Wydawnictwo:
ZNAK
Kraków
2012
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, patrząc na prezydenta
jakiegokolwiek kraju, kim jest jego żona? Jaką przeszłość ma za sobą? Co tak
naprawdę zaważyło na tym, że polityk ożenił się z tą, a nie inną kobietą? Czy
małżeństwo zostało zawarte z miłości, czy może z wyrachowania? Każda pierwsza dama
powinna u boku swojego męża stanowić wizytówkę kraju, jaki reprezentuje.
Podobnie jak jej małżonek, powinna być bez skazy. Ale czy tak jest na pewno?
Czy każda żona prezydenta jest kobietą kryształową, której nie można zarzucić
niczego złego? Oczywiście dziennikarze zawsze będą się czegoś doszukiwać w jej
przeszłości. Tak było kiedyś i tak jest nadal. Aczkolwiek prawie sto lat temu
prasa nie była może tak rozwinięta, jak teraz, to jednak na temat żon
poszczególnych prezydentów mówiło się naprawdę sporo. Uwierzcie, że mało komu
umykały skandale obyczajowe, w których centrum stały pierwsze damy.
Dwudziestolecie międzywojenne (1918-1939) kojarzy nam się
przede wszystkim z epoką literacką, kiedy powstawały takie dzieła jak Ferdydurke
Witolda Gombrowicza (1904-1969), Granica Zofii Nałkowskiej (1884-1954), Przedwiośnie
Stefana Żeromskiego (1864-1925), Noce i dnie Marii Dąbrowskiej
(1889-1965), czy Rok 1794 Władysława Reymonta (1867-1925), a także
wiele, wiele innych wybitnych utworów, które pomimo upływu lat wcale nie
straciły na swojej wartości. Niemniej dwudziestolecie międzywojenne to również
polityka. W tym okresie urząd prezydenta piastowali między innymi Stanisław
Wojciechowski (1869-1953) i Ignacy Mościcki (1867-1946). Był też Gabriel Narutowicz
(1865-1922), który tuż po objęciu urzędu został zamordowany. Po jego śmierci
obowiązki prezydenta do chwili wyboru kolejnego przejął Maciej Rataj (1884-1940),
który tymczasowo na ten urząd został powołany również po ustąpieniu Stanisława
Wojciechowskiego. Z kolei Józef Piłsudski (1867-1935), który został wybrany na
prezydenta po przewrocie majowym mającym miejsce w dniach 12-15 maja 1926 roku,
stanowiska nie przyjął, delegując na nie wspomnianego już Ignacego Mościckiego.
Kamil Janicki w swojej biograficznej publikacji skupił uwagę na trzech kobietach, które w okresie międzywojennym pełniły funkcję
pierwszych dam II Rzeczpospolitej. Pierwszą z nich jest Maria Wojciechowska z
domu Kiersnowska (1869-1959), która u boku swojego męża Stanisława – jako
pierwsza dama – stała od 1922 do 1926 roku. Maria jako dziecko wychowywała się
w tradycji niepodległościowej. Jej dziadek został zesłany na Syberię za udział
w powstaniu listopadowym, natomiast wuj – ksiądz Stanisław Iszora (1838-1863) –
został rozstrzelany w Wilnie na placu Łukiskim za odczytanie z ambony manifestu
Rządu Narodowego i namawianie wiernych do udziału w powstaniu, tym samym stając
się pierwszą ofiarą terroru.
![]() |
Maria Wojciechowska |
Maria Wojciechowska ukończyła Maryjski Uniwersytet w Wilnie,
który zapewniał jej najwyższe wykształcenie, jakie mogły wówczas uzyskać
kobiety. Od czasów szkolnych była bliską znajomą samego Józefa Piłsudskiego, co
było jednoznaczne z tym, iż angażowała się w pracę konspiratorską, zostając
kurierką Polskiej Partii Socjalistycznej. To właśnie podczas tej działalności
poznała swojego męża Stanisława. Pobrali się w 1899 roku, a potem wyjechali z
kraju. Ślub odbył się w tajemnicy, ponieważ Stanisław Wojciechowski posługiwał
się wtedy fałszywymi dokumentami. Z kolei ślub cywilny zawarli już w Anglii.
Kiedy w grudniu 1922 roku Stanisław Wojciechowski objął urząd prezydenta II RP,
Maria została pierwszą damą. Jak zatem poradziła sobie z tą nową dla niej
funkcją? Czy jej sprostała? Jak odbierało jej działalność ówczesne polskie
społeczeństwo? W jaki sposób oceniała ją zagranica? Czy jej małżeństwo ze
Stanisławem było szczęśliwe? A może stwarzali jedynie pozory dla dobra
ojczyzny? O tym wszystkim można dowiedzieć się z publikacji Kamila Janickiego.
A teraz kolej na panie Mościckie: Michalinę i Marię. Michalina
Mościcka z domu Czyżewska (1871-1932) pełniła funkcję pierwszej damy II RP w
latach 1926-1932. Swoje życie poświęciła głównie na działalność społeczną i
oświatową. Od 1920 do 1924 roku była przewodniczącą Ligi Kobiet Polskich. Dbała
o ubogich, dla których nie wiadomo kiedy i w jaki sposób potrafiła zorganizować
pomoc w bardzo krótkim czasie. Była niczym dobra wróżka przychodząca z pomocą
tam, gdzie była ona niezbędna. Za zgromadzone fundusze kupowała ubogim
warszawskim kobietom produkty żywnościowe i odzież.
Będąc żoną prezydenta, Michalina Mościcka kontynuowała swoją
charytatywną działalność. Można było niekiedy odnieść wrażenie, że los innych ludzi
bardziej leży jej na sercu niż to, co aktualnie dzieje się z jej najbliższymi.
Michalina w pełni zasłużyła sobie na tytuł pierwszej damy II RP. Niestety,
choroba i śmierć przerwały jej dobroczynną działalność. A jaką była żoną i
matką? Czy na tym polu również sprawdzała się tak doskonale, jak na
płaszczyźnie społecznej? Czy rodzina była dla niej równie ważna, jak biedota,
którą wspierała? W jaki sposób zapisała się w pamięci polskiego międzywojennego
społeczeństwa? Czy jawny feminizm sprzyjał czy szkodził postrzeganiu jej osoby
przez otoczenie?
Michalina Mościcka |
Po śmierci Michaliny, Ignacy Mościcki nie czekał długo z
ponownym ożenkiem. Niebawem poślubił młodszą od siebie o prawie trzydzieści lat
Marię Nagórną z domu Dobrzańską (1896-1979). Tym małżeństwem obydwoje wywołali
wielki skandal obyczajowy. Mówiono nawet, że Ignacy romansował z Marią jeszcze
za życia Michaliny. Swoją drugą żonę miał praktycznie na wyciągnięcie ręki,
ponieważ była ona sekretarką poprzedniej. Czy tak było w istocie? Prawdą jest
natomiast, że Maria była już wcześniej mężatką, lecz związek z Tadeuszem
Nagórnym (1895-?) od początku nie należał do udanych, więc zapewne prędzej czy
później i tak by się rozpadł. Maria zdołała jednak uzyskać stwierdzenie nieważności małżeństwa od Stolicy Apostolskiej, co dało jej prawo do poślubienia prezydenta
Mościckiego. Można więc zastanawiać się, dlaczego w ogóle doszło do tego
małżeństwa. Co takiego Maria widziała w podstarzałym prezydencie, że
zdecydowała się na ten ślub? Czy było to zwykłe wyrachowanie i chęć lepszego
życia? A może pragnienie odnalezienia bezpieczeństwa u boku dojrzałego mężczyzny?
Pamiętajmy, że dotychczasowe życie Marii nie było wcale usłane różami. Z
drugiej strony może też zastanawiać decyzja samego Mościckiego. Jakie on mógł
czerpać korzyści z tego związku? Chciał się odmłodzić? Zapomnieć o
starości?
Maria Mościcka była postacią kontrowersyjną i wzbudzała spore
zainteresowanie społeczeństwa. Na jej temat krążyło szereg plotek, z których
zapewne większość mijała się z prawdą. Wiadomo, że czynnie działała u boku męża
i naprawdę potrafiła intrygować. Niestety, prezydentura Mościckiego przypadła
na bardzo trudny okres. Zapewne gdyby nie wybuch drugiej wojny światowej,
Ignacy nie uciekłby z kraju i w konsekwencji nie ustąpił z urzędu. Czy był on
prezydentem jedynie na dobre czasy? Czy konflikt zbrojny z III Rzeszą
zwyczajnie przerósł jego możliwości przywódcze? A może był już zbyt stary i
schorowany, aby móc stawić czoło takiemu wyzwaniu?
Wrzesień 1939 roku odbił się niekorzystnie również na samej
Marii. Jako żona prezydenta musiała mu towarzyszyć, więc ta klęska dotknęła
również i ją samą. Nagle skończył się splendor, jakim do tej pory się otaczała.
Trzeba było w panice opuszczać kraj. Z perspektywy czasu można dojść do
wniosku, że Maria tak naprawdę nigdy nie pogodziła się z utratą swojej pozycji.
Ona nawet po wielu, wielu latach żyła okresem prezydentury swojego męża. Nie
potrafiła zapomnieć o tych czasach i wciąż je wspominała. Dla niej czas, jak
gdyby się zatrzymał. Owszem, zmieniała się rzeczywistość, ale Maria stale miała
w pamięci najlepszy okres swojego życia. Można też odnieść wrażenie, że Ignacy
Mościcki był dla niej kimś naprawdę ważnym. Chyba jednak go kochała.
![]() |
Maria Mościcka |
Pierwsze Damy II Rzeczpospolitej to naprawdę
interesująca lektura. Nie jest to na pewno sucha biografia stanowiąca zlepek
faktów zaczerpniętych z innych źródeł, gdzie na każdej stronie znajduje się
więcej przypisów niż treści. Kamil Janicki gawędziarskim stylem przybliża
czytelnikowi okres międzywojenny i nakreśla sylwetki pierwszych dam II RP. Robi
to tak ciekawie, że czytelnik odnosi wrażenie, iż te kobiety wciąż żyją. Dodatkowo
Autor cytuje wypowiedzi osób, które w jakiś sposób były związane z głównymi
bohaterkami. Publikacja zawiera także szereg bardzo interesujących fotografii,
które pozwalają współczesnemu odbiorcy książki choć na chwilę przenieść się w
czasie.
Kamil Janicki po raz pierwszy ujął mnie swoją inną książką, a
były do Damy Złotego Wieku. Od tamtej pory wiedziałam, że na tej jednej
pozycji się nie skończy i prędzej czy później sięgnę po kolejną. Gdyby wszyscy
biografowie pisali w ten sposób, to zapewne szczególnie młodzi ludzie
(uczniowie) nie uciekaliby od historii. Pierwsze Damy II Rzeczpospolitej
nie mają w sobie nic z nudnych szkolnych podręczników. Książka wciąga już od
pierwszej strony i nie można jej odłożyć, dopóki nie pozna się ostatniej. Autor
pokazuje, że kobiety kroczące u boku prezydentów dwudziestolecia
międzywojennego były naprawdę interesujące, choć tak różne od siebie nawzajem.
Każda z nich do historii Polski wniosła coś innego i każdą inaczej zapamiętano.
Moim zdaniem każdy historyk czy biograf powinien umieć
wyciągać własne wnioski na podstawie dostępnych faktów. Nie jest bowiem sztuką
napisać biografię, opierając się tylko i wyłącznie na tym, o czym powiedzieli już
inni. Takie ciągłe powielanie tego, co już znamy jest po prostu nudne. Inteligentny
autor będzie umiał pokazać zupełnie inną stronę tego samego wydarzenia; będzie
potrafił na swój indywidualny sposób interpretować historię, czasami nawet
spierając się na kartach własnej książki z innym historykiem. Kamil Janicki to
potrafi, dzięki czemu do literatury faktu wprowadza swego rodzaju
innowacyjność. Autor odchodzi bowiem od utartego i przestarzałego szlaku
kreowania biografii. Chciałabym, aby na polskim rynku wydawniczym pojawiało się
więcej tego typu książek. Książek, które nie będą nudzić, lecz wciągać i
zachęcać do ich czytania osoby, które na co dzień stronią od historii.
Pierwsze Damy II Rzeczpospolitej to publikacja
traktująca o wydarzeniach, które są jeszcze stosunkowo świeże. Wbrew pozorom
ten dzielący nas od tamtych czasów prawie stuletni przedział wcale nie jest tak
odległy, dlatego może zainteresować znacznie szersze grono czytelników, aniżeli
na przykład książka dotycząca epoki średniowiecza. Przede mną Upadłe Damy II
Rzeczpospolitej. Mam nadzieję, że książka okaże się równie interesująca.
Mam tę książkę w swoich zbiorach, bo bardzo zaciekawił mnie styl autora. Widzę, że warto się w nią zagłębić.
OdpowiedzUsuńJa przymierzam się do przeczytania zarówno Pierwszych Dam jak i Dam Złotego Wieku. Co prawda czytałam jego książkę "Pijana wojna" i niestety nie przypadła mi do gustu (najprawdopodobniej mało wdzięczny temat, z którego trudno coś więcej wycisnąć), ale sam styl autora bardzo mi się spodobał. Zresztą śledzę jego bloga, na którym można znaleźć wiele interesujących ciekawostek historycznych. No i często sięga po mało oklepane tematy :D
OdpowiedzUsuńMnie ta książka zawiodła, moim zdaniem Janicki zbyt skupił się na polityce i prześlizguje się nad ważnymi tematami. Bardzo zawiodło mnie, że po macoszemu potraktował stwierdzenie nieważności!!(ważnie zawartego sakramentu się nie unieważnia, to bardzo duża różnica) tym bardziej, że działo się to już pod rządami Kodeksu Prawa Kanonicznego... zawiodłam się i tyle ;/
OdpowiedzUsuńKasiu, unieważnia się taki sakrament w Kościele. To nie jest zmyślony fakt, zwłaszcza że w odniesieniu do Marii Dobrzańskiej i Nagórnego znalazłam potwierdzenie tego faktu też w innych źródłach. Obecnie też Kościół unieważnia małżeństwa, a przed wojną w mojej rodzinie również miało to miejsce. Dlatego nie wierzę w to, że Kamil Janicki popełnił na tym polu jakikolwiek błąd. Mnie Autor nigdy nie zawodzi. Uwielbiam te jego biografie i tyle.
UsuńPS. Znalazłam ciekawy artykuł dotyczący unieważnień małżeństw, w którym biskup Pieronek twierdzi, że: "[...] Przed II wojną światową Polska miała większą liczbę stwierdzeń nieważności małżeństw niż inne państwa, i to nam zarzucano. Ale to znaczyło tyle, że ludziom u nas zależało na poukładaniu swoich relacji z Bogiem i Kościołem [...]. Proszę przeczytaj:
Usuńhttp://www.gazetakrakowska.pl/artykul/933576,krakowianie-juz-nie-chca-koscielnych-rozwodow,
Kochanie! dlatego ja się czepiam słownictwa. Nie unieważnienie, a stwierdzenie nieważności. Ja wiem, że dla laika - przepraszam - to jest niewielka różnica, ale w istocie kolosalna. Nie neguję instytucji stwierdzenia nieważności! Bo ona istnieje, ja przy niej pracowałam. Widzisz i Pieronek mówi o stwierdzeniu nieważności :)
UsuńAkurat na tym się znam :)
Dla mnie te dwa terminy niczym się nie różnią. To nie jest to samo??? Wiesz, ja jestem po prawie administracyjnym, ale nie analizowałam nigdy prawa kanonicznego, bo akurat w moim przypadku ono nie wchodziło w zakres prawa administracyjnego. Byłam jednak przekonana, że "unieważnienie" i "nieważność" to jedno i to samo. :-)
UsuńEjjj no, gdyby to było to samo, to bym się nie czepiała ;)
UsuńJasne. Dziwi mnie tylko to, że przez jedno niedopatrzenie, a wręcz przejęzyczenie, stwierdzasz, że książka jest fatalna. To trochę niesprawiedliwe jest moim zdaniem. Dla mnie Kamil Janicki pisze niesamowite biografie i tego będę się trzymać. :-)
UsuńAle to nie jest tak. Nigdy i nigdzie nie napisałam, że TYLKO dlatego książka jest beznadziejna.
UsuńSwego czasu u siebie się rozpisałam. Mam nadzieję, że te książki które mam u siebie jeszcze mnie zachwycą :)
Kasiu, jedno jest pewne. Książki K. Janickiego wzbudzają emocje, a czasami wręcz skrajne uczucia. O nich się dyskutuje, wymienia opiniami itp., ale pod warunkiem, że zachowana jest kultura. Wiesz o czym piszę, prawda? Dziękuję Ci za te uwagi i mam nadzieję, że kiedyś gdybym przeprowadzała wywiad z autorem, to będę mogła mu zadać pytanie, dlaczego pomylił pojęcia. Mogę? :-)
UsuńWiem ;) ale jak ktoś jest rozmemłaną pindzią, która raz ośmieliła się skrytykować książkę, a zwykle oficjalnie je chwali i za plecami wyśmiewa, to czego oczekiwać?
UsuńMożesz spokojnie pytać :D
No właśnie. :-) Dziękuję za pozwolenie. Na pewno skorzystam, bo ciekawi mnie punkt widzenia autora. :-) Buziaki! :*
UsuńNie miałam okazji czytać żadnej książki Janickiego, ale na jakąś się na pewno skuszę... :)
OdpowiedzUsuńwww.maialis.pl