Wydawnictwo:
AETOS MEDIA
Wrocław
2013
Tytuł
oryginału: Unveiled: Tamar
Przekład:
Marta Balon
W
starożytnym świecie, który bardzo silnie zdominowany był przez mężczyzn,
kobiety niekiedy były zmuszone brać sprawy w swoje ręce, jeśli akurat uważały,
że dzieje im się niesprawiedliwość. Biblia podaje przykłady kobiet, które wcale
nie uchodziły za święte i bardzo często robiły wszystko, aby tylko umocnić
swoją pozycję w społeczeństwie. Przypuszczam, że wielu osobom Biblia i
wszelkiego rodzaju publikacje o charakterze chrześcijańskim kojarzą się z
bohaterami, którzy są na wskroś rozmodleni z oczami utkwionymi w niebo i rękami
złożonymi do modlitwy. Czasami zapominamy jednak, że starożytne postacie spotykane
na kartach Biblii były ludźmi z krwi i kości ze swoimi wadami i zaletami,
natomiast tych wad nierzadko było więcej niż zalet.
Trudno
jest napisać opinię o książce bez ujawniania zbyt wielu szczegółów fabuły, której
fundament stanowi niezwykle krótka historia znana większości z nas. Rodowód Łaski
to pięciotomowa seria, w której Francine Rivers pragnie przybliżyć czytelnikowi
postacie pięciu biblijnych kobiet. Pierwszą z nich jest Tamar. Imię to w języku
hebrajskim oznacza „drzewo palmowe”, które w symbolice ludów zamieszkujących tereny
Bliskiego Wschodu stanowiło obraz całego istniejącego świata. To właśnie z
drzewa palmowego miało narodzić się wszelkie życie.
Akcja
pierwszej części Rodowodu Łaski rozpoczyna się w momencie, gdy po
młodziutką, bo tylko czternastoletnią, Tamar przybywa Juda, syn Jakuba. Już
jakiś czas wcześniej upatrzył sobie dziewczynę na żonę dla swojego najstarszego
syna. Małżeństwo stanowi pewną formę transakcji, która ma na celu pogodzić ze
sobą dwa zwaśnione rody. Oczywiście Tamar nie jest z tego powodu zadowolona,
ponieważ Er cieszy się bardzo złą reputacją. W otoczeniu uchodzi za mężczyznę
lekkich obyczajów, który nie zawaha się podnieść ręki na kobietę. Dziewczyna
naprawdę się boi, lecz nie ma innego wyjścia, jak tylko być posłuszną. Wychodzi
za mąż za syna Judy pod groźbą śmierci. Matka szantażuje ją, że jeśli sprzeciwi
się woli ojca, oboje rodzice ją zabiją.
W
domu Judy i u boku jego najstarszego syna Tamar przechodzi istne katusze. Er
jest wobec niej brutalny, a dodatkowo teściowa również jest przeciwko młodej
Kananejce. Niestety, nikt nie przychodzi Tamar z pomocą. Dziewczyna u boku ma
tylko starą nianię, ale ta niewiele może zrobić. Chyba jedynie przytulić i
pocieszyć. Pewnego dnia Er niespodziewanie umiera, nie zostawiając po sobie
potomka. Dla Judy i jego żony jest to ogromna tragedia. Po pierwsze, stracili
swojego pierworodnego, a po drugie, Er nie zabezpieczył rodu, nie płodząc
potomka. Zgodnie z obowiązującym prawem, Tamar zostaje przyrzeczona drugiemu
synowi Judy. Tym razem to Onan musi się z nią ożenić, aby wypełnić obowiązki
wobec rodu. Wydaje się, że Onan jest inny niż jego starszy brat. Nie bije
Tamar, ale też nie za bardzo ją szanuje. Któregoś dnia Onan również
niespodziewanie umiera. Od tej pory życie Tamar staje się istnym koszmarem.
Teściowa oskarża ją wręcz o stosowanie czarów. Obwinia ją jawnie o śmierć
swoich dwóch synów, zaś Juda nadal nie przychodzi synowej z pomocą. Jak zatem
potoczą się dalsze losy młodej Kananejki? Czy Tamar wyjdzie za trzeciego
(ostatniego) syna Judy, jak nakazuje prawo? A może kobieta naprawdę jest
czarownicą i ewentualny kolejny mąż także padnie jej ofiarą?
Juda i Tamar Obraz pochodzi z 1840 roku. autor: Emile Jean Horace Vernet (1789-1863) |
Po
dwukrotnym przeczytaniu trylogii zatytułowanej Znamię lwa, postanowiłam
sięgnąć też po inne powieści Francine Rivers. Byłam tak bardzo zafascynowana
wspomnianą trylogią, że uznałam, iż inne powieści tej Autorki powinny być
równie doskonałe. Niestety, w przypadku tej krótkiej biblijnej opowiastki nieco
się rozczarowałam. Historia, którą Francine Rivers podjęła się opisać ma
naprawdę doskonały potencjał i gdyby bardziej ją rozbudować, wówczas z
pewnością stałaby się książką, którą czytałoby się jednym tchem. Zdaję sobie
sprawę z tego, że w Biblii znajduje się niewiele informacji dotyczących życia
Tamar, ale przecież od tego mamy fikcję literacką, która odpowiednio
zastosowana, wchłonęłaby czytelnika bez reszty. W powieści na pewno nie
znajdziemy choćby przybliżonego opisu realiów, jakie panowały w epoce, w której
osadzona jest fabuła książki. Owszem, bohaterowie są typowi, jak na tamten
okres, lecz czasami można odnieść wrażenie, że żyją oni w próżni, gdyż tła
historycznego, które powinno im towarzyszyć, praktycznie nie ma.
Jak
już wspomniałam wyżej, biblijne kobiety wcale nie były takie grzeczne i rozmodlone,
jak mogłoby się niektórym wydawać. Taka właśnie jest Tamar. Kobieta jest
zbuntowana i pragnie za wszelką cenę sprawiedliwości, której jej odmówiono. To
mężczyźni pokierowali jej losem, a zrobili to wbrew jej woli. Żaden z nich nie
liczył się z jej zdaniem. Czasami jednak odnosiłam wrażenie, że główna
bohaterka nie jest kobietą, którą można łatwo ocenić. Z jednej strony już na
samym początku buntuje się rozkazom ojca odnośnie swojego zamążpójścia, lecz z drugiej,
kiedy już zostaje żoną najstarszego syna Judy, pragnie pozostać w jego domu bez
względu na wszystko. Z pokorą przyjmuje obelgi i ciosy zadawane jej przez męża.
Nie skarży się. Pomimo swojego ciężkiego losu, pragnie być dla Era dobrą żoną,
która da mu synów, aby zabezpieczyć jego ród w linii męskiej. Nawet po jego
śmierci nie wyobraża sobie powrotu do rodzinnego domu jako wdowa. W końcu w
życiu Tamar przychodzi taki moment, iż kobieta posuwa się do ostateczności, aby
tylko móc obdarzyć męskim potomkiem tego, do którego domu weszła jako czternastolatka.
Jest to oczywiście wbrew wszelkim zasadom moralnym, za złamanie których grozi
śmierć, zaś wyrok może wykonać nawet ojciec lub brat.
Tamar
to na pewno kobieta niesamowicie zdeterminowana. Czy zatem ta determinacja jest
godna podziwu? Z punktu widzenia Biblii na pewno tak. Ale czy współczesny
czytelnik również mógłby przyznać rację Tamar i pochwalić jej zachowanie,
dzięki któremu osiągnęła wreszcie swój cel? Tutaj można dyskutować. Tamar
praktycznie przez cały czas upiera się przy czymś, co tak naprawdę sprawia jej
ból. Czy zatem współczesny człowiek jest w stanie takie postępowanie zrozumieć
i zaakceptować? Tak więc w tym wypadku potrzebna jest dyskusja i to zapewne właśnie dlatego na końcu książki zostały zamieszczone pytania oraz teksty, nad którymi trzeba się
zastanowić. Tego wymaga od czytelnika sama Autorka. To właśnie te pytania mogą
w pewnym stopniu usprawiedliwić niezbyt rozbudowaną fabułę. Przypuszczam, że w
przypadku Rodowodu Łaski mamy do czynienia z pozycją bardziej
dydaktyczną, aniżeli taką, którą czyta się dla zwykłej przyjemności.
Najprawdopodobniej Francine Rivers postanowiła, że Tamar i pozostałe
cztery części Rodowodu Łaski nie będą mieć formy klasycznej powieści,
lecz w pewnym sensie zeszytów, których przeznaczeniem jest rozmowa na temat
Biblii. Niemniej, w moim odczuciu ta historia i tak aż się prosi o
rozbudowanie.
Tamar
to nie jedyna postać, która zmaga się ze swoim losem. Juda od lat dźwiga
brzemię, które nie pozwala mu normalnie żyć. Kiedy był jeszcze bardzo młodym
mężczyzną i mieszkał w domu swojego ojca – Jakuba – wraz z braćmi dopuścił się
czegoś strasznego. Ta sprawa wciąż ogromnie mu ciąży i nie potrafi uspokoić
własnego sumienia. Dodatkowych cierpień dostarcza mu widok zbolałego ojca,
który wciąż żyje przeszłością. Juda wie, że to właśnie on przyczynił się do
stanu, w jakim znajduje się teraz Jakub.
Nie
będę nikomu tej książki ani polecać, ani też jej odradzać, ponieważ wiem, że
nie każdy lubi czytać tego typu literaturę, ale są też i tacy, którzy chętnie
po nią sięgają. Uważam jednak, że w tej kwestii każdy musi podjąć decyzję sam.
Przypuszczam, że pozostałe części Rodowodu Łaski są pisane według tego
samego schematu. Zauważyłam, że w Polsce jak do tej pory ukazał się również
drugi tom cyklu zatytułowany Rachab. Najprawdopodobniej kiedyś po niego także sięgnę, podobnie jak zamierzam przeczytać inne książki Francine Rivers.
Twórczość Autorki pokochałam za Znamię lwa, więc tak łatwo z niej nie
zrezygnuję.
Mam "Rodowód Tamar" na swojej półce. Ciekawa jestem, jak się mi spodoba, gdy już ją przeczytam? :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że zupełnie inaczej ją odbierzesz niż ja. Jak pewnie każdy wielbiciel powieści historycznych, jestem przyzwyczajona do pokaźnych rozmiarów książek z tej tematyki, a tło historyczne stanowi w nich podstawę. Tutaj trochę mi tego brakowało, ale myślę, że zamiarem Autorki było stworzenie czegoś, o czym można podyskutować, więc tylko nakreśliła temat bez wątków pobocznych. :-)
UsuńBardzo ciekawy tekst. Książka nieco wydaje się zbliżona do serii Jarosława Klonowskiego "Dzień, w którym upadł Kanaan" Chętnie porównam oba tytuły :)
OdpowiedzUsuńNie znam książki Klonowskiego, więc nie mam porównania. Niemniej, "Tamar" można przeczytać. Książka jest krótka i skupia się na jednym wątku. Trochę szkoda, bo ja bym tę historię znacznie rozbudowała. :-)
Usuń