czwartek, 18 grudnia 2014

Mary Nichols – „Altana”













Wydawnictwo: ŚWIAT KSIĄŻKI
Warszawa 2012
Tytuł oryginału: The Summer House
Przekład: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik




Pierwsza połowa XX wieku to czas, kiedy pobrzmiewały jeszcze echa surowej epoki wiktoriańskiej. Obowiązujące wówczas konwenanse i zasady moralne wykluczały wiele kobiet z towarzystwa. Fakt ten szczególnie dotyczył tych pań, które dawały się ponieść chwili słabości i w konsekwencji zachodziły w ciążę z mężczyznami, z którymi nie miały ślubu. Generalnie musiały wtedy radzić sobie same, ponieważ nawet rodzina nie wahała się ich wyrzec. Taki stan rzeczy uzależniony był również od tego, z jakiej warstwy społecznej pochodziła dana kobieta. Chyba najgorzej sytuacja przedstawiała się w przypadku arystokratek, za które odpowiedzialni byli przede wszystkim ojcowie albo bracia, pomimo że niewiasta miała już swoje lata i mogła o sobie decydować. Niemniej brak własnych środków finansowych potrzebnych na utrzymanie sprawiał, że nie miały wyjścia i musiały bez słowa sprzeciwu wykonywać wolę swojego rodziciela, bo to przecież on łożył na ich utrzymanie. A wola ojca niejednokrotnie była okrutna. 

Decyzja głowy rodziny bardzo często rzutowała na całe dalsze życie „zhańbionej” córki czy siostry, a czasami nawet żony. Ważniejsza od stanu emocjonalnego kobiety była chęć uniknięcia skandalu obyczajowego. Strach przed tym, co ludzie powiedzą był znacznie większy niż na przykład dobro córki, bo przecież damie za nic w świecie nie wypadało urodzić nieślubnego dziecka albo spłodzić potomstwo z mężczyzną, który nie był jej mężem. Ta druga kwestia dotyczyła w głównej mierze mężatek, bo przecież zdarzało się, że również kobiety zamężne wikłały się w związki pozamałżeńskie. Generalnie seks przedmałżeński czy pozamałżeński nie był niczym złym. Złe były tylko konsekwencje, które temu towarzyszyły, a które prędzej czy później były widoczne również dla innych. 

Jest rok 1918. Pierwsza wojna światowa zmierza już ku końcowi. W pewnej angielskiej posiadłości o nazwie Beckbridge niedaleko Attlesham wraz z rodzicami mieszka lady Helen Barstairs. Z uwagi na arystokratyczne pochodzenie ojca, kobieta nosi tytuł hrabiny. Jej mąż bierze udział w działaniach wojennych, natomiast brat już jakiś czas temu poległ na froncie. Jedynym mężczyzną – oprócz służących – przebywającym w domu jest jej ojciec, który z powodu wieku nie został przez władze wysłany na wojnę. Hrabia słynie z tego, że udostępnia swoją rezydencję żołnierzom, którym jakoś niespecjalnie śpieszy się do domu albo mieszkają zbyt daleko, żeby odwiedzić rodzinę podczas urlopu. Z drugiej strony jednak tych wolnych dni jest tak niewiele, że praktycznie nikomu nie opłaca się wyjeżdżać. Posiadłość hrabiego to nie tylko „hotel” dla żołnierzy. Do rezydencji bardzo często trafiają też ranni mężczyźni, którzy właśnie tutaj pragną wrócić do zdrowia, a potem znów udać się na front, oczywiście jeśli przełożeni na to pozwolą. Wśród tych młodych mężczyzn są głównie piloci RAF-u.

Pewnego dnia do rezydencji trafia niejaki Oliver Donovan. Z pochodzenia jest Kanadyjczykiem, który został ranny w czasie bitwy nad Sommą we Francji. Mężczyzna jest niezwykle przystojny, więc nie dziwi fakt, że szybko zwraca uwagę samotnej lady Helen. Ich potajemne spotkania odbywają się w altanie znajdującej się na terenie posiadłości. Uczucie, które zaczyna ich łączyć jest wyjątkowe i niezwykle silne. Zarówno Oliver, jak i Helen nie wyobrażają sobie dnia, w którym będą musieli się rozstać, choć doskonale wiedzą, że to kiedyś nastąpi. W momencie, gdy Oliver opuszcza rezydencję hrabiego, obiecuje Helen, że jak tylko będzie mógł, to do niej wróci i wtedy poprosi o jej rękę. Oczywiście najpierw lady Barstairs będzie musiała rozwieść się z mężem. Nie będzie to łatwe, bo przecież Richard został jej z góry przeznaczony. Wszak to ojciec go dla niej wybrał, a słowo rodziciela to świętość.

W końcu Oliver wyjeżdża, a Helen żyje jedynie chwilą, w której znów będą mogli się zobaczyć. Życie lady Barstairs diametralnie zmienia się, kiedy kobieta dowiaduje się, że spodziewa się dziecka Olivera. Helen wie, że prędzej czy później będzie musiała powiedzieć o tym rodzicom. I oczywiście Richardowi. Jak na tę wieść zareaguje despotyczny hrabia? Czy Helen będzie mogła w spokoju urodzić dziecko, które stopniowo staje się dla niej wszystkim? Czy ojciec pozwoli na to, aby w jego rodzinie pojawił się mały człowiek będący owocem niemoralnego prowadzenia się jego córki? Czy w końcu Oliver wróci i ożeni się z Helen tak, jak planował przed wyjazdem? Jaki los czeka bohaterów tej historii?

Wyd. Allison & Busby
Londyn 2011
Mija dwadzieścia dwa lata. Jest rok 1940. Na świecie znów szaleje wojna. Adolf Hitler morduje niewinnych ludzi. Bohaterowie historii, która rozgrywała się w 1918 roku są już starsi, wiele przeżyli, a niektórzy z nich stracili życie w tych czy innych okolicznościach. W jednym z londyńskich szpitali z oddaniem pracuje młoda i piękna pielęgniarka – Laura Drummond. Kobieta robi wszystko, aby ranni na wojnie żołnierze jak najmniej odczuwali skutki swoich obrażeń. Śmierć każdego młodzieńca Laura bardzo mocno przeżywa. Kiedy ją poznajemy, kobieta ma właśnie wyjść za mąż za dzielnego pilota myśliwca – Roberta Rawtona. Pomimo ostrego sprzeciwu jej przyszłych teściów, ślub i tak ma się odbyć. Dla Roberta liczy się tylko Laura. Zdanie snobistycznych rodziców to sprawa drugorzędna. Niestety, dzień poprzedzający ceremonię ślubną staje się najtragiczniejszym dniem w życiu Laury. Robert ginie zestrzelony przez jakiegoś niemieckiego pilota. Czy Laura będzie w stanie poradzić sobie z tak ogromną tragedią? Czy oprócz ukochanej matki znajdą się ludzie, którzy zechcą jej pomóc? Czy sytuacja, w jakiej znalazła się kobieta nie sprawi przypadkiem, że zostanie wykluczona ze środowiska?

Gdybym musiała jednym słowem opisać Altanę, to z pewnością byłoby to słowo „piękna”. Tak, to po prostu piękna historia, która chwyta za serce, szczególnie osoby posiadające romantyczną duszę. Czasy, w których toczy się akcja powieści nie należą do najłatwiejszych. Najpierw jedna, a potem druga wojna. Obydwa konflikty bardzo mocno odbijają się na życiu głównych bohaterów. Tak naprawdę przez cały czas czują oni strach przed tym, co może się wydarzyć. Żołnierz, który opuszcza dom, może już nigdy do niego nie wrócić. W dodatku w każdej chwili można zginąć podczas nocnych nalotów. Praktycznie każdej nocy trzeba uciekać do schronów, aby przeżyć.

Altana to przede wszystkim opowieść o miłości, ale nie tylko o tej pomiędzy mężczyzną a kobietą. Jestem skłonna stwierdzić, że tutaj na pierwszy plan wcale nie wysuwa się romans, ale uczucie, które towarzyszy matce i jej dziecku. Czytelnik jest w stanie dostrzec jak ważna jest miłość macierzyńska, bez względu na to jakiego rodzaju więzi łączą matkę z dzieckiem. Niekoniecznie trzeba urodzić, żeby móc bezgranicznie kochać i chronić za wszelką cenę. W tej historii jest także tajemnica, która wyjdzie na jaw w najmniej oczekiwanym momencie. Są bowiem ludzie, którzy wiedzą zbyt dużo, lecz dla dobra sprawy milczą latami, aby nie zakłócać ustalonego porządku i nie doprowadzić do łez tych, którzy tak naprawdę nie są niczemu winni. Ktoś kiedyś w ogromnym gniewie podjął jedną okrutną decyzję, której skutki ciągną się przez długie lata.

Jeśli chodzi o samych bohaterów, to są to postacie doskonale skonstruowane pod względem psychologicznym. Pamiętajmy, że czasy, w których przyszło im żyć, były niezwykle okrutne, więc musieli sobie radzić z nimi w taki sposób, aby móc w miarę normalnie żyć. Każdy z bohaterów jest inny. Mężczyźni walczą, natomiast kobiety głównie pielęgnują ich rany. Bardzo często zdarza się też, że sprawy osobiste zaprzątają im myśli tam, gdzie ich głowy powinny być chłodne, a myśli skierowane na walkę z wrogiem. Mary Nichols doskonale nakreśla rzeczywistość wojenną. Dba o szczegóły przez co opowiadana przez nią historia staje się wiarygodna. Przypuszczam, że w moim przypadku na Altanie się nie skończy, zważywszy że Autorka specjalizuje się w moich ulubionych powieściach historycznych.

Komu zatem polecam tę książkę? Na pewno kobietom o romantycznej duszy, które lubią, kiedy powieść charakteryzuje się niebanalną fabułą, pomimo że dotyczy romantycznych relacji damsko-męskich. Oczywiście nie bez znaczenia jest także umiejscowienie akcji. Bardzo bym chciała, aby w moje ręce trafiało więcej takich lektur. Przyznam jednak, że kiedy zaczęłam czytać, wówczas odniosłam wrażenie, jak gdybym już kiedyś tę książkę czytała. Przez chwilę przeżyłam swego rodzaju déjà vu. Początek jest bardzo podobny do powieści napisanej przez Maureen Lee zatytułowanej Dom przy Parku Książąt. Niemniej moje mylne wrażenie już wkrótce zostało rozwiane i szybko okazało się, że są to dwie różne historie.







8 komentarzy:

  1. Romantyczna dusza, mówisz? :D
    To chyba ja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam, że w okolicach premiery baaaaardzo na nią chorowałam. Spodobała mi się, może nie zapiera dechu z zachwytu, ale czyta się dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Twoją recenzję. :-) A jeśli chodzi o "zapieranie dechu", to mnie zaparła i to bardzo. Może dlatego, że ja generalnie lubię takie wojenne historie. Choć z drugiej strony większe wrażenie wywarły na mnie na przykład "Monsunowe dni". :-)

      Usuń
  3. Miałam trochę większe oczekiwania co do tej książki, jednak i tak mile ją wspominam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się książka bardzo podobała, ale może dlatego, że nie mam żadnych oczekiwań ani wobec książek, ani też względem ich autorów. Staram się jak tylko mogę odchodzić od wystawiania recenzji. Wolę o literaturze po prostu opowiadać niż ją oceniać. ;-)

      Usuń
  4. Świetna książka, która wywarła na mnie spore wrażenie i zapadła w pamięć.

    OdpowiedzUsuń