Wydawnictwo:
POLIGRAF
Brzezia
Łąka 2014
Ilustracje:
Ewa Kieńko Gawlik
Czy
wierzycie w istnienie światów równoległych? Czy możliwe jest, aby w tym samym
momencie drugi „Ty” lub druga „Ja” wykonywali te same czynności? Czy w jakiejś
innej rzeczywistości funkcjonują stworzenia, które są do nas-ludzi bardzo
podobne, a może nawet identyczne pod względem wyglądu i cech charakteru? Gdzie
zatem szukać takiego świata? Czy jest on blisko? A może bardzo daleko? Gdzieś
za Morzem Południowym i Borami Słońca Mniejszego albo Jeziorem Północy? Na
chwilę obecną taki świat na pewno odnajdziemy w książkach Agnieszki Steur.
Autorka do tej pory wydała dwa tomy trylogii, w których opowiada o niezwykłej krainie i równie wyjątkowych istotach, które ten kraj zamieszkują. Ale
zacznijmy od początku.
Jangblizja
to świat, w którym nie dzieje się dobrze. Już od pewnego czasu jest on
pogrążony w wojnie, której końca tak naprawdę nie widać. Nic więc dziwnego, że
mieszkańcy Jangblizji żyją w ciągłym strachu. Wielu z nich zaginęło. Dzieci
potraciły rodziców. Nie wiadomo czy zabrała ich śmierć, czy może żyją gdzieś
uwięzieni, licząc na to, iż ktoś wreszcie przywróci im wolność. Aby uchronić
swoje dzieci przed gniewem Szmaragdowej Pani, której wojska tak niespodziewanie
zaatakowały Jangblizję, król Taro Karmit Namin i królowa Zara zdecydowali się
na wyprawienie ich do Tamtego Świata, gdzie książęta żyli przez wiele miesięcy
i dokonali tam odkryć, o których nawet im się nie śniło. Zdali sobie sprawę,
ile tak naprawdę zostało przed nimi ukryte. Nawet rodzice, którym przecież
można bezgranicznie zaufać, nie okazali się tacy idealni. Nana i Roan
szczególnie zawiedli się na swoim ojcu. Czy zatem będą w stanie mu wybaczyć to,
co uczynił swoim poddanym? Czy król Taro dostanie drugą szansę nie tylko od
swoich dzieci, ale także od poddanych? Czy władca Jangblizji będzie zdolny do
tego, aby móc naprawić wyrządzone krzywdy i czy będzie można mu ponownie zaufać?
fot. Peter Scheek |
Oczywiście
Nana i Roan nie wyruszyli do Tamtego Świata samotnie. Królewscy rodzice nigdy
by na to nie pozwolili, dlatego też opiekę nad swoim potomstwem powierzyli
Owcowatej Irys. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że w Tamtym Świecie żyje
znacznie więcej mieszkańców Jangblizji, których przed rozpoznaniem chroni
pewien magiczny pył. To właśnie dzięki niemu mogą poruszać się swobodnie po
Tamtym Świecie, nie obawiając się, że zostaną zidentyfikowani. Czy Nana i Roan
czują się dobrze w nowej rzeczywistości, która była im dotąd znana tylko z
bajek dla dzieci? Otóż nie bardzo. Książęta wciąż tęsknią za swoim światem.
Martwią się sytuacją, jaka ma miejsce w Jangblizji. Niepokoją się o matkę,
którą na rozkaz Szmaragdowej Pani uwięziono w Wieży Wschodniej. Sen z powiek
spędza im także nagłe zniknięcie króla Taro. Nikt tak naprawdę nie wie, gdzie
on jest. Czy został zabity podczas Wielkiej Bitwy? Czy może jednak udało mu się
przedostać do Tamtego Świata i teraz gdzieś się ukrywa? W jakim jest stanie
fizycznym? Czy jest ranny, a może ma się całkiem dobrze, tylko z jakiegoś
powodu nie ujawnia miejsca swojego pobytu?
O
tym wszystkim dowiedzieliśmy się z tomu pierwszego, który nosi tytuł Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie. Z kolei druga część tej niezwykłej historii
rozpoczyna się powrotem księżniczki Nany do Jangblizji. Oczywiście Nana nie
wraca do swojej ojczyzny samotnie. Ma obok siebie przyjaciół, którzy byli przy
niej wtedy, gdy przebywała w Tamtym Świecie. Poznała też ludzi, którzy pomimo
wszystko chcą jej pomóc i nie bacząc na niebezpieczeństwo razem z księżniczką wyruszają
w nieznane. Zapytacie zatem, gdzie jest Roan? Czy książę jest razem z siostrą?
Otóż nie. Roan – jak na razie – wciąż przebywa w Tamtym Świecie, ponieważ jego
misja nie została jeszcze zakończona. Kiedy zatem wróci do domu? Nie wiadomo.
Dragober |
Akcja
drugiego tomu Wojny w Jangblizji rozgrywa się równocześnie w dwóch
rzeczywistościach. Tak więc z jednej strony mamy Tamten Świat, zaś z drugiej
jest Jangblizja, którą trzeba jak najszybciej wyzwolić z rąk Szmaragdowej Pani,
ponieważ im dłużej będzie ona w jej władaniu, tym szybciej świat ten ulegnie
zniszczeniu. Kogo zatem spotykamy w Jangblizji? Otóż, żyją tam Myszowaci,
Koniowaci, Ludzcy, Owcowaci, Krowi, Niedźwiedzi Wilcy, Psowaci i wielu innych,
z których każdy posiada swoje własne państwo. Czy przypadkiem czegoś nam to nie
przypomina? Przecież na Ziemi również żyją rozmaite narodowości mieszkające w granicach swoich państw, gdzie funkcjonują prawa i obyczaje charakterystyczne
tylko dla tego konkretnego kraju. Niemniej, wydaje się, że Jangblizjanie są
tymi, którzy nie wiedzą co to kłótnie, zwady, wyzwiska rzucane pod adresem
innych tylko dlatego, że należą oni do innego gatunku czy posiadają odmienne zdanie
na dany temat. Ale czy tak będzie już zawsze? Czy wszystko nie zmieni sie w
momencie, kiedy w Jangblizji zatriumfuje Zło, którego symbolem jest właśnie
Szmaragdowa Pani? Aby temu zapobiec trzeba więc przygotować armię i wyruszyć na
kolejną wojnę. To już nie będzie bitwa, która miała miejsce tuż po zaatakowaniu
Jangblizji przez żołnierzy Szmaragdowej Pani. Tym razem będzie to zacięta i
krwawa wojna, którą należy wygrać, aby w Jangblizji znów żyło się tak, jak
przed okupacją wroga. Czy faktycznie tak się stanie? Czy Jangblizjanie są
gotowi na walkę? Czy posiadają wystarczająco dużo żołnierzy, aby stawić czoło
okupantowi?
Lumachel |
Oprócz
pary książąt, w powieści na pierwszy plan wysuwają się też tacy bohaterowie,
jak pustelnik Lumachel. Jest to dość specyficzna postać, która nigdy tak
naprawdę nie miała łatwego życia. Jest też Myszowaty o imieniu Dragober, na
którego barkach naprawdę wiele spoczywa i czasami nie ma on już sił, aby swoje
posłannictwo ciągnąć dalej, lecz wie, że to właśnie od niego zależy czy
Jangblizja znów będzie mogła cieszyć się wolnością. Są także Wróblowaci, którzy
w całej tej historii odgrywają naprawdę kluczową rolę. Można powiedzieć, że są
oni dość szczególni, jak gdyby pochodzili z zupełnie innej epoki. Jest również
niejaki Obsydian, któremu księżniczka Nana niemało zawdzięcza.
Po
przeczytaniu dwóch tomów tej niezwykłej trylogii, mogę śmiało stwierdzić, że
Agnieszka Steur stworzyła opowieść, która literaturze młodzieżowej jest bardzo
potrzebna, szczególnie literaturze fantastycznej. Mówi się, że fantastyka to
taka gałąź literatury, w której wszystko jest dozwolone i autor może pozwolić
sobie na bardzo wiele. Tylko że czasami takie pofolgowanie wyobraźni może
doprowadzić do tego, iż czytelnik otrzyma jakąś karykaturalną opowieść, gdzie
poszczególne wątki zupełnie się ze sobą nie łączą, lecz są jakby oderwane od
całości. Tutaj na pewno tego nie spotkamy. Fantastyka w wykonaniu Agnieszki
Steur to od początku do końca historia przemyślana i dająca naprawdę sporo do
myślenia. Podczas lektury młody czytelnik będzie zmuszony do zastanowienia się
nad wieloma kwestiami, które nie są nam obce. Jangblizja to z jednej strony
świat bardzo różny od naszego, lecz z drugiej stanowi swego rodzaju lustro, w
którym możemy się przejrzeć i ujrzeć nasze wady oraz zalety. To tak, jakby
stanąć przed wielką szybą i obserwować samych siebie, aby móc zdać sobie sprawę
z tego, jak wiele błędów popełniamy i do czego te błędy nas zaprowadzą, jeśli
nad nimi nie zapanujemy i nie zmienimy toku naszego myślenia. W dobie
konfliktów na skalę światową, tego typu literatura jest nam bardzo potrzebna.
Jest ona niezbędna szczególnie młodym czytelnikom, którzy dopiero co kształtują
swój światopogląd i wypracowują w sobie rozmaitego rodzaju poglądy i oceny
różnych sytuacji.
fot. Peter Scheek |
Wojna
w Jangblizji to powieść nie tylko o przygotowaniach do wyzwolenia
fantastycznego świata, ale przede wszystkim jest to opowieść o przyjaźni,
lojalności, przebaczeniu, zaufaniu oraz miłości, której zalążki pojawiają się
na kartach drugiego tomu. Ponieważ planowany jest jeszcze tom trzeci, Autorka zręcznie
daje czytelnikowi sygnał, czego może spodziewać się po części trzeciej. Pojawiają
się niedopowiedzenia oraz niewyjaśnione sytuacje, od których tak naprawdę
wszystko się zaczęło, niemniej nikt z zainteresowanych bohaterów nie zwrócił na nie
uwagi. Prócz tego, na kartach książki mamy również doskonały opis scen batalistycznych, które w tego rodzaju fabule są niezbędne.
Cóż jeszcze rzuca się w oczy podczas czytania? Na pewno są to wspaniałe ilustracje, które znajdziecie nie tylko w drugim tomie Wojny w Jangblizji, ale także w części pierwszej. Ta niezwykła grafika dodaje obydwu książkom niesamowitej magii. Dzięki tym ilustracjom możemy jeszcze silniej poczuć klimat powieści, zaś postacie, o których czytamy mamy wręcz na wyciągnięcie ręki i możemy spojrzeć im w oczy, niemalże w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Choć
nie jestem ekspertem w dziedzinie literatury fantastycznej, to mimo wszystko z całym
przekonaniem mogę stwierdzić, że opowieść o krainie, gdzie prawowite rządy
należą do dynastii Karmit Namin, to doskonały materiał na duży ekran. Podczas
lektury nie potrafiłam pozbyć się wrażenia, że Jangblizja znakomicie
sprawdziłaby się w wersji kinowej. Mam nadzieję, że pewnego dnia do tego
dojdzie i będziemy mogli obejrzeć na ekranach kin produkcję na miarę serii o
Harrym Potterze czy Opowieści z Narnii.
** Ilustracje zamieszczone w recenzji pochodzą z książki.
Ciekawie było czytać u Ciebie recenzję z kręgu fantastyki :) Obie części "Wojny" mam na półce i tez przeczytam :) Trochę mnie przeraża, że znowu napisałam, mam i przeczytam, a książek ciągle mi przybywa, zamiast ubywać...
OdpowiedzUsuńFakt, u mnie fantastyka to rzadkość, ale dla książek Agnieszki Steur zawsze mam miejsce. Jej fantastyka jest bardzo mądra, a ja lubię mądre książki bez względu na gatunek. :-) A co do tych przybywających tomów, to mam dokładnie tak samo jak Ty. Dzisiaj zamówiłam sobie dwa nowe regały, bo już nie mam gdzie tych książek układać. :-)
UsuńJa dopiero co ułożyłam książki na dodatkowym regale, a już mi brak miejsca 😁 Cieszy mnie, że bedę mogła przeczytać mądrą książkę, takich nigdy za wiele!
UsuńA moje regały już są, jednak obawiam się, że bardzo szybko zapełnią się nowymi książkami i znów będę musiała dokupić. :-) A co do książki Agnieszki, to życzę Ci miłej lektury! :-)
UsuńWiesz, ja bardzo lubię, kiedy książka ma drugie dno. Nie lubię, jak autor wykłada czytelnikowi kawę na ławę i nie pozostawia mu już niczego do własnych przemyśleń. Agnieszka tego nie robi, i to jest świetne, szczególnie dla młodych czytelników, którzy powinni myśleć przy czytaniu. Ja bardzo lubię literaturę młodzieżową, więc sięgam po nią najczęściej, jak tylko mogę. Czekam na trzeci tom "Wojny...". Wierzę, że się nie zawiodę. :-)
OdpowiedzUsuńJa chętnie czytam młodzieżówki, nie tylko dlatego, że lubię, ale też po to, żeby wiedzieć, co polecić moim uczniom. :-)
OdpowiedzUsuń