wtorek, 9 września 2014

Iny Lorentz – „Handlarka złotem”
















Wydawnictwo: SONIA DRAGA
Katowice 2012
Tytuł oryginału: Das Goldhändlerin
Przekład: Victor Grotowicz



Wojny czy mniejsze konflikty wybuchające na tle religijnym mają miejsce od wieków. Tego rodzaju spory nie są nowością i przypuszczalnie będą one obecne na świecie dopóki będą istnieć ludzie i wyznawać różne religie. Media przez cały czas donoszą o krwawych próbach nawracania na wiarę, która w mniemaniu fanatyków uznawana jest za tę najlepszą i taką, która musi opanować cały świat. W naszych małych społecznościach również nie brak konfliktów na tle religijnym. Ileż to razy ktoś krzywym okiem patrzył na swojego sąsiada mieszkającego za ścianą tylko dlatego, że ten jest ateistą albo praktykuje inną religię? Ileż to razy ten „innowierca” spotkał się z wyzwiskami skierowanymi pod jego adresem? Brak tolerancji, któremu człowiek tak ochoczo się poddaje, rodzi kłótnie, które prędzej czy później obracają się w nienawiść tak wielką, że dochodzi do bratobójczych wojen, podczas których krew leje się strumieniami.

Holokaust kojarzy nam się przede wszystkim z osobą Adolfa Hitlera i latami drugiej wojny światowej. Okazuje się jednak, że zagłada ludności żydowskiej miała miejsce już dużo wcześniej, tylko wówczas występowała pod inną nazwą. Wtedy był to po prostu Pogrom, a nie-Żydzi zdolni byli do najgorszych okrucieństw, aby tylko pozbyć się wyznawców Prawa Mojżeszowego. Tam, gdzie rozprzestrzeniała się święta inkwizycja, żaden Żyd nie mógł czuć się bezpiecznie. Mordowanie, wypędzanie, odbieranie mienia było na porządku dziennym. Oczywiście ta kwestia nie dotyczyła tylko wyznawców judaizmu, lecz wszystkich innych religii, oprócz katolickiej, która wówczas miała być tą najlepszą. Skupmy się jednak na ludności żydowskiej, ponieważ stanowi ona trzon fabuły Handlarki złotem.

Tak więc mamy rok 1485. Żydzi zamieszkujący tereny Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego praktycznie od wieków poddawani są wszelkiego rodzaju prześladowaniom i wypędzeniom. Pomimo że poszczególni cesarze deklarują ochronę ludności żydowskiej, to jednak niewiele z tego wynika, ponieważ nie potrafią zapobiec rozprzestrzenianiu się religijnej nienawiści charakterystycznej dla ówczesnego kleru. Wśród zwykłego ludu szerzą się zabobonne wierzenia odnoście Żydów i ich obyczajów, oraz niczym grzyby po deszczu pojawiają się pozbawieni sumienia podżegacze buntu przeciwko wyznawcom judaizmu, którzy w ten sposób pragną pozbyć się długów zaciągniętych u żydowskich bankierów czy właścicieli lombardów. Nie bez znaczenia jest tutaj także wyeliminowanie konkurencji na płaszczyźnie handlowej.

Przeciwnicy żydowskiej nacji prześcigają się w wymyślaniu powodów, dla których konieczne jest pozbycie się Żydów z własnego otoczenia. O karygodne czyny popełnione przez innych, obwiniają Żydów, preparując dowody. Przez chrześcijan ludność żydowska uważana jest za morderców Chrystusa, zaś w Hiszpanii dodatkowo przypisuje im się sojusz z Maurami. Jedną z takich żydowskich familii zamieszkujących tereny Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego jest rodzina Jakoba ben Jehudy zwanego też Jokobem Goldstaubem. Ich dom znajduje się w Hartenburgu, gdzie władzę sprawuje margrabia Ernst Ludwig von Hartenburg. Jokob jest na usługach margrabiego i jako doskonały kupiec oraz bankier załatwia wszelkiej maści interesy swojego władcy. Kiedyś posadę tę przejmie najstarszy z jego synów – Samuel. Takie przynajmniej są plany, w związku z czym Jakob powoli wdraża syna w interesy.

Maksymilian I Habsburg (1459-1519)
portret powstał około 1519 roku
autor: Albrecht Dürer (1471-1528)
Kiedy dla najmłodszego syna Jakoba nadchodzi czas bar micwy, cała rodzina Goldstaubów udaje się do krewnych mieszkających w Sarningen. To właśnie tam trzynastoletni Elieser ma zostać przyjęty w poczet pełnoprawnych członków żydowskiej wspólnoty wyznaniowej. Elieser po raz pierwszy będzie mógł uczestniczyć w nabożeństwie, podczas którego zostanie odczytany przypadający na ten dzień fragment Tory, a następnie Jakob podziękuje Bogu za uwolnienie go od odpowiedzialności za grzechy syna. Z kolei okolicznościowe kazanie rabina będzie zawierać nauki skierowane bezpośrednio do chłopca, w których żydowski duchowny szczególnie podkreśli religijne zasługi rodziców i dziadków Eliesera. Po tym wyjątkowym nabożeństwie odbędzie się kiddusz*.

Niestety, żaden z tych rytuałów nie dochodzi do skutku. W Sarningen Żydzi nie są mile widziani, a wręcz robi się wszystko, aby tylko móc się ich pozbyć i to w najbardziej okrutny sposób. Ktoś przy zdrowych zmysłach mógłby powiedzieć, że ten cały Goldstaub sam prosił się o śmierć. Po jakie licho przybył to miasta, gdzie żądni żydowskiej krwi chrześcijanie tylko wypatrywali takich jak on?! Otóż, dla Jakoba ben Jehudy ważniejsze są prawa religijne, aniżeli bezpieczeństwo własne i rodziny, toteż nie ucieka z miasta ani nie robi niczego, co mogłoby przeszkodzić w odprawieniu bar micwy.

Jak można się łatwo domyśleć, rodzina Jakoba ben Jehudy pada ofiarą pogromu Żydów w Sarningen. Wydaje się, że dzięki pomocy chrześcijańskich przyjaciół z życiem uchodzą jedynie dwie córki Goldstauba – starsza Lea i młodsza Rachel. Reszta rodziny zostaje brutalnie zamordowana. Niemniej, przyjaciele, którzy pomogli Lei i Rachel również znajdują się w ogromnym niebezpieczeństwie, ponieważ ukrywają tych, którzy powinni zostać zamordowani. Lea i Rachel nie mają więc innego wyjścia, jak tylko opuścić swoją kryjówkę i jakimś sposobem wrócić do Hartenburga. Lecz zanim to zrobią, muszą jeszcze na własne oczy sprawdzić, czy na pewno ich bliscy nie żyją. Kiedy wracają do domu swojego krewnego, ich oczom ukazuje się makabryczny widok. Tylko Lea zachowuje zimną krew i próbuje ustalić czy przypadkiem nie można jeszcze kogoś uratować. Nagle dziewczyna odkrywa, że jej najmłodszy brat jednak żyje. Jego stan jest krytyczny, ale najważniejsze, że oddycha i jeśli otrzyma pomoc, to być może przeżyje. I tak oto Lea w męskim przebraniu wraz z siostrą i ledwo żywym bratem opuszcza płynące żydowską krwią Sarningen, i udaje się w drogę powrotną do domu. Nie wie, co powie służącym. Nie ma też pojęcia, jak załatwi sprawę z margrabią, który przecież będzie się domagał swoich praw wobec rodziny Goldstaubów. Samuel, który miał objąć posadę po ojcu, nie żyje, zaś do bar micwy Eliesera tak naprawdę w ogóle nie doszło, natomiast on sam nie jest w stanie niczego zdziałać. Możliwe, że gdzieś w drodze odda ducha Bogu. Kto zatem będzie teraz głową rodziny? W jaki sposób Lei uda się przebłagać margrabiego, aby ten nie skazywał ich na wygnanie? Czy Lea będzie w stanie spłacić Ernsta Ludwiga von Hartenburga, aby tym samym zabezpieczyć byt i bezpieczeństwo swoim bliskim?

W moim przekonaniu Iny Lorentz to duet pisarski, który jak chyba mało kto, potrafi porwać czytelnika fabułą swoich książek. Jak do tej pory żadna z powieści autorstwa Ingrid Klocke i Elmara Wohlratha mnie nie rozczarowała, i tak też jest tym razem. Według mnie Handlarkę złotem można byłoby opisać jednym zdaniem, jako „opowieść o Żydówce, która spotkała Krzysztofa Kolumba”. Oczywiście sama Lea Goldstaub jest postacią fikcyjną, niemniej otaczają ją bohaterowie, którzy tworzyli historię świata, jak na przykład Izabela Kastylijska czy wspomniany Krzysztof Kolumb. Na kartach książki pojawia się również Maksymilian I Habsburg, którego syn – Filip I Piękny – zostanie później mężem Joanny Szalonej – córki Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego.

Skoro wspomniałam już o Izabeli Kastylijskiej, to muszę pochwalić pomysł Iny Lorentz w kwestii rozwiązania problemu pozyskania pieniędzy przez królową Hiszpanii, którymi to sfinansowała wyprawę Krzysztofa Kolumba do Indii. Jak wiadomo, Izabela Kastylijska w chwili, gdy Kolumb przygotowywał swoją podróż, prowadziła zażarte wojny z Maurami. Wojny te poważnie nadszarpnęły jej skarbcem, więc zastanawiano się, skąd królowa tak nagle wzięła fundusze, aby móc sfinansować wyprawę podróżnika. Tak naprawdę nigdy nie zostało to jednoznacznie stwierdzone, i do dziś nie wiadomo, w jaki sposób te pieniądze zostały pozyskane przez monarchinię. Natomiast Autorzy Handlarki złotem bardzo zgrabnie skonstruowali wątek, który tę kwestię wyjaśnia, i choć jest to fikcja, to jednak w powieści doskonale zapełnia tę lukę w historii Hiszpanii.

Krzysztof Kolumb (1451-1506)
Domniemany portret podróżnika powstał
około 1519 roku.
autor: Sebastiano del Piombo (1485-1547)
Moim zdaniem Handlarka złotem – z uwagi na przewagę fikcji – bardziej pretenduje do miana powieści przygodowej z historią w tle, niż powieści stricte historycznej. Główna bohaterka czasami może irytować, ale też należałoby jej momentami współczuć, ponieważ nie jest jej łatwo. Lea ma na głowie naprawdę wiele problemów, z którymi musi sobie dawać radę zupełnie sama. Nikt jej w tym nie pomaga, pomimo że ma obok siebie przyjaciół. Ale to przecież właśnie dla nich podejmuje coraz to nowe wyzwania, które zagrażają jej zdrowiu, a nawet życiu. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia jej wiary. W dobie prześladowań ludności żydowskiej naprawdę nie jest łatwo być wyznawcą judaizmu i do tego jeszcze publicznie się z tym obnosić. Prędzej czy później jakiś fanatyczny chrześcijanin doprowadzi takiego Żyda do zguby.

Oczywiście w fabule Handlarki złotem nie może też zabraknąć romansu, choć nie jest on zbyt mocno wyeksponowany. Przez większość książki zainteresowani tak naprawdę nie zdają sobie sprawy z własnych uczuć. Naskakują na siebie z najbardziej błahych powodów, a o swojej miłości przekonują się zupełnie nieoczekiwanie pod wpływem zaistniałych okoliczności. Z kolei Lea nawet we własnym domu nie może czuć się bezpieczna. Praktycznie wszędzie czai się niebezpieczeństwo, tylko dlatego, że jest kobietą. Ortodoksyjni Żydzi mają swoje własne pojęcie o roli kobiety w ich wspólnocie, więc Lea – jako ta wyzwolona – narażona jest na szereg dość groźnych sytuacji, z którymi musi sobie poradzić, aby nie paść ofiarą mężczyzn, którzy chcą ją sobie podporządkować.

Z uwagi na fakt, iż po śmierci ojca i starszego brata, to właśnie na Leę spada odpowiedzialność za dalsze losy rodziny, dziewczyna jest zmuszona dużo podróżować. To właśnie te podróże sprawiają, że Żydówka dojrzewa i zaczyna inaczej patrzeć na życie. Musi jednak dokonywać wyborów, które bardzo często są sprzeczne z jej wyznaniem. Czy czuje się z tego powodu winna? Owszem, ale z drugiej strony wie, że nie ma innego wyjścia. Gdyby się poddała, wówczas skazałaby na wygnanie – i możliwe, że na pewną śmierć – tych, którzy są dla niej bliscy i bez których nie wyobraża sobie życia. Jakże Lea różni się od swojej młodszej fałszywej siostry – Rachel – która tylko patrzy, jak by tu sobie ułatwić życie, przy jednoczesnym krytykowaniu Lei.

Handlarka złotem to naprawdę doskonała powieść, po którą sięgnęłabym raz jeszcze, gdybym nie miała do przeczytania innych książek. Wciągnęła mnie już od pierwszej strony i naprawdę trudno było mi się od niej oderwać. Myślę, że czytelnicy, którzy lubią poruszać się po świecie fikcji z domieszką prawdy historycznej, będą zadowoleni, czytając tę powieść. Przede mną natomiast kolejne książki Iny Lorentz, których czytania nie mogę się już doczekać.









* Kiddusz – modlitwa odmawiana nad kielichem wina w domu oraz w synagodze celem uświęcenia szabatu lub innego żydowskiego święta. Odmawiana jest w przeddzień święta przed jedzeniem, a także następnego ranka przed pierwszym posiłkiem. W przypadku braku wina, zastępują go dwa bochenki chleba. Modlitwa złożona jest z dwóch błogosławieństw: jednego dla wina oraz drugiego dla szabatu lub innego święta. 





4 komentarze:

  1. Bardzo interesująca pozycja, mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze książek tej pisarki, a tematycznie bardzo mi odpowiadają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za Iny Lorentz kryje się mężczyzna i kobieta. To jest duet pisarski; faktycznie ten pseudonim może być nieco mylący, bo brzmi kobieco. A jeśli chodzi o same książki, to dla mnie są rewelacyjne! :-)

      Usuń