wtorek, 26 maja 2015

Bogna Ziembicka – „Droga do Różan” # 1













Wydawnictwo: WYDAWNICTWO OTWARTE
Kraków 2013
Ilustracje: Katarzyna Haduch



[...] ludzie hodują pięć tysięcy róż
w jednym ogrodzie [...]
i nie znajdują w nich tego,
czego szukają [...]

Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę


Ostatnio na polskim rynku wydawniczym coraz częściej można spotkać powieści, w których główna bohaterka jest właścicielką malowniczego dworku lub pensjonatu, gdzie wszyscy czują się jak u siebie w domu. Niektórzy czytelnicy narzekają, że tych powieści jest zbyt dużo i nie są zbyt ambitne. Z drugiej strony jednak stanowią one swego rodzaju odskocznię od szarości dnia codziennego. Czasami losy bohaterów potrafią wciągnąć czytelnika do tego stopnia, że nie potrafi odłożyć książki dopóki nie przeczyta ostatniej strony. Tego rodzaju powieści zazwyczaj zaliczane są do literatury kobiecej, która w naszym kraju traktowana jest nieco po macoszemu i generalnie uważana za tanie romansidła. Możliwe że trochę w tym racji, lecz należy też dostrzec drugą stronę medalu. Od jakiegoś czasu polska literatura kobieca jest coraz lepsza, a autorki książek nie skupiają się jedynie na wątku miłosnym, lecz rozbudowują fabułę o życiowe tematy, które znane są każdemu z nas. Taki zabieg znacznie podnosi poziom danej powieści. Zauważyłam też, że coraz częściej od autorek tego rodzaju książek wymaga się tworzenia serii powieściowej, której akcja czasami dzieje się przez wiele lat i obejmuje kilka pokoleń.

Droga do Różan to moje pierwsze spotkanie z twórczością Bogny Ziembickiej i przyznam, że jest to spotkanie całkiem udane. Sięgając po pierwszy tom serii spodziewałam się, że jest to opowieść z historią w tle, skoro rzecz dotyczy pięknego szlacheckiego dworku znajdującego się gdzieś pod Krakowem. Okazało się, że nie do końca się pomyliłam, ponieważ pomimo tego, iż akcja generalnie dzieje się współcześnie, to jednak czytelnik od czasu do czasu przenoszony jest do Polski przedwojennej i wojennej.

Główną bohaterką jest trzydziestoletnia Zosia Borucka, która w rzeczonym dworku w Rożanach mieszka wraz z owdowiałym ojcem, ukochaną nianią oraz psem o imieniu Troj. Zosia jest tam bardzo szczęśliwa, pomimo iż kiedy wiele lat wcześniej wyprowadzała się tam z Krakowa, sądziła, że w nowym miejscu nie czeka jej już nic dobrego. W Krakowie zostawiała przecież przyjaciół i miłość swojego życia. Szybko okazało się, że otoczenie przyrody i przyjaźnie nastawieni sąsiedzi to wszystko, czego potrzebuje do tego, aby czuć się w życiu spełnioną. Zupełnie inaczej przedstawia się natomiast życie uczuciowe Zosi. O ile kobieta czuje się szczęśliwa w gronie tych, którzy są dla niej ważni, o tyle nie może tego samego powiedzieć o swoich miłosnych rozterkach.

Jak już wspomniałam, wyjeżdżając z Krakowa, Zosia zostawiła tam miłość swojego życia, czyli Krzysztofa Doliwę, o którym wciąż nie może zapomnieć. Marzy o nim każdego dnia i każdej nocy. Wciąż łudzi się nadzieją, że pewnego dnia będą razem i założą rodzinę. Z drugiej strony jednak, w otoczeniu kobiety jest też inny mężczyzna. To mieszkający po sąsiedzku artysta Eryk Hassel. Zosia czuje się zatem rozdarta pomiędzy tymi dwoma mężczyznami. Z jednej strony Krzysztof, z którym relacje nie układają się zbyt dobrze, zaś z drugiej Eryk, który kocha pannę Borucką nad życie. Niemniej Zosia, a właściwie jej ojciec jakiś czas temu zaciągnął dług u Krzysztofa i wygląda na to, że właśnie nadszedł czas jego spłaty. Jak zatem zachowa się Krzysztof w tej sytuacji? Czy za wszelką cenę będzie domagał się zwrotu pożyczonych Stanisławowi Boruckiemu pieniędzy? A może przez wzgląd na Zosię odpuści i pozwoli, aby sprawy biegły takim samym torem, jak dotychczas?

wydanie z 2012 roku
Droga do Rożan to powieść, która potrafi naprawdę wzruszyć, ale też doprowadzić czytelnika do negatywnych emocji. Główna bohaterka w niektórych momentach może naprawdę irytować, ale nie należy uznawać tego za wadę książki. Zawsze powtarzam, że irytujący bohater podnosi tylko walor danej powieści. Zosia jest bowiem postacią, o której można powiedzieć, że to takie „masło maślane”. Jej naiwność i poddawanie się manipulacjom Krzysztofa jest wręcz denerwujące. Nie można przecież wszystkiego wytłumaczyć wielkim uczuciem. Zapewne inna kobieta na jej miejscu nigdy nie odezwałaby się do mężczyzny, który z premedytacją potrafi krzywdzić. Wygląda jednak na to, że Zosia Borucka charakter odziedziczyła po swoim ojcu. Stanisław także nie dostrzega wad biznesmena Doliwy i wszelkie jego działania uznaje za normalne, a wręcz stara się je tłumaczyć na swój własny sposób, sprawiając tym samym, że racja leży po stronie Krzysztofa Doliwy. Czy tak powinno być naprawdę?

W całej tej sytuacji najbardziej racjonalnie myślącą osobą wydaje się przyjaciółka Zosi – Marianna. Kobieta wiele lat spędziła w Stanach Zjednoczonych, a w dodatku nie obca jest jej psychologia, więc dobrze zna się na ludziach. Niestety, rady Marianny raczej nie trafiają do Zosi. Ona wie swoje i kieruje się tylko i wyłącznie własnymi uczuciami. Wyżej wspomniałam także o Eryku. Relacje pomiędzy nim a Zosią są dość dziwne. O ile wiadomo, czego tak naprawdę oczekuje od tej znajomości Eryk, o tyle dla Zosi jest on, jak gdyby balsamem na rany, które zadaje jej Krzysztof. Czy tak to powinno wyglądać? Czy Zosia czasami nie postępuje wobec Eryka podobnie, jak robi to Krzysztof względem niej? Czy ona przypadkiem nie wykorzystuje i nie manipuluje Erykiem, aby zapomnieć o krzywdzie, jaką wyrządził jej ukochany? Czy takie zachowanie jest fair?

W momencie, gdy odpowiemy sobie na powyższe pytania, możemy łatwo dojść do przekonania, że Zosia Borucka wcale nie jest taką pozytywną bohaterką, jak mogłoby się wydawać na pozór. Niemniej kobieta ma w sobie coś takiego, że przyciąga do siebie mężczyzn niczym magnes szpilki. W tym wszystkim jest jeszcze ponad osiemdziesięcioletnia dziś niania Zuzanna, która co pewien czas wspomina swoją młodość i na kartach pamiętnika opisuje życie, jakie wiodła jeszcze zanim została opiekunką małego Stasia Boruckiego. Są to lata przed wybuchem drugiej wojny światowej oraz pierwsze dni okupacji hitlerowskiej. Zuzanna jest także wspaniałą kucharką, więc czytelnik na kartach książki ma możliwość poznania przepisów na potrawy, które staruszka przygotowuje. To wszystko wygląda naprawdę bardzo realistycznie.

Przyznam, że cała powieść jest bardzo autentyczna. Fabuła nie jest naciągana, natomiast bohaterowie są podobni do nas samych. Przeżywają swoje rozterki, obdarzają siebie nawzajem uczuciami przyjaźni i miłości, jak również popełniają błędy, których konsekwencje będą zapewne odczuwać dopiero po jakimś czasie. Tym, co dodatkowo zasługuje na uwagę, jest oczywiście Kraków, którego specyficzny klimat można poczuć wręcz namacalnie. Natomiast gdzieś w tle majaczy duch kobiety nawiedzający dworek w Różanach. Kim była owa kobieta i dlaczego akurat tam znalazła sobie mieszkanie? Na razie nie wiadomo, lecz przypuszczam, że w kolejnych tomach będzie o tym mowa i ta mroczna tajemnica na pewno się wyjaśni. Bardzo oryginalnym pomysłem jest tutaj także wprowadzenie roślin, jako bohaterów pobocznych. Ponieważ Zosia kocha kwiaty, a szczególnie róże, ten element jest w powieści bardzo wyraźnie wyeksponowany. 

Drogę do Różan polecam tym, którzy preferują opowieści zaczerpnięte z życia, a także sagi rodzinne. Na pewno nie jest to cukierkowy romans, który mógłby odstraszyć wielu czytelników. To przede wszystkim bardzo dobrze napisana powieść obyczajowa przeplatana historią przedwojennej i okupacyjnej Polski. Dodatkowo pierwszy tom zachęca do sięgnięcia po kolejny, gdyż praktycznie żaden z wątków nie został jeszcze zakończony. Mam nadzieję, że Autorka w kolejnych częściach opowieści o Różanach również mnie nie zawiedzie.








4 komentarze:

  1. Jestem osobą, która lubi powieści ulokowane w dworkach i pałacach, podszyte historią i tajemnicami. Naturalnie muszę oferować coś poza wątkiem romantycznym, bo inaczej mnie nudzą. W tym przypadku kusi mnie dodatkowo bliskość Krakowa, bo to moje okolice :)
    A na półce czeka inna powieść pani Bogny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością bym przeczytała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To musi być idealna dla mnie książki. Lubię sagi rodzinne, w których historia też jest gdzieś w tle. Będę czytać z pewnością :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  4. Saga rodzinna, obyczajówka- coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń