Wydawnictwo:
SONIA DRAGA
Katowice
2012
Tytuł
oryginału: Das Goldhändlerin
Przekład:
Victor Grotowicz
Wojny
czy mniejsze konflikty wybuchające na tle religijnym mają miejsce od wieków. Tego
rodzaju spory nie są nowością i przypuszczalnie będą one obecne na świecie
dopóki będą istnieć ludzie i wyznawać różne religie. Media przez cały czas
donoszą o krwawych próbach nawracania na wiarę, która w mniemaniu fanatyków uznawana
jest za tę najlepszą i taką, która musi opanować cały świat. W naszych małych
społecznościach również nie brak konfliktów na tle religijnym. Ileż to razy
ktoś krzywym okiem patrzył na swojego sąsiada mieszkającego za ścianą tylko
dlatego, że ten jest ateistą albo praktykuje inną religię? Ileż to razy ten
„innowierca” spotkał się z wyzwiskami skierowanymi pod jego adresem? Brak
tolerancji, któremu człowiek tak ochoczo się poddaje, rodzi kłótnie, które
prędzej czy później obracają się w nienawiść tak wielką, że dochodzi do
bratobójczych wojen, podczas których krew leje się strumieniami.
Holokaust
kojarzy nam się przede wszystkim z osobą Adolfa Hitlera i latami drugiej wojny
światowej. Okazuje się jednak, że zagłada ludności żydowskiej miała miejsce już
dużo wcześniej, tylko wówczas występowała pod inną nazwą. Wtedy był to po
prostu Pogrom, a nie-Żydzi zdolni byli do najgorszych okrucieństw, aby tylko
pozbyć się wyznawców Prawa Mojżeszowego. Tam, gdzie rozprzestrzeniała się
święta inkwizycja, żaden Żyd nie mógł czuć się bezpiecznie. Mordowanie,
wypędzanie, odbieranie mienia było na porządku dziennym. Oczywiście ta kwestia
nie dotyczyła tylko wyznawców judaizmu, lecz wszystkich innych religii, oprócz
katolickiej, która wówczas miała być tą najlepszą. Skupmy się jednak na ludności
żydowskiej, ponieważ stanowi ona trzon fabuły Handlarki złotem.
Tak
więc mamy rok 1485. Żydzi zamieszkujący tereny Świętego Cesarstwa Rzymskiego
Narodu Niemieckiego praktycznie od wieków poddawani są wszelkiego rodzaju
prześladowaniom i wypędzeniom. Pomimo że poszczególni cesarze deklarują ochronę
ludności żydowskiej, to jednak niewiele z tego wynika, ponieważ nie potrafią
zapobiec rozprzestrzenianiu się religijnej nienawiści charakterystycznej dla
ówczesnego kleru. Wśród zwykłego ludu szerzą się zabobonne wierzenia odnoście
Żydów i ich obyczajów, oraz niczym grzyby po deszczu pojawiają się pozbawieni
sumienia podżegacze buntu przeciwko wyznawcom judaizmu, którzy w ten sposób
pragną pozbyć się długów zaciągniętych u żydowskich bankierów czy właścicieli
lombardów. Nie bez znaczenia jest tutaj także wyeliminowanie konkurencji na
płaszczyźnie handlowej.
Przeciwnicy
żydowskiej nacji prześcigają się w wymyślaniu powodów, dla których konieczne
jest pozbycie się Żydów z własnego otoczenia. O karygodne czyny popełnione
przez innych, obwiniają Żydów, preparując dowody. Przez chrześcijan ludność
żydowska uważana jest za morderców Chrystusa, zaś w Hiszpanii dodatkowo
przypisuje im się sojusz z Maurami. Jedną z takich żydowskich familii
zamieszkujących tereny Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego jest
rodzina Jakoba ben Jehudy zwanego też Jokobem Goldstaubem. Ich dom znajduje się
w Hartenburgu, gdzie władzę sprawuje margrabia Ernst Ludwig von Hartenburg.
Jokob jest na usługach margrabiego i jako doskonały kupiec oraz bankier
załatwia wszelkiej maści interesy swojego władcy. Kiedyś posadę tę przejmie
najstarszy z jego synów – Samuel. Takie przynajmniej są plany, w związku z czym
Jakob powoli wdraża syna w interesy.
Maksymilian I Habsburg (1459-1519) portret powstał około 1519 roku autor: Albrecht Dürer (1471-1528) |
Kiedy
dla najmłodszego syna Jakoba nadchodzi czas bar micwy, cała rodzina Goldstaubów
udaje się do krewnych mieszkających w Sarningen. To właśnie tam trzynastoletni
Elieser ma zostać przyjęty w poczet pełnoprawnych członków żydowskiej wspólnoty
wyznaniowej. Elieser po raz pierwszy będzie mógł uczestniczyć w nabożeństwie,
podczas którego zostanie odczytany przypadający na ten dzień fragment Tory, a
następnie Jakob podziękuje Bogu za uwolnienie go od odpowiedzialności za
grzechy syna. Z kolei okolicznościowe kazanie rabina będzie zawierać nauki
skierowane bezpośrednio do chłopca, w których żydowski duchowny szczególnie
podkreśli religijne zasługi rodziców i dziadków Eliesera. Po tym wyjątkowym
nabożeństwie odbędzie się kiddusz*.
Niestety,
żaden z tych rytuałów nie dochodzi do skutku. W Sarningen Żydzi nie są mile
widziani, a wręcz robi się wszystko, aby tylko móc się ich pozbyć i to w
najbardziej okrutny sposób. Ktoś przy zdrowych zmysłach mógłby powiedzieć, że
ten cały Goldstaub sam prosił się o śmierć. Po jakie licho przybył to miasta, gdzie
żądni żydowskiej krwi chrześcijanie tylko wypatrywali takich jak on?! Otóż, dla
Jakoba ben Jehudy ważniejsze są prawa religijne, aniżeli bezpieczeństwo własne
i rodziny, toteż nie ucieka z miasta ani nie robi niczego, co mogłoby
przeszkodzić w odprawieniu bar micwy.
Jak
można się łatwo domyśleć, rodzina Jakoba ben Jehudy pada ofiarą pogromu Żydów w
Sarningen. Wydaje się, że dzięki pomocy chrześcijańskich przyjaciół z życiem
uchodzą jedynie dwie córki Goldstauba – starsza Lea i młodsza Rachel. Reszta rodziny
zostaje brutalnie zamordowana. Niemniej, przyjaciele, którzy pomogli Lei i
Rachel również znajdują się w ogromnym niebezpieczeństwie, ponieważ ukrywają
tych, którzy powinni zostać zamordowani. Lea i Rachel nie mają więc innego
wyjścia, jak tylko opuścić swoją kryjówkę i jakimś sposobem wrócić do
Hartenburga. Lecz zanim to zrobią, muszą jeszcze na własne oczy sprawdzić, czy
na pewno ich bliscy nie żyją. Kiedy wracają do domu swojego krewnego, ich oczom
ukazuje się makabryczny widok. Tylko Lea zachowuje zimną krew i próbuje ustalić
czy przypadkiem nie można jeszcze kogoś uratować. Nagle dziewczyna odkrywa, że
jej najmłodszy brat jednak żyje. Jego stan jest krytyczny, ale najważniejsze,
że oddycha i jeśli otrzyma pomoc, to być może przeżyje. I tak oto Lea w męskim
przebraniu wraz z siostrą i ledwo żywym bratem opuszcza płynące żydowską krwią
Sarningen, i udaje się w drogę powrotną do domu. Nie wie, co powie służącym.
Nie ma też pojęcia, jak załatwi sprawę z margrabią, który przecież będzie się
domagał swoich praw wobec rodziny Goldstaubów. Samuel, który miał objąć posadę
po ojcu, nie żyje, zaś do bar micwy Eliesera tak naprawdę w ogóle nie doszło,
natomiast on sam nie jest w stanie niczego zdziałać. Możliwe, że gdzieś w
drodze odda ducha Bogu. Kto zatem będzie teraz głową rodziny? W jaki sposób Lei
uda się przebłagać margrabiego, aby ten nie skazywał ich na wygnanie? Czy Lea
będzie w stanie spłacić Ernsta Ludwiga von Hartenburga, aby tym samym
zabezpieczyć byt i bezpieczeństwo swoim bliskim?
W
moim przekonaniu Iny Lorentz to duet pisarski, który jak chyba mało kto,
potrafi porwać czytelnika fabułą swoich książek. Jak do tej pory żadna z
powieści autorstwa Ingrid Klocke i Elmara Wohlratha mnie nie rozczarowała, i
tak też jest tym razem. Według mnie Handlarkę złotem można byłoby opisać
jednym zdaniem, jako „opowieść o Żydówce, która spotkała Krzysztofa Kolumba”.
Oczywiście sama Lea Goldstaub jest postacią fikcyjną, niemniej otaczają ją
bohaterowie, którzy tworzyli historię świata, jak na przykład Izabela Kastylijska
czy wspomniany Krzysztof Kolumb. Na kartach książki pojawia się również
Maksymilian I Habsburg, którego syn – Filip I Piękny – zostanie później mężem
Joanny Szalonej – córki Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego.
Skoro
wspomniałam już o Izabeli Kastylijskiej, to muszę pochwalić pomysł Iny Lorentz
w kwestii rozwiązania problemu pozyskania pieniędzy przez królową Hiszpanii,
którymi to sfinansowała wyprawę Krzysztofa Kolumba do Indii. Jak wiadomo,
Izabela Kastylijska w chwili, gdy Kolumb przygotowywał swoją podróż, prowadziła
zażarte wojny z Maurami. Wojny te poważnie nadszarpnęły jej skarbcem, więc
zastanawiano się, skąd królowa tak nagle wzięła fundusze, aby móc sfinansować
wyprawę podróżnika. Tak naprawdę nigdy nie zostało to jednoznacznie
stwierdzone, i do dziś nie wiadomo, w jaki sposób te pieniądze zostały pozyskane
przez monarchinię. Natomiast Autorzy Handlarki złotem bardzo zgrabnie skonstruowali
wątek, który tę kwestię wyjaśnia, i choć jest to fikcja, to jednak w powieści
doskonale zapełnia tę lukę w historii Hiszpanii.
Krzysztof Kolumb (1451-1506) Domniemany portret podróżnika powstał około 1519 roku. autor: Sebastiano del Piombo (1485-1547) |
Moim
zdaniem Handlarka złotem – z uwagi na przewagę fikcji – bardziej
pretenduje do miana powieści przygodowej z historią w tle, niż powieści stricte
historycznej. Główna bohaterka czasami może irytować, ale też należałoby jej
momentami współczuć, ponieważ nie jest jej łatwo. Lea ma na głowie naprawdę
wiele problemów, z którymi musi sobie dawać radę zupełnie sama. Nikt jej w tym
nie pomaga, pomimo że ma obok siebie przyjaciół. Ale to przecież właśnie dla
nich podejmuje coraz to nowe wyzwania, które zagrażają jej zdrowiu, a nawet
życiu. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia jej wiary. W dobie
prześladowań ludności żydowskiej naprawdę nie jest łatwo być wyznawcą judaizmu
i do tego jeszcze publicznie się z tym obnosić. Prędzej czy później jakiś
fanatyczny chrześcijanin doprowadzi takiego Żyda do zguby.
Oczywiście
w fabule Handlarki złotem nie może też zabraknąć romansu, choć nie jest
on zbyt mocno wyeksponowany. Przez większość książki zainteresowani tak
naprawdę nie zdają sobie sprawy z własnych uczuć. Naskakują na siebie z
najbardziej błahych powodów, a o swojej miłości przekonują się zupełnie
nieoczekiwanie pod wpływem zaistniałych okoliczności. Z kolei Lea nawet we
własnym domu nie może czuć się bezpieczna. Praktycznie wszędzie czai się
niebezpieczeństwo, tylko dlatego, że jest kobietą. Ortodoksyjni Żydzi mają
swoje własne pojęcie o roli kobiety w ich wspólnocie, więc Lea – jako ta
wyzwolona – narażona jest na szereg dość groźnych sytuacji, z którymi musi
sobie poradzić, aby nie paść ofiarą mężczyzn, którzy chcą ją sobie
podporządkować.
Z
uwagi na fakt, iż po śmierci ojca i starszego brata, to właśnie na Leę spada
odpowiedzialność za dalsze losy rodziny, dziewczyna jest zmuszona dużo
podróżować. To właśnie te podróże sprawiają, że Żydówka dojrzewa i zaczyna
inaczej patrzeć na życie. Musi jednak dokonywać wyborów, które bardzo często są
sprzeczne z jej wyznaniem. Czy czuje się z tego powodu winna? Owszem, ale z
drugiej strony wie, że nie ma innego wyjścia. Gdyby się poddała, wówczas
skazałaby na wygnanie – i możliwe, że na pewną śmierć – tych, którzy są dla
niej bliscy i bez których nie wyobraża sobie życia. Jakże Lea różni się od
swojej młodszej fałszywej siostry – Rachel – która tylko patrzy, jak by tu sobie
ułatwić życie, przy jednoczesnym krytykowaniu Lei.
Handlarka
złotem to naprawdę doskonała powieść, po którą sięgnęłabym raz jeszcze,
gdybym nie miała do przeczytania innych książek. Wciągnęła mnie już od
pierwszej strony i naprawdę trudno było mi się od niej oderwać. Myślę, że
czytelnicy, którzy lubią poruszać się po świecie fikcji z domieszką prawdy
historycznej, będą zadowoleni, czytając tę powieść. Przede mną natomiast
kolejne książki Iny Lorentz, których czytania nie mogę się już doczekać.
* Kiddusz
– modlitwa odmawiana nad kielichem wina w domu oraz w synagodze celem
uświęcenia szabatu lub innego żydowskiego święta. Odmawiana jest w przeddzień
święta przed jedzeniem, a także następnego ranka przed pierwszym posiłkiem. W
przypadku braku wina, zastępują go dwa bochenki chleba. Modlitwa złożona jest z
dwóch błogosławieństw: jednego dla wina oraz drugiego dla szabatu lub innego
święta.
Bardzo interesująca pozycja, mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję, że Ci się spodoba. :-)
UsuńNie czytałam jeszcze książek tej pisarki, a tematycznie bardzo mi odpowiadają:)
OdpowiedzUsuńZa Iny Lorentz kryje się mężczyzna i kobieta. To jest duet pisarski; faktycznie ten pseudonim może być nieco mylący, bo brzmi kobieco. A jeśli chodzi o same książki, to dla mnie są rewelacyjne! :-)
Usuń