Błoga
ignorancja
Kiedy w Wigilię opadamy na
fotel opchani smakołykami, zapewne czujemy wdzięczność za cały ten pomysł z
Bożym Narodzeniem. Lecz przygotowania do świąt bez wątpienia pociągają za sobą
jakieś drobne niedoskonałości. Bazgranie kilku tuzinów bożonarodzeniowych
kartek do osób, które uważamy za niedostosowanych odmieńców (oczywiście nie
mamy na myśli ciebie, kochana ciociu Beato, choć z drugiej strony sama dobrze wiesz, że moglibyśmy mieć) jest
jedną z nich. Kolejną wadą tychże przygotowań jest wyjaśnianie synowi, że cała
rodzina mogłaby umrzeć z głodu, gdybyśmy pokazali mu nową konsolę do gier,
której on tak bardzo pragnie. Następnie pojawia się niezwykle wyczerpujące
zadanie przygotowania nieprzyjaźnie nastawionej do nas trzymetrowej sosny,
która powinna zmieścić się w salonie o wysokości dwóch metrów. I w końcu
przychodzi czas na wykonanie egzekucji! Biedny karp, który pływał sobie w
naszej wannie, będąc świadkiem naszych najbardziej intymnych czynności, musi
umrzeć! Jeśli ta sytuacja nie jest dwuznaczna pod względem moralnym, to czym w
takim razie jest? Niemniej, już wkrótce ta biedna ryba zostaje przez nas
zjedzona, a wspomnienia o jej zgonie stają się stopniowo mniej natrętne, i
wtedy jesteśmy w stanie przyznać, że pierwsi chrześcijanie posiadali jakiś
przebłysk geniuszu, kiedy odkryli przemiłą tradycję dotyczącą Bożego
Narodzenia. Lecz z drugiej strony tradycja pozostała, natomiast pierwsi
chrześcijanie zginęli…
Cicha noc obraz został namalowany w 1891 roku autor: Johansen Viggo (1851-1935) |
Jak
to wszystko się zaczęło?
Zimowe przesilenie, które ma
miejsce około 21 grudnia było niegdyś obchodzone bardzo uroczyście przez wiele
pogańskich kultur. Mądrzy ludzie wywodzący się z tychże kultur zaobserwowali
pewne wzorce, które do dziś rządzą ruchami ciał niebieskich. Ludzie ci dostrzegli
bowiem fakt, iż około połowy grudnia dni znowu stają się dłuższe, jak gdyby
słońce budziło się z letargu po długich jesiennych miesiącach. Nie mogąc
racjonalnie wyjaśnić tego fenomenu, obrócili go w legendę. Ostatecznie słońce
zaczęło być czczone jako coś, co przynosi życie, często pod postacią licznych
bóstw solarnych takich, jak celtycki bóg Lug czy egipski Horus. Wierzono, że ci
bogowie, podobnie jak wszystkie żyjące stworzenia, mogą przechodzić uniwersalny
cykl życia. Urodzili się bowiem w zimie, wiosną stali się młodzieńcami, szczyt
swojej siły osiągnęli latem, zaś śmierć przyszła po nich jesienią. Natomiast w
następnym roku to „wielkie koło” rozpoczynało kolejny obrót.
Związek
z Rzymem
Oczywiście, kiedy człowiek jest
świadkiem ponownych narodzin jakiegokolwiek boga, wówczas szykuje się do ich
świętowania. Historycznym przykładem są rzymskie Saturnalia, które miały na celu
uwielbienie witalności natury. Saturnalia rozpoczynały się 17 grudnia i trwały
siedem dni. Święto to obchodzono podobnie, jak dziś czci się Boże Narodzenie, z
tą różnicą, że Rzymianie przywiązywali znacznie większą wagę do picia wina,
tańców oraz kontaktów seksualnych z osobami odmiennej płci. Początkowo
powstrzymywali się nie tylko przed agresywnymi zachowaniami, ale nawet przed
prowadzeniem spraw biznesowych. Prezentami obdarowywali przyjaciół oraz
członków swoich rodzin, natomiast niewolników traktowali szczególnie uprzejmie
i zapewniali im wówczas większą swobodę. Co więcej, po jakimś czasie to dzikie
obchodzenie Saturnaliów połączyło się z dwoma innymi popularnymi rzymskimi
świętami. Były to Natalis Invicti – święto upamiętniające ponowne
narodziny „niezwyciężonego boga Słońce” – oraz święto narodzin Mitry. Mitraizm
to bardzo silny wpływ kultury perskiej. Przed nastaniem chrześcijaństwa w IV
wieku naszej ery, wiara w Mitrę była oficjalną religią Rzymian. Według legendy,
jej główny bóg Mitra urodził się w górskiej jaskini nieprzypadkowo 25 grudnia.
Generalnie nie brakowało więc powodów do tego, aby móc się cieszyć.
Saturnalia obraz pochodzi z 1880 roku autor: Lawrence Alma-Tadema (1836-1912) |
Święta
w środku zimy
W północnej Europie, długo
przed tym, jak pierwsi chrześcijańscy misjonarze zaczęli rozpowszechniać swoje
nauki, celtyckie i germańskie plemiona obchodziły tak zwane Jule, czyli
kolejne święto wypadające w środku zimy, które miało miejsce w czasie zimowego
przesilenia. Wiecznie zielone rośliny, a szczególnie jemioła, były wszędzie
wieszane, aby zapewnić urodzaj w lecie. Mówi się, że anglosaski zwyczaj
pozwalania sobie na całowanie każdego, kto stanie pod gałązką jemioły pochodzi
właśnie z tamtych czasów, ale ponieważ Jule wiązały się także z rytuałem
płodności, całowanie mogło być jedynie wymówką do rozpoczęcia poważnych amorów.
Zapalano wiele świeczek i ognisk, aby rozproszyć ciemności zimowych wieczorów i
wywołać podobiznę słońca. Organizowano bogate uczty, podczas których tłumnie
konsumowano dobre jedzenie i pito doskonałe piwo przy dźwiękach muzyki granej
przez bardów. Opowiadano rozmaite historie i baśnie o wróżkach i goblinach,
które wchodziły do domów albo przynosząc hojne dary, albo siejąc spustoszenie w
ludzkich umysłach. Podsumowując, prawie nikt nie potrafiłby przyznać, że
dzisiejsze Boże Narodzenie ze wszystkimi jego dodatkami, jak na przykład
choinka, dobrotliwa postać Świętego Mikołaja czy mnóstwo raczej niezwykłych
zwyczajów, w dużej mierze zapożyczonych jest z pogańskich religii. W
rzeczywistości, tego rodzaju wspomnienia były tak silne, iż ustawa angielskiego
parlamentu z roku 1644 potępiła obchody Bożego Narodzenia, nazywając je właśnie
pogańskim.
Kłopotliwa
data
Siedemnastowieczni angielscy
purytanie nie byli pierwszymi chrześcijanami, którzy sprzeciwili się tradycji
Bożego Narodzenia. W rzeczywistości, przez prawie cztery wieki po śmierci
Chrystusa obowiązywało porozumienie pomiędzy władzami gmin chrześcijańskich
dotyczące tego, czy święto powinno być obchodzone, czy też nie, a jeśli tak, to
kiedy? Samo Pismo Święte, będąc nieco ułomne w odniesieniu do sprecyzowania
dokładnej daty wydarzeń, proponuje niewielką pomoc w tym względzie, zostawiając
w ten sposób sporo miejsca na spekulacje. Ze wszystkich czterech ewangelistów,
tylko Mateusz i Łukasz – nie do końca będąc naocznymi świadkami – wspominają
wątek narodzin Chrystusa, ale nawet oni różnią się w swoich przekazach, jeśli
chodzi o szczegóły. Wydarzenie mogło mieć miejsce w zimie, lecz jeżeli tak było
w istocie, to co takiego robili tam pasterze w deszczową i zimną grudniową noc?
Jedna z najbardziej popularnych metod ustalenia daty ma pewien związek z
matematyką oraz wiedzą pochodzącą ze Starego Testamentu. Zakładając, że najwięksi
biblijni prorocy zmarli dokładnie w rocznicę swoich urodzin lub poczęcia,
wówczas można obliczyć, że poczęcie Chrystusa miało miejsce 25 marca, więc
logiczne jest, że musiał On urodzić się dziewięć miesięcy później. Jednakże,
argumenty te nie są jednoznaczne i wciąż prowadzone są na ten temat dyskusje. Ostatecznie,
przed Soborem Nicejskim, który odbył się w 325 roku naszej ery, duchownych z
Aleksandrii drażniło to, iż ludzie publicznie życzą sobie wzajemnie „Wesołych
Świąt” w maju. W związku z tym ustalono datę 25 grudnia. Ta pobożna inicjatywa
była potem wspierana przez cesarza Konstantyna I Wielkiego (ok. 272-337), który
z oddaniem czcił narodziny Mitry w tym samym dniu, zanim nawrócił się na
chrześcijaństwo. Można przypuszczać, że był bardzo zadowolony z faktu, iż nie
musiał zapamiętywać zbyt wielu nowych rzeczy. Dla tak wpływowego protektora,
nowo wybrana data musiała okazać się ogromnym sukcesem. Przez następne kilka
wieków społeczności chrześcijańskie przyjęły datę, którą zaakceptował Watykan.
Nowe
sposoby robienia starych rzeczy
Papież Grzegorz I Wielki (540-604) |
Jak nic innego, wybór daty 25
grudnia okazał się genialnym posunięciem marketingowym. Ojcowie Kościoła zdali
sobie sprawę, że narody pogańskie nie będą z przyjemnością potępiać swoich
bóstw, ognisk i rytuałów właśnie dlatego, że misjonarze ich o to poproszą. Nie
zaprzestaną swoich orgiastycznych świąt ze względu na mało spektakularną
liturgię chrześcijańską. Strategia, na którą wpadły władze kościelne była
prosta, ale nie genialna. Dlaczego walczyć z pogańskimi przesądami, świętami i
miejscami kultu, kiedy możemy przyjąć i powiedzieć wszystkim, że w
rzeczywistości były one przez cały czas chrześcijańskie? Słynny list papieża
Grzegorza I Wielkiego do Abbota Mellitusa (?-624) z roku 601 naszej
ery zacytowany w angielskiej Kronice Czcigodnego Bedy[1] jest
najbardziej żywym dowodem na zaistnienie tamtych wydarzeń.
Fragment treści listu
[…] Gdy więc Bóg Wszechmogący wprowadzi Cię do Jego Ekscelencji biskupa Augustyna, powiedz mu, nasz bracie, co ja mówię po dojrzałym rozważeniu angielskiej sprawy, a mianowicie, że świątynie bożków w tym kraju nie powinny być zniszczone, ale zniszczeni mają być bogowie, którzy w nich są. Niech zostanie użyta woda święcona celem pokropienia wspomnianych świątyń; niech zostaną wzniesione ołtarze, a relikwie umieszczone. Bo jeśli te świątynie są dobrze zbudowane, to wymaga się, aby zostały nawrócone z kultu demonów do służby prawdziwemu Bogu. A naród, widząc, że jego świątynie nie są niszczone, pozbędzie się błędów, które nosi w swoim sercu, a znając i adorując prawdziwego Boga, stanie się bardziej przyjazny miejscom, do których jest przyzwyczajony.
A ponieważ zwykło się tam zarzynać wiele wołów jako ofiarę dla demonów, z tego tytułu niektóre uroczystości muszą zostać wymienione, jako że w dniu poświęcenia albo kiedy relikwie świętych męczenników zostaną tam złożone, ludzie mogą zbudować dla siebie chaty z konarów drzew. A co do kościołów, które zostały zamienione w świątynie dla bożków, należy przywrócić je do pierwotnego zastosowania i obchodzić w nich uroczystości religijne i żadnej innej ofiary nie składać bestialskiemu diabłu, ale zabijać bydło dla uwielbienia Boga w jedzeniu, i na powrót dziękować Dawcy wszystkich rzeczy potrzebnych do ich utrzymania.
I na koniec, chociaż niektóre rozkosze będą widoczne, pozwolić im zostać. Może łatwiej będzie uzyskać zgodę na wewnętrzne pocieszenie Łaski Bożej. Bo nie ma wątpliwości, że niemożliwe jest, aby zetrzeć wszystko na raz z ich zatwardziałych umysłów; bo ten, kto stara się wspiąć na wyżyny, dociera tam stopniowo lub małymi krokami, a nie od razu […][2]
Tak więc święte studnie i
pogańskie łąki religijne zostały skropione święconą wodą i wkrótce
przekształciły się w chrześcijańskie ołtarze. Pieśni śpiewane w środku zimy
stały się kolędami, przynoszące prezenty gobliny zamieniono na Świętego
Mikołaja, natomiast święta poprzednio przeznaczone pogańskim bóstwom teraz były
poświęcane Bogu. Jedyne, co nie uległo zmianie, to funkcja świąt. One wciąż
napełniały ludzi światłem i ciepłem, bez względu na to czy pochodziły od
słońca, czy wypływały z ludzkich serc.
Polecam Ci odsłuchanie audycji klubu Ludzi Ciekawych Wszystkiego z wczoraj. Było o apokryfach, początkach obchodzenia świąt i dzieciństwie Chrystusa. Warto:) 25 grudnia nie mam nic wspólnego ze świętami pogańskimi, ale o tym też była mowa :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.polskieradio.pl/8/405/Artykul/1326122,Apokryfy-rownolegle-zywoty-Chrystusa
A jesteś pewna, że w tej audycji mówiono prawdę opartą na faktach? W swoim życiu naoglądałam się i nasłuchałam tak wielu dyskusji na temat życia Jezusa, że praktycznie w żadne teorie już nie wierzę. Oczywiście w teorie, które próbują wcisnąć nam badacze. Ponieważ jestem osobą wierzącą, mam swoje własne zdanie na ten temat. Myślę, że tak naprawdę nigdy nie będziemy mieć rzetelnej wiedzy na temat tego, co działo się tysiące lat temu. Po pierwsze, przekazy z tamtych czasów są bardzo ubogie, a po drugie, ilu badaczy, tyle opinii. Dlatego wszelkiego rodzaju artykuły na ten temat traktuję z przymrużeniem oka. Swój tekst również. Oparłam go na materiałach anglojęzycznych. :-)
UsuńAha, i jeszcze jedna rzecz. Zauważ, że napisałam o pogańskim bogu, że według legendy urodził się 25 grudnia. A legenda to mit, który z reguły tworzą ludzie na własny użytek, więc równie dobrze jest to kłamstwem, czyli tak, jak piszesz, nie ma to żadnego związku z Bożym Narodzeniem. :-)
Usuń