Wydawnictwo:
Warszawska Firma Wydawnicza
Warszawa
2011
Leśniczówka
zawsze kojarzyła mi się z miejscem, gdzie można odnaleźć upragniony spokój, a w
otoczeniu przyrody, odzyskać siły do życia i znów móc stawić czoło codziennym
problemom. Zapewne takich miejsc, jak wspomniana leśniczówka, jest wiele i to
od każdego człowieka indywidualnie zależy które z nich wybierze, aby móc po
jakimś czasie powrócić do psychicznej równowagi. Czasami życie i ludzie, którzy
nas otaczają tak mocno dają w kość, że człowiek za wszelką cenę szuka schronienia.
Poszukuje miejsca, gdzie mógłby się odgrodzić od świata i choć na chwilę
zapomnieć o tych, którzy skrzywdzili. Ale co zrobić, kiedy nie można uciec, bo
zwyczajnie nie ma dokąd?
Emilia
Kostecka – główna bohaterka debiutanckiej powieści Ewy Formelli – ma to
szczęście, że w najtrudniejszym momencie swojego życia dziedziczy po zmarłych
rodzicach leśniczówkę. Można odnieść wrażenie, że dla tej trzydziestodwuletniej
kobiety jest to swego rodzaju szczęście w nieszczęściu. Pomimo tak młodego
wieku, Emilia już sporo przeżyła. Życie naprawdę jej nie oszczędzało. Zupełnie
nieudane małżeństwo zakończone tragedią, śmierć ukochanych rodziców to
wystarczająco dużo, aby Emilia pragnęła uciec od świata i ludzi. Dlatego też
spadek, który otrzymuje jest dla niej niczym dar od losu. To taka rekompensata
za wszystkie złe dni, które przeżyła u boku brutalnego męża. Kiedy czytelnik
poznaje Emilię, ta jest już wdową i ma na wychowaniu trójkę cudownych
dzieciaków. Jak na swój wiek, są niezwykle bystre, ciekawe świata i bardzo
towarzyskie. Lgną do ludzi, niemal w każdym widząc przyjaciela. Wygląda to tak,
jakby nie pamiętały już, co wydarzyło się kiedy jeszcze mieszkały w mieście, a
tata wracał do domu pod wpływem alkoholu i wszczynał awantury. Leśniczówka,
choć prymitywna, staje się dla nich nowym domem, w którym chcą pozostać już na
zawsze.
Podobnie
czuje Emilia. Kobieta, gdzieś w podświadomości wie, że to miejsce może sprawić,
iż będzie w nim szczęśliwa. Jak to bywa w małych miejscowościach, przyjazd
nowej właścicielki leśniczówki bardzo szybko staje się tajemnicą Poliszynela. Dość
szybko młoda wdowa zaskarbia sobie sympatię tamtejszej społeczności, choć nie
brak też takich, którzy nie są do niej przychylnie nastawieni, oskarżając ją o
coś, czego ona nie potrafi zrozumieć. Niemniej, tej ludzkiej i szczerej
życzliwości jest znacznie więcej, a to pozwala Emilii z nadzieją patrzeć w
przyszłość. Pozwala jej wierzyć, że wszystko się ułoży i być może ona też
jeszcze odnajdzie szczęście.
Leśniczówka
jest bardzo zaniedbana. Od wielu lat nikt w niej nie mieszkał. Jednak ludzka
bezinteresowna pomoc jest w tym przypadku bezcenna. I tak oto z dnia na dzień
Emilia wtapia się w małomiasteczkową społeczność i staje się jej częścią. W jej
życiu zaczynają pojawiać się coraz to nowi ludzie. Tworzą się przyjaźnie, a ona
jest pewna, że nie dozna od nikogo zawodu. Poznani tak niedawno ludzie
roztaczają nad nią swoją opiekę i sprawiają, że kobieta i jej dzieci czują się
bezpieczne w nowym miejscu.
[…] Wieczór był spokojny, cichy, pachnący sosnowym lasem. Kobieta otworzyła drzwi na taras i stanęła, wpatrując się w wiszący nad drzewami księżyc.Las wyglądał groźnie, ale ona czuła się bezpiecznie, otoczona tymi starymi drzewami. Przypatrywała się niebu haftowanemu w cudne gwieździste arabeski. Nie znała się na astrologii, chociaż kiedyś w dzieciństwie, brat uczył ją mapy nieba. To była jego pasja, ona nie przykładała do tego większej wagi. Dla niej gwiazdy układały się w tylko dla niej samej zrozumiałe wzory. Dawno już nie była tak spokojna […]*
Jednak
pomimo tej sielskiej atmosfery jest coś, co spędza Emilii sen z powiek. Kobietę
dręczą koszmary senne, których nie rozumie. Czy mają one coś wspólnego z jej
przeszłością? Kto jest w stanie wyjaśnić jej co oznaczają i czy przyjdzie taki
dzień, że w końcu spełnią się na jawie? Kim są osoby, które Emilia widzi w
snach? Czy kiedyś je znała? A może nie mają z nią nic wspólnego? Może to zwykły
przypadek? Na poznanie odpowiedzi na te pytania przyjdzie jej jeszcze trochę
poczekać. Tylko czy będzie w stanie zaakceptować prawdę? Prawdę o sobie i
swojej rodzinie?
Leśniczówka
to jedna z tych powieści, które sprawiają, że człowiek odzyskuje wiarę w ludzi.
Spod pióra Ewy Formelli wyszła przepiękna opowieść o przyjaźni, miłości,
bezinteresownej ludzkiej pomocy i szacunku wobec drugiego człowieka. Okazuje
się, że to wcale nie ilość stron świadczy o wartości książki. Na ponad stu
stronach Autorka zawarła wszystko to, co ważne przy pisaniu powieści. Doskonale
nakreśliła sylwetki bohaterów, fantastycznie przedstawiła realia
prowincjonalnego środowiska, pokazała też, w jaki sposób żyć, aby być
szczęśliwym. Okazuje się, że nie jest to wcale takie trudne. Wystarczy jedynie odrobina
życzliwości wobec drugiego człowieka, a dobro, które okazujemy innym, wróci do
nas po jakimś czasie i odda nam nawet z nawiązką. Ta powieść daje też ogromną
nadzieję na to, że po dniach złych zawsze przychodzą te dobre. Tak jak po nocy
nastaje dzień.
W
tej powieści Autorka przedstawia też kilka rodzajów miłości. Oprócz silnego
uczucia pomiędzy mężczyzną a kobietą, jest również miłość matki do dzieci oraz
miłość pomiędzy dorosłym rodzeństwem. Jest to także opowieść o akceptacji, zaufaniu
i dokonywaniu wyborów, jak i o odnajdywaniu życiowych priorytetów. Dlaczego o
akceptacji? Pamiętajmy, że Emilia w tym prowincjonalnym środowisku jest nowa, a
jednak bardzo szybko zdobywa przychylność tamtej społeczności. Podobnie jest z
zaufaniem. Zarówno młoda wdowa, jak i jej nowi znajomi nie wysuwają wobec
siebie żadnych podejrzeń, nie rozmyślają nad wzajemnymi relacjami, a po prostu
ufają sobie wzajemnie do tego stopnia, że powierzają sobie najgłębsze
tajemnice, a nawet tych, których kochają najbardziej na świecie, jak własne
dzieci. Czyżby to była naiwność z ich strony? Nie, to nie jest naiwność. To
jest coś naturalnego, co tak naprawdę powinno funkcjonować między ludźmi na co
dzień.
Wydawać
by się mogło, że skoro fabuła powieści przepełniona jest tak ogromnym ciepłem,
miłością i wszystkimi tymi uczuciami, które powodują, że człowiek czuje się
naprawdę szczęśliwy i potrzebny, to musi być ona słodka niczym rurka z kremem.
Otóż nic bardziej mylnego. Ewa Formella nie używa słownictwa, które mogłoby w
jakiś sposób czytelnika odstraszyć swoją słodkością. Język powieści jest
naturalny, podobnie jak naturalni są bohaterowie wykreowani przez Autorkę.
Marzę
o tym, żeby takich książek jak Leśniczówka pojawiało się na polskim
rynku wydawniczym znacznie więcej. Smutne jest jednak to, że dzisiaj wydawcy
nie dostrzegają tego typu powieści. One przegrywają z literaturą, która
generalnie funkcjonuje pod nazwą junk fiction. Boli mnie, że autorzy,
którzy tworzą ciepłe powieści obyczajowe z mądrym przesłaniem muszą wydawać
swoje książki albo na koszt własny, albo przy współfinansowaniu, albo trzymać
je ukryte na dnie przysłowiowej szuflady. Tak być nie powinno. Autor nie
powinien walczyć o to, aby móc wydać swoją powieść!
Szczerze
i z pełną odpowiedzialnością polecam wszystkim Leśniczówkę. Jeśli ktoś z
Was stracił właśnie wiarę w ludzi albo jeżeli kogoś przytłacza trud
codzienności, to ta powieść jest przeznaczona dokładnie dla niego. Bo po nocy
zawsze przychodzi dzień, a po burzy – słońce.
Za książkę serdecznie dziękuję Autorce