Wydawnictwo: WYDAWNICTWO LITERACKIE
Kraków 1969
Seria: Powieści Piastowskie
Wraz ze wzrostem świadomości narodowej w Polsce ożyła również
tradycja królewskiego majestatu Bolesławów, czyli Bolesława I Chrobrego
(967-1025) i Bolesława II Szczodrego zwanego też Śmiałym (ok. 1042-ok. 1082). Pojęcie
„Królestwo Polskie”, którego terytorialna część na skutek koronacji Przemysła
II (1257-1286) została faktycznie zacieśniona do Wielkopolski wraz z Pomorzem,
z początkiem XIV wieku coraz częściej rozciągano na całość ziem polskich. Pomimo
że Władysław I Łokietek (1261-1333) jeszcze przed zajęciem Wielkopolski
niekiedy zwykł tytułować siebie „księciem Królestwa Polskiego”, to jednak wcale
nie miał na myśli wąskiego dzielnicowego sensu tego tytułu. Tym bardziej nie
chodziło mu o taki dzielnicowy tytuł, gdy po opanowaniu Wielkopolski czasami nazywał
siebie księciem bądź dziedzicem „całego Królestwa Polskiego”. Tak więc celowo
upowszechniane przez kancelarię Władysława Łokietka pojęcie terytorialne i
prawnopaństwowe Królestwa Polskiego wyprzedziło sam akt koronacji królewskiej i
było przygotowaniem tego aktu. Na ten krok nie zdecydowano się jednak
pochopnie, lecz przez szereg lat mobilizowano opinię społeczeństwa i czekano na
właściwy moment zarówno w Stolicy Apostolskiej, jak i na arenie międzynarodowej.
Podczas zjazdu w Sulejowie w 1318 roku, w którym wzięli udział dostojnicy duchowni
oraz świeccy, uchwalono petycję koronacyjną adresowaną do papieża, z którą do
Awinionu miał wyruszyć gorliwy zwolennik przyszłego króla – wrocławski biskup
Gerward (?-1323). Niemniej nie obyło się bez znacznych kosztów finansowych i
obietnic akcji chrystianizacyjnej na Wschodzie. Starania ze strony polskiej
natrafiły na sprzeciw Jana Luksemburczyka (1296-1346), który przypisywał sobie
prawo do korony polskiej należne mu po dynastii Przemyślidów.
Trzeba pamiętać, że sytuacja polityczna panująca wówczas w
Europie sprzyjała Władysławowi Łokietkowi. W walce o cesarski tron w Niemczech
po przeciwnych stronach stanęli Ludwik IV Bawarski (1282/1287-1347), który
popierany był przez Jana Luksemburczyka oraz Fryderyk Habsburg zwany Pięknym
(1289-1330), którego z kolei wspierał papież Jan XXII (ok. 1244-1334). W tych
okolicznościach w niezwykle zawoalowanej formie papież wyraził zgodę na
koronację Władysława Łokietka, która odbyła się 20 stycznia 1320 roku w
katedrze krakowskiej przy użyciu insygniów koronacyjnych. Dawne insygnia
pochodzące z czasów Bolesława II Szczodrego wywiózł Przemysł II z Krakowa do
Gniezna, a stąd po koronacji Wacława II (1271-1305) trafiły do Czech, gdzie
zaginęły. Teraz odrodzone Królestwo Polskie pod panowaniem Władysława Łokietka
stanęło w obliczu bardzo trudnych problemów rzeczywistej integracji państwa
oraz uregulowania stosunku do koronowanego władcy niechętnych mu nierzadko
książąt dzielnicowych.
Władysław I Łokietek Portret pochodzi z 1860 roku. autor grafiki: Aleksander Lesser (1814-1884) |
Wywołańcy to drugi tom trylogii, której akcja dzieje
się za czasów panowania Władysława Łokietka, a jednocześnie jest to kolejna
cześć cyklu zatytułowana Powieści Piastowskie. Z Władysławem Łokietkiem
czytelnik spotkał się już na kartach powieści Wawelskie Wzgórze, natomiast
zakończeniem tej historii będzie Przełom – książka, która równocześnie
zakańcza serię o dynastii Piastów. Jak wiadomo warunki fizyczne Władysława
Łokietka nie należały do imponujących. Był on bardzo niskiego wzrostu, co
często stanowiło powód do kpin, stąd też jego przydomek. Niemniej patrząc na przykład na portret Władysława Łokietka autorstwa Jana Matejki (1838-1893) można odnieść wrażenie, że był to władca srogi,
który wymagał posłuchu i poszanowania. Z kolei z grafiki Aleksandra Lessera spogląda król o łagodnym spojrzeniu i zamyślonym obliczu. Mniej więcej w ten sposób przedstawia go
Karol Bunsch w swoich powieściach. Z jednej strony jest to władca łagodny,
który potrafi wiele zrozumieć i wybaczyć, lecz z drugiej potrafi też być okrutny
i porywczy, jak każdy Piast. Gdyby jego charakter był inny, to zapewne nie
pisalibyśmy dzisiaj o nim, jako o królu, który zdołał na powrót zjednoczyć
ziemie polskie i przywrócić koronę.
Tak naprawdę Władysława Łokietka trudno jest ocenić w sposób
jednoznaczny. Z pewnością wytrwale dążył do celu, którym było zjednoczenie
Polski. Nie było to łatwe, dlatego można rzec, iż dopomogło mu w tym po prostu
zwykłe szczęście. Nie wiadomo jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie nagłe
zgony kolejnych władców: Leszka Czarnego (1241-1288), Henryka IV Probusa (ok.
1258-1290), Kazimierza II Łęczyńskiego (ok. 1265-1294), wspomnianego już
Przemysła II Wielkopolskiego, a także Wacława II oraz Wacława III (1289-1306) i
wreszcie Henryka III Głogowczyka (ok. 1260-1309). Być może w innej sytuacji
Władysław do końca życia pozostałby księciem niewielkiego Brześcia. Pretensje
do Władysława Łokietka można mieć natomiast o to, że utracił Pomorze Gdańskie i
zraził do siebie władców śląskich z powodu zbyt mało skutecznej polityki. Z
drugiej strony jednak gdyby nie jego rządy, Polska zapewne stałaby się częścią
składową monarchii Luksemburgów, bądź też już wtedy dokonano by jej rozbioru.
To właśnie za jego dosyć niespokojnego panowania Polska po raz pierwszy popadła
w poważny konflikt z Krzyżakami i nawiązała sojusz z Litwą. Na skutek koronacji
na Wawelu Władysław Łokietek utrwalił pozycję Polski jako Królestwa. Wtedy też
nastąpił początek działań zmierzających do wewnętrznej unifikacji państwa;
zaczęto organizować ogólnopolską kancelarię oraz administrację, jak również
skarbowość. Jak pokazuje historia działania te z powodzeniem kontynuował jego
syn – Kazimierz III Wielki (1310-1370).
Władysław I Łokietek stał się bohaterem wielu legend oraz
opowieści, które były szczególnie żywe wśród polskiego ludu w okresie niewoli i
zaborów. Jedna z legend ma związek z pewną jaskinią znajdującą się obecnie w
Dolinie Sąspowskiej na północno-zachodnim zboczu Chełmowej Góry w obrębie
Ojcowskiego Parku Narodowego. Z tego też powodu jaskinia zwana jest Jaskinią
Łokietka. O czym zatem jest ta legenda? Otóż pewnego dnia król czeski
Wacław II postanowił najechać ziemie polskie, na których władzę sprawował
właśnie Władysław Łokietek. Czesi uderzyli na Kraków z ogromną siłą, co zmusiło
obrońców miasta do ucieczki i zebrania oddziałów do dalszej walki. Książę
Władysław bardzo długo musiał uciekać przed czeskim pościgiem, a nie było to
łatwe, ponieważ wróg wciąż deptał mu po piętach. W pewnej chwili Łokietek
doszedł do wniosku, że skoro nie może uciec, to postanowi się gdzieś ukryć. Tak
więc rozejrzał się dookoła i wreszcie na zboczu pobliskiej góry dostrzegł
szczelinę, która najwyraźniej prowadziła w głąb ziemi. Odetchnął z ulgą,
uznając, że nareszcie odnalazł miejsce, którego szukał, lecz mimo to już po
chwili ogarnął go strach, kiedy pomyślał, że ci, którzy go gonią również mogą
ją zauważyć, a on ukryty w szczelinie znajdzie się w pułapce, z której nie
będzie mógł uciec. W tym momencie usłyszał za sobą rżenie koni. Nie było więc
czasu na dalsze zastanawianie się, a tym bardziej na ucieczkę. Wskoczył zatem
nasz Łokietek do owej szczeliny i zaczął się żarliwie modlić o ratunek. Tuż po
tym, jak Władysław ukrył się w skalnej rozpadlinie, zobaczył, jak z nawisu na
cienkiej nici zniża się maleńki pajączek i natychmiast zaczyna tkać swoją nić.
Pracował niezwykle szybko, a Łokietek wytrzeszczał ze zdumienia oczy i nie
wierzył w to, co widzi. Oczywiście rycerze, którzy ścigali księcia dostrzegli
wejście do jaskini. Wyznaczyli więc spośród siebie ludzi, którzy mieli
sprawdzić, czy Władysław ukrywa się wewnątrz. Niemniej kiedy podeszli do
szczeliny w skale ujrzeli tam delikatną, srebrzystą nic, a na niej małego
pajączka. Stwierdzili zatem jednogłośnie, że niemożliwe jest, aby ktokolwiek
mógł tędy przechodzić i natychmiast zawrócili do swoich kompanów. Łokietek zaś
zatrzymał się w jaskini na dłużej. W jednej komorze spał, a w drugiej jadł,
natomiast w jeszcze innej przyjmował rycerzy, którzy przysięgli mu wierność i
pomoc w odzyskaniu ziem zajętych przez Czechów. Tak więc na pamiątkę tych
niezwykłych wydarzeń jaskinia do dziś nazywana jest Jaskinią Łokietka,
zaś wejścia do niej strzeże brama w kształcie pajęczej sieci.
Sala Rycerska w Jaskini Łokietka fot. Rafał Kozubek źródło |
Tyle o legendzie. Wróćmy teraz do powieści. Gdybyśmy chcieli
ocenić Łokietka na podstawie fabuły Wywołańców, to mogłoby okazać się to
nieco trudne, ponieważ na pierwszy plan wcale nie wysuwa się książę, a
mężczyźni, którzy w jakiś sposób mu się narazili i zostali wyjęci spod prawa,
stąd właśnie określenie „wywołańcy”. Tak więc spotykamy Ostróżkę o marchewkowej
czuprynie, którego z łatwością można wszędzie rozpoznać i który wciąż nie może
zapomnieć o krzywdzie wyrządzonej mu przez biskupa krakowskiego Jana Muskatę
(ok. 1250-1320); jest też Radocha, który stale rozmyśla o pewnej pięknej białogłowie,
lecz nie może się z nią ożenić, bo ta należy już do kogoś innego, a on przecież
jest mężem honorowym i nie zamierza sięgać po niewiastę, która go nie kocha i
nie jest mu przychylna; jest też niejaki Braciszek – przyjaciel Ostróżki, który
naraził się księciu tym, iż wraz ze swoim kompanem odprawił pogrzeb człowiekowi
skazanemu za herezję; i na koniec ten najważniejszy – Krzych, który wciąż szuka
swojego miejsca w życiu i stale podąża za własną tożsamością, czując bezustanne
wyrzuty sumienia z powodu swojego haniebnego czynu.
Władysław Łokietek na skałach w Ojcowie autor: Wojciech Gerson (1831-1901) |
Oczywiście tłem powieści jest nieustająca walka Władysława
Łokietka o zjednoczenie ziem polskich. Karol Bunsch opisuje walkę księcia,
której celem jest zajęcie Wielkopolski, jak również obszernie relacjonuje
zdobycie Poznania. Zaognia się też spór z Krzyżakami o Pomorze Gdańskie. W
dodatku ziemie polskie nawiedza fala głodu, zarazy i herezji. Na stosach płoną
ludzie, którzy zapewne nie do końca są winni i ponoszą niezasłużoną śmierć w
płomieniach. Tak więc dla naszych bohaterów znanych już z Wawelskiego
Wzgórza przychodzi naprawdę bardzo trudny okres. Ich życie coraz bardziej
się komplikuje. Radocha za zasługi w walce z Krzyżakami otrzymuje od Łokietka
ziemię na pomorskim pograniczu, ale bardzo szybko przekonuje się, że nie każdy jest
posłuszny księciu. Jemu również przychodzi walczyć siłą o swoje prawa. Z kolei
Ostróżka i Braciszek uciekają do Wrocławia, gdzie stają się świadkami surowej
rozprawy biskupa Henryka z Wierzbna (?-1319) z rzekomymi heretykami. Natomiast
Krzych nareszcie zaczyna poznawać prawdę o swoim pochodzeniu, co sprawia, że
popada w obłęd, który doprowadza go do konfliktu z prawem. Tym razem już chyba
nie będzie mógł liczyć na łaskę księcia. W końcu podniósł rękę na Dom Boży, a
tego nie wybaczy ani Kościół, ani monarcha! Jedyną pociechą dla Krzycha jest
myśl o wiernej żonie i córeczce, której niestety nie było mu dane ujrzeć. Kończy się też wieloletni konflikt Władysława Łokietka z krakowskim biskupem Janem Muskatą.
Jak każda z książek cyklu o Piastach, ta również napisana jest
do tego samego schematu. Autor nie zmienia języka ani stylu. Jest wierny historii,
choć w fabułę wplata wydarzenia fikcyjne związane z naszymi banitami, którzy
nie są postaciami zaczerpniętymi z historii. Owszem, można przypuszczać, że są
to bohaterowie wzorowani na mężczyznach żyjących w tamtym okresie, bo przecież
nie da się wykluczyć, że takich wywołańców wówczas nie było. W miarę jak fabuła
posuwa się do przodu, czytelnik dostrzega zmiany zachodzące w poszczególnych
bohaterach. Na czoło wysuwa się przede wszystkim męska przyjaźń, której tak naprawdę
nie może nic zniszczyć; nie zniszczy jej nawet miłość do tej samej kobiety.
Nie będę się powtarzać i ponownie zachwalać kolejnej książki,
ponieważ przy poprzednich już wystarczająco dużo dobrego napisałam na temat
tego cyklu. Dla mnie cała seria jest swoistym arcydziełem beletrystyki
historycznej i zdania nie zmieniłam.
Całej serii jeszcze nie przeczytałam, ale potwierdzam, warta poznania.
OdpowiedzUsuńJa już kończę, ale będę musiała jeszcze wrócić się do "Roku Tysięcznego" i "Braci", bo dopiero do mnie dotarły te dwie części.
Usuń