Wydawnictwo: WYDAWNICTWO LITERACKIE
Kraków 1976
Aleksander III Wielki, którego zwano także
Macedońskim (356-323 p.n.e.) pochodził z dynastii Argeadów, która panowała
również w Egipcie. Choć jego życie było krótkie, to jednak naznaczone wieloma
wspaniałymi zwycięstwami. Fakt ten sprawił, że Aleksander ostatecznie uzyskał miano
jednego z największych zdobywców w historii ludzkiej cywilizacji. Swoją
wojskową karierę Aleksander Macedoński rozpoczął mając osiemnaście lat. Było to
w roku 338 przed naszą erą, kiedy w bitwie pod Cheroneą stał na czele wojsk
walczących przeciwko Świętemu Zastępowi (Świętemu Oddziałowi), który był
oddziałem armii tebańskiej. Zastęp składał się z trzystu dobrze wyszkolonych
hoplitów, czyli ciężkozbrojnych piechurów walczących w zwartym szyku
(falandze). W skład Świętego Zastępu wchodzili mężczyźni i młodzieńcy, których
łączyły związki homoseksualne. Podczas walk Aleksander Wielki zaprezentował się
jako doskonały strateg oraz wódz, dzięki czemu zyskał sobie ogromny szacunek
żołnierzy.
Dwa lata później, czyli w 336 roku przed
naszą erą, Aleksander przejął tron po swoim ojcu Filipie II Macedońskim
(382-336 p.n.e.) który zmarł tragicznie, a o jego zamordowanie początkowo
podejrzewano między innymi również samego Aleksandra, ponieważ jego relacje z
ojcem nie należały do najlepszych. Bardzo często pomiędzy mężczyznami
dochodziło do sprzeczek na tle politycznym. W dodatku matka Aleksandra –
królowa Olimpias (ok. 375-316 p.n.e.) – będąc wręcz zakochaną we własnym synu,
niemalże każdego dnia buntowała go przeciwko ojcu, co oczywiście spowodowane
było wielką nienawiścią jaką żywiła do Filipa. Miała mu bowiem za złe, że
zdecydował się ją porzucić, aby poślubić kolejną kobietę. Od samego początku
swojego panowania Aleksander III Macedoński nie tolerował choćby najmniejszego
niezdyscyplinowania. Gdy w 335 roku przed naszą erą przeciwko Macedończykom
zbuntowały się Teby, wówczas Aleksander stłumił bunt niezwykle szybko i brutalnie,
zdobywając miasto i mordując sporą część jego mieszkańców. Szacuje się, że
ofiar było około sześciu tysięcy, zaś ci, którym udało się uratować życie,
zostali wzięci do niewoli. Młody król nie oszczędził również samego miasta,
które zniszczył doszczętnie, chcąc w ten sposób pokazać innym, co stanie się,
jeśli przyjdzie im do głowy sprzeciwić się macedońskim rządom.
Rok później – po uprzednim uporządkowaniu
spraw wewnętrznych kraju – Aleksander zgromadził grupę około czterdziestu
siedmiu tysięcy żołnierzy i wyruszył z nimi na podbój sąsiedniej Persji. Z
zaskakującą łatwością zdobywał kolejne – niegdyś greckie – miasta, szczególnie
brutalnie obchodząc się z tymi Grekami, którzy zawarli sojusz z wrogami
Aleksandra. Mieszkańców zdobytych miast traktował dość łagodnie, nakładając na
nich nieznaczne daniny i pozostawiając bez zmian ich dotychczasowy system
administracyjny. Tego rodzaju postępowanie miało w przyszłości zapewnić mu
poprawne stosunki ze zdobytymi polis oraz ich oddanie dla rosnącego w siłę imperium.
Aleksander III Wielki na koniu o imieniu Bucefał podczas bitwy pod Issos w 333 roku przed naszą erą Fragment tak zwanej Mozaiki Aleksandra z Domu Fauna w Pompejach. |
Aby udaremnić Persom inwazję morską na
Grecję, Aleksander Macedoński skierował się na tereny Fenicji, gdzie znajdowało
się wiele dobrze zorganizowanych portów śródziemnomorskich. W 333 roku przed
naszą erą macedońskiego króla usiłował powstrzymać ostatni król perski z
dynastii Achemenidów – Dariusz III (?-330 p.n.e.). Zebrał on zatem potężną
armię, w której służyło między innymi trzydzieści tysięcy doświadczonych w
walce najemników greckich. Dariusz III starł się z Aleksandrem Wielkim pod
Issos. Była to jedna z najsłynniejszych bitew tamtego okresu, gdzie brawurowa
szarża jazdy dowodzonej przez samego Aleksandra, zapewniła mu wspaniałe
zwycięstwo. Z kolei Dariuszowi III udało się uniknąć niewoli, lecz w ręce
Macedończyków trafiły jego żona oraz dwie córki. Na szczęście Aleksander Wielki
traktował kobiety dość dobrze, dzięki czemu zyskał sobie przychylną opinię w
oczach ówczesnych kronikarzy.
Po Issos przyszła kolej na port
śródziemnomorski znajdujący się w Tyrze. Tam wojska Aleksandra stawiły zacięty
opór. Oblężenie trwało osiem miesięcy i dopiero przejście fenickich oraz
cypryjskich okrętów na stronę macedońskiego władcy przechyliło szalę zwycięstwa
na jego korzyść. Aleksander niezwykle brutalnie obszedł się z pokonanymi.
Rozkazał bowiem bezlitośnie zamordować około ośmiu tysięcy mieszkańców, zaś
pozostałe trzydzieści tysięcy sprzedał w niewolę. Król usatysfakcjonowany
doskonałymi zwycięstwami kontynuował swoje podboje. Już wkrótce zdobył Gazę, co
otworzyło mu drogę na Egipt. Wtedy też ruszył w kierunku Memfis, które poddało
się po niedługich negocjacjach, nie stawiając nawet najmniejszego oporu. Wkrótce
Aleksandra Wielkiego obwieszczono nowym faraonem Egiptu. W zamian postanowił
założyć na jego terenie nowe, wspaniałe państwo, które swoją nazwę miało wziąć
od jego imienia. Później Aleksandria wielokrotnie miała pełnić funkcję stolicy
egipskiego państwa.
Po zdobyciu Egiptu, Aleksander Macedoński
ponownie skierował się ku Persji, która nadal stanowiła ogromne zagrożenie dla
Królestwa Macedonii. Do starcia wojsk doszło w 331 roku przed naszą erą pod
Gaugamelą. Po stronie Aleksandra stanęło czterdzieści tysięcy piechoty oraz
siedem tysięcy jazdy, podczas gdy Dariusz III posiadał tylko samych konnych aż czterdzieści
tysięcy, zaś liczba ciężkozbrojnych piechurów wynosiła szesnaście tysięcy. Do
tego doliczyć trzeba jeszcze lekką piechotę, rydwany i słonie. Przypuszcza się,
że perska armia ogółem liczyła dwieście tysięcy żołnierzy. Pomimo tak ogromnej
przewagi wroga, zwycięski okazał się w tym wypadku talent dowódczy Aleksandra,
natomiast rozproszona przez niego armia perska stała się dość łatwym łupem dla
macedońskich wojsk. Sytuacja ta otworzyła drogę armii Aleksandra Macedońskiego
ku Babilonowi, który w dość krótkim czasie zajął. Król skierował się także ku Persepolis,
gdzie miała miejsce kolejna bitwa przegrana przez Persów. Po jej zakończeniu
stolica perskiego imperium została splądrowana i podpalona.
Niedługo po wojnie Aleksander Macedoński
wkroczył na tereny dzisiejszego Uzbekistanu i Afganistanu. Miejscowa ludność
stawiała mu dość silny opór oraz wywoływała bezustanne bunty. Dopiero
małżeństwo z miejscową księżniczką Roksaną (przed 347-310 p.n.e.) w pewnym
stopniu załagodziło sytuację panującą na tej dalekiej prowincji. Po opanowaniu
niekorzystnych warunków na odległych wschodnich granicach imperium, Aleksander
III Wielki ruszył na podbój Indii, a było to w roku 327 przed naszą erą.
Dysponował wówczas naprawdę olbrzymią armią, bo aż stu dwudziestoma tysiącami
żołnierzy. Z kolei indyjscy wojownicy okazali się zaciekłymi obrońcami oraz
wspaniałymi żołnierzami, zaś Macedończycy zupełnie nie pomyśleli o warunkach
pogodowych, jakie tam panowały. Z powodu stale padającego deszczu warunki
bitewne były niezwykle trudne. Pomimo że Aleksander odnosił pewne sukcesy, to
jednak bardzo szybko został zmuszony do podjęcia decyzji o wycofaniu się. Te
nieznaczne sukcesy były też ostatnimi, jakie Aleksander Macedoński odniósł na
polu walki. Co ważne, nie pociągały one za sobą podbojów terytorialnych, bądź
też podporządkowania jakichś nowych ziem.
Aleksander Wielki i jego żona książniczka Roksana Obraz został namalowany w 1756 roku. autor: Pietro Antonio Rotari (1707-1762) |
Śmierć przyszła do Aleksandra III Wielkiego
nagle, czego nikt się nie spodziewał. Było to w Babilonie w 323 roku przed
naszą erą. Miał wtedy zaledwie trzydzieści trzy lata. Był wspaniałym zdobywcą i
strategiem, jak również władcą imperium o rozciągłości pięciu tysięcy
kilometrów. Wielkość i potęgę Aleksandra Macedońskiego potwierdzają nie tylko imperium,
które zbudował, lecz także fakt, iż Hindusi przez pewien czas oddawali mu hołd
jako jednemu z bogów.
Pod koniec życia Aleksander również samego siebie uznał
za boga, a stało się tak najprawdopodobniej pod wpływem egipskiej wyroczni,
która w 333 roku przed naszą erą powiedziała, że Aleksander jest synem samego
Zeusa, w co przecież nigdy nie wątpiła jego matka. Ona od chwili narodzin syna
twierdziła, że spłodził go sam władca Olimpu. Możliwe, że właśnie to sprawiło,
iż wierząc zarówno w swoją ziemską wielkość, jak również boskość, przed
śmiercią Aleksander wysłał list do podległych mu greckich miast-państw, aby te
rozpoczęły jego kult jako boga. Prośbę króla spełniono wyłącznie ze względu na
siłę militarną armii Aleksandra III Macedońskiego, którego historia nazwała Wielkim.
Tak w skrócie wyglądało życie głównego
bohatera trylogii Karola Bunscha (1898-1987). Aleksander Macedoński praktycznie
całe dorosłe życie spędził na koniu, walcząc i zdobywając coraz to nowe
terytoria. Tak naprawdę nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Porażka nigdy
nie wchodziła w grę. Jego umiejętności przywódcze stały na tak wysokim
poziomie, że w zasadzie nie było mowy o tym, aby poniósł klęskę. Dodatkowo miał
wokół siebie oddanych żołnierzy, którzy poszliby za swoim wodzem w ogień i z
radością oddaliby za niego życie. Choć był młody, to jednak potrafił budzić
posłuch u swojego wojska. Oczywiście – jak to bywa w beletrystyce historycznej
– Karol Bunsch niektóre fakty przedstawił nieco inaczej, aniżeli podają nam to
źródła historyczne. Dla potrzeb powieści pewne wydarzenia są albo omijane, albo
też przekształcane tak, aby można było je lepiej zrozumieć, bądź też celem podkolorowania
fabuły. Nie oznacza to jednak, że książka traci na wartości. Gdyby Autor chciał
dokładnie opisać życie Aleksandra Wielkiego, to obawiam się, że nie zmieściłoby
się ono w trzech tomach o niezbyt obszernych rozmiarach.
Akcja trzeciej części trylogii rozpoczyna się
już po śmierci Parmeniona (400-330 p.n.e.), który – jak pamiętamy – był wielkim
wodzem i służył jeszcze u boku Filipa II Macedońskiego. Nie żyją już także
synowie Parmeniona. Prawdę powiedziawszy, Aleksander bardzo długo zwlekał z
wydaniem wyroku śmierci na starego i zasłużonego żołnierza. Z jednej strony nie
chciał się go pozbywać z uwagi na liczne walki i podboje, zaś z drugiej, w
obronie wojaka wciąż stawali jego sprzymierzeńcy. W końcu jednak przyszedł
moment, kiedy nie było innego wyjścia. Zawiązał się bowiem spisek przeciwko
życiu Aleksandra Macedońskiego, w którym miał rzekomo uczestniczyć sam
Parmenion. A skoro za zdradę grozi kara śmierci, macedoński król nie mógł
inaczej postąpić, co oczywiście było mu bardzo na rękę. W miarę upływu akcji
czytelnik dostrzeże, że nie tylko stary żołnierz jest dla Aleksandra przeszkodą
we wprowadzaniu własnych zamiarów w czyn. Tak naprawdę powoli zaczynają
wykruszać się także inni przeciwnicy Aleksandra. Przychodzi czas nawet na Demostenesa
(384-322 p.n.e.), który wcale nie krył swojej niechęci ani wobec Filipa II
Macedońskiego, ani też względem jego następcy.
Karol Bunsch nie ominął również wątku
dotyczącego oficjalnego uznania Aleksandra Macedońskiego za boga. Toczą się
bowiem na ten temat liczne debaty, podczas których dochodzi do wymiany
rozmaitych poglądów. Jedni są za przyjęciem uchwały, zaś inni stanowczo się
temu sprzeciwiają. Z kolei poruszony w poprzednich częściach wątek rzekomego
homoseksualizmu Aleksandra, w ostatniej części trylogii zostaje, jak gdyby
nieco złagodzony, ponieważ król Macedonii staje na ślubnym kobiercu ze
wspomnianą wyżej księżniczką Roksaną i w dodatku oczekuje upragnionego syna.
Gdzieś w tle przewijają się również dwie inne żony Aleksandra. Pierwszą z nich
była Statejra II (?), która była córką Statejry I (?) i jej brata Dariusza III,
z którym władca Macedonii swego czasu toczył zacięte walki. Natomiast drugą
żoną Aleksandra była Parysatis II (?) – najmłodsza córka perskiego króla z
dynastii Achemenidów Artakserksesa III Ochosa (?). Mówi się również o kochance
Aleksandra Wielkiego o imieniu Barsine (ok. 363-309 p.n.e.), która z kolei była
córką arystokraty perskiego Artabazosa (?). Tak więc może nasuwać się tylko
jeden wniosek. Bardzo prawdopodobne, że Aleksander Wielki mógł być
biseksualistą.
Trzeci tom trylogii podzielony jest na dwie
części. Książka nie kończy się wraz ze śmiercią Aleksandra Wielkiego, lecz jej
fabuła prowadzona jest dalej, aby czytelnik mógł zrozumieć, co tak naprawdę
działo się po niespodziewanym odejściu młodego wodza. Czy zatem jego następcy
zdołali utrzymać stan rzeczy, który pozostawił po sobie król Macedonii? A może
nagle stali się niczym dzieci we mgle i zupełnie nie potrafili poradzić sobie z
nową rzeczywistością? Na pewno był to bardzo trudny okres zarówno dla kraju,
jak i dla tych, którzy nie wyobrażali sobie Macedonii bez Aleksandra. Podejmowane
są zatem różne decyzje, które nie zawsze są dobre i trafne. Czasami są to
działania podejmowane na oślep, byle tylko coś robić. Tutaj ogromne pole do
popisu mają wrogowie Aleksandra, którzy po jego śmierci mogą wreszcie
sfinalizować swoje zamierzenia. Za życia Macedończyka było to przecież
niemożliwe. Teraz mogą natomiast zemścić się na tych, którzy jeszcze tak
niedawno blokowali im osiąganie zamierzonych celów.
Przyznam, że ta trylogia nie należy do
najłatwiejszych. Trzeba sporo skupienia i cierpliwości, aby móc ją w pełni
zrozumieć. Generalnie historia starożytna nie jest prosta w odbiorze, dlatego
zawsze podziwiam autorów, którzy decydują się na jej opisanie czy to w
literaturze faktu, czy w beletrystyce historycznej. Czasami można odnieść
wrażenie, że Karol Bunsch nieco chaotycznie opisuje poszczególne wydarzenia
mające miejsce w życiu Aleksandra Macedońskiego. Nie podejmuje się wyjaśnienia
kim są poszczególni bohaterowie pojawiający się na kartach każdej z książek. Nie
ma też wyraźnego podziału ma okresy czasowe dotyczące występowania
poszczególnych wydarzeń. W związku z tym, bez choćby podstawowej znajomości
historii obejmującej tamten okres w dziejach ludzkości, trudno będzie
przeciętnemu czytelnikowi zaprzyjaźnić się z tą trylogią. Pisałam już o tym
wielokrotnie i powtórzę raz jeszcze. Proza Karola Bunscha nie jest w żadnym
razie literaturą, do której przyzwyczaili nas pisarze obecnie żyjący. Tak więc
sięgając po książki Autora trzeba liczyć się z tym, że łatwo nie będzie i wiele
kwestii zostanie niedopowiedzianych. Karol Bunsch tak naprawdę niczego
czytelnikowi nie ułatwia. Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że Autor pisał swoje
powieści dla tych czytelników, którzy byli i są z historią za pan brat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz