Wydawnictwo: ZNAK
Kraków 2013
Morderczynie narzeczonych, dzieciobójczynie, szantażystki,
prostytutki czy skorumpowane oszustki to nie tylko domena naszych czasów.
Należy pamiętać, że mordercze instynkty drzemią w człowieku już od zarania
dziejów. Nie jest to problem nowy. Chociaż statystycznie kobiety rzadziej
wkraczają na drogę przestępczą niż mężczyźni, to jednak zbrodnie, których się
dopuszczają mogą być bardziej drastyczne i wywołujące społeczne oburzenie,
aniżeli te dokonywane przez mężczyzn. Możliwe że dzieje się tak dlatego, iż
kobiety częściej stają przed sądem oskarżone na przykład o zabójstwo własnego
dziecka, a to chyba tylko w doszczętnie zdeprawowanym społeczeństwie nie
stanowiłoby aktu najwyższego potępienia. Poza tym przestępstwa dokonywane przez
kobiety są trudniejsze do wykrycia, dlatego też częściej słyszy się, że to
mężczyzna odpowiada przed sądem za taki czy inny zabroniony prawem czyn. Przestępczość
kobiet jest w pewnym stopniu ukryta i tak naprawdę nie wiadomo, jakie proporcje
przyjmowałaby, gdyby jej wykrywalność była stuprocentowa.
Przenieśmy się jednak do czasów przedwojennych, ponieważ to
one nas najbardziej interesują w odniesieniu do książki Kamila Janickiego.
Niedawno pisałam o żonach przedwojennych prezydentów, natomiast dzisiaj czas na
niewiasty, które raczej nie zasłynęły w tamtym okresie z dobrego wychowania i
przestrzegania narzuconych społecznie konwenansów. Z drugiej strony jednak
można byłoby się zastanawiać czy w II Rzeczypospolitej obowiązywały
jakiekolwiek konwenanse. A jeśli już takowe istniały, to chyba tylko na pokaz,
bo w zaciszu własnego domu dochodziło do rzeczy, które się w głowie nie
mieszczą. Podobnie jak dzisiaj, wtedy również kobiety, po których nikt nie
spodziewałby się dokonania zbrodni, ową zbrodnię popełniały, i podobnie jak
dziś informacje o tychże przestępstwach nie schodziły z pierwszych stron gazet.
Rita Gorgonowa |
Kamil Janicki w swojej książce skupia się na kobietach, które
w dwudziestoleciu międzywojennym weszły na drogę przestępczą i dzięki temu
zyskały ogromny rozgłos. Pisała o nich prasa, a zwykli ludzie w podnieceniu z
ust do ust przekazywali sobie najświeższe wiadomości na ich temat i odnośnie przebiegu
procesów sądowych. Upadłe Damy II Rzeczpospolitej to historie ośmiu
kobiet, które wywodziły się z różnych środowisk i posiadały różny status
majątkowy. Autor każdy rozdział poświęca innej „upadłej damie”, relacjonując
jej sprawę od samego początku, aż do procesu i ogłoszenia wyroku. Najmniej
uwagi poświęca jedynie Ricie Gorgonowej, ponieważ uważa, że jej historia jest
wszystkim znana, więc przypuszczalnie nie ma sensu się nad nią rozwodzić. Ale
czy na pewno? Czy o Ricie Gorgonowej i zbrodni, której popełnienie jej zarzucano,
każdy słyszał? Pomimo że Internet pełen jest artykułów na temat Gorgonowej, to
jednak wydaje mi się, że jej postać nie każdemu jest znana. A zatem zanim
przejdę do mojej opinii odnośnie Upadłych Dam II Rzeczpospolitej,
chciałabym opowiedzieć właśnie o Ricie Gorgonowej, którą Kamil Janicki
potraktował w swojej książce trochę po macoszemu, ponieważ wspomniał o niej
jedynie w prologu.
Margerita (Rita) Gorgonowa (1901-?) określana była
dzieciobójczynią, natomiast jej sprawa wzbudzała ogromne emocje. Byli tacy,
którzy zażarcie jej bronili, podczas gdy inni uznali ją za winną jeszcze zanim
zakończył się jej proces. Epilog jednej z najbardziej przerażających zbrodni
dwudziestolecia międzywojennego miał miejsce w Krakowie, gdzie w Sądzie
Okręgowym mieszczącym się przy ulicy Senackiej 1 odbywały się rozprawy Rity
Gorgonowej. Została ona skazana za zabójstwo córki swojego kochanka. Sędziowie
z Krakowa okazali się łagodniejsi, aniżeli ławnicy ze Lwowa, gdzie zapadł
pierwszy wyrok.
W 1932 roku Ritę Gorgonową przewieziono ze Lwowa do
krakowskiego więzienia. We Lwowie ławnicy byli bezlitośni i uznali, że kobieta
musi ponieść śmierć przez powieszenie. We wrześniu skazana urodziła w więzieniu
córkę. Wtedy też Gorgonowa straciła swą nieprzeciętną urodę. Ciąża poważnie
zniekształciła jej nieskazitelną dotychczas figurę. W dniu 6 marca 1933 roku
rozpoczął się proces apelacyjny. Przed budynek sądu ściągnęły tłumy. Pojawiło
się też sporo policjantów, a władze miasta nie zapomniały, że po dokonaniu
wizji lokalnej we Lwowie, tłum niemalże nie odprawił samosądu nad morderczynią.
Pokój Lusi Zarembianki, w którym dokonano morderstwa. |
Rita Gorgonowa została oskarżona o zamordowanie
siedemnastoletniej Elżbiety zwanej po prostu Lusią (1914-1931), która była
córką lwowskiego architekta Henryka Zaremby (1883-1954). Dla lepszego zrozumienia
tejże historii cofnijmy się nieco w czasie. Rita Gorgonowa urodziła się w
Dalmacji, natomiast kiedy miała piętnaście lat jej matka zaczęła robić wszystko, aby
córka usunęła się z domu. Właśnie wtedy Rita spotkała niejakiego Gorgona, z
którym wyjechała do Galicji. Ich małżeństwo nie należało jednak do
szczęśliwych, ponieważ Gorgon nie był w stanie zarobić pieniędzy, zaś jego
rodzina nie pałała sympatią do Rity, którą uważano za „obcą”. Któregoś dnia
bliscy Gorgona po prostu wyrzucili ją za drzwi. W tej sytuacji Margerita była
zmuszona podjąć jakąkolwiek pracę, i tak oto trafiła do jednej z lwowskich
cukierni, gdzie zwrócił na nią uwagę Henryk Zaremba.
Rita była naprawdę piękną kobietą. Z kolei architekt Zaremba
miał już ponad czterdzieści lat, a do tego psychicznie chorą żonę, która
aktualnie przebywała w zakładzie zamkniętym. Tak więc Rita została guwernantką
jego dzieci. Oprócz wspomnianej wyżej Lusi, Henryk Zaremba miał również syna
Stanisława urodzonego w 1917 roku. Nie dziwi więc fakt, że z czasem samotny i
odrzucony przez żonę z powodu jej choroby mężczyzna zapragnął zaznać szczęścia
z inną kobietą. Ich romans okazał się zatem kwestią czasu. Ricie bardzo
podobało się życie na dość wysokim poziomie u boku Henryka, który na salonach
zwykł mawiać o niej „moja pani”. Początkowo guwernantka miała bardzo dobry
kontakt z dziećmi architekta. Sama również urodziła mu córkę Romanę. Aczkolwiek
matką dobrą nie była. Po latach Romana mówiła: „Dla matki urodziłam się
chyba niepotrzebnie. Pamiętam, jak robiła porządek w kominku, a gdy podbiegłam
do niej, pozwoliła mi chwycić gorący pogrzebacz. Obie rączki miałam poparzone.”
Tak naprawdę dla małej Romany prawdziwą opiekunką stała się córka Zaremby.
Od jakiegoś czasu pomiędzy Lusią a Ritą zaczęły narastać
nieporozumienia. Dorastająca Elżbieta nie mogła zaakceptować faktu, że kochanka
ojca dzieli z nimi mieszkanie. To ona sama pragnęła zostać gospodynią w domu w
Łączkach niedaleko Brzuchowic. Lusia często mówiła ojcu, że kochanka go
zdradza. Po jakimś czasie Henryk Zaremba znudził się więc Gorgonową i znalazł
sobie nową kochankę. Ustalili jednak, że Rita wraz z Romaną zostaną w Łączkach,
natomiast on z dziećmi wyjedzie do Lwowa. Ta podroż miała odbyć się w styczniu
1932 roku. Niemniej okrutny los chciał, że nie zdążyli wyjechać. W nocy z 30 na
31 grudnia 1931 roku syn Henryka Zaremby – czternastoletni wówczas Staś – po
kolacji zasnął, mając na uszach słuchawki radiowe. Obudził go skowyt psa, więc
wstał, aby sprawdzić, co się dzieje. Wtedy w holu zobaczył jakąś bliżej niezidentyfikowaną
postać. Potem twierdził, że była to Rita Gorgonowa.
Kiedy Staś wszedł do pokoju Lusi, ujrzał ją leżącą na łóżku w
kałuży krwi. Na głowie dostrzegł rany zadane ciężkim narzędziem. Potem okazało
się, że została zdeflorowana bliżej nieznanym tępym narzędziem w trakcie agonii
bądź już po śmierci. Staś zaczął niemiłosiernie krzyczeć. Wtedy do pokoju
Elżbiety wpadł Zaremba, a tuż za nim Gorgonowa ubrana w białą koszulę nocną i
narzucone na nią futro. Henryk natychmiast kazał wezwać doktora Csalę, który
mieszkał w pobliżu. Rita wybiegła więc na zewnątrz w pantoflach, lecz lekarz
był już praktycznie niepotrzebny, ponieważ Lusia nie żyła.
Rita Gorgonowa ze swoim adwokatem Mieczysławem Ettingerem (1886-1947). Zdjęcie pochodzi z 1933 roku. |
Bardzo szybko wszelkie podejrzenia padły na Ritę Gorgonową. Na
miejscu zbrodni była przecież w futrze, na którym dostrzeżono ślady po
niedawnym czyszczeniu. Podejrzewano więc krew. Poza tym koszula, w której
wbiegła do pokoju ofiary była nowa, czysta i nieużywana, a domownicy wszak
pamiętali, że spać kładła się w żółtej. Podejrzewano więc, że musiała ją
spalić. Na pantoflach zauważono rdzawe plamy, natomiast w piwnicy pod stosem
zeschłych liści odnaleziono wilgotną chusteczkę Rity, na której widniały ślady
krwi. Gorgonowa tłumaczyła, że jest to krew menstruacyjna, zaś sama chusteczka
musiała jej wypaść kilka dni wcześniej. Nie dano wiary tym wyjaśnieniom. Rita
Gorgonowa trafiła więc do aresztu. Niemniej policja podczas śledztwa dopuściła
się bardzo poważnych uchybień. Przede wszystkim nie zdjęto odcisków palców, jak
również nie potrafiono jednoznacznie zidentyfikować grupy krwi znajdującej się
na chusteczce Gorgonowej. W tym celu pobrano zbyt mało próbek. To jednak nie
był jeszcze koniec. Po upływie dziesięciu dni od dokonania morderstwa
przeszukano dom ogrodnika, który mieszkał na terenie posesji Zaremby. Z kolei kiedy
wezwano rzeczonego ogrodnika na przesłuchanie, ten zwyczajnie zemdlał. Nie
wiadomo dlaczego nigdy nie wezwano go ponowie. Niedługo po zabójstwie Lusi, w
bardzo podobny sposób została zamordowana inna młoda kobieta mieszkająca w
okolicy. Nikt nie raczył jednak zbadać podobieństw pomiędzy tymi dwoma
morderstwami. Społeczeństwo znienawidziło Ritę Gorgonową. Opinia publiczna oraz
śledczy wydali na nią wyrok jeszcze zanim sprawa trafiła na salę sądową. Była
winna i koniec!
Pierwszy wyrok wydany przez sąd we Lwowie został zatwierdzony,
pomimo iż najbardziej obciążające Ritę Gorgonową zeznania Stasia można było z
łatwością podważyć. W trakcie przeprowadzania eksperymentu okazało się, iż
chłopiec posiada bardzo słabą spostrzegawczość faktów. Dopiero proces w
Krakowie miał wyjaśnić całą sprawę. Na łamach ówczesnej prasy w obronę Rity
Gorgonowej włączyły się także znane feministki, takie jak Irena Krzywicka
(1899-1994) i Stanisława Przybyszewska (1901-1935). Kobiety wytykały śledczym
ich karygodne błędy oraz brak precyzji w zebranych dowodach. Niemniej prasa
wiedziała swoje i nie przyjmowała do wiadomości żadnych innych opcji, jak tylko
fakt, że Gorgonowa jest winna!
Ewa Dałkowska jako Rita Gorgonowa w filmie Sprawa Gorgonowej (1977). reż. Janusz Majewski |
Chociaż sąd uznał Ritę Gorgonową winną zabójstwa, to jednak wyrok
złagodzono poprzez kwalifikację morderstwa na zabójstwo w afekcie, a karę
orzeczono zgodnie z nowym polskim kodeksem. Tak więc była guwernantka Lusi i
Stasia została skazana na osiem lat pozbawienia wolności. Niemniej mury
więzienia opuściła przed czasem. Można powiedzieć, że uratował ją wybuch
drugiej wojny światowej, ponieważ we wrześniu 1939 roku ogłoszono amnestię. Jej
córkę Romanę wychowywał Henryk Zaremba, natomiast urodzona w więzieniu Ewa
przebywała w sierocińcu. Tak naprawdę nie wiadomo gdzie, kiedy i jak Rita
Gorgonowa zmarła. Sąd w Krakowie, w którym odbywał się jej proces, przeniósł
swoją siedzibę w latach 50. XX wieku w obecne miejsce przy rondzie
Mogielnickim. Natomiast przy ulicy Senackiej 1 znajduje się dziś Instytut Nauk
Geologicznych PAN. W roku 1977 reżyser Janusz Majewski zrobił film w oparciu o
historię Rity Gorgonowej zatytułowany Sprawa Gorgonowej. Główną rolę
zagrała w nim wybitna polska aktorka Ewa Dałkowska. Niektórzy porównują
przedwojenną morderczynię z Katarzyną W. oskarżoną nie tak dawno o zamordowanie
swojej córeczki Madzi. Czy słusznie? Wydaje mi się, że nie. Przecież
okoliczności tych dwóch morderstw były zupełnie inne i miały inne podłoże.
Zofia Zyta Woroniecka & Jan Brunon Boy |
Szkoda zatem, że Kamil Janicki nie rozbudował wątku Rity
Gorgonowej. Ten element może stanowić jedyny minus Upadłych Dam II
Rzeczypospolitej. Przyznam, że z wielką chęcią zapoznałabym się z opinią Autora na ten temat. W książce
czytelnik pozna także losy siedmiu innych kobiet. Pierwszą z nich jest Zofia
Zyta Woroniecka (1906-1984), która z zimną krwią zastrzeliła swojego
narzeczonego Jana Brunona Boya. Zyta Woroniecka pochodziła z arystokratycznej
rodziny, więc nie dziwi fakt, że prasa szeroko rozpisywała się na temat
dokonanej przez nią zbrodni. Oto do czego zdolna jest zdradzana i oszukiwana
kobieta! Dlaczego zatem Boy nie chciał ożenić się z Zytą, choć wcześniej
poprosił o jej rękę rodziców Woronieckiej?
Kolejną „upadłą damą” jest Maria Lewandowska – słynna
poznańska oszustka, która dla własnej korzyści majątkowej próbowała wrobić w
romans mężczyzn, którzy coś znaczyli w społeczeństwie. Przez pewien czas
wysyłała do nich listy z groźbą ujawnienia ich rzekomego romansu, chyba że
zapłacą określoną sumę pieniędzy. Nie wiedziała jednak, że nie każdy mężczyzna
da się nabrać na jej sztuczki. W końcu trafiła na pewnego rezolutnego księdza
kanonika… O tym, co nastąpiło potem przeczytacie w książce.
I znów pozostajemy w Poznaniu. Tym razem spotykamy tam niejaką
Małgorzatę Genzlerową, która oczywiście dla korzyści majątkowych trudni się nie
tylko prostytucją, ale także pedofilią. Stoi bowiem na czele pewnej siatki
przestępczej. A teraz czas na Wandę Parylewiczową i Helenę Fleischerową.
Obydwie kobiety trudniły się „załatwianiem” wszelkiego rodzaju spraw za
„drobną” opłatą. Praktycznie nie było dla nich spraw nie do załatwienia. Wszystko
jednak kiedyś się kończy. Kwestią czasu było więc odkrycie ich działalności i
oskarżenie o korupcję. O bardzo podobną zbrodnię jak Rita Gorgonowa oskarżona
została również Maria Zajdlowa. Z tą jedynie różnicą, że Zajdlowa z zimną krwią
zamordowała własną córkę, a potem w żywe oczy kłamała, że ją porwano. I na
koniec Julia Kucharska, którą oskarżono o zamordowanie młodszego brata.
Upadłe Damy II Rzeczpospolitej to przede wszystkim
biografie ośmiu kobiet, które niechlubnie zapisały się w historii Polski. Kamil
Janicki – jak zawsze – doskonale władając językiem, nakreśla ich sylwetki i
zabiera czytelnika na salę rozpraw, aby pokazać, w jaki sposób w
dwudziestoleciu międzywojennym odbywały się procesy sądowe. Dodatkowo nie
szczędzi też na własnej opinii. W książce można znaleźć również szereg
fotografii i cytatów z ówczesnej prasy. Tę biografię czyta się bardzo szybko,
ale też z ogromnym zainteresowaniem. Czasami można odnieść wrażenie, że sprawy
wszystkich bohaterek znów trafiły na wokandę. Myślę, że po tę publikację
powinny sięgnąć osoby zajmujące się prawem, a także miłośnicy historii. Jestem
przekonana, że są czytelnicy, dla których kobiety opisane w książce nadal
pozostają anonimowe, pomimo że zapisały się na kartach historii. Upadłe Damy
II Rzeczpospolitej to książka, która jest dowodem na to, iż nie tylko
pozytywnym postaciom należy się pamięć historyczna.
Słyszałam o tej publikacji, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Z pewnością to kiedyś zrobię.
OdpowiedzUsuńRzadko czytam takie biografie, ale ta mnie interesuje- te kobiety co zapisały się w historii niechlubnymi zdarzeniami i decyzjami...
OdpowiedzUsuńUmiesz narobić apetytu
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Dziewczyny z Syberii" z tej serii i mam w planach przeczytać wszystkie. Takie tematy zawsze kuszą :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Tę książkę warto znać, chętnie poznam biografie bohaterek, tym bardziej, że lubię historię.
OdpowiedzUsuńDałkowska w tym filmie stworzyła niesamowitą kreację, uwielbiam do niego wracać. Ja również bardzo żałowałam, że tak mało o Ricie...
OdpowiedzUsuń