sobota, 29 marca 2014

Judith Merkle Riley – „Tajemnica Nostradamusa”













Wydawnictwo: KSIĄŻNICA/
GRUPA WYDAWNICZA PUBLICAT S.A.
Katowice 2012
Tytuł oryginału: The Master of all Desires
Przekład: Maria Grabska-Ryńska
Seria: Z mroków przeszłości




Któż z nas nie słyszał o słynnym szesnastowiecznym francuskim proroku, lekarzu i astrologu o nazwisku Nostradamus? Jego przepowiednie były i nadal są znane na całym świecie, a znawcy tematu wciąż usiłują je zinterpretować, dostosowując do konkretnych wydarzeń z dziejów ludzkości. Są tacy, którzy sceptycznie podchodzą do osoby Nostradamusa i nie dają wiary jego przepowiedniom, ale są też i tacy, którzy za nic nie pozwolą podważyć autentyczności jego proroctw. Niemniej jednak, w tym gąszczu niepewności i rozmaitych spekulacji jedno jest pewne. Otóż, Michel de Nostredame prowadził zapiski dotyczące przeróżnych kataklizmów, klęsk żywiołowych, wojen, czy też pojawienia się na świecie antychrysta. Przepowiedział nawet koniec papiestwa.

Michel de Nostredame przyszedł na świat w czwartek, 14 grudnia 1503 roku w Saint-Remy w Prowansji. Jak podają źródła historyczne, przodkowie jego matki byli niezwykle uzdolnieni w dziedzinie matematyki i medycyny. Jeden z owych protoplastów był nawet osobistym lekarzem księcia Kalabrii. Pośród przodków ojca można również odnaleźć przedstawicieli medycyny. Po śmierci dziadka, młody Michel udał się do Awinionu, aby tam podjąć studia humanistyczne. Chociaż Awinion należał do papieża, to jednak w epoce renesansu panowała tam całkowita swoboda. Oczywiście teologia nadal oficjalnie uchodziła za królową nauk, lecz wpływ renesansu sprawił, iż mogła ona być w tych kategoriach traktowana jedynie pozornie. Kościół katolicki również uległ znacznej laicyzacji, natomiast wszystkie szczeble kościelnej hierarchii zostały opanowane przez osoby, które w żadnym razie nie nadawały się do pełnienia powierzonych im funkcji, gdyż otrzymywały je bez uprzedniego sprawdzenia czy delikwent odznacza się potrzebnym powołaniem. Stanowiska kupowano sobie za pieniądze. Humanizm reaktywował filozofię starożytnych. Arabowie z kolei przetłumaczyli oryginały, lecz wkradły się do nich liczne błędy, czego przykładem był fakt, iż z astronomii uczynili astrologię. Nie wykładali również filozofii, lecz teologię oraz zbudowali fantastyczny obraz świata. Podczas studiów humanistycznych od tego typu wizji wyzwolił się młody Nostradamus. Udało mu się zgłębić naturalnego ducha antyku, zaś radosny świat bogów Rzymian i Greków stał mu się równie bliski jak Bóg oraz święci chrześcijańscy. Mając dwadzieścia dwa lata Michel de Nostredame przeniósł się na uniwersytet do Montpellier, który wówczas cieszył się ogromną sławą, jeśli chodzi o studiowanie tam medycyny.

W 1546 roku Nostradamus już jako doświadczony lekarz zwalczał zarazę rozprzestrzeniającą się w Aix – stolicy Prowansji. W swojej książce, która ukazała się w 1557 roku w Antwerpii, astrolog opisuje ogromne spustoszenia spowodowane przez wspomnianą zarazę.

(…) „Czarna śmierć” tak zajadle atakowała mieszkańców Aix, że nawet rodzice nie dbali już o dzieci. Gdy tylko zauważono pierwsze objawy choroby, ojcowie opuszczali żony i dzieci. W przypływie szaleństwa skakali do studni, wielu z nich rzucało się z okien. Ciężarne rodziły swoje dzieci przedwcześnie. Ale dzieci te umierały jeszcze szybciej, a widziałem, że ciała ich pokryte były plamami. Ludzie byli w tak straszny sposób zatruci zarazą, że zdrowy, spojrzawszy tylko na chorego, momentalnie się zarażał. Obojętnie czy ktoś posiadał złoto, czy srebro – musiał umrzeć. Nie było nikogo, kto by podał łyk wody.(...)

Te tragiczne wydarzenia bynajmniej nie załamały Nostradamusa. Jako doświadczony lekarz i farmaceuta, sporządził lek, dzięki któremu udało mu się uratować życie setkom osób. Gdy po jakimś czasie pojechał do Aix, zmuszony był uciekać przed ludźmi, ponieważ podziękowaniom nie było końca. Na podstawie zapisków Nostradamusa można wysnuć także wniosek, że zwalczał również inną chorobę, która dziesiątkowała ówczesne społeczeństwo, a był to syfilis, który pojawił się w 1484 roku i zbierał naprawdę bogate żniwo wśród nieuświadomionych obywateli. Podczas zarazy uniwersytet w Montpellier został zamknięty, a Nostradamus przebywał wtedy w Narbonne, Bordeaux oraz Tuluzie. W każdym z tych miejsc walczył z zarazą, ratując ludzkie życie. Na szczęście sam nie zachorował, natomiast w 1529 roku, gdy epidemia choroby minęła, Nostradamus zdał egzamin doktorski z najwyższym wyróżnieniem. Potem przez pewien czas pracował jako wykładowca na uniwersytecie.

Michel de Nostredame
(1503-1566)
Podczas pobytu we Francji Michel de Nostredame zyskał wielu przyjaciół. W Augen w 1530 roku nawiązał znajomość ze słynnym ówczesnym humanistą – Juliuszem Cezarem Scaligerem. Również w Augen Nostradamus zawarł swój pierwszy związek małżeński, którego owocami byli syn i córka. Niestety, bardzo szybko na skutek nieznanej zarazy zmarła jego żona oraz dzieci. Ta tragedia wstrząsnęła astrologiem bardzo mocno, i chyba właśnie dlatego udał się w daleką podróż przez Francję i Włochy. I tym oto sposobem Nostradamus został wędrownym lekarzem. Podczas swoich podróży, dzięki otwartości umysłu na otaczającą go rzeczywistość oraz krytycznemu zmysłowi, lekarz wiele rzeczy zaobserwował i wiele się nauczył.

W roku 1548 Nostradamusa poproszono, aby zjawił się w Salon de Caux – miejscowości znanej dzisiaj jako Salon-de-Provence. To właśnie tam znajduje się dom Nostradamusa, w którym spędził ostatnie lata swojego życia. W Salon de Caux pojawiło się kilka przypadków zarazy niewiadomego pochodzenia, więc nie dziwi fakt, iż po niego posłano. To tam lekarz ożenił się po raz drugi, a wybranką jego serca okazała się dostojna i niezwykle posażna dama – Anna Ponsart Gemelle. Tak więc w Salon de Caux rozpoczął się drugi etap życia Nostradamusa. To tutaj jakaś nieznana siła zaczęła popychać go do zgłębiania tajemnic sfery duchowej. W liście do syna swojego przyjaciela – wspomnianego już Juliusza Cezara Scaligera – pisał, iż podczas czytania pism okultystycznych, które potem wrzucił do ognia, Nostradamus doznał po raz pierwszy widzenia. Płomienie ducha rozjaśniły cały jego dom, a on nagle posiadł umiejętność widzenia i spisywania wydarzeń z przyszłości. Nostradamus twierdził, że ten dar pochodził od samego Boga, natomiast cała reszta, jak obliczenia astronomiczne czy wiedza astrologiczna, służyły mu jedynie do kontroli oraz potwierdzenia przepowiedzianych przez Bożego anioła wyroczni.

Michel de Nostredame wszędzie, gdzie tylko się pojawił, natychmiast zdobywał sławę jako lekarz. Walczył z dżumą, zaś pacjenci, którym pomógł, po prostu go ubóstwiali. Natomiast jego dar przepowiadania przyszłości sprawił, iż spotykał się z najznakomitszymi osobami ówczesnego świata. Henryk II Walezjusz sprowadził go na swój dwór po tym, jak w roku 1555 ukazała się pierwsza część dzieła Nostradamusa pod tytułem Centurie. Tak więc w dniu 15 sierpnia 1556 roku Michel de Nostredame zawitał do Paryża. Niektóre źródła historyczne podają, że jego wizyta na królewskim dworze była zorganizowana z inicjatywny Katarzyny Medycejskiej – żony Henryka II Walezjusza, która zleciła prorokowi zbadanie losów Francji. Chodziło głównie o przyszłość dynastii Walezjuszy i ich panowania we Francji. Niestety, Nostradamus nie miał dla królowej dobrych wieści, ponieważ już w swoim dziele w dość zawoalowany sposób przepowiedział tragiczny koniec i króla, i rodu de Valois.

Henryk II Walezjusz
(1519-1559)
Król również przyjął w swoich komnatach jasnowidza, a ten ostrzegł go – podobnie jak słynny na tamte czasy astrolog o nazwisku Lucas Guaric, biskup z Civita – iż pojedynek podczas turnieju rycerskiego może zagrażać oczom monarchy, a nawet jego życiu. Jak wiemy z historii, Henryk II zlekceważył owo ostrzeżenie, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że proroctwo Nostradamusa wypełniło się. W dniu 1 lipca 1559 roku Henryk II podczas pojedynku w czasie rycerskiego turnieju utracił prawe oko, zaś rana ta przyczyniła się do jego przedwczesnej śmierci. Król zmarł 10 lipca 1559 roku. Po swoim ojcu na tron kolejno wstąpili trzej Walezjusze: Franciszek II, Karol IX oraz Henryk III. Ten ostatni był przez pewien czas również królem Polski, lecz zwyczajnie z niej uciekł w bardzo niechlubnych okolicznościach. Właśnie taką przyszłość dla Francji przewidział Michel de Nostredame.

Pozostańmy zatem na dworze Henryka II Walezjusza i jego żony – Katarzyny Medycejskiej, bo właśnie tam zaprasza nas Judith Merkle Riley w Tajemnicy Nostradamusa. Ówczesna królowa Francji praktycznie przez całe swoje małżeńskie życie miała jeden, ale jakże istotny, problem. Otóż, jej małżonek okazał się niewiernym draniem i na jej oczach zdradzał ją ze sporo starszą od siebie Dianą de Poitiers diuszesą de Valentinois, która w dodatku sprzymierzyła się z Gwizjuszami. Chyba nikomu nie trzeba specjalnie wyjaśniać do czego może być zdolna zazdrosna kobieta, a szczególnie niewiasta pokroju Katarzyny Medycejskiej, dla której obcowanie z czarną magią było czymś, co uznawała za rzecz normalną. Nie dbała o skutki swoich poczynań, ale też bardzo łatwo można było wywieść ją w pole, o czym doskonale wiedzieli magowie, którzy ją otaczali i których porad monarchini oczekiwała. Nie dziwi więc fakt, że Katarzyna Medycejska, upokarzana i wciąż odsuwana od władzy, w końcu zapragnęła posłuchać co na temat jej kłopotów małżeńskich ma do powiedzenia słynny Michel de Nostredame. I tak oto Nostradamus trafia na królewski dwór, gdzie nie tylko musi rozwiązać problemy Katarzyny Medycejskiej, ale też przy okazji przepowiedzieć przyszłość dynastii Walezjuszy.

Szanowany przez lud Nostadamus zostaje zupełnie przypadkiem wplątany w sytuację, która bynajmniej nie zapewnia mu spokoju. Otóż, w jego życiu pojawia się niejaki Menander Mag, a właściwie jego odcięta przez kata głowa, która teraz ukryta jest w tajemniczym kuferku. Właścicielką owego kuferka wbrew swojej woli zostaje Sybilla Artaud de La Roque. Menander zwany jest również Panem Wszelkich Życzeń, a to dlatego, iż od setek lat jego zmumifikowana głowa spełnia rozmaite życzenia tych, którzy wyrecytują je w formie specjalnego zaklęcia, patrząc mu w oczy, a właściwie w to, co po jego oczach zostało. Głowa jest tak obrzydliwa, że budzi odrazę, ale też przyciąga każdego, kto przy jej pomocy pragnie dopiąć celu. Dla Sybilli Menander jest jedynie koszmarnym balastem, którego za wszelką cenę chciałaby się pozbyć, lecz nie jest to wcale takie proste, ponieważ Pan Wszelkich Życzeń jakoś szczególnie upodobał sobie tę młodą i niewinną niewiastę.

Katarzyna Medycejska
(1519-1589)
Dla Katarzyny Medycejskiej zmumifikowana gadająca głowa staje się jedynym ratunkiem w jej upokarzającym życiu. Ona wie, że tylko Pan Wszelkich Życzeń może pomóc jej w odzyskaniu męża i ostatecznym pogrążeniu rywalki w łożu królewskiego małżonka. Nie dba o to, że Menander pragnie czegoś znacznie więcej, aniżeli tylko spełniania życzeń innych. Jak głosi legenda żył on jeszcze w epoce starożytnej, został ścięty, ale w jakiś magiczny sposób zapewnił sobie nieśmiertelność i od tamtej pory krąży po świecie, zmieniając swoich właścicieli i doprowadzając ich na skraj rozpaczy. Jak zatem skończy się przygoda Katarzyny Medycejskiej i Nostradamusa z gadającą głową? Czy faktycznie Menander spełni życzenia królowej i przywróci ją do łask Henryka II? A może dojdzie do tragedii, a jej następstw nie będzie można już cofnąć?

Wróćmy na chwilę do Sybilli Artaud de La Roque. Dziewczyna pochodzi ze szlachetnego rodu. Nie uchodzi za jakąś nadzwyczajną piękność, ale też niczego jej nie brakuje. Decyzją ojca została już przyrzeczona pewnemu szlachcicowi, którego bynajmniej nie kocha. Oczywiście w grę wchodzą kwestie majątkowe. Fakt rychłego zamążpójścia Sybilli budzi zazdrość jej młodszej siostry. Na krótko przed ślubem dochodzi do tragedii, na skutek której Sybilla musi uciekać. Schronienie znajduje u swojej ukochanej ciotki, która od lat żyje skłócona z jej ojcem, a swoim bratem. To właśnie pod dach ciotki Pauliny trafia Sybilla wraz ze swoim nieodłącznym kuferkiem. Od tego momentu w jej życiu zaczynają się poważne problemy, których przyczyną jest rzeczona głowa Menandra. Jak Sybilla poradzi sobie w tej trudnej dla siebie sytuacji? Czy ktoś pragnie jej śmierci, tylko dlatego, że jest w posiadaniu Pana Wszelkich Życzeń? A może jak zawsze wygra miłość i zło zostanie odesłane na samo dno piekieł?

Tajemnica Nostradamusa to druga powieść autorstwa Judith Merkle Riley, którą przeczytałam. Poprzednia – Czara wyroczni – również dotyczyła czarnej magii, tak więc można przypuszczać, że Autorka czuła się doskonale w tego typu klimatach. W tym przypadku czytelnik ma do czynienia nie tylko z faktami stricte historycznymi, ale także ze sporą domieszką fikcji literackiej. Postać Sybilli Artaud de La Roque oraz osoby, które ją otaczają – jak rodzina i niektórzy z przyjaciół – to bohaterowie czysto fikcyjni. Nie wiadomo też do końca, jak sprawa wygląda z ową makabryczną legendą o Panu Wszelkich Życzeń. Choć Judith Merkle Riley podaje wyjaśnienie owej legendy to jednak w toku własnych poszukiwań natrafiłam na coś zgoła odmiennego. Otóż, faktem jest, że w epoce starożytności żył wprawdzie niejaki Menander (342-291 p.n.e.), lecz bynajmniej nie został ścięty, ani też nie oddał duszy diabłu, ale zwyczajnie skończył tragicznie, topiąc się podczas kąpieli. Odnaleziony przeze mnie Menander był greckim poetą tworzącym komedie. Być może treść legendy, na której oparta została fabuła powieści, stanowi jedynie wytwór ludzkiej wyobraźni.

Diana de Poitiers,
księżna de Valentinois (1499-1566)
Kiedy autor wciela do fabuły swojej książki motyw czarnej magii, wówczas nie może uchronić się przed wprowadzeniem elementów fantastyki oraz znamion literatury paranormalnej. W Tajemnicy Nostradamusa jest to bardzo widoczne. Oprócz gadającej głowy Pana Wszelkich Życzeń, mamy również ducha, który praktycznie przez cały czas towarzyszy Nostradamusowi i wspomaga go swoimi radami. Przypuszczam, że ów duch pojawił się tutaj dlatego, ponieważ jak wspomniałam powyżej Michel de Nostredame był święcie przekonany, że jego dar przepowiadania przyszłości pochodzi właśnie od Boga.

To, co najbardziej zwróciło moją uwagę w tej książce, to fakt, iż Autorka podeszła do tematu z ogromnym poczuciem humoru. Czytelnik nie jest skazany na suchą opowiastkę historyczną ze szczegółowym podaniem wydarzeń i dat, lecz na coś w rodzaju prozy á la Alexandre Dumas. Sama byłam zaskoczona, kiedy uświadomiłam sobie, że styl tej powieści jest bardzo podobny do tego, jaki preferował Alexandre Dumas. On również podchodził do wielu kwestii z humorem i przedstawiał swoich bohaterów w sposób nie szczędzący sarkazmu i ironii, pokazując jednocześnie ich wady.

Sięgając po książkę, czytelnik musi wiedzieć, że nie jest to zbeletryzowana biografia Nostradamusa. Według mnie jego osoba praktycznie pojawia się tutaj zbyt rzadko, choć tytuł może wskazywać na coś zgoła innego. Natomiast w centrum zainteresowania jest fikcyjna postać Sybilli Artaud de La Roque i jej perypetie związane z gadającą głową Pana Wszelkich Życzeń. Sam Michel de Nostredame jest już człowiekiem w podeszłym wieku i schorowanym, choć dzisiaj na pewno nikt tak by o nim nie powiedział, bo przecież w latach 1556-1559, czyli okresie, kiedy rozgrywa się akcja powieści, jasnowidz nie ma jeszcze sześćdziesięciu lat.  

Oprócz czarnej magii, w powieści mamy również do czynienia z intrygami, zazdrością, zawiścią, a także miłością i tajemnicą z przeszłości, która skrzętnie była skrywana przez tych, którzy z zaistniałymi wydarzeniami mieli coś wspólnego. Pojawia się także dreszczyk napięcia. Myślę, że Tajemnica Nostradamusa jest doskonałą lekturą dla tych, którzy lubią powieści historyczne z domieszką humoru i fantastyki.




Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu











15 komentarzy:

  1. Postać Nostradamusa zawsze mnie przyprawia o ciarki na plecach... Powieść wygląda na bardzo ciekawą, gdyż jak piszesz nie jest pozbawiona poczucia humoru, ato jest rzadkie w tego typu książkach. Jeśli będę miała okazję na pewno nie odrzucę tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, ja się go nie boję. ;-) Ale może dlatego, że generalnie mam dystans do wszelkiego rodzaju przepowiedni, magii, astrologii, wróżb, itp. Tę książkę potraktowałam jako fajną lekturkę o tematyce historycznej, a scen wzbudzających śmiech trochę tutaj jest. Może właśnie dlatego Autorka napisała tę powieść, nie szczędząc humoru, bo wiedziała, że u niektórych czytelników postać Nostradamusa może wywołać strach.

      Usuń
  2. Początkowo myślałam, że jest to swego rodzaju biografia Nostradamusa i przyznam, że nawet poczułam lekki zawód, bo wyjątkowo fascynuje mnie ten słynny prorok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się ta ksiażka podobała właśnie dlatego, że postać Nostradamusa jest w cieniu. Jakoś nie przepadam za tą postacią historyczną, ale pewnie dlatego, że wszelkiego rodzaju przepowiednie i wróżby mnie nie interesują. Sięgnęłam po tę powieść głównie ze względu na dynastię Walezjuszy.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą co do wartości prozy Judith Merkle Riley. Też czytałam "Czarę wyroczni" i bardzo mi się podobała. Jeśli chodzi o postać Nostradamusa, to jakoś niespecjalnie za nim przepadam. Wiesz, ja nie wierzę we wróżby i przepowiednie. Owszem, mogę coś poczytać na ten temat, ale po krótkim czasie puszczam to w niepamięć i nie ustawiam sobie życia zgodnie z wróżbami, horoskopami, itp. Możliwe, że biografia, którą polecasz jest ciekawa, ale raczej nie dla mnie. Nostradamusa traktuję jako jedną z wielu postaci historycznych. ;-)

      Usuń
  4. Książkę mam w planach czytelniczych! Niech tylko znajdę na nią czas... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Życzę miłej lektury! :-)

      Usuń
  5. Przeczytałam Twoją recenzję z zapartym tchem! :) A książka jak najbardziej mnie interesuje, bo czy ktoś wierzy, czy nie w dar jasnowidzenia Nostradamusa, to faktem pozostaje jego wielkość i niezwykłość jako uczonego i lekarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że z zapartym tchem, bo znaczy, że ciekawa. ;-) A książka jest interesująca, tylko że Nostradamusa jakby zbyt mało w niej. A i jego przepowiedni też nie za wiele, bo tylko te, które dotyczyły ówczesnej Francji. No ale każdy na to samo patrzy inaczej. :-)

      Usuń
  6. Zachęciłaś mnie do ponownego sięgnięcia po tę książkę - właśnie jestem świeżo po lekturze "Wyznań Katarzyny Medycejskiej" Gortnera i mam ochotę porównać sobie wizerunki tej królowej w obu książkach :)
    Co do samej "Tajemnicy Nostradamusa", to dotąd była to najmniej lubiana przeze mnie książka Riley - największy sentyment mam do trylogii o Małgorzacie... Nie znaczy to, że opowieść o astrologu i Sybili nie podoba mi się - podczas lektury uśmiech wielokrotnie gościł na mojej twarzy. W pełni zgadzam się z ostatnim zdaniem twojej recenzji :)
    Pozdrawiam
    Aniki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo się cieszę, że zachęciłam. :-) Ja niestety jeszcze nic Gortnera nie czytałam, więc nie mam porównania, jeśli chodzi o wizerunki Katarzyny Medycejskiej, ale ta z "Tajemnicy..." bardzo przypominała mi tę z "Królowej Margot" Dumas. Generalnie te dwie powieści mają ze sobą coś wspólnego, moim zdaniem. Wygląda na to, że Riley mogła "ściągać" od mistrza. ;-) Jeśli chodzi o trylogię o Małgorzacie, to mam tylko pierwszy tom, ale nie mam kiedy się za niego zabrać.
      Uściski! :-)

      Usuń
    2. Zachęciłaś mnie, więc czytam. W swojej recenzji napisałaś, że "jego [Nostradamusa] osoba praktycznie pojawia się tutaj zbyt rzadko, choć tytuł może wskazywać na coś zgoła innego" - zerknęłam więc na tytuł oryginału i nie zdziwiłam się zbytnio, że brzmi on "The Master of all Desires" - co znaczy, że w zamyśle autorki to nie miała być powieść o Nostradamusie, a o Menandrze (i Sybilli). Wychodzi na to, że polski wydawca liczył, że skusi potencjalnie skusi więcej czytelników/ kupujących, jeśli słynny Nostradamus pojawi się w tytule, choć jego rola w powieści jest marginalna.
      Porównując z Gortnerem - tu Katarzyna Medycejska jest o wiele bardziej nieprzyjemna i bezwzględna. Po lekturze trzech książek Gortnera mam wrażenie, że stara się on pokazać dobre strony i ewentualne dobre chęci swoich bohaterek, niezależnie od tego, z jaką opinią przeszły do historii.
      Pożyczyłabym Ci chętnie pozostałe części trylogii o Małgorzacie, ale tylko mój drugi tom jest po polsku, zaś pierwszy i trzeci mam po niemiecku... :)
      Aniki

      Usuń
    3. Jeśli chodzi o tłumaczenia tytułów książek, to one rzadko kiedy są zgodne z oryginałem. czasami po prostu nie da się przełożyć dosłownie. "Mistrz wszystkich pragnień" jakoś nie brzmi fajnie, prawda? A że w fabule pojawia się Nostradamus i jakąś tam tajemnicę sobą przedstawia, więc zapewne uznano, że taki tytuł będzie dobry i będzie przyciągał czytelnika. Mnie do tej książki przyciągnęła Katarzyna Medycejska i Henryk II. Pamietam jak zachwycałam się "Królową Margot". Niestety mój niemiecki nie jest na tyle dobry, żebym mogła czytać w tym języku książki. Gdyby te tomy o Małgorzacie były po angielsku, to bardzo chętnie. :-) Uściski!

      Usuń