sobota, 27 czerwca 2015

Carla Montero – „Wiedeńska gra”














Wydawnictwo: DOM WYDAWNICZY REBIS
Poznań 2013
Tytuł oryginału: Una dama en juego
Przekład: Wojciech Charchalis





W 1900 roku Wiedeń był niczym połyskująca tkanina składająca się z wielu przeciwieństw. Miasto było też jednym z najbardziej znanych miejsc w historii kultury europejskiej pod względem kreatywności literackiej, artystycznej, architektonicznej oraz muzycznej, co sprawiało, że na przełomie XIX i XX wieku Wiedeń nie miał sobie równych. Tak więc w 1900 roku miasto znacznie ewoluowało i znajdowało się w centrum uwagi Europy Środkowej, nie tylko dzięki swojemu szybkiemu rozwojowi w porównaniu do takich wielkich miast europejskich, jak Londyn, Paryż czy Berlin. Wraz z pojawieniem się nowych imigrantów, jak również z powodu zrealizowania dwóch dużych projektów deweloperskich, Wiedeń naprawdę rozkwitł pod koniec XIX wieku. Między 1890 a 1910 rokiem liczba ludności wzrosła dwukrotnie i wynosiła już ponad dwa miliony ludzi. W połowie XIX wieku bardzo ważnym wydarzeniem dla miasta okazała się budowa wspaniałej obwodnicy oraz monumentalnych budynków położonych wzdłuż drogi. 

W latach 1860-1890 Wiedeń o powierzchni około 1,6 kilometrów kwadratowych był pełen zabytków związanych z życiem kulturalnym, takich jak Wiedeńska Opera Narodowa, Teatr Zamkowy, czy muzea. Były tam również ogromne budynki mieszkalne, polityczne, handlowe i akademickie, jak Ratusz, Parlament, Giełda, uniwersytet i Szkoła Rzemiosła Artystycznego, która potem zmieniła nazwę na Wyższą Szkołę Sztuki Stosowanej. Na przykład na Ringstraße w drugiej połowie XIX wieku wybudowano wiele wielkich dworów. Mieszkańcami tych dworów byli tak zwani „baronowie”, czyli na przykład bogaci żydowscy bankierzy. Na Ringstraße znajdowały się także rezydencje przemysłowców oraz biura handlowe. W tym samym czasie stare budynki zostały wyremontowane, rozbudowane lub zastąpione innymi. W wyniku tego procesu architektura wiedeńska zyskała międzynarodową sławę, natomiast budownictwo do czasu krachu na giełdzie w 1873 roku święciło swoje triumfy. Na Ringstraße architekci ukończyli budowę najważniejszych budynków publicznych, zaś ich następcy bardziej przykładali wagę do prywatnych zleceń. Jeden z głównych i najistotniejszych projektów infrastruktury publicznej Wiednia, czyli system tranzytowy kolei miejskiej został niestety odłożony w czasie na bardzo długo. Zajął się nim dopiero architekt Otto Wagner (1841-1918), który w 1894 roku rozpoczął budowę czterdziestu pięciu kilometrów torów i ponad trzydziestu stacji kolejowych.  


Ukończona Ringstraße z budynkiem Parlamentu (1900)


Wiedeń był stolicą Cesarstwa Austro-Węgierskiego, które składało się z piętnastu państw i z ponad pięćdziesięciu milionów mieszkańców. Wszystko to znajdowało się pod panowaniem cesarza Franciszka Józefa I (1830-1916), symbolicznego figuranta, którego rządy trwały od 1848 do 1916 roku. Tak naprawdę władzę w cesarstwie sprawował wysoce skuteczny aparat administracyjny. Tematy przesyłane lawinowo do stolicy z całego imperium dotyczyły najróżniejszych grup etnicznych oraz religijnych. Ich sytuacja społeczna była diametralnie różna, co generowało konflikty z imigrantami cierpiącymi przede wszystkim z powodu złych warunków pracy i wyzysku, o czym głosili przedstawiciele poglądu filozoficzno-ekonomicznego o nazwie leseferyzm. To wszystko stworzyło niezwykle podatny grunt dla organizacji pracowników, związków zawodowych i ruchów społecznych oraz demokratycznych. „Więzienie narodów” (z niem. Völkerkerker) to termin, którego używano wówczas celem zilustrowania problemu narodowościowego z punktu widzenia ówczesnych Słowian, którzy tworzyli prawie pięćdziesiąt procent populacji. Podczas gdy Węgrzy plasowali się na drugim miejscu po kompromisie z 1867 roku, Słowianie (Czesi, Polacy, Serbowie, Chorwaci, Ukraińcy i inni) nie posiadali tego samego statusu społecznego w ówczesnym Wiedniu. Tak więc napięcia tej epoki oraz ożywionej interakcji pomiędzy różnymi narodowościami przynosiły szereg konsekwencji wykraczających poza słynną wiedeńską kuchnię z jej węgierskimi przyprawami i czeską wszechstronnością.

Hinduska bogini Kali 
Litografia pochodzi z XIX wieku.
W końcu przyszedł rok 1914, którego tragiczne wydarzenia z lipca i sierpnia sprawiły, że rozpoczęła się pierwsza wojna światowa. Głównym powodem wybuchu wojny był zamach na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda (1863-1914) – dziedzica austro-węgierskiego tronu. Zamachu dokonano w Sarajewie w dniu 28 czerwca 1914 roku. Śmierć Franciszka Ferdynanda z rąk serbskiego nacjonalisty zapoczątkowała mechaniczną serię innych zdarzeń, których kulminacją stała się właśnie pierwsza wojna światowa, zwana też Wielką Wojną.

Akcja debiutanckiej powieści Carli Montero obejmuje głównie okres tuż przed wybuchem konfliktu. Jak wynika z tytułu książki, miejscem akcji jest Wiedeń, którego tak naprawdę w tej powieści jest niewiele. Czytelnik na pewno nie dostrzeże na jej kartach tych wszystkich wspaniałości, którymi w tamtym okresie mogło pochwalić się miasto. Wydarzenia są tak skonstruowane, że niemalże wszystkie mają miejsce w zamkniętym pomieszczeniu. Prawdę powiedziawszy Autorka w bardzo małym stopniu – jeśli w ogóle – skupia się na faktach historycznych. Pomimo że czytelnik zostaje przeniesiony do Wiednia w okresie, kiedy sytuacja polityczna była bardzo napięta, to jednak nie jest mu dane odczuwać tej presji w choćby najmniejszym stopniu. O czym zatem jest ta powieść? Trudno jednoznacznie stwierdzić, ponieważ mamy do czynienia z bohaterami mało wyrazistymi, których wciąż otacza jakaś tajemnica. Nie wiadomo tak naprawdę kto jest kim. Na pierwszy plan wysuwają się dwie postacie, które w formie dziennika opowiadają o wydarzeniach rozgrywających się w ich życiu pomiędzy 1913 a 1915 rokiem, pomijając oczywiście epilog.

Jedną z bohaterek jest uboga szklachcianka, niejaka Isabel Alsasúa, która nie tylko straciła rodziców, ale też została porzucona przez narzeczonego tuż przed ślubem. Z pomocą przychodzi jej ciotka Aleksandra, która jest księżną, a do tego bardzo blisko związana jest z dworem cesarza Franciszka Józefa. Kobieta mieszka w Brunstriechu. Jej usposobienie raczej budzi antypatię, zaś wyraz twarzy może odstraszać. Już podczas podróży do Wiednia Isabel towarzyszą dziwne i niepokojące wydarzenia. Wtedy też poznaje Richarda Windfielda, który nie odstępuje jej na krok. Kim jest ten tajemniczy mężczyzna? Czy jego nagłe pojawienie się w życiu Isabel jest przypadkowe, czy może już dawno upatrzył ją sobie za cel? A jeśli tak, to dlaczego akurat Isabel zwróciła jego uwagę? Czyżby ta młoda kobieta miała coś na sumieniu?

Hinduski bóg Kama
Drugim bohaterem opowiadającym w swoim dzienniku o wiedeńskich wydarzeniach jest Karel – młodszy syn księżnej Aleksandry. Losy Karela i Isabel łączą się ze sobą nierozerwalnie, podobnie jak ma to miejsce w przypadku adresata obydwu dzienników. Zarówno Isabel, jak i Karel piszą do Larsa, który z kolei był starszym synem księżnej Aleksandry. Z tych zapisków wynika, że mężczyźni zakochali się w pięknej i tajemniczej Isabel. Karelowi nie przeszkadzał nawet fakt, iż już wkrótce miał się ożenić. Z drugiej strony jednak jego przyszłe małżeństwo miało mieć charakter czysto polityczny, więc w tej kwestii nie było praktycznie mowy o żadnej miłości.

Z powyższego można byłoby wywnioskować, że wspomnienia obydwojga bohaterów dotyczą tylko i wyłącznie ich miłosnych dylematów, które nota bene opisane są w sposób nieco wulgarny. Owszem, jest tego sporo, ale tak naprawdę sedno fabuły stanowi pewna sekta, która w swoich działaniach usilnie dąży do rozpętania wojny, podczas gdy dyplomaci prowadzą zakulisowe dyskusje celem niedopuszczenia do wybuchu konfliktu. Owa sekta za swoją duchową przewodniczkę obrała sobie boginię o imieniu Kali-Kama. Jak wiadomo bogini Kali wywodzi się z hinduskiej kultury i jest opiekunką czasu i śmierci, a także pogromczynią wszelkiego rodzaju demonów i sił zła. Jest też jedną z głównych postaci żony boga Śiwy. Z kolei Kama to hinduski bóg miłości, który przyjmuje postać pięknego młodzieńca uzbrojonego w łuk z trzciny cukrowej oraz strzały wykonane z kwiatów. Cięciwę łuku stanowią połączone ze sobą pszczoły. Bogowi towarzyszą jego święte ptaki, czyli kukułka i papuga, zaś jego porą roku jest wiosna, żoną Rati, a znakiem rozpoznawczym krokodyl. Ktoś mógłby zatem powiedzieć, że Carla Montero popełniła w swojej powieści kardynalny błąd merytoryczny, łącząc ze sobą te dwa bóstwa w jedno. No cóż, czyżby naprawdę był to błąd, skoro z fabuły książki jasno wynika, że Kali-Kama to bóstwo wymyślone na potrzeby rzeczonej sekty, a cała historia opisana w powieści jest od początku do końca fikcyjna? Wydaje mi się, że w tym kontekście raczej nie można doszukać się błędu, ponieważ Autorka nie podaje, iż rzeczone bóstwo naprawdę istnieje w hinduskich wierzeniach. Według mnie był to celowy zabieg, zaś nie brak wiedzy. Aby dokładniej zrozumieć problem, pozwolę sobie zacytować fragment książki, który odnosi się właśnie do tego zagadnienia.

[…] Zanim został przyjęty do najniższej komórki, zwanej zaiksza, musiał przejść bardzo trudną próbę. Po roku nauki osiągnął poziom sziszja, drugi stopień w hierarchii, w związku z czym musiał się poddać dikszy, rytuałowi inicjacji – makabrycznemu i okrutnie nieprzyjemnemu – podczas którego dość szybko stracił świadomość. Wszystko odbywało się w świątyni pod jakimś lokalem na przedmieściach Wiednia, poświęconej Kali-Kamie, wymysłowi sekty: bogini o przerażającym wyglądzie, otaczanej kultem i czczonej z wielkim oddaniem jako pani wszech rzeczy, stwórczyni i niszczycielka, mająca absolutną władzę nad życiem i śmiercią, która naprawdę okazała się kiepską mieszanką bogini Kali w jej destrukcyjnym wcieleniu i boga miłości Kamy. […]*

Niemniej pomijając powyższy fakt, książki raczej nie można uznać za arcydzieło, ale też nie jest to powieść zupełnie pozbawiona sensu i źle napisana. Na pewno jest inna, niż większość książek; przede wszystkim inny jest jej styl, co niektórych może drażnić. Tym, co mnie najbardziej raziło, był fakt, iż zbyt mało w tej historii Wiednia z początku XX wieku oraz niewiele wydarzeń historycznych, które w tamtym okresie były naprawdę ważne dla całej Europy i świata. Autorka, jak gdyby o nich zapomniała, choć były one kluczowe. Sięgając po Wiedeńską grę miałam nadzieję poznać życie ówczesnych mieszkańców Wiednia. Niestety, tego nie otrzymałam, ponieważ Carla Montero skupia się na kwestiach, które z prawdziwym życiem miały niewiele wspólnego. Z jednej strony jest to powieść historyczna, a z drugiej, jak gdyby zupełnie pozbawiona tej historii. Gdzieś w międzyczasie nasi bohaterowie uczestniczą w balu, lecz tak naprawdę czytelnik zupełnie nie odczuwa magii niezwykłych wiedeńskich bali z początku XX wieku.


Tak na początku XX wieku wyglądały klasyczne wiedeńkie bale. Obraz przedstawia bal w wiedeńskim Ratuszu z udziałem burmistrza Karla Luegera (1844-1910).
Autor obrazu: Wilhelm Gause (1853-1916)
Obraz pochodzi z 1904 roku.


Z uwagi na to, że w centrum wydarzeń opisanych w powieści znajduje się sekta, historia ta powinna mieć charakter szpiegowski. Czy tak jest w istocie? No cóż, można byłoby o tym dyskutować, ponieważ z jednej strony padają trupy i tworzy się jakaś mroczna tajemnica, a z drugiej to wszystko opisane jest w sposób, który jakoś słabo czytelnika wciąga. Praktycznie większa cześć powieści wieje nudą. Dopiero pod koniec coś tam zaczyna się dziać, ale jest już zbyt późno na to, aby czytelnik mógł się tym zainteresować. W dodatku w polskim wydaniu chyba brakuje około dwudziestu stron, natomiast inne dwadzieścia jest zdublowanych. To trochę rozkojarza czytelnika i denerwuje, ponieważ mogło okazać się, że akurat na tych brakujących dwudziestu stronach było coś, co podniosłoby walor książki.

Myślę, że ostatecznie książka napisana jest na średnim poziomie. Wierzę jednak, że Carla Montero ma w sobie potencjał, który wykorzystała w innych swoich powieściach. Nie chcę skreślać Autorki po przeczytaniu tylko jednej jej książki. Jeśli ktoś przyzwyczaił się do prozy innych hiszpańskich autorów, jak na przykład Carlosa Ruíza Zafóna, to oczywiście będzie rozczarowany Wiedeńską grą. Natomiast, jeśli czytelnik podejdzie do niej bez żadnych większych oczekiwań, to wówczas niektóre fragmenty fabuły mogą się nawet spodobać. Mnie osobiście zachęciły do lektury negatywne recenzje tej powieści, co może wydawać się dziwne. Aczkolwiek chciałam sprawdzić, czy faktycznie jest to książka tak beznadziejna, jak o niej niektórzy piszą. Myślę, że te negatywne oceny mogą trochę wynikać z braku właściwego zrozumienia fabuły. Cóż, czasami trudno jest tak naprawdę odgadnąć, co dany autor miał na myśli. Wydaje mi się, że w tym wypadku tak się właśnie stało. Czytając literaturę obcą zawsze należy pamiętać, że mamy do czynienia z książką, której autorem jest osoba o innej mentalności niż nasza; osoba, która te same fakty będzie postrzegać w odmienny sposób niż robią to Polacy. Trzeba też pamiętać, że w takich przypadkach trudno jest jednoznacznie ocenić styl danego pisarza, ponieważ książki są tłumaczone i w tej kwestii za styl w dużej mierze odpowiada właśnie tłumacz, który jest jak gdyby drugim autorem i nie zawsze potrafi wiernie oddać klimat historii napisanej w oryginale.







* C. Montero, Wiedeńska gra, Wyd. Rebis, s. 19-20. 



3 komentarze:

  1. Jak dla mnie była to powieść pełna tajemnic, niedopowiedzeń, w sumie mnie zaskoczyła i ta bardzo pod koniec.

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja świetna, ale za książkę podziękuję

    OdpowiedzUsuń