Wydawnictwo:
MG
Warszawa
2012
Są
tacy ludzie, którzy na zawsze pozostaną w sercach nie tylko swoich bliskich,
ale także tych, na których ich talent czy nieprzeciętna osobowość wywarły
niezapomniane wrażenie. Bez wątpienia taką właśnie osobą była Anna German. W latach
60. i 70. XX wieku, kiedy święciła triumfy jako wybitna piosenkarka garnęły się
do niej tłumy. Ludzie słali do niej wzruszające listy, w których opisywali nie
tylko swoje życiowe doświadczenia, ale przede wszystkim dzielili się z nią
emocjami, jakich dostarczała im jej muzyka i anielski głos. Wielu fanom Anny
German jej piosenki pozwalały przetrwać najbardziej dramatyczne chwile ich
życia. Przywracały nadzieję i wiarę oraz dodawały sił do dalszego zmagania się
z trudami życia codziennego.
Pomimo
upływu lat Anna German wciąż żyje w sercach wielu ludzi. Myślę, że wśród nich
jest bardzo liczna grupa tych, którzy nie zaliczają się do jej pokolenia, a
muzykę i nieziemski głos „Białego Anioła” znają już tylko z materiałów
archiwalnych, które po niej pozostały.
Kiedy
w 1982 roku Anna German zmarła po ciężkiej chorobie, byłam bardzo małą
dziewczynką i nie w głowie było mi zastanawianie się nad fenomenem artystki. Potem,
w miarę upływu lat, to nazwisko – mówiąc kolokwialnie – obijało mi się o uszy,
ale jej muzyka nie mieściła się w kręgu moich zainteresowań. Wiadomo, różnica
pokoleń, gustów i oczywiście czasów, w jakich obydwie żyłyśmy. Tak sobie myślę,
że chyba nie jestem odosobniona w postrzeganiu osoby Anny German. Zapewne jest
w Polsce mnóstwo osób podobnych do mnie, dla których ta postać przez wiele lat
była obca. Jeszcze do nie dawna o Annie German wiedziałam tylko tyle, ile udało
mi się wyczytać z Encyklopedii.
Wszystko
zmieniło się po obejrzeniu serialu, który nie tak dawno był emitowany w TVP1 – Anna
German. Tajemnica Białego Anioła – gdzie w postać Anny German wcieliła się
Joanna Moro. Ten biograficzny serial produkcji rosyjskiej powstał we współpracy
z Polską, Ukrainą i Chorwacją. Choć są tacy, którzy twierdzą, że zawiera szereg
przekłamań, to jednak uważam, iż mimo wszystko kreuje on piękną i wzruszającą
historię równie pięknej i utalentowanej kobiety. Moim zdaniem bardzo dobrze się
stało, że ktoś odważył się na jej pokazanie szerszemu gronu odbiorców. Zapewne
dla jednych była do sentymentalna podróż do przeszłości, natomiast dla innych
niezapomniane pierwsze spotkanie z Anną German.
Nie
ukrywam, że to właśnie ten serial sprawił, iż obudziła się we mnie chęć
poznania Anny German nieco bliżej. I tak oto natrafiłam na publikację
biograficzną Marioli Pryzwan. Prawdę powiedziawszy książka może być traktowana
jako swoista autobiografia samej artystki, ponieważ zawiera ona wycinki jej
listów pisanych do przyjaciół, fragmenty wywiadów, a także szereg
czarno-białych zdjęć pochodzących z rodzinnego archiwum piosenkarki. Czytelnik
poznaje Annę German jako osobę niezwykle skromną, która nie lubi zbyt wiele
mówić o sobie. Z jej słów bije ogromna życiowa mądrość, jakiej próżno szukać u
wielu współczesnych artystów. Widzimy jak ważna była dla niej muzyka. Artystka
nie wyobrażała sobie życia bez niej. Jednak był też ktoś, dla kogo skłonna była
poświęcić wyjazdy i spotkania z publicznością.
To jej syn – Zbyszek. Niewiele natomiast dowiadujemy się o jej relacjach
z mężem, ale nie należy mieć jej tego za złe, ponieważ w życiu każdego człowieka
są sprawy, których nie powinno się upubliczniać. Trzeba potrafić je rozdzielić
pomiędzy te, które powinni poznać inni a te, które należy ukryć na dnie serca. Anna
German doskonale potrafiła zachować swoją prywatność dla siebie i swoich
bliskich. Jej życie osobiste nie było na sprzedaż, tak jak obserwuje się to
obecnie. Dzisiaj osoby publiczne zdradzają jak najwięcej, aby tylko o nich
pisano i mówiono. Tylko po co? Dla skandalu? Dla większej popularności? Chyba
właśnie tak to wygląda. Anna German tego rodzaju zachowań nie praktykowała,
dlatego w moich oczach była kobietą z klasą, z której obecnie artyści powinni
brać przykład, bo nie wszystko jest przeznaczone do użytku publicznego.
Jeśli
chodzi o rodzinę, to oprócz ciepłych matczynych słów o synku, Anna German mówi
także o swojej mamie i babci, które w pewnym okresie życia były dla niej
najważniejsze. Szczególnie z babcią Anną czuła wyjątkową bliskość. Wojna bardzo
szybko pozbawiała ją ojca i wtedy mogła liczyć już tylko na te dwie, bliskie
sercu, kobiety.
Z
tej szczególnej biografii dowiadujemy się także o licznych podróżach Anny
German. Była tak bardzo znaną artystką, że zapraszano ją na koncerty do innych
krajów świata. Jednak największy sukces odniosła w ówczesnym Związku Radzieckim
oraz we Włoszech. Chyba właśnie dlatego bardzo dużo fragmentów jej wypowiedzi
została zaczerpnięta z prasy radzieckiej. Choć Kraj Rad był jej bardzo bliski,
to jednak, kiedy była na wyjeździe, bardzo tęskniła za Polską i to tutaj był
jej prawdziwy dom.
Anna
German opowiada również o swoich przyjaźniach, na przykład z Leonidem Teligą
(1917-1970), który znany był przede wszystkim jako żeglarz jachtowy. Piosenki
Anny German pozwalały mu przeżyć najdramatyczniejsze chwile swoich morskich
podróży. Tych przyjaciół spotykamy w biografii znacznie więcej. Szczególnie są
to osoby pochodzenia rosyjskiego. Kiedy artystka nagrywała w Związku Radzieckim
zaprzyjaźniła się z tymi, którzy byli odpowiedzialni za jej rosyjski sukces, na
przykład z Anną Kaczaliną. Nie należy też zapominać o wyjątkowej przyjaźni z
Katarzyną Gärtner – kompozytorką, pianistką i aranżerką muzyczną. Przecież to
właśnie ona stoi za nieśmiertelną piosenką pod tytułem Tańczące Eurydyki
czy Zakwitnę różą.
Niezwykle
ciepło Anna German wspominała też swój pobyt w Rzeszowie, co po emisji serialu
stało się tematem sporów, ponieważ tego etapu w życiu artystki widzowie nie
zobaczyli na ekranie. Dlatego też najprawdopodobniej powstanie film
dokumentalny traktujący właśnie o pobycie Anny German w stolicy Podkarpacia. Dokument
ten ma stanowić swego rodzaju uzupełnienie serialu. Przynajmniej tak
zrozumiałam z informacji podanych w lokalnych mediach. Zastanawiam się tylko
czy jest sens spierać się tak bardzo o tę kwestię, która nie była podnoszona
dopóty, dopóki Rosjanie nie wyprodukowali serialu. Myślę, że to jest pewien
rodzaj buntu i pychy, że kogoś zwyczajnie pominięto.
W
tej biografii Anna German mówi też wiele o wypadku samochodowym, którego stała
się ofiarą, nagrywając we Włoszech. Był to dla niej tragiczny czas, a lekarze
nie dawali jej szans na dojście do pełnej sprawności fizycznej. Jednak upór
sprawił, że powróciła na scenę. Widać jak bardzo ta tragedia przewartościowała
jej życie. Na pewne sprawy spojrzała inaczej pod jej wpływem. Zwykłe zmywanie
podłogi sprawiało jej ogromną radość, ponieważ mogła robić to samodzielnie.
Tę
biografię czyta się bardzo szybko, gdyż mało w niej tekstu, a sporo zdjęć i
wycinków prasowych. Dowiadujemy się z nich, że Anna German próbowała swoich sił
także jako dziennikarka, przeprowadzając wywiady z innymi gwiazdami ówczesnej
sceny muzycznej, jak na przykład z Markiem Grechutą.
Choć
książkę oceniam pozytywnie, to jednak czuję pewien niedosyt. Nie ukrywam, że
zafascynowała mnie postać Anny German i chciałabym dowiedzieć się o niej
znacznie więcej niż proponuje ta biografia. Bardzo chciałabym też przeczytać
jej książkę autorską, którą napisała dochodząc do zdrowia po wypadku – Wróć do
Sorrento?..., która ukazała się nakładem Wydawnictwa Iskry. Będę również
próbować zdobyć biografię pod tytułem Anna German we wspomnieniach, w
której Mariola Pryzwan zebrała wspomnienia osób najbliższych artystce.