niedziela, 14 września 2014

Agnieszka Steur – „Wojna w Jangblizji. W domu” #2
















Wydawnictwo: POLIGRAF
Brzezia Łąka 2014
Ilustracje: Ewa Kieńko Gawlik





Czy wierzycie w istnienie światów równoległych? Czy możliwe jest, aby w tym samym momencie drugi „Ty” lub druga „Ja” wykonywali te same czynności? Czy w jakiejś innej rzeczywistości funkcjonują stworzenia, które są do nas-ludzi bardzo podobne, a może nawet identyczne pod względem wyglądu i cech charakteru? Gdzie zatem szukać takiego świata? Czy jest on blisko? A może bardzo daleko? Gdzieś za Morzem Południowym i Borami Słońca Mniejszego albo Jeziorem Północy? Na chwilę obecną taki świat na pewno odnajdziemy w książkach Agnieszki Steur. Autorka do tej pory wydała dwa tomy trylogii, w których opowiada o niezwykłej krainie i równie wyjątkowych istotach, które ten kraj zamieszkują. Ale zacznijmy od początku.

Jangblizja to świat, w którym nie dzieje się dobrze. Już od pewnego czasu jest on pogrążony w wojnie, której końca tak naprawdę nie widać. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy Jangblizji żyją w ciągłym strachu. Wielu z nich zaginęło. Dzieci potraciły rodziców. Nie wiadomo czy zabrała ich śmierć, czy może żyją gdzieś uwięzieni, licząc na to, iż ktoś wreszcie przywróci im wolność. Aby uchronić swoje dzieci przed gniewem Szmaragdowej Pani, której wojska tak niespodziewanie zaatakowały Jangblizję, król Taro Karmit Namin i królowa Zara zdecydowali się na wyprawienie ich do Tamtego Świata, gdzie książęta żyli przez wiele miesięcy i dokonali tam odkryć, o których nawet im się nie śniło. Zdali sobie sprawę, ile tak naprawdę zostało przed nimi ukryte. Nawet rodzice, którym przecież można bezgranicznie zaufać, nie okazali się tacy idealni. Nana i Roan szczególnie zawiedli się na swoim ojcu. Czy zatem będą w stanie mu wybaczyć to, co uczynił swoim poddanym? Czy król Taro dostanie drugą szansę nie tylko od swoich dzieci, ale także od poddanych? Czy władca Jangblizji będzie zdolny do tego, aby móc naprawić wyrządzone krzywdy i czy będzie można mu ponownie zaufać?

fot. Peter Scheek
Oczywiście Nana i Roan nie wyruszyli do Tamtego Świata samotnie. Królewscy rodzice nigdy by na to nie pozwolili, dlatego też opiekę nad swoim potomstwem powierzyli Owcowatej Irys. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że w Tamtym Świecie żyje znacznie więcej mieszkańców Jangblizji, których przed rozpoznaniem chroni pewien magiczny pył. To właśnie dzięki niemu mogą poruszać się swobodnie po Tamtym Świecie, nie obawiając się, że zostaną zidentyfikowani. Czy Nana i Roan czują się dobrze w nowej rzeczywistości, która była im dotąd znana tylko z bajek dla dzieci? Otóż nie bardzo. Książęta wciąż tęsknią za swoim światem. Martwią się sytuacją, jaka ma miejsce w Jangblizji. Niepokoją się o matkę, którą na rozkaz Szmaragdowej Pani uwięziono w Wieży Wschodniej. Sen z powiek spędza im także nagłe zniknięcie króla Taro. Nikt tak naprawdę nie wie, gdzie on jest. Czy został zabity podczas Wielkiej Bitwy? Czy może jednak udało mu się przedostać do Tamtego Świata i teraz gdzieś się ukrywa? W jakim jest stanie fizycznym? Czy jest ranny, a może ma się całkiem dobrze, tylko z jakiegoś powodu nie ujawnia miejsca swojego pobytu?

O tym wszystkim dowiedzieliśmy się z tomu pierwszego, który nosi tytuł Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie. Z kolei druga część tej niezwykłej historii rozpoczyna się powrotem księżniczki Nany do Jangblizji. Oczywiście Nana nie wraca do swojej ojczyzny samotnie. Ma obok siebie przyjaciół, którzy byli przy niej wtedy, gdy przebywała w Tamtym Świecie. Poznała też ludzi, którzy pomimo wszystko chcą jej pomóc i nie bacząc na niebezpieczeństwo razem z księżniczką wyruszają w nieznane. Zapytacie zatem, gdzie jest Roan? Czy książę jest razem z siostrą? Otóż nie. Roan – jak na razie – wciąż przebywa w Tamtym Świecie, ponieważ jego misja nie została jeszcze zakończona. Kiedy zatem wróci do domu? Nie wiadomo.  

Dragober
Akcja drugiego tomu Wojny w Jangblizji rozgrywa się równocześnie w dwóch rzeczywistościach. Tak więc z jednej strony mamy Tamten Świat, zaś z drugiej jest Jangblizja, którą trzeba jak najszybciej wyzwolić z rąk Szmaragdowej Pani, ponieważ im dłużej będzie ona w jej władaniu, tym szybciej świat ten ulegnie zniszczeniu. Kogo zatem spotykamy w Jangblizji? Otóż, żyją tam Myszowaci, Koniowaci, Ludzcy, Owcowaci, Krowi, Niedźwiedzi Wilcy, Psowaci i wielu innych, z których każdy posiada swoje własne państwo. Czy przypadkiem czegoś nam to nie przypomina? Przecież na Ziemi również żyją rozmaite narodowości mieszkające w granicach swoich państw, gdzie funkcjonują prawa i obyczaje charakterystyczne tylko dla tego konkretnego kraju. Niemniej, wydaje się, że Jangblizjanie są tymi, którzy nie wiedzą co to kłótnie, zwady, wyzwiska rzucane pod adresem innych tylko dlatego, że należą oni do innego gatunku czy posiadają odmienne zdanie na dany temat. Ale czy tak będzie już zawsze? Czy wszystko nie zmieni sie w momencie, kiedy w Jangblizji zatriumfuje Zło, którego symbolem jest właśnie Szmaragdowa Pani? Aby temu zapobiec trzeba więc przygotować armię i wyruszyć na kolejną wojnę. To już nie będzie bitwa, która miała miejsce tuż po zaatakowaniu Jangblizji przez żołnierzy Szmaragdowej Pani. Tym razem będzie to zacięta i krwawa wojna, którą należy wygrać, aby w Jangblizji znów żyło się tak, jak przed okupacją wroga. Czy faktycznie tak się stanie? Czy Jangblizjanie są gotowi na walkę? Czy posiadają wystarczająco dużo żołnierzy, aby stawić czoło okupantowi?

Lumachel
Oprócz pary książąt, w powieści na pierwszy plan wysuwają się też tacy bohaterowie, jak pustelnik Lumachel. Jest to dość specyficzna postać, która nigdy tak naprawdę nie miała łatwego życia. Jest też Myszowaty o imieniu Dragober, na którego barkach naprawdę wiele spoczywa i czasami nie ma on już sił, aby swoje posłannictwo ciągnąć dalej, lecz wie, że to właśnie od niego zależy czy Jangblizja znów będzie mogła cieszyć się wolnością. Są także Wróblowaci, którzy w całej tej historii odgrywają naprawdę kluczową rolę. Można powiedzieć, że są oni dość szczególni, jak gdyby pochodzili z zupełnie innej epoki. Jest również niejaki Obsydian, któremu księżniczka Nana niemało zawdzięcza.

Po przeczytaniu dwóch tomów tej niezwykłej trylogii, mogę śmiało stwierdzić, że Agnieszka Steur stworzyła opowieść, która literaturze młodzieżowej jest bardzo potrzebna, szczególnie literaturze fantastycznej. Mówi się, że fantastyka to taka gałąź literatury, w której wszystko jest dozwolone i autor może pozwolić sobie na bardzo wiele. Tylko że czasami takie pofolgowanie wyobraźni może doprowadzić do tego, iż czytelnik otrzyma jakąś karykaturalną opowieść, gdzie poszczególne wątki zupełnie się ze sobą nie łączą, lecz są jakby oderwane od całości. Tutaj na pewno tego nie spotkamy. Fantastyka w wykonaniu Agnieszki Steur to od początku do końca historia przemyślana i dająca naprawdę sporo do myślenia. Podczas lektury młody czytelnik będzie zmuszony do zastanowienia się nad wieloma kwestiami, które nie są nam obce. Jangblizja to z jednej strony świat bardzo różny od naszego, lecz z drugiej stanowi swego rodzaju lustro, w którym możemy się przejrzeć i ujrzeć nasze wady oraz zalety. To tak, jakby stanąć przed wielką szybą i obserwować samych siebie, aby móc zdać sobie sprawę z tego, jak wiele błędów popełniamy i do czego te błędy nas zaprowadzą, jeśli nad nimi nie zapanujemy i nie zmienimy toku naszego myślenia. W dobie konfliktów na skalę światową, tego typu literatura jest nam bardzo potrzebna. Jest ona niezbędna szczególnie młodym czytelnikom, którzy dopiero co kształtują swój światopogląd i wypracowują w sobie rozmaitego rodzaju poglądy i oceny różnych sytuacji.

fot. Peter Scheek
Wojna w Jangblizji to powieść nie tylko o przygotowaniach do wyzwolenia fantastycznego świata, ale przede wszystkim jest to opowieść o przyjaźni, lojalności, przebaczeniu, zaufaniu oraz miłości, której zalążki pojawiają się na kartach drugiego tomu. Ponieważ planowany jest jeszcze tom trzeci, Autorka zręcznie daje czytelnikowi sygnał, czego może spodziewać się po części trzeciej. Pojawiają się niedopowiedzenia oraz niewyjaśnione sytuacje, od których tak naprawdę wszystko się zaczęło, niemniej nikt z zainteresowanych bohaterów nie zwrócił na nie uwagi. Prócz tego, na kartach książki mamy również doskonały opis scen batalistycznych, które w tego rodzaju fabule są niezbędne. 

Cóż jeszcze rzuca się w oczy podczas czytania? Na pewno są to wspaniałe ilustracje, które znajdziecie nie tylko w drugim tomie Wojny w Jangblizji, ale także w części pierwszej. Ta niezwykła grafika dodaje obydwu książkom niesamowitej magii. Dzięki tym ilustracjom możemy jeszcze silniej poczuć klimat powieści, zaś postacie, o których czytamy mamy wręcz na wyciągnięcie ręki i możemy spojrzeć im w oczy, niemalże w dosłownym tego słowa znaczeniu. 

Choć nie jestem ekspertem w dziedzinie literatury fantastycznej, to mimo wszystko z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że opowieść o krainie, gdzie prawowite rządy należą do dynastii Karmit Namin, to doskonały materiał na duży ekran. Podczas lektury nie potrafiłam pozbyć się wrażenia, że Jangblizja znakomicie sprawdziłaby się w wersji kinowej. Mam nadzieję, że pewnego dnia do tego dojdzie i będziemy mogli obejrzeć na ekranach kin produkcję na miarę serii o Harrym Potterze czy Opowieści z Narnii.




Za książkę serdecznie dziękuję Autorce






_________________________________________

* Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Autorki i zostały zrobione podczas spotkania autorskiego w Ambasadzie Polskiej w Hadze w dniu 12 września 2014 roku.
** Ilustracje zamieszczone w recenzji pochodzą z książki.







6 komentarzy:

  1. Ciekawie było czytać u Ciebie recenzję z kręgu fantastyki :) Obie części "Wojny" mam na półce i tez przeczytam :) Trochę mnie przeraża, że znowu napisałam, mam i przeczytam, a książek ciągle mi przybywa, zamiast ubywać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, u mnie fantastyka to rzadkość, ale dla książek Agnieszki Steur zawsze mam miejsce. Jej fantastyka jest bardzo mądra, a ja lubię mądre książki bez względu na gatunek. :-) A co do tych przybywających tomów, to mam dokładnie tak samo jak Ty. Dzisiaj zamówiłam sobie dwa nowe regały, bo już nie mam gdzie tych książek układać. :-)

      Usuń
    2. Ja dopiero co ułożyłam książki na dodatkowym regale, a już mi brak miejsca 😁 Cieszy mnie, że bedę mogła przeczytać mądrą książkę, takich nigdy za wiele!

      Usuń
    3. A moje regały już są, jednak obawiam się, że bardzo szybko zapełnią się nowymi książkami i znów będę musiała dokupić. :-) A co do książki Agnieszki, to życzę Ci miłej lektury! :-)

      Usuń
  2. Wiesz, ja bardzo lubię, kiedy książka ma drugie dno. Nie lubię, jak autor wykłada czytelnikowi kawę na ławę i nie pozostawia mu już niczego do własnych przemyśleń. Agnieszka tego nie robi, i to jest świetne, szczególnie dla młodych czytelników, którzy powinni myśleć przy czytaniu. Ja bardzo lubię literaturę młodzieżową, więc sięgam po nią najczęściej, jak tylko mogę. Czekam na trzeci tom "Wojny...". Wierzę, że się nie zawiodę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chętnie czytam młodzieżówki, nie tylko dlatego, że lubię, ale też po to, żeby wiedzieć, co polecić moim uczniom. :-)

    OdpowiedzUsuń