EWA FORMELLA
Blogerka i pisarka w jednej osobie, choć
woli określać siebie mianem „blogerki piszącej książki”. Ma na swoim koncie
trzy powieści wydane w wersji tradycyjnej oraz kilka krótkich form literackich
opublikowanych w postaci e-booków. W wywiadzie udzielonym w ramach cyklu „Literat
Miesiąca” Ewa Formella mówi między innymi o swojej twórczości, o cierpieniu, a także o miejscu,
które kocha tak bardzo, że aż stało się ono kanwą jednej z jej powieści.
Kraina Czytania: Dziękuję, Ewo, że zgodziłaś się
przyjąć moje zaproszenie do cyklu „Literat Miesiąca”. Jest mi bardzo miło
gościć Cię na swoim blogu. Jesteś autorką trzech powieści i kilku krótkich form
literackich. Powiedz mi, jak zrodził się u Ciebie pomysł na tworzenie
literatury?
Ewa Formella: Na początku, to ja dziękuję za to, że
zostałam zauważona jako „literat”. Nigdy tak o sobie nie myślałam, ale może
najwyższy czas pomyśleć? (śmiech)
Pisać lubiłam od dziecka, chociaż z języka
polskiego nigdy nie byłam „orłem”, miałam za to wyjątkowo bujną wyobraźnię i
często osoby słuchające tego, co mówię, nie były pewne czy mówię prawdę, czy to
fantazje moich własnych marzeń. Myślałam o tym, aby dzielić się z innymi tym,
co często siedzi gdzieś głęboko w moim sercu, w moich myślach, w moich
spostrzeżeniach, chciałam pisać, bo bardzo wierzyłam w to, że właśnie w ten
sposób coś po mnie pozostanie.
Kraina Czytania: Twój powieściowy debiut to
historia trzydziestodwuletniej Emilii, która nie ma łatwego życia. Jest wdową,
a do tego matką trójki dzieci. Jak widać los nie oszczędził Twojej bohaterki.
Prawdę powiedziawszy, ta powieść powinna być smutna i wyciskać czytelnikom łzy
z oczu, a stało się wręcz odwrotnie. „Leśniczówka” to tak naprawdę opowieść
pełna ciepła i dająca nadzieję, na lepsze jutro. Jak udało Ci się tego dokonać?
Ewa Formella: „Leśniczówka” powstała w bardzo dziwny
sposób. Kiedy odeszłam z mojej poprzedniej pracy, która dawała mi nie tyle
sporo satysfakcji, co niestety dość poważnie oddziaływała na moje zdrowie,
przez jakiś czas odsypiałam wcześniejsze pobudki o godzinie 5 rano. Kiedy mój
organizm się rozleniwił do tego stopnia, że najwcześniejszą porą, która wyganiała
mnie z łóżka była godzina 8 rano, zaczęłam mieć problemy z wieczornym
zasypianiem. Któregoś dnia, a było to około północy usiadłam przed komputerem i
palce same zaczęły pisać. Chyba potrzebowałam takiego wyciszenia, uspokojenia
myśli, spełnienia jakiejś tęsknoty i ten las, ta cisza, po prostu na mnie
czekały. To miało być krótkie opowiadanie, a wyszła mała książeczka. W postaci
Emilii zamknęłam kawałek siebie i kawałek tego, o czym w tamtym czasie
marzyłam.
Kraina Czytania: W „Leśniczówce” zawarłaś też
niezwykle piękne opisy przyrody. Czy miejsca, które opisujesz w książce
istnieją naprawdę?
Ewa Formella: Na pewno gdzieś takie miejsca istnieją, ale
ja osobiście nie przypominam sobie, abym kiedyś się w takim znalazła. Od zawsze
uwielbiałam las i przyrodę i być może gdzieś głęboko w mojej podświadomości
cały czas pragnę zamieszkać w takim właśnie zakątku, z dala od cywilizacji, od
miejskiego pośpiechu, od hałasów…
Kraina Czytania: Wygląda na to, że upodobałaś sobie
opisywanie magicznych miejsc, bo oto w Twojej kolejnej powieści zapraszasz
czytelników do pięknego Paryża. Oczywiście mam tutaj na myśli „Pamiątkę z
Paryża”. Dlaczego akurat to miasto wybrałaś, jako miejsce akcji swojej książki?
Czy nie wydaje Ci się, że Paryż zbyt często pojawia się w literaturze, a jego
nadmierna obecność może w końcu czytelnika znużyć?
Ewa Formella: Jeśli chodzi o mnie to jestem w tym mieście
zakochana, być może w poprzednim wcieleniu właśnie mieszkałam w Paryżu
(śmiech). Nie kocham tego miasta za atrakcyjność budowli, jakimi się szczyci,
ani za zgiełk w nim panujący, ale właśnie za tę dziwną tajemniczość, jaka w
każdym prawie miejscu tam panuje. Moje ostatnie wakacje, jakie spędziłam z
siostrą i jej znajomą to była właśnie podróż do najgłębszych zakamarków stolicy
Francji. Moja wyobraźnia pokazywała mi obrazy, jakie przedstawiały słowa osoby,
która nas oprowadzała, a przyznam, że była do tego przygotowana na szóstkę z
plusem. To miasto ma w sobie zarówno brutalność, jak i romantyzm, dlatego
chciałam pokazać je w formie nietypowego przewodnika i chyba mi się to udało,
bo sporo osób napisało do mnie, że po przeczytaniu mojej książki albo myśleli o
tym, aby pojechać tam i zobaczyć to, co opisałam, albo powrócić w te miejsca i
zobaczyć je innym okiem, takim jak ja je widziałam.
Kraina Czytania: W Twojej twórczości pojawiają się
także sytuacje niezwykle traumatyczne, bo przecież w powieści pod tytułem
„Jutra nie będzie” poznajemy Laurę, która cierpi z powodu nieuleczalnej choroby
i przygotowuje się na swoje odejście z tego świata. Czy opowiadając tę historię
przyświecało Ci jakieś konkretne przesłanie? Czy w ten sposób chciałaś uczulić
czytelników na sens ludzkiego cierpienia i przemijania?
Ewa Formella: Każda moja bohaterka ma coś ze mnie, Laura
również. Do napisania tej książki tak właściwe skłoniły mnie dwa wątki.
Pierwszy to pewien okres w moim życiu, kiedy sama walczyłam z chorobą
nowotworową, a kiedy z pomocą przychodzili mi ludzie, których nawet nie
potrafiłabym prosić o pomoc, często ludzie dla mnie obcy, ale bliscy dla moich
przyjaciół, a drugi to choroba mojej przyjaciółki, która również zaatakowała
jej organizm. Każda z nas wyszła z tej choroby inaczej, chociaż obie cały czas
miałyśmy te same odczucia, strach przeplatający się z nadzieją.
Nie chcę uczulać czytelników na sens
ludzkiego cierpienia i przemijania, bo dla mnie cierpienie nie ma sensu, ale
chciałabym otworzyć im oczy na wnętrze chorego, które niszczy tak samo. Ludzie
terminalnie chorzy często nie potrzebują litości tylko pomocy w zaakceptowaniu
następujących po sobie zmian, chociaż równie często ukrywają to głęboko w
środku, a to jest cierpienie gorsze od bólu. Musimy nauczyć się akceptowania
śmierci, bo przecież wszystko kiedyś się zaczyna i kończy, życie ludzkie także.
Kraina Czytania: Działając już jakiś czas w
książkowej blogosferze czasami spotykam się z opinią, że autor, tworząc swoje
dzieło powinien pisać o rzeczach wesołych, wywołujących uśmiech na twarzy
czytelnika, zamiast skupiać się na ludzkich dramatach życia codziennego. Są
tacy, którzy wręcz twierdzą, że „pisanie to śmiertelnie poważna choroba”, nie
mając na myśli bynajmniej twórczej pasji pisania, a przygnębiającą tematykę,
jaką pisarz porusza. Czy pracując nad „Jutra nie będzie” nie obawiałaś się
takiej właśnie krytyki? Czy naprawdę należy zaniechać pisania o trudnych
życiowych dylematach, aby zadowolić czytelników, którzy takowych kwestii w
literaturze nie akceptują?
Ewa Formella: Myślę, że trzeba o tym pisać, ponieważ
ludzie, na co dzień żyjący z osobą terminalnie chorą powinni wiedzieć nie tylko
jak uśmierzać jej ból, ale właśnie jak żyć obok, a zarazem przy niej. Nie
ukrywam, że „Jutra nie będzie” też spotkała się z krytyką, ale moim zdaniem
krytyka jest potrzebna każdemu pisarzowi. Sama lubię czytać książki lekkie,
łatwe i przyjemne, chociaż nie stronię od tych „życiowych”. Nikogo autor nie
zmusza do czytania takiego czy innego gatunku, o tym decyduje sam czytelnik. I
myślę również, że większość pisarzy ma w swoim dorobku jakieś dramatyczne
wątki, bo przecież życie nie jest tylko krainą radości i szczęścia. Gusta
czytelników są różne, jedni uwielbiają horrory, inni kryminały, jeszcze inni
romanse, wybór należy do czytelnika i po to właśnie często na tylnej stronie okładki
wstawia się krótki wątek lub opis, aby każdy wiedział czego może oczekiwać w
środku.
Kraina Czytania: Jak zdążyłam zauważyć, Twoje
powieści nie są obszerne pod względem objętościowym. Jesteś też autorką
krótkich form literackich. Powiedz mi, czy trudno jest zawrzeć sens poruszanego
problemu, jeśli mamy do dyspozycji niewiele ponad sto stron?
Ewa Formella: Sens można zawrzeć nawet w jednym zdaniu.
Moje książki są objętościowo cienkie, ponieważ długie lata dojeżdżałam do pracy
pociągiem do innej miejscowości. Prawie godzinną podróż spędzałam przeważnie na
czytaniu (chyba że odsypiałam) i dlatego chciałam, aby moje książki mieściły
się w torebce. Bywało, że jednocześnie czytałam dwie książki, jedną w domu
(grube tomisko), a drugą w pociągu (lżejszą, aby nie stwarzała dodatkowego
obciążenia torby). Moja „Leśniczówka” zresztą na jakiejś niemieckiej stronie
została określona jako „książka do torebki”, czyli coś w rodzaju naszego
„wydania kieszonkowego”.
Kraina Czytania: Niektóre z Twoich utworów ukazały
się jako self-publishing, co oznacza, że opublikowałaś je samodzielnie bez
znaczącej ingerencji ze strony wydawcy. Jak, w związku z tym, postrzegasz tę
formę publikacji?
Ewa Formella: Dla każdego początkującego pisarza czy
pisarki to jest reklama własnej twórczości i pewna forma prezentacji swojego
dzieła. Przez wydawnictwa papierowe bardzo trudno jest się przebić, a jeżeli
autor chce się przekonać, czy jego dzieła w ogóle znajdą odbiorców, to powinien
je w jakiś sposób uwidocznić. Poznać opinię nie tylko najbliższej rodziny czy
przyjaciół. Zanim moja książka, którą wydaję jako self-publishing ukaże się w
wersji papierowej, przechodzi przez wiele rąk, zarówno korektorów, jak i
czytelników, którym przekazuję ją w tak zwanej wersji dziewiczej. To nie jest
tak, że ja sobie napisałam i ludzie czytajcie. Dla mnie self-publishing jest
właśnie tym etapem pośrednim, w którym przekonuję się, czy dana książka w ogóle
znajdzie czytelnika.
Kraina Czytania: Jak już wspomniałam w poprzednim
pytaniu, publikujesz też w wersji elektronicznej. Bardzo często pojawiają się
opinie, że skoro e-book, to na pewno jest to tekst pozbawiony jakiejkolwiek
wartości, a do tego nafaszerowany błędami i nie warto po niego sięgać. Czy,
Twoim zdaniem, niektórzy czytelnicy słusznie tak negatywnie osądzają e-booki? A
może jest to jedynie swego rodzaju stereotyp, który został stworzony celem
obronienia tradycyjnej, papierowej książki?
Ewa Formella: Autor, który chce tylko pochwalić się swoim
dziełem publikuje go jako e-booka w wersji własnej, tak jak to nazywam i tu się
zgadzam, często są to teksty, których nie da się czytać ponieważ zawierają
mnóstwo rażących błędów. Ale są przecież dzieła wybitnych pisarzy, które już
dostępne są także w wersji elektronicznej i tu z pewnością nie można mówić, że
pozbawione są swojej wartości. Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę na fakt, że coraz
więcej dużych i znanych wydawnictw, które do tej pory wydawały książki tylko w tradycyjnej
wersji papierowej, coraz więcej wydaje również w wersji elektronicznej.
Czytniki elektroniczne są coraz bardziej popularne i wygodne, zwłaszcza dla
osób podróżujących, ale takie czy inne formy czytania są indywidualnym
podejściem. Jeżeli ktoś kocha książki, to przeczyta e-booka, ale i z
przyjemnością przeczyta książkę tradycyjną. Myślę, że negatywnie o e-bookach
mówią te osoby, które ściągają z przeróżnych stron wydawnictw tylko e-booki
darmowe, które w wielu przypadkach są właśnie taką niedopracowaną wersją
książki lub krótką formą wydawniczą, krótkim opowiadaniem czy esejem.
Kraina Czytania: Oprócz tego, że tworzysz
literaturę, jesteś też zwykłą czytelniczką. Jak, w związku z tym, postrzegasz
obecnie rynek wydawniczy w Polsce jako czytelnik?
Ewa Formella: Hmmm... Jako czytelnik uważam, że książki
wciąż są zbyt drogie. Osobiście staram się kupować książki w miejscach, gdzie
można sporo zaoszczędzić. Buszuję po wydawniczych wyprzedażach w sieci lub
księgarniach „taniej książki”. Bywa, że szukam czasami jakiejś konkretnej
pozycji, poleconej na przykład przez którąś z blogerek i muszę się naprawdę
zdrowo nabiegać żeby tę książkę znaleźć. Nie należę do żadnej biblioteki, bo
jestem osobą, która lubi mieć książkę na własność. Są oczywiście takie miejsca
jak Empik, gdzie można znaleźć dużo ciekawych pozycji, ale nie każdego stać na
kupowanie w takim miejscu. Czasami trafiam na książki, tak beznadziejnie nudne,
że zastanawiam się, komu spodobała się treść, że zdecydował się zainwestować w
wydanie tego. I wręcz odwrotnie, często przeczytam książkę, która wciągnie mnie
od pierwszej do ostatniej strony tak, że trudno mi jest się od niej oderwać, a
okazuje się, że autor albo sam musiał sfinansować jej wydanie, albo wydał jako
self-publishing, bo żadne wydawnictwo nie chciało zaryzykować. Co mnie jednak
cały czas bulwersuje, to trendy jakie powstają w wydawnictwach. Weźmy chociażby
sagę „Zmierzch”, po sukcesie tej książki nagle pojawiły się tysiące książek o
tematyce wampirów. Albo autobiografie, wystarczy znane nazwisko, a już w każdej
księgarni półki zapełnione są setkami egzemplarzy. Wiem, że tu działa
dystrybucja i reklama, ale ile jest ciekawych i naprawdę interesujących
książek, które są ukryte gdzieś głęboko na dolnej półce, bo z górnej wyparły je
jakieś bzdurne. Prawie każda osoba publiczna, czy to polityk, czy żona
polityka, czy aktor/aktorka wydali już jakąś swoją książkę. Dla mnie to jest
coś w rodzaju „pudelka”, w którym można przeczytać plotki o każdym. Osoby
naprawdę kochające książki nie sięgają po plotkarsko napisane autobiografie, bo
wiadomo, że tyle w nich prawdy co kłamstwa, więc nie warto sobie zaśmiecać
umysłu czyimś życiem. Czasami jakaś książka jest tak nagłośniona i
rozreklamowana, że ludzie kupią ją właśnie z powodu chwytów reklamowych, a po
przeczytaniu stawiają w najciemniejszym kącie. A jest tylu, naprawdę dobrych
pisarzy, tylko że mało kto o nich wie.
Kraina Czytania: Prowadzisz również blog poświęcony
literaturze. Nasza książkowa blogosfera stale się rozrasta, pojawiają się coraz
to nowe blogi recenzenckie. Czy uważasz, że w blogosferze idziemy w dobrym
kierunku, mnożąc wciąż kolejne blogi o tej samej tematyce, na których w tym
samym czasie pojawiają się identyczne pozycje, ponieważ dany wydawca akurat
wypuścił na rynek, na przykład, najnowszą powieść jakiegoś bestsellerowego
autora?
Ewa Formella: Przy ocenie polskiego czytelnictwa, która
według mediów ciągle jest dużo poniżej norm, uważam, że blogi poświęcone
literaturze są bardzo potrzebne. Fakt, że niektóre blogerki piszą, bo piszą i
czasami w bezczelny sposób kopiują tekst z innego bloga, i to jest moim zdaniem
nieuczciwe. Każdy czytelnik postrzega książkę na swój sposób i jeżeli już ktoś
zdecydował się na to, aby podzielić się z kimś swoimi spostrzeżeniami, to
powinien to zrobić od serca, tak jak to odbiera. Osobiście spotkałam się z
recenzją mojej „Leśniczówki” w kilku miejscach, podpisaną różnymi pseudonimami
czy imionami, a treść recenzji była taka sama. Może pisała to ta sama osoba,
ale po co wówczas podpisywała się inaczej? Jeśli chodzi o mnie, to często
korzystam z podpowiedzi innych, i kiedy przeczytam szczerą recenzję (a nie taką
wyuczoną czy wymuszoną), to wiem, czy mam ochotę przeczytać daną książkę czy
nie. Przyznam szczerze, że irytują mnie blogerki, non stop chwalące się ilością
otrzymanych od wydawnictw książek. Nie zazdroszczę im, a czasami wręcz im
współczuję, bo ja czytam dla przyjemności, a one nad tą przyjemnością mają
jakieś nakazy i sugestie. Dzięki blogom przeczytałam wiele ciekawych pozycji
poleconych na blogach, a bez nich pewnie nawet nie wiedziałabym o istnieniu
jakiejś książki.
Kraina Czytania: Wróćmy jeszcze na chwilę do Twojej
twórczości. Czy pracujesz obecnie nad nową powieścią, czy po prostu w spokoju
obserwujesz to, co dzieje się na polskim rynku wydawniczym?
Ewa Formella: Jakiś czas temu skończyłam pisać moją
kolejną książkę, która prawdopodobnie ukaże się już w miesiącu czerwcu, ale w
bardzo małym nakładzie, czyli takim „dla znajomych”. Wydaję ją nakładem
własnym, ale pod patronatem medialnym… na razie nie zdradzę. Pierwsze
pięćdziesiąt egzemplarzy idzie w tak zwane ręce znajomych i recenzentów, aby
przekonać się o wartości czytelniczej. Piszę również kolejną książkę, ale
nadmiar obowiązków, które ostatnio mnie obarczają trochę spowalnia moje
pisanie. Chciałabym w roku 2013 wydać dwie książki. Jedna już czeka na druk, a
druga jest w połowie na moim komputerze, a w połowie w mojej głowie.
Kraina Czytania: Na koniec zapytam jeszcze kim tak
naprawdę jest Ewa Formella: blogującą pisarką czy może blogerką, która pisze
książki? Które z tych pojęć w odniesieniu do Twojej osoby jest Ci bliższe?
Ewa Formella: Szczerze? Nie wiem. Na jednym ze spotkań
autorskich pewnej znanej pisarki usłyszałam, że jeżeli napiszę trzy książki, to
już mogę się nazwać pisarką. Kiedy jednak ktoś mówi o mnie „pisarka” nie
odbieram tego w taki właśnie sposób. Piszę bloga, więc jestem blogerką i chyba
to drugie określenie bardziej jest mi bliższe – blogerka, która pisze książki.
Pisarka kojarzy mi się z osobą zawodowo zajmującą się pisaniem książek, a ja
swoje „dzieła” tworzę patrząc na to jak na hobby, chociaż przyznam szczerze, że
słowo „pisarka” przyjemnie łechce moje pisarskie ambicje. Początkowo miałam w
planach mój blog poświęcić tylko książkom i tekstom pisanym przeze mnie, ale w pewnym
momencie stwierdziłam, że mam tyle do powiedzenia o innych książkach, że muszę
się tym z kimś podzielić, więc chyba jednak blogerka, która pisze książki
Kraina Czytania: Ewo, serdecznie dziękuję za
rozmowę i życzę Ci wszystkiego, co najlepsze zarówno w tworzeniu literatury,
jak i w prowadzeniu bloga o książkach.
Ewa Formella: Ja również dziękuję, szczególnie za to, że
zauważasz takich ludzi jak ja i cieszę się, że miałam okazję poznać taką
pasjonatkę książek.
Rozmawiała: Agnieszka (Kraina Czytania)
Jeśli chcecie odwiedzić blog Ewy, to zapraszam tutaj.
Gratuluję kolejnego świetnego wywiadu :-)
OdpowiedzUsuńPS. Jednak pozostaję na bloxie dalej, moi czytelnicy nie chcą iść na blogspota, na razie blogi są i tu i tu :-)
Dzięki :-) A co do bloga, to zawsze masz wybór. Mnie Blox ograniczał, natomiast moi czytelnicy ruszyli za mną i za to jestem im bardzo wdzięczna ;-)
UsuńBardzo się cieszę, że co miesiąc promujesz jakiegoś Polskiego autora, gdyż dzięki temu sama mogę dowiedzieć się o nich czegoś więcej. O pani Ewie nigdy nie słyszałam. Również jej dzieła są mi niestety obce, ale może kiedyś się to zmieni. W każdym razie wspaniały wywiad. gratuluje!
OdpowiedzUsuńBo dla mnie polska literatura jest bardzo ważna. I będę promować polskich pisarzy póki Kraina Czytania będzie istnieć. Mam nadzieję, że będzie to bardzo, bardzo długo :-) A o książkach Ewy wkrótce napiszę, bo dzięki jej uprzejmości mam dwie, więc sama zobaczysz, jak wygląda twórczość Autorki :-)
UsuńKolejna ciekawa pisarka :)) I to taki miły wywiad w Dzień Dziecka:) Trzymam kciuki za dalszy rozwój twórczości...
OdpowiedzUsuńJa się bardzo cieszę, że mogłam poznać Ewę :-) Super! :-)))
UsuńAgnieszko, gdybyś zobaczyła jak UROSŁAM :) Ale spokojnie, jeszcze "woda sodowa mi chyba do głowy nie uderzy". Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńEwciu, ja również dziękuję i cieszę się, że sprawiłam Ci radość :-) Ściskam mocno :-)
UsuńBrawo !dla autorki wywiadu i autorki ,z która rozmawia, dobrze że są czytelnicy i pisarze!w dodatku tacy ciekawi i skromni, cieszę sie że mogę czytać książki Ewy F., są to opowieści o zwykłych ludziach i bliskich kazdemu sprawach , dają otuchę i nadzieję!dziękuję obu Paniom i czekam na nowe książki i wywiady
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za miłe słowa :-) Cieszę się ogromnie, że wywiad tak bardzo się podoba :-) Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się przeprowadzić wywiad z Autorką, może przy okazji wydania kolejnych powieści? :-)
UsuńNiesamowity wywiad, który naprawdę dużo powiedział mi o autorce, co niezwykle rzadko się zdarza. No i kolejny blog trzeba dodać do listy czytelniczej :)
OdpowiedzUsuńAneczko, bo ja już taka jestem, że staram się przygotowywać tak pytania, żeby "wyciągały" z autora jak najwięcej informacji ;-) Dziękuję za miłe słowa :-)
Usuń