Wydawnictwo:
PRÓSZYŃSKI I S-KA
Warszawa
2003
Tytuł
oryginału: The India Fan
Przekład:
Ewa Horodyska
Paw się dął, szklniące
pióra, gdy wspaniale toczył.
Orzeł górnie bujając, gdy
go w locie zoczył,
Rozśmiał się i przeleciał.
Wrzasnął paw – w śmiech ptacy.
„Nie znają się – powtarzał
– na rzeczach prostacy”.
„Znają się – rzekł mu
orzeł – wdzięk cenić umieją,
Ale gardzą przysadą i z
dumnych się śmieją”.
Ignacy Krasicki –„Paw i
orzeł”
Barwne
pióra, a nade wszystko niesamowicie piękny ogon sprawiają, że paw od wieków
utożsamiany jest z wielką dostojnością, nieśmiertelnością oraz dumą.
Chrześcijańska tradycja pawi pióropusz przedstawia jako swego rodzaju aureolę,
jak również wszystkowidzące oczy Kościoła. Z kolei purytanie uważali, że paw
stanowi symbol pychy, wyniosłości, próżności i dumy. Chyba każdy słyszał
powiedzenia typu: „dumny jak paw”, bądź też „kroczy niczym paw”. Zwroty te
funkcjonują powszechnie w Polsce oraz dotyczą osób zarozumiałych i
wywyższających się ponad innych.
Pawie
pióra bardzo często wykorzystywane były do przystrajania rycerskich hełmów.
Następnie zwyczaj polegający na dekorowaniu głów pawimi piórami przejął zwykły
lud. Obecnie trudno jest wyobrazić sobie typowy krakowski strój ludowy bez tego
specyficznego elementu. Koszt pawich pór stanowił niegdyś równowartość krowy.
Tak więc była to wyjątkowo luksusowa ozdoba. Trzeba jednak wiedzieć, że
przystrajanie się pawimi piórami nie było tylko i wyłącznie polskim zwyczajem.
Pawie czuby nosili także bracia z Zakonu Najświętszej Marii Panny, którzy w
naszym kraju popularnie nazywani są Krzyżakami.
Motyw
pawia był też obecny w polskich pieśniach ludowych. Bardzo często łączył się z
elementami, takimi jak woda, pierścień czy wianek, a to wskazuje na jego
powiązania z pradawnymi pojęciami dotyczącymi mitologicznego, religijnego lub
filozoficznego wyobrażenia o pochodzeniu świata, czyli tak zwanej kosmogonii.
Pierścień mógł symbolizować mit wiecznego powrotu oraz być jednoznaczny z
kosmicznym jajkiem, podobnie jak wianek. Z kolei woda to – według starożytnych
wierzeń – pierwotna materia, z której powstał wszechświat. W mitologii greckiej
paw był ulubionym ptakiem bogini Hery, zaś w Chinach pawie pióro
stanowiło dowód cesarskiej łaski. Władcy Persji natomiast zasiadali na Pawim
Tronie.
Z
pawimi piórami łączy się także pewien przesąd. Otóż, niektórzy twierdzą, że
pawie pióra są zwiastunem nieszczęścia. Każdy, kto znajduje się w posiadaniu
tych pięknych piór, na przykład w postaci biżuterii, musi bardzo uważać, aby
nie spotkało go coś złego. Czy to prawda? No cóż, to zależy od punktu widzenia.
Jeśli ktoś jest z natury przesądny, to zapewne swojego życiowego pecha będzie
się dopatrywał właśnie w pawich piórach, jeśli takie posiada. Jeżeli natomiast
nie przywiązujemy wagi do takich rzeczy, wówczas po prostu stwierdzimy, że
jakieś życiowe niepowadzenie było zwykłym przypadkiem.
Skąd
zatem wziął się ów przesąd? Znacie powiedzenie „Argusowe oczy”? Wyrażenie to
oznacza oczy lub spojrzenie czujne, baczne, podejrzliwe, przed którym nic nie
można ukryć. W mitologii greckiej Argus był potworem o stu oczach. Znany był z
tego, iż zawsze czuwał. Gdy połowa jego oczu spała, wówczas druga połowa
bacznie obserwowała otaczający go świat. Argusa pokonał dopiero Hermes, który
na polecenie Zeusa uwolnił piękną Io, podczas gdy stuoki Argus przetrzymywał ją
w niewoli, a przetrzymywał ją z rozkazu zazdrosnej o Zeusa Hery. Io była
kochanką Zeusa zamienioną w jałówkę. Tak więc podstępny Hermes przedstawił się
Argusowi jako wędrowny śpiewak i gawędziarz, a następnie tak długo zanudzał
potwora swoimi opowieściami, aż ten zasnął kamiennym snem, zamykając wszystkie
swoje oczy. Wtedy to Hermes zabił Argusa, przywracając wolność nieszczęsnej Io,
a wściekła Hera rozsypała oczy Argusa na pawim ogonie.
Fragment obrazu autorstwa Petera Paula Rubensa (1577-1640) przedstawiający Herę (Junonę), która dekoruje ogon pawia oczami z głowy zabitego Argusa obraz pochodzi z 1610 roku |
Dlaczego
zacytowałam powyżej ten grecki mit? Ponieważ fabuła powieści Victorii Holt
oparta jest właśnie na greckiej mitologii i dotyczy wachlarza, który został
wykonany z pawich piór. Jak twierdzą niektórzy bohaterowie powieści, wachlarz
ten przynosi nieszczęście każdemu, kto odważy się go dotknąć. Według nich nie tylko
samo posiadanie wachlarza może doprowadzić do tragedii, lecz może to zrobić już
nawet nieopatrzne jego dotknięcie.
Główną
bohaterką Indyjskiego wachlarza jest Drusilla Delaney. Dziewczyna jest
córką pastora i wraz z ojcem mieszka na plebanii. Matki nie pamięta, ponieważ
ta zmarła, kiedy Drusilla była niemowlęciem. Wszystko, co o niej wie, pochodzi
z opowieści jej ojca, który nadal nie może zapomnieć o swojej ukochanej żonie i
wciąż ją wspomina. Drusilla mieszka w pobliżu posiadłości należącej do arystokratycznej
rodziny, która tak naprawdę rządzi wioską. Po śmierci sir Framlinga, pałeczkę w
kierowaniu tą niepozorną angielską miejscowością przejęła jego małżonka – lady
Harriet. W Wielkim Domu – jak wszyscy nazywają posiadłość Framlingów – mieszka
również niezwykle przystojny syn lady Harriet – Fabian oraz niesamowicie próżna
Lavinia, która jest młodszym dzieckiem właścicielki dworu. Już we wczesnym
dzieciństwie Drusilla czuje się bardzo mocno związana z Framlingami. Owszem,
czasami odnosi wrażenie, że arystokraci traktują ją niczym zło konieczne, ale
generalnie w ich domu dziewczyna czuje się dość komfortowo, zaś przyjaźń
pomiędzy nią a Lavinią ma się całkiem dobrze. Drusilla wie, że gdyby Lavinia
miała w swoim otoczeniu przyjaciółkę, która odpowiadałaby jej matce pod
względem pochodzenia społecznego, wówczas córka pastora nie byłaby tak ochoczo
zapraszana do dworu. Niemniej, Drusilli wcale to nie przeszkadza, zważywszy że
Fabian już w dzieciństwie ją „adoptował”. Ten komiczny incydent ciągnie się za
obojgiem przez lata.
Na
życiu Drusilli swój ślad odciska również pewna niewinna zabawa z dzieciństwa,
podczas której bezwiednie zabrała wachlarz z pawich piór. Znalazła go w pokoju
pewnej starej panny, która mieszka w domu Framlignów. Kobieta uparcie twierdzi,
że to właśnie z powodu tego wachlarza w dramatycznych okolicznościach życie
stracił jej narzeczony, co oznacza, iż przedmiot ten, a właściwie pióra, z
których jest zrobiony, przynoszą nieszczęście każdemu, kto odważyłby się choćby
tylko ich dotknąć. Są tacy, którzy nie traktują poważnie tych słów, twierdząc,
że krewna zwyczajnie postradała zmysły. Ale czy naprawdę tak jest? Czy Lucille
Framling w istocie nie wie, o czym mówi?
Czy od chwili, kiedy córka pastora wzięła do ręki wachlarz, grozi jej
już tylko życiowy pech?
Ponieważ
Lavinia jest niezwykle krnąbrna, a jedyne co ją interesuje to własna uroda i
mężczyźni, lady Harriet decyduje się na wysłanie córki do szkoły z internatem.
Na tej decyzji Drusilla jedynie korzysta, ponieważ właścicielka dworu
postanawia i jej opłacić tę prestiżową francuską szkołę, aby tylko miała oko na
Lavinię i nie dopuściła do kompromitujących sytuacji z panną Framling w roli
głównej. Uważa bowiem, że jedynie rozsądna Drusilla może poskromić jej
nieodpowiedzialną córkę. Czy tak się faktycznie stanie? Czy Drusilla będzie
umiała zapanować nad wybrykami swojej przyjaciółki, do której mało co
dociera?
Drzeworyt przedstawiający tłumienie powstania sipajów przez wojska brytyjskie w 1857 roku. |
Mija
kilka lat. Dziewczyny wracają ze szkoły. Lavinia zachowuje się, jak gdyby nic
szczególnego nie wydarzyło się we Francji. Z kolei Drusilla wciąż ma w pamięci to,
co stało się podczas ich pobytu w szkole. Cóż to takiego? Jaka tajemnica kryje
się za kilkuletnim pobytem dziewczyn we francuskiej szkole z internatem? Czy ów
sekret ujrzy kiedykolwiek światło dzienne? Co musi się stać, aby rozkapryszona
i egoistyczna Lavinia choć raz pomyślała nie o sobie, lecz o innych? Czy
prostolinijna Drusilla będzie w stanie wciąż prowadzić przyjaciółkę za rękę i
ochraniać ją przed tym, co złe?
Indyjski
wachlarz to powieść osadzona w realiach wiktoriańskich. Mamy lata 50. XIX
wieku. Brytyjscy przedsiębiorcy posiadają swoje udziały w Indiach, gdzie robią
poważne interesy handlowe. To właśnie tam w pewnym momencie Victoria Holt
przenosi czytelnika. Drusilla Delaney zupełnie niespodziewanie zmuszona jest
wyjechać do Indii. Początkowo myśli, że będzie to dla niej niezapomniana
przygodna. Jest niesamowicie szczęśliwa z tego powodu, ponieważ już jakiś czas
temu pogodziła się ze swoim przeznaczeniem, i wie, że raczej za mąż nie
wyjdzie. Drusilla nie jest przecież tak piękna jak jej przyjaciółka – panna
Framling. Owszem, małżeństwo z rozsądku mogłoby ewentualnie wchodzić w grę, ale
to przecież nie jest w jej stylu.
Opuszczając Anglię, dziewczyna nie wie jednak, że trafi w sam środek
politycznych i krwawych rozgrywek. Będzie zmuszona podejmować decyzje, o
których do tej pory nawet jej się nie śniło. Tak naprawdę wszystko będzie na
jej głowie. Jak sobie z tym poradzi? Czy taka odpowiedzialność przypadkiem jej
nie przytłoczy?
Indyjski
wachlarz nie jest bynajmniej powieścią gotycką, choć twórczość Victorii
Holt generalnie właśnie z tym gatunkiem może się kojarzyć. Jeśli chodzi o sam
romans, to jest go naprawdę niewiele, pomimo że wiadomo już na samym początku,
w jaki sposób ten wątek zostanie zakończony, a sami zainteresowani lgną do
siebie. To, co najbardziej może przykuć uwagę czytelnika, to kwestia
kryminalna. Bohaterowie wpadają w sieć rozmaitych wydarzeń, które niestety nie
kończą się dobrze, przynajmniej jeśli chodzi o niektóre postacie. Tłem
historycznym jest tutaj także niezwykle krwawe powstanie sipajów, które miało
miejsce w Indiach w latach 1857-1859.
Odsiecz Lucknow w 1857 roku autor: Thomas Jones Barker (1815-1882) |
Oprócz
tła historycznego, zwróciłam też uwagę na kreację bohaterów. Nie są to postacie
cukierkowe, ani też zbyt przywiązane do dziewiętnastowiecznych konwenansów,
pomimo że właśnie tego oczekuje od nich otoczenie. Bohaterowie są wyraziści i
bardzo różnorodni. Kobiety nie są spychane przez mężczyzn na dalszy plan, chyba
że same tego chcą. Te silne i wiedzące czego naprawdę oczekują od życia damy,
stawiane są na równi z mężczyznami i biorą udział – może nie w zbrojnych
walkach – ale na pewno ich pomoc jest nieoceniona w sytuacjach ekstremalnie
niebezpiecznych. Nie są to strachliwe panienki, które mdleją na widok krwi.
Wiedzą, że jeśli nie podejmą tych czy innych działań, wówczas ktoś może stracić
życie.
Myślę,
że twórczość Victorii Holt zasługuje na uwagę, choć obecnie jej książki czytane
są bardzo rzadko. Na pewno nie sięgają po nie młodzi czytelnicy. Niemniej,
wydaje mi się, że jeżeli dany czytelnik ceni sobie książki, których akcja
rozgrywa się w epoce wiktoriańskiej, to powieści Victorii Holt mogą spełnić jego
oczekiwania. Swego czasu tych powieści zostało w Polsce wydanych naprawdę
sporo. Szkoda tylko, że wśród polskich przekładów prym wiodą głównie te, które
Eleonor Hibbert wydała pod pseudonimem „Victoria Holt”, ponieważ na uwagę
zasługują także inne powieści Autorki, chociażby te, które napisała jako „Jean
Plaidy”.
O tak, lubię powieści Victorii Holt, choćby za to, że mniej uwagi poświęca romansom, a więcej tajemnicom i ludzkim losom. I pióro ma świetne, trzeba przyznać :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że nie jestem odosobniona w tego typu literaturze. Ja Victorię Holt znam gdzieś tak od liceum, czyli już jakieś 20 lat. Wracam do jej książek bardzo często. Chciałabym jednak przeczytać również inne jej ksiażki, tzn. te, które pisała pod innymi pseudonimami, ale w polskim przekładzie nie ma na to szans. Będę musiała poszukać oryginałów. :-)
UsuńBrrr... Okładka jak z taniego romansu, ale zawartość zdaje się ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńJa nie zwracam uwagi na okładki, bo gdybym to robiła, to wiele naprawdę ciekawych książek przeszłoby mi koło nosa. Okładki są, bo być muszą. :-) A co do Victorii Holt, to przeczytałam w życiu już tak dużo jej książek, że nie umiem zliczyć, dlatego wiem, czego mogę się spodziewać po jej powieściach. Dla mnie książki Eleonor Hibbert to po prostu klasyka. Autorka nie żyje już od ponad 20 lat. Jednak żadna z jej powieści nie porwała mnie tak jak "Guwernantka". Polecam! :-)
Usuń