środa, 26 czerwca 2013

Ewa Formella – „Leśniczówka”










Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Warszawa 2011




Leśniczówka zawsze kojarzyła mi się z miejscem, gdzie można odnaleźć upragniony spokój, a w otoczeniu przyrody, odzyskać siły do życia i znów móc stawić czoło codziennym problemom. Zapewne takich miejsc, jak wspomniana leśniczówka, jest wiele i to od każdego człowieka indywidualnie zależy które z nich wybierze, aby móc po jakimś czasie powrócić do psychicznej równowagi. Czasami życie i ludzie, którzy nas otaczają tak mocno dają w kość, że człowiek za wszelką cenę szuka schronienia. Poszukuje miejsca, gdzie mógłby się odgrodzić od świata i choć na chwilę zapomnieć o tych, którzy skrzywdzili. Ale co zrobić, kiedy nie można uciec, bo zwyczajnie nie ma dokąd?

Emilia Kostecka – główna bohaterka debiutanckiej powieści Ewy Formelli – ma to szczęście, że w najtrudniejszym momencie swojego życia dziedziczy po zmarłych rodzicach leśniczówkę. Można odnieść wrażenie, że dla tej trzydziestodwuletniej kobiety jest to swego rodzaju szczęście w nieszczęściu. Pomimo tak młodego wieku, Emilia już sporo przeżyła. Życie naprawdę jej nie oszczędzało. Zupełnie nieudane małżeństwo zakończone tragedią, śmierć ukochanych rodziców to wystarczająco dużo, aby Emilia pragnęła uciec od świata i ludzi. Dlatego też spadek, który otrzymuje jest dla niej niczym dar od losu. To taka rekompensata za wszystkie złe dni, które przeżyła u boku brutalnego męża. Kiedy czytelnik poznaje Emilię, ta jest już wdową i ma na wychowaniu trójkę cudownych dzieciaków. Jak na swój wiek, są niezwykle bystre, ciekawe świata i bardzo towarzyskie. Lgną do ludzi, niemal w każdym widząc przyjaciela. Wygląda to tak, jakby nie pamiętały już, co wydarzyło się kiedy jeszcze mieszkały w mieście, a tata wracał do domu pod wpływem alkoholu i wszczynał awantury. Leśniczówka, choć prymitywna, staje się dla nich nowym domem, w którym chcą pozostać już na zawsze.

Podobnie czuje Emilia. Kobieta, gdzieś w podświadomości wie, że to miejsce może sprawić, iż będzie w nim szczęśliwa. Jak to bywa w małych miejscowościach, przyjazd nowej właścicielki leśniczówki bardzo szybko staje się tajemnicą Poliszynela. Dość szybko młoda wdowa zaskarbia sobie sympatię tamtejszej społeczności, choć nie brak też takich, którzy nie są do niej przychylnie nastawieni, oskarżając ją o coś, czego ona nie potrafi zrozumieć. Niemniej, tej ludzkiej i szczerej życzliwości jest znacznie więcej, a to pozwala Emilii z nadzieją patrzeć w przyszłość. Pozwala jej wierzyć, że wszystko się ułoży i być może ona też jeszcze odnajdzie szczęście.

Leśniczówka jest bardzo zaniedbana. Od wielu lat nikt w niej nie mieszkał. Jednak ludzka bezinteresowna pomoc jest w tym przypadku bezcenna. I tak oto z dnia na dzień Emilia wtapia się w małomiasteczkową społeczność i staje się jej częścią. W jej życiu zaczynają pojawiać się coraz to nowi ludzie. Tworzą się przyjaźnie, a ona jest pewna, że nie dozna od nikogo zawodu. Poznani tak niedawno ludzie roztaczają nad nią swoją opiekę i sprawiają, że kobieta i jej dzieci czują się bezpieczne w nowym miejscu.

[…] Wieczór był spokojny, cichy, pachnący sosnowym lasem. Kobieta otworzyła drzwi na taras i stanęła, wpatrując się w wiszący nad drzewami księżyc.
Las wyglądał groźnie, ale ona czuła się bezpiecznie, otoczona tymi starymi drzewami. Przypatrywała się niebu haftowanemu w cudne gwieździste arabeski. Nie znała się na astrologii, chociaż kiedyś w dzieciństwie, brat uczył ją mapy nieba. To była jego pasja, ona nie przykładała do tego większej wagi. Dla niej gwiazdy układały się w tylko dla niej samej zrozumiałe wzory. Dawno już nie była tak spokojna […]*

Jednak pomimo tej sielskiej atmosfery jest coś, co spędza Emilii sen z powiek. Kobietę dręczą koszmary senne, których nie rozumie. Czy mają one coś wspólnego z jej przeszłością? Kto jest w stanie wyjaśnić jej co oznaczają i czy przyjdzie taki dzień, że w końcu spełnią się na jawie? Kim są osoby, które Emilia widzi w snach? Czy kiedyś je znała? A może nie mają z nią nic wspólnego? Może to zwykły przypadek? Na poznanie odpowiedzi na te pytania przyjdzie jej jeszcze trochę poczekać. Tylko czy będzie w stanie zaakceptować prawdę? Prawdę o sobie i swojej rodzinie?

Leśniczówka to jedna z tych powieści, które sprawiają, że człowiek odzyskuje wiarę w ludzi. Spod pióra Ewy Formelli wyszła przepiękna opowieść o przyjaźni, miłości, bezinteresownej ludzkiej pomocy i szacunku wobec drugiego człowieka. Okazuje się, że to wcale nie ilość stron świadczy o wartości książki. Na ponad stu stronach Autorka zawarła wszystko to, co ważne przy pisaniu powieści. Doskonale nakreśliła sylwetki bohaterów, fantastycznie przedstawiła realia prowincjonalnego środowiska, pokazała też, w jaki sposób żyć, aby być szczęśliwym. Okazuje się, że nie jest to wcale takie trudne. Wystarczy jedynie odrobina życzliwości wobec drugiego człowieka, a dobro, które okazujemy innym, wróci do nas po jakimś czasie i odda nam nawet z nawiązką. Ta powieść daje też ogromną nadzieję na to, że po dniach złych zawsze przychodzą te dobre. Tak jak po nocy nastaje dzień.

W tej powieści Autorka przedstawia też kilka rodzajów miłości. Oprócz silnego uczucia pomiędzy mężczyzną a kobietą, jest również miłość matki do dzieci oraz miłość pomiędzy dorosłym rodzeństwem. Jest to także opowieść o akceptacji, zaufaniu i dokonywaniu wyborów, jak i o odnajdywaniu życiowych priorytetów. Dlaczego o akceptacji? Pamiętajmy, że Emilia w tym prowincjonalnym środowisku jest nowa, a jednak bardzo szybko zdobywa przychylność tamtej społeczności. Podobnie jest z zaufaniem. Zarówno młoda wdowa, jak i jej nowi znajomi nie wysuwają wobec siebie żadnych podejrzeń, nie rozmyślają nad wzajemnymi relacjami, a po prostu ufają sobie wzajemnie do tego stopnia, że powierzają sobie najgłębsze tajemnice, a nawet tych, których kochają najbardziej na świecie, jak własne dzieci. Czyżby to była naiwność z ich strony? Nie, to nie jest naiwność. To jest coś naturalnego, co tak naprawdę powinno funkcjonować między ludźmi na co dzień.

Wydawać by się mogło, że skoro fabuła powieści przepełniona jest tak ogromnym ciepłem, miłością i wszystkimi tymi uczuciami, które powodują, że człowiek czuje się naprawdę szczęśliwy i potrzebny, to musi być ona słodka niczym rurka z kremem. Otóż nic bardziej mylnego. Ewa Formella nie używa słownictwa, które mogłoby w jakiś sposób czytelnika odstraszyć swoją słodkością. Język powieści jest naturalny, podobnie jak naturalni są bohaterowie wykreowani przez Autorkę.

Marzę o tym, żeby takich książek jak Leśniczówka pojawiało się na polskim rynku wydawniczym znacznie więcej. Smutne jest jednak to, że dzisiaj wydawcy nie dostrzegają tego typu powieści. One przegrywają z literaturą, która generalnie funkcjonuje pod nazwą junk fiction. Boli mnie, że autorzy, którzy tworzą ciepłe powieści obyczajowe z mądrym przesłaniem muszą wydawać swoje książki albo na koszt własny, albo przy współfinansowaniu, albo trzymać je ukryte na dnie przysłowiowej szuflady. Tak być nie powinno. Autor nie powinien walczyć o to, aby móc wydać swoją powieść!

Szczerze i z pełną odpowiedzialnością polecam wszystkim Leśniczówkę. Jeśli ktoś z Was stracił właśnie wiarę w ludzi albo jeżeli kogoś przytłacza trud codzienności, to ta powieść jest przeznaczona dokładnie dla niego. Bo po nocy zawsze przychodzi dzień, a po burzy – słońce. 



Za książkę serdecznie dziękuję Autorce




* E. Formella, Leśniczówka, Wyd. WFW, Warszawa 2011, s. 5.