, wierszami,
listami, zapiskami bohaterów, wyciągami z ich dzienników, fragmentami
irlandzkich ballad, czy też indywidualnymi historiami pochodzącymi z rozmaitych dokumentów i
opowieści. Można przypuszczać, że jest to typowy irlandzki sposób pisania. Od
czasów Laurence’a Sterne’a (1713-1768) do Jamesa Joyce’a literacki eksperyment
irlandzkich pisarzy obejmował bardzo często zabawy z książką, którą traktowano
jako obiekt materialny.
Akcja
Miasta Odkupienia rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych tuż po
zakończeniu wojny secesyjnej (1861-1865). Choć wojna domowa już się zakończyła,
to jednak w kraju wcale nie jest spokojnie, jak mogłoby się wydawać. Czytelnik
śledzi losy irlandzkiej emigrantki – Elizy Duane Mooney – która boso i z
niewielkim podręcznym bagażem wyrusza z Luizjany w poszukiwaniu brata o imieniu
Jeremiasz, który jest jej jedynym krewnym. Tak naprawdę nie wiadomo czy
chłopiec jeszcze żyje. Najprawdopodobniej pewnego dnia przyłączył się do
jakiegoś oddziału żołnierzy i ruszył z nimi w drogę. Niemniej, to wcale nie
Eliza i Jeremiasz wysuwają się na pierwszy plan. Znacznie więcej miejsca Autor
poświęca niejakiemu Jamesowi O’Keefe’owi – wykładowcy, żołnierzowi i
kobieciarzowi. Generał O’Keefe, zwany także „Klingą”, ma za sobą dość niehlubną
przeszłość. Kiedy go poznajemy, mężczyzna mieszka w Nowym Jorku na Manhattanie
i jest żonaty z arystokratką o latynoskim pochodzeniu. „Klinga” dzielnie walczy
z Jankesami, lecz nie może pogodzić się ze swoim obecnym położeniem. W dodatku
pozbawiono go poprzedniej rangi. James O’Keefe ma opinię kobieciarza, do
którego łóżka wciąż trafiają jakieś egzotyczne kochanki. Prócz tego pełni też
funkcję gubernatora miasta o nazwie Redemption Falls, a do tego ciąży na nim jeszcze
wyrok śmierci za kradzież i ogólną anarchię. Generał posiada również nieprzeciętny
talent w doprowadzaniu do furii Kongresu Stanów Zjednoczonych, ponieważ wciąż
składa petycje, aby Redemption Falls zmieniło nazwę na Dublin. Już niedługo
jednak losy O’Keefe’a i Mooneyów nierozerwalnie się ze sobą połączą.
Abraham Lincoln (1809-1865) 16. prezydent Stanów Zjednoczonych, którego urzędowanie przypadło na czas trwania wojny secesyjnej. |
Możliwe,
że irlandzcy pisarze naginają nieco zasady realizmu, ale w przypadku O’Keefe’a
można śmiało powiedzieć, że jest on postacią niesamowicie autentyczną. Joseph
O’Connor zwyczajnie zażartował sobie z czytelnika, ponieważ stworzył postać na
wskroś realną, a tu nagle okazuje się, że jest to bohater w całości fikcyjny,
który został wykreowany specjalnie na potrzeby powieści. Podobnie rzecz
przedstawia się odnośnie pozostałych bohaterów. Owszem, Autor przy pisaniu tej
historii kierował się prawdziwymi wydarzeniami, natomiast postać O’Keefe’a
tworzył w oparciu o losy kilku młodych Irlandczyków, którzy w swoim czasie zrobili
równie osobliwą karierę, jak nasz generał.
Miasto
Odkupienia to powieść pełna hybrydyczności oraz krzyżowania się ras. To
także historia, w której bohaterowie mówią różnymi językami i posiadają
odmienną tożsamość. Przykładem może być sposób wypowiadania się Jeremiasza
O’Moody’ego. Jego akcent stanowi mieszankę akcentu charakterystycznego dla
ludzi z Luizjany i irlandzkiego. Cała powieść to tak naprawdę swoista wieża
Babel pełna idiomów i afro-amerykańskich zwrotów z najwyższej półki
funkcjonujących na Manhattanie. To wspaniałe wielogłosowe dzieło nakładających
się na siebie głosów i ścierania się ze sobą rozmaitych dialektów. James O’Keefe przekłada
szkockie piosenki na język celtycki, a następnie na włoski i dworską
francuszczyznę, co świadczy o jego wielojęzyczności.
Obecnie
na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej książek werbalnie bezbarwnych.
Dla Irlandczyków język zawsze był czymś niezwykle istotnym, biorąc pod uwagę
fakt, iż większość pisarzy używało go w kontekście historycznym, pomimo że
niektóre dialekty były im obce. Od wieków język stanowił swego rodzaju
polityczne pole minowe, więc nie można tutaj mówić o niewinnym jego używaniu.
Joseph O’Connor, podobnie jak James Joyce, łączy w swojej powieści panoramiczny
zasięg słownictwa z tym, które znamy z codziennego użytku.
O
wybitnym talencie Autora można mówić także w kontekście kreacji bohaterów.
Przykładem może być Eliza Moody, która obok generała O’Keefe’a i jego żony,
jest tutaj naprawdę znaczącą postacią. Dziewczyna w pewnej chwili ulega jakimś
maniakalnym zachowaniom, które prowadzą ją praktycznie na samo dno swojej
egzystencji. Z kolei James O'Keefe przedstawiony jest nie tylko jako mężczyzna sprawujący władzę, ale także widzimy go na tle życia rodzinnego i przede wszystkim małżeńskiego. Jego relacje z żoną są tutaj wyraźnie wyeksponowane. Tych bohaterów jest naprawdę sporo i każdy w jakiś sposób związany
jest z gubernatorem Redemption Falls. Wszyscy oni mają do wykonania swoje
zadanie. Można rzec, iż Miasto Odkupienia to doskonałe dzieło
współczesnej fikcji literackiej autorstwa niezwykle utalentowanego pisarza.
W
związku z powyższym książka dla niektórych czytelników może okazać się trudna w
odbiorze. Na pewno nie jest to lektura przeznaczona dla tych, którzy lubią
literaturę lekką, łatwą i przyjemną, która nie wymaga od czytelnika żadnego
wysiłku. Tutaj naprawdę należy się skupić, aby móc dobrze zrozumieć to, co
Autor ma nam do przekazania. Dlatego też ten, kto nie gustuje w tego rodzaju
literaturze, nie powinien sięgać po Miasto Odkupienia, ponieważ w wyniku
niezrozumienia fabuły i specyficznego przekazu, może ocenić tę książkę nisko, a to nie będzie
sprawiedliwe i nie odda prawdziwej wartości tej powieści, zaś innych
czytelników jedynie niska ocena wprowadzi w błąd.
Miasto
Odkupienia stanowi dalsze losy bohaterów Gwiazdy mórz. Natomiast
Joseph O’Connor to brat słynnej gwiazdy muzyki pop – Sinead O’Connor. Jak widać
członkowie tej irlandzkiej rodziny talent artystyczny mają po prostu we krwi.
Właściwie to nie wiem, co napisać... Mam ogromny natłok myśli po przeczytaniu Twojej recenzji. Kusi mnie by sięgnąć po nią. Tylko, że trochę się obawiam, że jednak gdzieś tam jej nie zrozumiem, nie spodoba mi się, a byłoby mi szkoda, gdyby tak się stało.
OdpowiedzUsuńWiesz, nie będę udawać, że książka nie jest trudna, bo jest. Czasami miałam wrażenie, że nie rozumiem tego, co czytam. Ale z drugiej strony pod względem językowym to naprawdę arcydzieło, bo jest autentyczna z tymi dialektami w zależności od bohatera. Zawsze możesz spróbować. Najwyżej przerwiesz czytanie, jeśli coś Ci nie pójdzie. Ja mam ogromna ochotę na "Gwiazdę mórz" i pewnie niedługo po nią sięgnę. :-)
UsuńMasz rację :) A i mnie pociąga ten autentyczny język :)
UsuńTo nic tylko przeczytać. :-)
Usuń