Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki i Wydawnictwa. Dziękuję!
Wydawnictwo: NASZA KSIĘGARNIA
Warszawa 2015
Nie można uciec od samego
siebie,
przenosząc się z miejsca na
miejsce.
Ernest
Hemingway
Floryda większości z nas kojarzy się z ciepłymi plażami,
nurkowaniem, słonecznymi i bezstresowymi wakacjami czy luksusowymi dzielnicami
znajdującymi się w dużych miastach. Trzeba jednak pamiętać, że Floryda posiada
również bardzo bogatą historię, którą można dostrzec w każdym jej miasteczku.
Historia Florydy to także niezwykle ciekawi ludzie, którzy swego czasu spędzali
tam czasami nawet długie lata swojego życia. Chyba jedną z najbardziej znanych
postaci jest Ernest Miller Hemingway (1899-1961) – amerykański pisarz, który za
opowiadanie Stary człowiek i morze otrzymał Nagrodę Pulitzera w 1956
roku. Z kolei dwa lata wcześniej pisarza uhonorowano Literacką Nagrodą Nobla.
Ernest Hemingway na świat przyszedł w amerykańskim stanie Illinois
w miasteczku Oak Park. Tam spędził pierwsze lata swojego dzieciństwa, podczas
których zaczął tworzyć swoje pierwsze utwory literackie. Były to przede
wszystkim teksty zamieszczane w szkolnych gazetkach, lecz najprawdopodobniej
utorowały mu drogę do kariery dziennikarskiej. W latach 20. XX wieku Hemingway
należał już do Awangardy Literackiej. Pisarz chciał też zasilić szeregi
amerykańskiej armii, jednak ze względu na stan zdrowia odmówiono mu przyjęcia,
co z ulgą przyjęli jego rodzice, którzy byli temu stanowczo przeciwni. Niemniej
po jakimś czasie dopiął swego i zaciągnął się do Czerwonego Krzyża. Dzięki temu
znalazł się na froncie włoskim. Do Stanów Zjednoczonych wrócił w 1920 roku i
wtedy rozpoczął swoje poważne zmagania z literaturą. Jego dzieła w końcu
ujrzały światło dzienne. Podczas niezwykle imponującej kariery pracował jako
dziennikarz oraz korespondent zagraniczny dla gazety Toronto Star,
pracując w Szwajcarii, Hiszpanii, Turcji, Niemczech, Włoszech i we Francji. W
1922 roku Ernest Hemingway przeprowadził nawet wywiad z samym Benito Mussolinim
(1883-1945), kiedy ten piastował jeszcze urząd premiera. Podczas hiszpańskiej
wojny domowej, a także w czasie drugiej wojny światowej pisarz był
korespondentem z ramienia agencji North American Newspaper Alliance. Jako
korespondent wyjeżdżał również do Hongkongu, Chin i Birmy.
Ernest Hemingway i jego druga żona Pauline Marie Pfeiffer w Paryżu w 1927 roku. |
Biografia Ernesta Hemingwaya jest niezwykle bogata, natomiast
jego życiowe doświadczenia wywarły ogromny wpływ na literacką twórczość.
Większość dzieł napisał w oparciu o własne przeżycia, zmieniając jedynie imiona
i nazwiska głównych bohaterów. Dokładnie według tego schematu powstały takie
powieści, jak: Pożegnanie z bronią, Słońce też wschodzi oraz
opowiadania Komu bije dzwon i wspomniany już Stary człowiek i morze.
Ernest Hemingway był czterokrotnie żonaty, co skutecznie mu wypominano. Miał
też trzech synów. Pierwszą żoną pisarza była Elizabeth Hadley Richardson (1891-1979).
Małżeństwo trwało od 1921 do 1927 roku. Potem pisarz ożenił się z Pauline Marie
Pfeiffer (1895-1951), z którą przeżył trzynaście lat (1927-1940). Trzecią żoną
Hemingwaya była Martha Gellhorn (1908-1998), z którą był tylko pięć lat
(1940-1945). Najdłużej pisarz żonaty był z Mary Welsh (1908-1986). Ich
małżeństwo trwało od 1946 do 1961 roku, czyli do dnia śmierci Hemingwaya.
Związek z drugą żoną sprawił, że Ernesta Hemingwaya zaczęto
łączyć z Florydą i miasteczkiem Key West. To właśnie z Pauliną Marie Pfeiffer i
dwoma synami większość roku spędzał w domku na Key West. Jego pobyt tam trwał
dziesięć lat, a rozpoczął się zupełnie niewinnie. Pewnego dnia pisarz zatrzymał
się tam, wracając do domu z zamorskiej podroży. Samochód, który miał być
podstawiony, aby Hemingway mógł kontynuować swoją podroż, zwyczajnie nie dotarł
na czas. Wtedy zaproponowano mu chwilowy pobyt na wyspie. Ernestowi tak bardzo
się tam spodobało, że osiadł na Key West na lata, co wywarło spory wpływ na
jego życie osobiste i zawodowe. Hemingway był tak bardzo zauroczony tym
niezwykłym miejscem, że zwykł o nim mawiać, iż czuje się na Key West, jakby
był w zupełnie innym kraju. Nie pozostało mu więc nic innego, jak tylko tam
zamieszkać. Długoletni pobyt na wyspie natchnął go ogromnym entuzjazmem. Z
kolei dom, w którym zamieszkał pozwalał mu dzielić czas pomiędzy pisaniem,
myślistwem a wędkowaniem. To stamtąd czasami wyruszał na Kubę, aby łowić
większe i lepsze ryby. Uwielbiał również polowania, na które wyruszał w mniej
zaludnione tereny Wyoming i Montany. Tego rodzaju podróże odbywał na ukochanej
łodzi o imieniu Pilar. Nie używał jej jednak tylko do celów turystycznych czy
wędkarskich. Dochodząc do porozumienia z ambasadą amerykańską na Kubie, pisarz
uczestniczył także w cywilnej akcji kontrwywiadowczej i przeprowadzał rejsy
patrolowe, które miały na celu odnalezienie hitlerowskich łodzi podwodnych. Niemniej
żadna z tychże akcji nie odniosła oczekiwanego skutku.
Dom Ernesta Hemingwaya na Key West na Florydzie, gdzie napisał m.in. powieść Mieć i nie mieć. fot. Andreas Lamecker |
Nie bez znaczenia dla Ernesta Hemingwaya był też miejscowy bar
Sloppy Joe’s, który znajdował się przy Duval Street 201, a potem potajemnie został
przeniesiony na Green Street 428. To tam pisarz spędzał wolny czas z kumplami,
pijąc i bawiąc się z dala od świateł literackiego blichtru. Właścicielem baru
był niejaki Joe Russell, który z czasem stał się najbliższym przyjacielem
pisarza. To właśnie w tym barze po śmierci Hemingwaya odnaleziono nieopublikowane
jeszcze wtedy fragmenty rękopisu jego powieści zatytułowanej Mieć i nie mieć,
której główny bohater – Freddy – posiada cechy Joe Russella. Oprócz tekstu
książki odkryto tam również kilka rzeczy osobistych Ernesta Hemingwaya. W barze
Sloppy Joe’s Ernest Hemingway spotkał również swoją trzecią żonę – Martę
Gellhorn.
Obecność Ernesta Hemingwaya na wyspie Key West odczuwalna jest
do tej pory. Willa przy Whitehead Street 907, gdzie pisarz mieszkał wraz z żoną
Pauline, otwarta jest dla zwiedzających i stanowi swego rodzaju muzeum. Do domu
na Key West każdy może udać się jako uczestnik wycieczki. Można zwiedzić tam
część mieszkalną, jak i gabinet, w którym tworzył Hemingway. Muzeum pozwala
odwiedzającym cofnąć się w czasie i obejrzeć przedmioty, które były świadkami
obecności jednego z najbardziej utalentowanych amerykańskich pisarzy.
Zwiedzając dom Ernesta Hemingwaya można wręcz dotknąć rzeczonych przedmiotów,
których niegdyś dotykał sam pisarz. Przedmioty te wielokrotnie stanowiły dla
niego inspirację i pomagały w pisaniu.
Bar Sloppy Joe's, w którym Ernest Hemingway spędzał sporo czasu podczas swojego pobytu na Key West. zdjęcie pochodzi z 1986 roku |
Dlaczego tak obszernie rozpisałam się o Erneście Hemingwayu?
Otóż zrobiłam to dlatego, że jest on jednym z bohaterów trzeciego tomu trylogii
autorstwa Doroty Ponińskiej. Najpierw Autorka przybliżyła czytelnikom postać
średniowiecznego perskiego poety Rumiego (1207-1273), potem był rosyjski
malarz-marynista ormiańskiego pochodzenia – Iwan Ajwazowski (1817-1900),
natomiast tym razem jest to właśnie Ernest Hemingway, który większości z nas
kojarzy się zapewne ze szkolną lekturą Stary człowiek i morze. Pisarz
nie jest tutaj głównym bohaterem, zaś Dorota Ponińska skupia się jedynie na
jego pobycie na wyspie Key West. Z książki nie dowiadujemy się w jaki sposób
toczyło się życie literata przed przybyciem na Florydę i po jej opuszczeniu.
Narracja w Liliannie prowadzona jest dwutorowo, dzięki
czemu czytelnik może zaobserwować zderzanie się ze sobą dwóch zgoła różnych
światów. Z jednej strony mamy lata współczesne i swoisty wyścig szczurów
związany z pracą w pewnej międzynarodowej korporacji, zaś z drugiej strony są
to lata dwudziestolecia międzywojennego, a potem okres drugiej wojny światowej.
To, co dzieje się współcześnie dotyczy Marty, która jest kobietą sukcesu.
Pracuje w międzynarodowej korporacji i odpowiada za dział Public Relations.
Współpracownicy bardzo ją szanują i liczą się z jej zdaniem, ale Marcie wydaje
się, że mimo wszystko coś jest nie tak. Od pewnego czasu czuje się zmęczona
pracą i gdzieś podświadomie zdaje sobie sprawę z tego, że może wreszcie
najwyższy czas coś zmienić. Kiedy tak obserwujemy Martę z boku, możemy łatwo
dojść do przekonania, że kobieta nie jest w życiu szczęśliwa. Błyskotliwa
kariera zawodowa, prestiż i duże pieniądze to jednak za mało, aby móc
powiedzieć, że jest zadowolona ze swojego życia. Można też odnieść wrażenie, że
swoją pracę wykonuje niczym zaprogramowany automat.
Pewnego dnia ojciec Marty oddaje w jej ręce pamiętnik swojej
matki, który ta zaczęła pisać jeszcze w latach swojej młodości i bardzo zależało
jej na tym, aby po jej śmierci ten dziennik trafił właśnie do Marty. Dlaczego?
Co takiego kryje się w tych zapiskach, że mają one okazać się tak ważne dla
wnuczki Lilianny? Dla przypomnienia dodam, że Lilianna to córka Marii, którą
czytelnicy poznali w drugim tomie trylogii, zaś wnuczka Emilii z tomu pierwszego.
Tak więc w całej trylogii spotykamy aż pięć pokoleń tej samej rodziny, w której
skład wchodzi cztery pokolenia kobiet i jedno pokolenie męskie, które
reprezentowane jest przez ojca Marty. Wróćmy jednak do dziennika nieżyjącej już
Lilianny. W momencie, gdy Marta zaczyna go czytać, jej świat stopniowo zaczyna
się zmieniać. Wykorzystując przysługujący jej w pracy urlop, kobieta wyrusza
śladami swojej babki i jedzie na Florydę, a dokładnie na wyspę Key West, gdzie
dla Lilianny tak naprawdę wszystko się zaczęło. Marta podąża nie tylko śladami
Lilianny, ale także samego Ernesta Hemingwaya, który w życiu jej babki odegrał
niemałą rolę. Czy zatem Marta podobnie jak jej babka odnajdzie tam miłość
swojego życia? A może ta podróż okaże się jedynie ogromnym rozczarowaniem? Może
takie odgrzebywanie przeszłości jest zupełnie niepotrzebne?
Każda z powieści Doroty Ponińskiej posiada w sobie pewien
niepowtarzalny klimat. W Emilii czytelnik doświadcza swoistej atmosfery
Orientu, w Marii jest to charakterystyczny klimat dziewiętnastowiecznego
Krymu z wojną krymską w tle, zaś Lilianna fascynuje specyficzną
atmosferą Ameryki lat 30. XX wieku i dwudziestoleciem międzywojennym w Polsce. Wyspa
Key West – zarówno ta z przeszłości, jak i współczesna – opisana jest z
niezwykłą dokładnością. Postać Ernesta Hemingwaya jest nakreślona tak, aby
pokazać nie tyle jego pracę twórczą, ale przede wszystkim to, jakim był
mężczyzną i co tak naprawdę go fascynowało, a co nudziło. Pisarz widziany
oczami Autorki raczej nie budzi sympatii czytelnika, jeśli ten czytelnik jest
kobietą. Możliwe że mężczyźni spojrzeliby na niego inaczej, lecz dla kobiety
jest on zwykłym egoistą zapatrzonym tylko i wyłączenie w siebie i interesującym
się własnymi potrzebami. Kobiety traktuje przedmiotowo i są mu potrzebne tylko
po to, aby mógł poczuć się dowartościowany. Z perspektywy czasu może dziwić to,
jak ogromne powodzenie Ernest Hemingway miał u płci przeciwnej. Widocznie
pomimo swoich wad musiał mieć w sobie jakiś ukryty magnetyzm, który przyciągał
do niego kobiety tak bardzo, że nie dostrzegały tego, iż pisarz zwyczajnie gra
na ich uczuciach i w pewnym sensie je wykorzystuje.
Jeśli chodzi o Martę i Liliannę to należałoby powiedzieć, że
są to kobiety silne, które z jednej strony wiele łączy, lecz z drugiej równie
wiele dzieli. Czy mają podobny charakter? W niektórych sytuacjach faktycznie
pomiędzy babcią a wnuczką można dostrzec pewne podobieństwa. Nie wiadomo w jaki
sposób zachowałaby się Marta, będąc na miejscu Lilianny i na odwrót. Każda
epoka posiada bowiem inne normy społeczne, do których należałoby się
dostosować. Pomimo że Lilianna żyła w epoce, która nam kojarzy się z
przestrzeganiem konkretnych konwenansów, to jednak już w chwili opuszczenia
domu rodzinnego zaczęło zmieniać się jej nastawienie do świata. To, czego
doświadczyła w Wilnie było dla Lilianny naprawdę niezwykle trudne i nawet dla
niej samej niezrozumiałe. Możliwe że jadąc do Ameryki pragnęła odmiany i robiła
wszystko, aby tak się stało, nie zważając na konsekwencje swoich zbyt śmiałych
czynów. Można zatem odnieść wrażenie, że dom rodzinny i wileńskie otoczenie
niesamowicie ją ograniczały, nie pozwalając jej na pokazanie siebie taką, jaką
naprawdę była. Natomiast Marta jest nieco bardziej powściągliwa w uczuciach, co
może mieć związek z pracą, jaką wykonuje. Piastując wysokie stanowisko zmuszona
jest przecież wciąż kontrolować swoje zachowanie, bo wystarczy, że raz się
zapomni, a na drugi dzień przeczyta o tym w prasie. Dlatego też wszystko, co
robi, a co nie ma związku z pracą, robi w ukryciu.
A tak bawiono się w Sloppy Joe's w latach 30. XX wieku. autor obrazu: Waldo Peirce (1884-1970) |
Lilianna jak chyba żadna z poprzednich części trylogii
posiada w sobie bardzo ważne przesłanie dotyczące współczesnego zapracowanego
człowieka. Chodzi mianowicie o wolność w tym, co robimy na co dzień. Przyznam,
że czytając tę książkę zaczęłam zastanawiać się, czy faktycznie dobrze jest mi
w miejscu, w którym obecnie jestem. A może coś należałoby zmienić? Może
moja praca jedynie mnie ogranicza i przytłacza, zajmując zbyt dużo czasu, przez
co brakuje mi go na rozwijanie własnych pasji? Wiadomo że wiele zależy od
realiów, w jakich żyjemy. Nie zawsze jest tak, że nagle możemy wszystko rzucić
i zająć się tylko tym, co sprawia nam przyjemność i daje satysfakcję. Lecz z
drugiej strony warto czasami zastanowić się, czy idziemy właściwą drogą i czy
przypadkiem za kilka lat nie będziemy żałować, że nie odważyliśmy się czegoś
zmienić w swoim życiu.
Nie odważę się porównywać ze sobą poszczególnych części
trylogii, ponieważ każdy tom Podróży po miłość jest wyjątkowy na swój
własny sposób. Na pewno Dorota Ponińska wykazała się ogromną kreatywnością w
tworzeniu historii każdej z kobiet. Te opowieści doskonale ze sobą współgrają,
są pełne ciepła, a do tego wiele w nich informacji o ludziach, którzy
szczególnie zapisali się w historii. Polecam zatem całą trylogię, bo jest ona
naprawdę wyjątkowa. Te książki to coś więcej, niż tylko powierzchowne fikcyjne
opowieści, w których dodatkowo pojawiają się ważne historyczne osobistości. Trzeba więc dokładnie
zanurzyć się tekście Emilii, Marii oraz Lilianny, aby
pomiędzy wierszami móc odczytać prawdziwe przesłanie każdej z tych powieści.
Podobno Hemingway w Stanach nie jest już wznawiamy i czytany. Tak mówią sondaże, według których autor "Pożegnania z bronią" jest wielkim nazwiskiem dla starszego i średniego pokolenia, a już młodzi Amerykanie znają go jedynie ze słyszenia.
OdpowiedzUsuńMy, Polacy, przerabiamy to z 'polskim Hemingwayem', czyli z Wańkowiczem. Młodzi Polacy kojarzą nazwisko, ale nie czytają jego reportaży.
Mam na swojej półce tom o Emilii, niedługo będę czytać :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, cudowna seria, ale Lilianna urzekła mnie najbardziej
OdpowiedzUsuń