środa, 25 czerwca 2014

Mireille Calmel – „Noce królowej”
















Wydawnictwo: KSIĄŻNICA/
GRUPA WYDAWNICZA PUBLICAT S.A.
Katowice 2014
Tytuł oryginału: Le Lit d’Aliénor
Przekład: Bella Szwarcman-Czarnota
Seria: Wyrwane z kart historii




Wpływowe i charyzmatyczne kobiety od dziesiątek lat budzą zainteresowanie nie tylko historyków, ale również pisarzy. W wielu przypadkach są to kobiety niedoceniane, pomimo iż niejednokrotnie zdziałały na rzecz swojego kraju znacznie więcej, aniżeli władcy-mężczyźni. Zazwyczaj dopiero po latach dostrzegano ich zasługi, bądź też piętnowano za sposób prowadzenia się. Wielokrotnie uznawano je za rozpustne ladacznice, które nie potrafiły utrzymać na wodzy swoich seksualnych popędów. Tak właśnie postrzegana była, i chyba nadal jest, główna bohaterka Nocy królowej – Eleonora Akwitańska (z franc. Aliénor d'Aquitaine).

Eleonora Akwitańska to przede wszystkim matka Ryszarda I Lwie Serce (1157-1199). Była najstarszym z trojga dzieci Wilhelma X Świętego (1099-1137) i Aénor de Châtellerault (?-1130). Małżeństwo jej rodziców zostało zaaranżowane przez ojca Wilhelma X – Wilhelma IX Trubadura oraz matkę Aénor, zwaną La Dangerosa (z wł. niebezpieczna), która była kochanką przyszłego teścia Eleonory. Późniejsza królowa Francji i Anglii wychowywała się na najbardziej kulturalnym dworze Europy. To ojciec zadbał o jej gruntowne wykształcenie. Eleonora potrafiła czytać, znała też język łaciński, była również bardzo dobrze wykształcona w dziedzinie literatury i muzyki. Księżniczka uwielbiała także jeździć konno i brać udział w polowaniach. Była niezwykle towarzyska, ale i niesamowicie uparta. Już od najmłodszych lat charakteryzowała ją nieprzeciętna uroda. Prawdopodobnie miała rude włosy i brązowe oczy. Pod tym względem była więc podobna do swojego ojca i dziadka. Kiedy w wieku czterech lat zmarł jej brat – Wilhelm Aigret – Eleonora odziedziczyła Akwitanię oraz siedem innych hrabstw. Oprócz brata miała jeszcze młodszą siostrę – Petronelę.

Wiosną 1137 roku książę Wilhelm X podjął zamiar udania się z pielgrzymką do Santiego de Compostela. Wraz ze swoimi córkami przybył więc do Bordeaux, a tam powierzył je opiece miejscowego arcybiskupa i jednego z najwierniejszych książęcych wasali. Dopiero potem udał się w dalszą drogę. Niestety, podczas tejże pielgrzymki książę zmarł. Podejrzewano, że został otruty. Było to 9 kwietnia 1137 roku, dokładnie w Wielki Piątek. Tym samym piętnastoletnia wówczas Eleonora została księżną Akwitanii. Dziewczyna była zatem najlepszą partią Europy, więc pojawiło się ryzyko, że potencjalni kandydaci do jej ręki będą usiłować ją porwać. Chcąc temu zapobiec, Wilhelm wyznaczył protektorem Akwitanii i samej księżniczki francuskiego króla – Ludwika VI Grubego (1081-1137), którego zadaniem było znalezienie dla Eleonory odpowiedniego męża. Tuż przed śmiercią Wilhelm kazał przysiąc swojemu otoczeniu, iż zachowane w tajemnicy zostaną jego postanowienia odnośnie dalszego losu Eleonory, dopóki nie zostanie o nich powiadomiony Ludwik VI. Tak więc posłańcy natychmiast wyruszyli do Bordeaux, aby rychło przekazać wieści arcybiskupowi, a następnie podać je dalej do Paryża i powiadomić króla o decyzji księcia Akwitanii.

Eleonora Akwitańska (ok. 1122-1204)
Król Ludwik VI Gruby również był ciężko chory, lecz wiadomość o powierzeniu mu pieczy nad najzamożniejszą prowincją Francji bardzo go ucieszyła. Działając jako opiekun Akwitanii i jej niepełnoletniej władczyni, Ludwik podał do publicznej wiadomości, iż księżniczka poślubi jego syna i dziedzica, niewiele od niej starszego Ludwika. Główny doradca królewski – opat Suger – spisał rychło umowę ślubną i tak oto Ludwik w asyście pięciuset rycerzy udał się do Bordeaux. Przybył tam 11 lipca 1137 roku, zaś już nazajutrz arcybiskup Godfryd de Laroux udzielił młodym ślubu w miejscowej katedrze pod wezwaniem świętego Andrzeja. Ceremonia była naprawdę wspaniała. Przybyły na nią setki ludzi. Niemniej jednak, pojawił się pewien problem. Otóż, Akwitania miała pozostać niezależna od francuskiej korony, natomiast do połączenia Akwitanii z Francją mogło dojść dopiero w kolejnym pokoleniu za sprawą ewentualnego syna Eleonory i Ludwika. Z okazji ślubu Eleonora podarowała mężowi kryształową wazę, która przechowywana jest obecnie w Luwrze. Od tego momentu akcja powieści Noce królowej nabiera tempa i następują po sobie kolejne wydarzenia związane z życiem Eleonory Akwitańskiej.

Mireille Calmel przy tworzeniu historii jednej z najbardziej kontrowersyjnych postaci kobiecych w dziejach świata, podążyła drogą, którą w ostatnim czasie obiera coraz więcej autorów powieści historycznych. Mianowicie wprowadziła elementy fantastyki. Z jednej strony mamy dość dobrze skonstruowane tło historyczne, z którego uzyskujemy szereg istotnych informacji na temat Eleonory Akwitańskiej, zaś z drugiej strony pojawia się magia, gusła i spora dawka seksu pod rozmaitymi postaciami. Tak więc cała opowieść jest dosyć pikantna w swojej wymowie.

Powieść tak naprawdę rozpoczyna doniosłe wydarzenie, a jest nim dzień narodzin Henryka II Plantageneta, czyli przyszłego ojca wspomnianego już Ryszarda I Lwie Serce. Na zamku wnuczki wielkiego Wilhelma Zdobywcy (ok. 1028-1087), gdzie dochodzi do narodzin Henryka w 1133 roku, zamieszkuje również niejaka Ginewra de Grimwald wraz ze swoją córą – Loanną. Nie wiadomo kim był ojciec Loanny. Odkąd dziewczyna pamięta, zawsze wychowywała ją matka, a za ojca uważała Gotfryda V Plantageneta (1113-1151). Wiadomo, że Ginewra jest spowinowacona z czarnoksiężnikiem Merlinem oraz druidami. Każdy, kto interesuje się mitologią Wysp Brytyjskich zapewne wie, kim był Merlin. To opiekun i nauczyciel, a potem doradca legendarnego króla Artura – władcy, który żył najprawdopodobniej na przełomie V i VI wieku, choć jego wiarygodność historyczna wciąż jest tematem sporów. Merlin to postać niezwykle tajemnicza, lecz mimo to ciesząca się sławą mędrca, który posiadł ogromne pokłady wiedzy oraz mądrości. Były one na tyle głębokie, iż właśnie z tego powodu niektórzy zaczęli zwać go czarnoksiężnikiem.

Ludwik VII Młody (1120-1180)
Wielu osobom Merlin kojarzy się z druidami. W niektórych księgach zapisano, że jego korzenie sięgały starej wiedzy, ale jednocześnie zgłębiał też tajemnice nowej wiary, wplatając ją w swoją celtycką drogę w sposób niezwykle mistyczny i delikatny, czyli typowy dla Celtów. Możliwe, że sam był druidem, za czym przemawia ponadprzeciętne wykształcenie Merlina pobierane u mędrców, którymi w Brytanii w V i VI wieku byli właśnie druidzi. Według legend, Merlin był także trubadurem. Na temat jego osoby powstało wiele mitów, które w sposób wręcz fanatyczny opisywały potęgę i moc Merlina. Wielokrotnie były to historie grubo przerysowane, co zazwyczaj towarzyszy opowieści o postaciach wyjątkowych. Merlinowi przypisywano nawet budowę Stonehenge. Pomijając te wszystkie mniej lub bardziej prawdopodobne opowieści dotyczące Merlina, jedno jest pewne. Otóż, na pewno mamy do czynienia postacią wysoce skomplikowaną pod względem duchowym, która potrafiła połączyć w sobie elementy zrozumienia reguł rządzących przyrodą i światem, jak również otwartą na przyjęcie nowych nauk i troszczącą się o swój własny rozwój. Merlin potrafił też doskonale wykorzystywać w praktyce zdobyte wiadomości.

Analizując powyższe informacje nie dziwi więc fakt, iż Ginewra i jej córka posiadają zdolności magiczne. W średniowieczu publiczne ich ujawnienie mogło grozić stosem. Tak więc obydwie starają się trzymać je w tajemnicy. Pewnego dnia Loanna ma wizję. Otóż, według dziewczyny Eleonora musi zostać królową Anglii i tym samym zapoczątkować dynastię Plantagenetów. Niemniej jednak, polityczne układy i spiski doprowadzają do tego, iż rzeczona wiza wcale nie musi okazać się prawdą. Mały Henryk jest oczywiście szykowany na tron Anglii, lecz małżeństwo Eleonory z Ludwikiem VII krzyżuje te plany. Tak więc zadaniem Loanny jest zrobić wszystko, aby prorocza wizja, której doświadczyła, znalazła swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Z tego też powodu dziewczyna trafia do najbliższego otoczenia Eleonory i staje się nie tylko jej przyjaciółką i powiernicą, ale również kochanką. Czy zatem uda się jej doprowadzić Eleonorę na tron angielski? Czy przeznaczenie zawsze musi się spełnić? A może przewrotny los zadecyduje inaczej? Ile będzie musiała poświęcić Loanna, aby móc sprawy doprowadzić do końca?

Noce królowej to powieść, w której na pewno nie brak przygód, intryg i wszelkiej maści spisków. Fantastyka, o której wspomniałam wyżej, miesza się tutaj z autentycznym tłem historycznym. Oczywiście Autorka niektóre sceny i wydarzenia przedstawiła według własnej koncepcji. Niemniej to, co najważniejsze zostało w pełni zachowane. Przede wszystkim mamy w tej książce do czynienia z rozmaitymi odcieniami miłości. Jest uczucie towarzyszące relacji matka-córka, kobieta-mężczyzna oraz kobieta-kobieta. Niektóre z tych więzi są niezwykle zaborcze, zaś inne wymagają poświęceń. Na kartach powieści spotykamy mężnych rycerzy, którzy nie wahają się dobyć miecza i oddać życie, kiedy zajdzie ku temu potrzeba. Są również piękne i waleczne niewiasty, które w boju potrafią walczyć na równo z mężczyznami. Ponieważ Eleonora Akwitańska brała udział w drugiej wyprawie krzyżowej (1147-1149), nie mogło w Nocach królowej zabraknąć i tego etapu w jej życiu.

W miarę rozwoju akcji powieść staje się coraz bardziej ciekawa. Czytelnik przenoszony jest w rozmaite miejsca i spotyka postaci znane z historii. Książka będzie doskonałą lekturą dla osób lubiących zgłębiać zakamarki historii, a także dla tych, którzy nie boją się w literaturze odważnych scen erotycznych. Z kolei w tle tego wszystkiego słychać pieśni wykonywane przez ówczesnych trubadurów. Całość natomiast posypana jest szczyptą magii sięgającą czasów czarodzieja Merlina.



Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu








8 komentarzy:

  1. Ciekawa mieszanka, chętnie zajrzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście nie mam nic do takich mieszanek, bo ostatnio zauważyłam, że pisarze dla urozmaicenia fabuły coraz częściej do nich sięgają. Chodzi o powieści historyczne, oczywiście. Tak było np. w przypadku "Czarownicy" Philippy Gregory, a i nasza Elżbieta Cherezińska też od fantastyki nie stroni w "Koronie śniegu i krwi". :-)

      Usuń
  2. Właśnie, "Korona śniegu i krwi". Dlatego właśnie przeczytam tę książkę. Koniecznie. No i dla tej pięknej okładki :)
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o styl, to te dwie książki bardzo się różnią. Łączy je tylko zastosowanie motywu fantastyki, natomiast cała reszta to zupełnie inna bajka, ale może Ci się spodobać. Mam nadzieję. :-)

      Usuń
  3. Wielki misz masz w tej lekturze :) Może zajrzę :) Pozdrawiam!

    http://czytanie-to-sztuka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka generalnie nie ma najlepszych opinii. Mnie się podobała, ale to indywidualna sprawa każdego czytelnika. Pozdrawiam również! :-)

      Usuń